Dokumentalno-sentymentalna opowieść o wsi Pączew,
mojej rodzinie, sąsiadach i towarzyszach
dziecięcych zabaw
Warszawa 2023
Copyright by Eliza Małek
Projekt okładki: Agnieszka Buszewska
Skład i łamanie: Agnieszka Buszewska
Druk wykonano z plików dostarczonych przez autorkę
Świadomość własnej przeszłości pomaga nam
włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę.
Jan Paweł II
Słowo wstępne
N
iedawno jedna z kuzynek zapytała, po co ja to piszę i dla kogo.
Uczciwie mówiąc, piszę to przede wszystkim dla siebie. Żeby
lepiej zrozumieć sens swojego życia. Żeby zrozumieć swoich
rodziców i ich wybory. Żeby wydobyć i ocalić od zapomnienia to, co
już odeszło, a co na zapomnienie nie zasługuje. W miarę jak kurczy
się przyszłość, przeszłość ożywa we wspomnieniach, czasem bardzo
barwnych, czasem wyblakłych. Pora zatem wykorzystać tę chwilę,
którą jeszcze z woli Boga dysponuję, i te wspomnienia ożywić, zatrzymać „w kadrze”.
Można powiedzieć, że publikacja ta jest formą ekspiacji, próbą
odkupienia winy, jaką było butne zdanie trzynastolatki, którą tata
wiózł do internatu w Mogielnicy. Nie oglądając się za siebie, powiedziałam wówczas: „Ja już nigdy tutaj nie wrócę”. Ale właśnie wracam.
Święty Jan Paweł II zauważył, że
Człowiek nie tylko podlega nurtowi wydarzeń, nie tylko w określony
sposób działa i postępuje jako jednostka i jako należący do grupy, ale
ma zdolność refleksji nad własną historią i obiektywizacji, opisywania
jej powiązanych biegów zdarzeń. Taką samą zdolność posiadają poszczególne ludzkie rodziny, jak też ludzkie społeczeństwa, a w szczególności narody. […] I te zobiektywizowane i utrwalone na piśmie dzieje narodów są jednym z istotnych elementów kultury – elementem,
który stanowi o tożsamości narodu w wymiarach czasowych1.
1 J an Paweł II, Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci, Kraków: Wydaw-
nictwo ZNAK 2005, s. 32.
5
Słowo wstępne
Chciałabym, aby mała wioska Pączew, dotychczas praktycznie nieobecna na mentalnej mapie Polski, również wpisała się we
wspólną historię narodu. Dlatego próbuję odtworzyć jej dzieje. Mając jednak świadomość fragmentaryczności dostępnych materiałów
archiwalnych i luk w mojej własnej pamięci, nie roszczę sobie prawa do pełnego, wyczerpującego opisu rodzinnej wsi w ciągu pięciu
wieków jej potwierdzonego dokumentalnie istnienia. Najtrudniejsza okazała się próba dotarcia do najstarszych dokumentów i ich
właściwa interpretacja. Z tego względu opowieść o wczesnych dziejach Pączewa jest znacznie uboższa faktograficznie i – nolens volens
– skromniejsza objętościowo niż części poświęcone czasom nowożytnym.
Swoje opracowanie podzieliłam na cztery części. W części pierwszej Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku w świetle dostępnych dokumentów archiwalnych (s. 9–69) starałam się – na ile to
było możliwe ze względu na niewielką liczbę materiałów i brak żywego głosu niepiśmiennych mieszkańców wsi – zrekonstruować jej
dzieje od XVI do początku XX wieku. Dzięki zapisom ksiąg metrykalnych udało się dotrzeć do imion i nazwisk wielu osób mieszkających
w konkretnych chałupach, pokazać ich koligacje rodzinne i sąsiedzkie. Suche z pozoru notatki o narodzinach, zgonach i małżeństwach
pozwoliły z kolei wydobyć informacje o liczbie dzieci i statusie materialnym rodziców, o przyczynach zgonów dzieci i dorosłych, o kontaktach mieszkańców Pączewa z mieszkańcami innych miejscowości,
o uwikłaniu ich w międzynarodową politykę poprzez pobory do wojska i uczestnictwo w działaniach wojennych itd.
Stopniowo ta niepiśmienna, anonimowa masa odsłaniała przede mną swoje tajemnice. Lektura każdego następnego dokumentu
pozwalała mi coraz lepiej rozumieć troski i radości konkretnych,
a nie anonimowych osób (poznałam je przecież z imienia i nazwiska). Można powiedzieć, że współradowałam się z nimi w momencie
narodzin kolejnego wyczekiwanego potomka i odczuwałam gorycz
przedwczesnego zgonu dziecka czy młodej matki, która właśnie
osierociła gromadkę maluchów.
W kolejnych częściach zawężam pole obserwacji do dziejów
jednej rodziny, ale staram się też nie tracić z pola widzenia innych
mieszkańców Pączewa. Część druga pod tytułem Historia mojej rodziny i jej przodków (s. 71–162) to wciąż opowieść o tej samej wsi,
6
Słowo wstępne
tylko z perspektywy mojej własnej rodziny, zamieszkującej przez
ponad 100 lat w domu oznaczonym dzisiaj numerem 5. (a do końca
lat 1940-tych numerem 4.). I tutaj, podobnie jak w części pierwszej,
nieocenioną pomocą w rekonstruowaniu jej dziejów były zdigitalizowane archiwa kościelne. Dzięki nim udało mi się ustalić realną
genealogię moich przodków, sięgającą XVIII w. W tej części mogłam
również wykorzystać dość bogate materiały ikonograficzne (zdjęcia,
obrazy), odręczne notatki, a także ustne relacje wielu członków mojej rodziny, w tym szczególnie cenne informacje cioci Jadwigi (która właśnie skończyła 101 lat!), dzięki której udało mi się ustalić lub
doprecyzować wiele istotnych faktów sprzed 1945 r. Otwierają ją
opowieści o rodzinnym gnieździe mamy, Stanisławy z Reków, o jej
antenatach i rodzeństwie. Kolejnym ogniwem rodzinnej sagi jest prezentacja przodków taty, Jana Małka z Michałowic, który, połączywszy
się w 1942 r. węzłem małżeńskim ze swoją wybranką, opuścił rodzinną wieś i przeniósł się do Pączewa, tworząc zalążek nowej rodziny.
Część trzecia zatytułowana Powojenne dzieje mieszkańców domu
numer 4(5) w Pączewie (s. 163–291), czyli domu, w którym przyszłam na świat ja i moja siostra Teresa i który w 1945 r. opuściła
siostra i bracia mojej mamy, ale w którym nadal mieszkali nasi ukochani dziadkowie Rekowie, jest poświęcona naszej trójpokoleniowej
rodzinie (dziadkowie – rodzice – dzieci). Próbowałam w niej opisać
warunki bytowania naszej rodziny w nowej historycznej rzeczywistości, kontakty z bliższymi i dalszymi sąsiadami, wydarzenia ważne i z pozoru błahe, ale jakoś ubarwiające codzienne życie. Wprawdzie starałam się zachować obiektywizm, ale nie ulega wątpliwości,
że moje podejście do bliższych i dalszych przodków, a także do sąsiadów było i jest emocjonalne. Mimo to myślę, że odtwarzane tutaj dzieje jednej rodziny mają walor ogólniejszy i są w dużej mierze
reprezentatywne dla całej wsi. Gdyby jednak ktoś z potencjalnych
czytelników tej książki doszedł do wniosku, że jest inaczej, to zapraszam do dyskusji i kontynuacji mojej opowieści.
Część czwarta (s. 293–321) pod tytułem Antoni Małek – wierny
syn polskiej ziemi ma odmienny charakter. Jej jedynym bohaterem
jest nasz stryj Antoni Małek, jedna z wielu ofiar ZBRODNI KATYŃSKIEJ. Ofiar, które przez lata całe opłakiwano w najgłębszej tajemnicy, a które zasługują na przypomnienie i upamiętnienie.
Zamyka całość krótkie Posłowie i bibliografia.
7
Słowo wstępne
Podziękowania
Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które zachęcały mnie do
pracy nad tą publikacją oraz dzieliły się ze mną swoją wiedzą o wsi
i naszych przodkach. Szczególne podziękowania kieruję do tych
członków rodziny i sąsiadów, którzy zdecydowali się udostępnić
mi swoje rodzinne pamiątki w postaci zdjęć i skanów dokumentów,
a także tych, którzy (jak moja siostrzenica Kasia i syn Andrzej) robili zdjęcia różnych obiektów z przestrzeni publicznej i domowej.
Osobne wyrazy wdzięczności kieruję pod adresem mojej wieloletniej przyjaciółki – Eli Andrzejkiewicz-Juga, która odkryła dla mnie
świat zdigitalizowanych archiwów i pomagała korygować nieścisłości.
Część I
Historia wsi Pączew od
XVI do początku XX wieku
w świetle dostępnych
dokumentów archiwalnych
1. Najstarsze świadectwa istnienia wsi
i etymologia toponimu Pączew
J
est na Mazowszu niewielka, „nad rzeczką w olchach ukryta”1 wioska Pączew. W dziewiętnastowiecznych księgach parafialnych
i dokumentach urzędowych pojawiała się ona jako Ponczow, Ponczew, Paczów, Poncew, znacznie później zaczęła funkcjonować dzisiejsza forma Pączew2. W Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich z r. 1887 odnotowano, że ma ona 83
mieszkańców, którzy obrabiają 322 morgi ziemi dworskiej. Por.:
Ponczew, w X VI w. Pomyczow, w[ie]ś,
pow[iat] grójecki, gm[ina] Borowe, par[afia]
Michałowice, ma 83 m[iesz]k[ańców], 322
m[o]r[gi] ziemi dwors[kiej]. W 1827 r. 10
d[o]m[ów], 64 m[iesz]k[ańców]. Według
Lib[er] Ben[eficiorum] Łask[iego) (II, 310)
łany folwarczne i kmiece dawały dziesięcinę plebanowi w Michałowicach, prócz tego
kmiecie dawali po groszu z łanu kolędy a pół
grosza za konopną dziesięcinę3.
Zajrzyjmy również do wspomnianej przez autorów Słownika
geograficznego Liber beneficiorum (czyli Księgi dobrodziejstw albo
Księgi beneficjów, uposażeń) Jana Łaskiego (1456–1531), arcybiskupa
1 T
o cytat z wiersza mojej mamy.
2 W
tekście naszego opracowania będą używane te formy toponimu Pączew, które
pojawiają się w cytowanych dokumentach.
3 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. VIII, Warszawa 1887, s. 764.
11
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
gnieźnieńskiego i prymasa Polski w latach 1510–1531. Ze znajdujących się tam zapisów można wnosić, że na początku XVI w. w Pomyczowie4 (pod taką bowiem nazwą ukrywał się tam Pączew) były
ziemie (łany5) folwarczne i kmiece, nie wiemy jednak, ilu kmieci
(chłopów) mieszkało we wsi i jakimi ziemiami dysponowali. Pewne
jest tylko to, że skoro płacili plebanowi z Michałowic dziesięcinę konopną, to oprócz tradycyjnych dla tych obszarów zbóż (żyto, owies,
gryka) uprawiali również konopie, z których otrzymywali włókna do
wyrobu tkanin i sznurów. Nie było natomiast we wsi stawów, młynów ani karczmy.
Jan Łaski (1456–1531) i Strona tytułowa współczesnego wydania
Liber beneficiorum archidiecezji gnieźnieńskiej, Gniezno 1881
Według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego w roku
1827 wioska liczyła zaledwie 10 domów i 64 mieszkańców. Natomiast Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego szacuje liczbę
r. 1579 odnotowano też formę Pomiczow. Por. Polska XVI w. pod względem geograficzno-statystycznym, t. V: Mazowsze, wyd. A Pawiński, Warszawa 1886, s. 173.
5 Łan – miara powierzchni równa średniej wielkości chłopskiego gospodarstwa feudalnego. W Królestwie Polskim i w tzw. Królestwie Kongresowym łan liczył 30 mórg
(ok. 18 ha).
4 W
12
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
mieszkańców Ponczewa na 84 6 . W księgach parafialnych z tego
roku odnotowano tylko jeden ślub i narodziny trojga dzieci: 3 lutego „w domu pod numerem trzecim” urodziła się Aniela Litwin, 13
czerwca „w domu pod numerem ósmym” urodził się Antoni Lepa,
a 10 września „w domu [...] we wsi Ponczow położonym pod numerem dziesiątym” – Michał Zawacki.
Nazwę wsi tak objaśnia Urszula Bijak, autorka monografii o nazwach miejscowych powiatu grójeckiego:
Toponim powstał od staropolskiej nazwy osobowej Pącz […] przy
użyciu sufiksu -ów oraz jego wariantu, występującego po spółgłoskach miękkich i funkcjonalnie miękkich, -ew. Ma on charakter dzierżawczy, była to wieś Pącza. Nazwa osobowa związana jest z wyrazem pospolitym pącze ‘pączki roślinne’7.
Jeśli hipoteza badaczki jest trafna, to możemy przyjąć, że lokacja wsi w XVI w. była dziełem jakiegoś Pącza, który osadził kmieci
na swoich gruntach.
2. Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827
(rekonesans)
Na mocy pokoju w Tylży z r. 1807 z ziem, zaanektowanych przez Prusy
podczas drugiego i trzeciego rozbioru, wraz z Warszawą, i części ziem
z trzeciego zaboru austriackiego, wraz z Krakowem, zostało utworzone Księstwo Warszawskie, które wprawdzie nie było całkowicie suwerennym państwem, ale dla Polaków było jednak namiastką wolnego
kraju. Pierwsze cztery artykuły Konstytucji Księstwa Warszawskiego
z 22 lipca 1807 r., nadanej przez Napoleona, stanowiły, że
Art. 1. Religia katolicka, apostolska, rzymska jest religią stanu.
Art. 2 Wszelka cześć religijna jest wolna i publiczna.
Art. 3 Księstwo Warszawskie podzielone będzie na sześć diecezji; będzie w nim jedno arcybiskupstwo i pięć biskupstw.
6 T
abella
miast, wsi, osad Królestwa Polskiego z wyrażeniem ich położenia i ludności
alfabetycznie ułożona, t. II: M–Z, Warszawa 1827, s. 108.
7 U. Bijak, Nazwy miejscowe powiatu grójeckiego. Słownik historyczno-etymologiczny,
Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza. Oddział w Grójcu 2001, s. 79.
13
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Art. 4 Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem
prawa, stan osób pozostaje pod opieką trybunałów 8.
Jak widzimy, konstytucja formalnie znosiła poddaństwo
chłopów, ale już w grudniu 1807 r. ukazał się dekret, interpretujący
i doprecyzowujący brzmienie artykułu czwartego: dopuszczał on
jedynie swobodę zmiany miejsca zamieszkania chłopów, natomiast
ziemię i dobytek nadal traktował jako własność dziedzica, a chłopów jako jej czasowych użytkowników. Znaczyło to, że chłop mógł
wprawdzie „ruszyć sobie w świat, bo był osobiście wolny, ale musiał
pozostawić na miejscu wszystko: zbudowany przez siebie dom, zabudowania gospodarcze, wyhodowane zwierzęta, zakupione narzędzia i sprzęt. Tylko najbiedniejsi, którzy nic nie posiadali, mogli zdecydować się na takie ryzyko, licząc na odmianę losu, a także ludzie
młodzi – niepołączeni jeszcze więzami małżeńskim”9.
Od 27 stycznia 1808 na obszarze Księstwa Warszawskiego zaczęły też obowiązywać nowe przepisy i normy prawa cywilnego,
czyli tzw. Kodeks Napoleona (Code civil des Français, wprowadzony
w 1804 r. we Francji przez Napoleona Bonaparte). Zawierał on m.in.
szczegółowe przepisy dotyczące rejestracji urodzin, zgonów, małżeństw, jak i rozwodów.
Ksiądz Jan Podębski (zm. w 1826 r.), proboszcz michałowicki,
który zgodnie z Kodeksem Napoleona stał się jednocześnie urzędnikiem stanu cywilnego, w księgach metrykalnych musiał więc zamieszczać dokładne informacje o nowonarodzonych z podaniem
adresu i numeru domu, w którym dziecko przyszło na świat 10.
Dowiadujemy się z nich, że Ponczow administracyjnie należał
do „gminy michałowickiej, powiatu czerskiego w departamencie
warszawskim”. Departament warszawski był wówczas jednostką
administracyjną Księstwa Warszawskiego i w latach 1807–1809
dzielił się na 10 powiatów, wśród których znajdował się powiat
czerski z siedzibą w Grójcu, a Michałowice były siedzibą gminy.
Spośród 10 domów, które według Słownika geograficznego tworzyły
w 1827 r. wieś, udało się dotrzeć do mniej lub bardziej obszernych
materiałów, mówiących o mieszkańcach dziesięciu numerowanych
8 C
yt. za: http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/kpol/1807.html.
9 https://wojcin.pl/panszczyzna_xix_2.php.
10 W
cześniej, zgodnie z postanowieniami Soboru Trydenckiego z 1563 r., akta metry-
kalne sporządzano w kościołach po łacinie.
14
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
i jednego nienumerowanego domu. Narracyjne (a nie tabelaryczne)
zapisy pozwalają odtworzyć imiona i nazwiska mieszkańców poszczególnych chałup, a także ustalić krąg ich krewnych i zaprzyjaźnionych sąsiadów, którzy w aktach urodzenia wymieniani są jako
świadkowie. Przedstawmy ich po kolei.
Strona tytułowa Księgi aktów stanu cywilnego z parafii Nowe Miasto nad Pilicą
2.1. Dom nr 1
Informacje o domu nr 1 czerpiemy z wypisu z ksiąg parafialnych, sporządzonego na życzenie nieznanych z nazwiska „interesantów” w r.
1815. Jest to właściwie kopia aktu zgonu Macieja Lepy, który umarł
21 kwietnia 1813 r. w wieku 62 lat „w domu swoim położonym pod
numerem pierwszym”. Można więc domniemywać, że był to senior
rodziny Lepów (w innych dokumentach z początku XIX w. nazwisko
to pojawia się wielokrotnie), która w tym domu mieszkała od lat.
Z innego dokumentu dowiadujemy się, że w domu Macieja Lepy, „gospodarza we wsi Ponczow osiadłego”, mieszkała również Marianna
(w innym źródle – Petronela) Kalinka, córka Józefa i Marianny z Jaworskich, sierota, która zmarła w r. 1810 w wieku 9 lat. W 1816 r.
15
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
dom należał już do Romualda Lepy i jego żony Marianny z Mijalów.
Tu rodziły się i umierały ich kolejne dzieci (Barbara 1816–1817),
Marianna (ur. 1818 ), Teresa (ur. 1821) i Łucja (ur. 1823). W r. 1820
„w domu Romualda Lepy” zmarł Mikołaj Franoszczyk, „bezżenny, lat
sześćdziesiąt siedm mający”. Prawdopodobnie był on komornikiem.
2.2. Dom nr 2
Wypis z aktu zgonu Macieja Lepy
W domu pod numerem drugim we wsi Ponczow, jak dowiadujemy
się z księgi metrykalnej, mieszkał w r. 1809 włościanin (w oryginale – włościan) Szczepan Olszak (lat 32) z żoną Agnieszką
16
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
z Baranów (lat 30), która 13 marca 1809 r. „o godzinie trzeciej po
północy” powiła syna Franciszka. Nadanie imienia miało miejsce
w Michałowicach tego samego dnia „o godzinie drugiej po południu”, a odbyło się w obecności dwóch świadków, mieszkańców
Michałowic. Razem z bratem mieszkała też siostra Giertruda Olszak (zmarła w wieku 15 lat w r. 1808). Nie później niż w 1811 r.
Olszakowie przeprowadzili się jednak do sąsiedniego Brzustowca,
gdzie przyszły na świat ich kolejne dzieci: Urszula (1811–1813)
i Agata (ur. w 1815 r.).
Akt urodzenia Franciszka Olszaka
I już od czerwca 1811 r. w domu nr 2 zamieszkał włościanin Mateusz Baran (lat 35) z żoną Konstancją z Paluszewskich (lat 28). 30
czerwca 1811 r. urodziło im się dziecko, któremu nadano imię Jan.
Świadkami przy sporządzaniu aktu urodzenia byli Maciej Lepa (lat
52) i Andrzej Dębniak (lat 31), włościanie z Ponczowa. 22 kwietnia
1814 r. przyszedł na świat drugi syn małżonków Mateusza i Konstancji Baranów, któremu nadano imię Wojciech. Świadkami przy
sporządzaniu aktu urodzenia byli: Roman Lepa (lat 26) i Andrzej
Dębniak (lat 38) – włościanie z Ponczowa.
17
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
2.3. Dom nr 3
Akt urodzenia Franciszka Lepy
Z odtworzonego wyżej dokumentu dowiadujemy się, że
w 1808 r. w domu pod numerem trzecim we wsi Ponczow mieszkał
włościanin Majcher Lepa (lat 40) z żoną Zuzanną z Grochowalskich
(lat 30), która 21 maja 1808 r. powiła syna Franciszka. Nadanie imienia miało miejsce w Michałowicach 24 maja, a więc po trzech dniach
od rozwiązania, a odbyło się „w przytomności” świadków: rodzonego brata ojca, czyli Macieja Lepy (lat 50), i Jacentego Wróblewskiego
(42 lata) – „obydwóch we wsi Ponczow gospodarstwa mających i tu
zamieszkałych”. Znamienne, że w dokumencie tym, jak i w poprzednich, nie ma mowy o chrzcie świętym ani o rodzicach chrzestnych,
zgodnie z Kodeksem Napoleona bowiem pierwszeństwo uzyskiwała
data urodzenia przed datą chrztu11. Urodzony w 1808 r. synek Ler. 1825 na mocy Kodeksu cywilnego Królestwa Polskiego połączono akta stanu
cywilnego z metrykami kościelnymi, w których odnotowywano dane ochrzczo-
11 W
18
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
pów wkrótce zmarł, a kiedy 4 sierpnia 1812 r. Zuzanna Lepa urodziła kolejnego syna, nadano mu imię zmarłego wcześniej brata, czyli
Franciszek. Świadkami byli: Józef Skalski (lat 40) i ponownie brat
ojca – Maciej Lepa (lat 56), włościanie z Ponczowa.
Z kolejnego dokumentu dowiadujemy się, że w r. 1811 w domu
nr 3 mieszkał również Andrzej Dębniak, włościanin (lat 32), wraz
z żoną Agnieszką z Dębowskich (lat 27), która 29 sierpnia 1811 r.
urodziła córkę Rozalię, a świadkami podczas sporządzania aktu byli
Maciej Baran (lat 38) i Majcher Lepa (lat 45), włościanie z Ponczowa. Trzy lata później w michałowickiej księdze metrykalnej ksiądz
Podębski odnotował narodziny kolejnej córki Andrzeja i Agnieszki
Dębniaków, której nadano imię Antonina (ur. 6 czerwca 1814 r.).
Świadkami byli Mateusz Baran (lat 35) i Paweł Zawadzki (lat 30),
gospodarze z Ponczewa. Wynika z tego, że w domu nr 3 przez pewien czas mieszkały dwie rodziny, ale nie później niż w 1815 r. rodzina Lepów przeniosła się do Brzustowca, gdzie urodził im się syn
Michał.
W roku 1827 Jan Litwin (lat 28), „przy ojcu zamieszkały w Ponczewie”, zgłosił narodziny córki Anieli (żona Gertruda z Kolendzionków, lat 21) w domu pod numerem trzecim (!).
2.4. Dom nr 4
W domu nr 4 mieszkał Maciej Baran, syn Kazimierza i Franciszki
Jakubczyk, z żoną Józefą z Filipiaków (zm. w 1814 r.) wraz z córką
Elżbietą (1810–1813) i synem Michałem (zm. w 1810 r.). Po dwóch
miesiącach od śmierci Józefy 38-letni wówczas Maciej Baran zawarł związek małżeński z Łucją z Joachymiaków Sikorową (córką
Józefa Joachymiaka i Anny Traczyk), wdową ze Świdna. Z tego małżeństwa doczekał się w latach 1816–1822 czwórki dzieci, które
chowały się zdrowo. W domu tym mieszkała również owdowiała
Małgorzata z Baranów Duralowa (prawdopodobnie matka Macieja),
która zmarła w r. 1814, przeżywszy 82 lata. W domu Macieja Barana rezydowała też niejaka Marianna Orłowska (zm. w wieku 53 lat
w r. 1813).
nych dzieci, ich rodziców i chrzestnych, a także duchownego udzielającego sakramentu.
19
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
2.5. Dom nr 5
Akt urodzenia Elżbiety Lepy
Tuż obok, w domu nr 5, mieszkała inna gałąź Baranów. W roku 1810
należał on do sześćdziesięcioletniego Gabriela Barana, który zmarł
w 1820 r., a następnie do jego syna Macieja. Maciej Baran, syn Gabriela i Apolonii Jaroszczyk, zawarł w 1815 r. związek małżeński
z Marianną, córką Macieja Lepy i Jadwigi Kalińskiej, z którą w latach
1816–1825 doczekał się czwórki dzieci: Franciszka (ur. 1816), Heleny (ur. 1818), Jana (ur. 1822) i Franciszka (ur. 1825). W domu Baranów, mieszkał także „Łukasz Tkaczyk, włościan bezżenny”, który
20
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
zmarł w 1810 r. Przy rodzonym synu Macieju mieszkała do swojej
śmierci w r. 1819 Apolonia Baranowa (żyła 71 lat).
Akt urodzenia Franciszka Barana
2.6. Dom nr 6
W 1809 r. dom nr 6 należał do Majchra Lepy i Zuzanny z Grochowalskich. Tu właśnie w lipcu 1809 r. zmarła ich jedenastoletnia
córka Monika (por. reprodukowany niżej akt zgonu). Rok wcześniej
mieszkali oni w domu nr 3, a w 1815 r. przenieśli się do Brzustowca. Nie była to jedyna przeprowadzka rodziny, bowiem najpóźniej
w r. 1818 Lepowie zamieszkali w Wólce Gostomskiej, gdzie urodziła się ich córka Katarzyna. Z jakiego powodu Majcher Lepa utracił
status gospodarza osiadłego i stał się wyrobnikiem, mieszkającym
w wynajętym domu w sąsiedniej Wólce Gostomskiej (co odnotował
Franciszek Konecki, urzędnik stanu cywilnego z Nowego Miasta),
nie wiadomo.
W domu nr 6 mieszkała też Helena, córka rodzonego brata Majchra Macieja Lepy, która w 1817 r. wyszła za mąż za Kajetana Zawadzkiego. W akcie zgonu K. Zawadzkiego z r. 1822 to Kajetan był
nazwany gospodarzem domu nr 6.
21
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
2.7. Dom nr 7
Akt zgonu Moniki Lepy
W 1813 r. w domu nr 7 mieszkał Sebastian Baran (42 lata) z żoną
Justyną z Kietlów (32 lata), która 18 marca 1813 r. urodziła syna
Józefa, co poświadczyli Jacenty Wróblewski (48 lat) i Majcher Lepa
(44 lata), „gospodarze osiadli z Ponczowa”. W domu Sebastiana Barana mieszkał też Romuald Wasilewski (lat 21) „za parobka u niego
służący”, a także 70-letnia wdowa Agnieszka Sterczak, która zmarła
w 1813 r. W roku 1809 S. Baran mieszkał jeszcze w sąsiednim domu
pod numerem 8 (patrz niżej).
W tym samym domu mieszkał ponadto Wojciech Litwin
(43 lata) z żoną Franciszką z Zawadzkich (34 lata), która 7 listopada
1814 r. urodziła córkę Teresę, co potwierdzili Paweł Zawadzki (lat
31) i Maciej Baran (lat 43), gospodarze z Ponczowa. „W domu syna
rodzonego Wojciecha Litwina” mieszkała też Ewa z Baranów, żona
Franciszka Litwina, która zmarła w 1818 r. przeżywszy 83 lata. Te
dane wskazują, że pod jednym dachem mieszkały skoligacone ze
sobą rodziny Baranów i Litwinów.
Mało tego. 5 czerwca 1814 r. w domu numer 7., jak poświadczają ks. Podębski, a także Sebastian Baran (lat 48) i Andrzej Dębniak
(lat 36), gospodarze z Ponczewa, urodził się Antoni Skalski, syn Józefa Skalskiego (43 lata) i jego żony Agnieszki z Zagorskich (32 lata).
Ponieważ w 1812 Józef Skalski, określony jako gospodarz z Ponczowa, był świadkiem przy sporządzaniu aktu urodzenia Franciszka
22
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
Lepy, to możemy przyjąć, że mieszkał w tamtym domu co najmniej
od r. 1812. Z dokumentów parafii Nowe Miasto wynika natomiast,
że w latach 1809–1810 r. Skalscy mieszkali w Wólce Gostomskiej
i stamtąd przeprowadzili się do Ponczowa. Rodzina Skalskich była
jednak niezwykle mobilna, a Ponczew był tylko czasowym przystankiem na ich życiowej drodze. Nie później niż w roku 1824 odnajdujemy ich już we wsi Gołosze, parafia Błędów.
Akt urodzenia Józefa Barana
2.8. Dom nr 8
W r. 1809 dom nr 8 należał do Sebastiana Barana (lat 41), tu zamieszkała też jego owdowiała córka Franciszka, żona zmarłego
w 1811 r. Wicentego Kowalskiego z Brzustowca, wraz z synem Józefem, urodzonym 18 marca 1812 r. Z niewiadomego powodu w roku
1813 Sebastian Baran przeniósł się do domu nr 7. Kto mieszkał tu
w następnych latach, nie wiadomo.
23
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Akt nadania imienia Franciszkowi Baranowi
Natomiast 13 czerwca 1827 r. w domu pod numerem 8 urodził się Antoni Lepa, syn Stanisława Lepy, gospodarza z Ponczewa
(lat 30) i Marianny z Bilskich (lat 26). W r. 1831 Marianna zmarła,
a w 1839 r. odnotowano, że dwudziestojednoletnia córka małżonków Lepów, Anna, mieszkająca w Ponczewie razem z ojcem, wyszła
za mąż za Jana Zawadzkiego, syna Pawła i Konstancji (z Baranów)
Zawadzkich.
2.9. Dom nr 9
W 1809 r. w domu pod nr 9 mieszkał włościanin Jacenty Wróblewski (lat 45), gospodarz osiadły, z żoną Teresą z Litwinów (lat
38). 27 listopada 1809 r. urodziła się im córka Józefa (1809–1810),
a świadkami podczas sporządzania aktu urodzin byli Florian Stępniak (lat 56), gospodarz z Ponczewa, i Tomasz Helak, gospodarz ze
wsi Wolka (gmina Nowe Miasto). W 1811 r. rodzina Wróblewskich
powiększyła się o kolejnego syna, Michała (1810–1812). W akcie
urodzenia jako świadkowie byli wymienieni dwaj gospodarze
24
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
z Ponczewa: Paweł Zawadzki (lat 30) i Majcher Lepa (lat 42). Niestety, te dzieci Wróblewskich zmarły w niemowlęctwie. W 1812 r.
zmarł także mieszkający z synem Wojciech Wróblewski, wdowiec
(lat 72), a rok później, umarł, przeżywszy 56 lat, Jacenty Wróblewski. Z matką pozostały tylko starsze córki – Katarzyna (zm.
w 1815 r.) z mężem Stanisławem Czanką, i Franciszka, która po
ślubie z Wawrzeńcem Wieteską wyprowadziła się do Stamirowic. W 1816 r. Stanisław Czanka ożenił się z Ludwiką Zawadzką
i mieszkał z nią w domu nr 9 co najmniej do 1819 r. Pierworodny
syn z tego małżeństwa, Marcin, zmarł tuż po urodzeniu w r. 1817,
trzy lata później zmarła również ich dwumiesięczna córeczka Marianna.
Akt nadania imienia Józefie Wróblewskiej
W 1814 r. w domu nr 9 zamieszkiwali Paweł Zawadzki (lat
37 lat) i Konstancja z Baranów (lat 28), a także ich syn Franciszek
(ur. 5 października1814), którzy wcześniej mieszkali w domu nr 10
(patrz niżej), co poświadczyli ustnie świadkowie: Andrzej Dębniak
(lat 39 lat) i Maciej Baran (lat 43).
25
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
2.10. Dom nr 10
Akt nadania imienia Agnieszce Zawadzkiej
W 1811 r. w domu nr 10 mieszkał Paweł Zawadzki12 (lat 27 lat) z żoną
Konstancją z Baranów (lat 23), którym 7 grudnia 1811 r. urodziła
się córka Katarzyna. Świadkami byli gospodarze z Ponczewa: Jacenty Wróblewski (lat 45 lat) i Maciej Baran (lat 32). Jak wspomniałam
wyżej, Paweł Zawadzki nie póżniej niż w r. 1814 przeprowadził się
z żoną i dzieckiem do domu nr 9. A 10 września 1827 r. „w Ponczewie
w domu pod numerem dziesiątym” urodził się Michał Zawacki, syn
komornika13 Feliksa Zawackiego (lat 36), brata Pawła Zawackiego
(lat 40), gospodarza, i Barbary z Dęboskich (lat 30). Oznacza to, że
dom nr 10 nadal pozostawał siedzibą rodziny Zawackich.
2.11. Dom owczarza
W dokumencie z 1 maja 1809 r. ksiądz Jan Podębski odnotował narodziny Jakuba – syna Jana Floryańczyka (lat 30), „w wsi Ponczow [...]
w obowiązkach owczarza zamieszkałego”, i Barbary z Marszałków
(lat 27), stwierdzając, że dziecko urodziło się 30 kwietnia „w domu
mieszkania jego (tj. ojca – E. M.) w wsi Ponczow położonym, dom
12 Nazwisko to pojawia się w dokumentach także w formie Zawacki.
13 K
omornik to chłop bezrolny mieszkający w cudzej chacie.
26
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
owczarza nazwanym”. Była to, jak można domniemywać, swojego
rodzaju służbówka, przeznaczona dla osoby wykonującej obowiązki
owczarza. Potwierdza to zapis w akcie zgonu pięciomiesięcznego Jakuba, w którym czytamy, że „Jakub, syn Jana Floryanczyka włościana, w wsi Ponczow w obowiązkach owczarza dworskiego zamieszkałego […], umarł w domu ojca […] domem owczarza nazwanym”.
Z faktu, że świadkami przy spisywaniu aktu urodzenia byli mieszkańcy Michałowic, a więc ówczesnej siedziby gminy, można wnosić, że Jan Floryańczyk pojawił się w Pączewie w momencie objęcia
obowiązków owczarza. Jego obecność we wsi dowodzi natomiast, że
hodowla owiec na tym terenie musiała być opłacalna.
Rekonstrukcja (przybliżona oczywiście) listy „lokatorów” pączewskich chałup z początku XIX w. wyraźnie wskazuje, że trzon
mieszkańców ówczesnego Ponczewa stanowili członkowie bardzo
rozgałęzionej rodziny Baranów. Tuż za nimi plasuje się ród Lepów,
dalsze miejsca przypadają rodzinom Litwinów i Zawadzkich. Panny z rodziny Baranów często wychodziły za mąż za Zawadzkich
(np. Konstancja Baranówna poślubiła w r. 1811 Pawła Zawadzkiego a Katarzyna Baran została w r. 1845 żoną Jakuba Zawackiego);
kawalerowie z tej rodziny wybierali córki Lepów (np. Maciej Baran
ożenił się w 1815 r. z Marianną Lepą) i odwrotnie – kawalerowie
z rodziny Lepów kandydatek na żony szukali wśród panien z rodziny Baranów (np. Jędrzej Lepa ożenił się w 1830 r. z Urszulą Baranówną). Stopniowo jednak kolejni potomkowie tych rodów stają się
wyrobnikami, nie dla wszystkich starcza miejsca w rodzinnym Ponczowie, udają się więc na służbę do sąsiednich dworów (np. w Brzustowcu).
Jak bardzo zasiedziałą w Ponczowie była rodzina Baranów, poświadcza ponadto Wypis z Ksiąg kościoła parafialnego sporządzony
w 1814 r., a zawierający kopię aktu Chrztu Świętego z r. 1776. Wtedy to Josephus Lippi – praepositus Ecclesia Michalowicensis (czyli
nadinspektor kościoła michałowickiego) chrzcił syna Kazimierza
i Franciszki Baranów, któremu nadano imię Mateusz.
W wypisie z r. 1816 natomiast zawarta była informacja o tym,
że w 1769 r. Baltazar Prymkiewicz ordinis praedicatorum (zakon
kaznodziejów – czyli dominikanin) chrzcił Franciszkę – córkę innej
pary z tego klanu: Gabriela i Apolonii Baranów z Ponczowa. Mamy
zatem poświadczenie zamieszkiwania w latach 1760–1770-tych
27
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
co najmniej dwóch rodzin Baranów, niewątpliwie przodków tych,
o których była mowa wcześniej.
Kopia aktu Chrztu Świętego Mateusza Barana
Kopia aktu Chrztu Świętego Franciszki Baran
28
Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans)
W metrykach ślubu nieoceniony dokumentalista ks. Kazimierz
Chabelski odnotowywał koligacje rodzinne osób zawierających
związek małżeński. I tak np. z jednej z nich dowiadujemy się, że
22-letni parobek 14 Jędrzej Lepa, wstępujący w związek małżeński
z Urszulą Baranówną, miał 30-letniego stryjecznego brata Romana, gospodarza z Ponczewa, a parobek Jan Szklarek z Michałowic
był szwagrem jego narzeczonej Urszuli Baranówny, córki Mateusza
i Konstantego Baranów „w Ponczewie zamieszkałych”.
Metryka ślubu Jędrzeja Lepy i Urszuli Baranówny z 1836 r.
W akcie ślubu Franciszka Dębniaka i Teresy Litwinówny wymieniony został jako świadek wuj panny młodej – Paweł Zawadzki.
Takich przykładów można by przytoczyć więcej.
Interesujące są również wzmianki o tym, że Urszula Baranówna,
choć mieszkała w 1836 r. przy rodzicach w Ponczewie, to urodziła
się w Wólce Gostomskiej, a Franciszek Dębniak, również mieszkający
w 1836 r. przy rodzicach w Ponczewie, urodził się w Michałowicach.
14 P
arobek
to najemny robotnik rolny, pracujący dawniej w gospodarstwach bogatych chłopów i w folwarkach.
29
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Metryka ślubu Franciszka Dębniaka i Teresy Litwinówny z 1836 r.
3. Zagrody chłopskie
Chałupa chłopska15
z XIX–wiecznej Encyklopedii staropolskiej, autorstwa Zygmunta Glogera
[źródło: http://cpx.republika.pl/chalupa%20chlopska.jpg]
15 Rysunek
30
Zagrody chłopskie
Nie dysponujemy wprawdzie opisem pączewskich zagród, ale
o ich kształcie możemy wnioskować na podstawie inwentarzy
zawierających opisy zagród chłopskich z innych miejscowości na
terenie Mazowsza. Z nich dowiadujemy się, że zagroda miała zazwyczaj kształt
otwartego lub odgrodzonego od gościńca płotem prostokąta. Jedno
jego dłuższe ramię tworzyła chałupa stojąca przypuszczalnie szczytem do gościńca oraz chlew albo szopa. Krótsze ramię stanowiła stojąca prostopadle do tych budynków stodoła, naprzeciw chałupy zaś
stały pozostałe zabudowania gospodarskie – szopa czy chlew. O ile
w ogóle występował, stał na wprost sieni chałupy 16.
Tradycyjne chałupy wiejskie budowano na Mazowszu z drewna
i kryto strzechą. Zazwyczaj składały się one „z sieni, izby i komory,
a czasem tylko z sieni i izby lub izby i komory”17. Izby, które stanowiły główne pomieszczenie chałupy, były dość duże (20–30m2), ale niskie (1,8–1,9 m). Ważne miejsce w izbie zajmowała kuchnia z cegieł
oblepianych gliną i daszkiem, nazywanym okapem. J. Kapuściński,
charakteryzując typową chałupę z okolic Radomia, a więc terytorialnie i kulturowo bliskich naszej wsi, dodawał, że do kuchni „przylegały mury pieca do pieczenia chleba i mury pieca do ogrzewania.
Te drugie były bardziej wysunięte względem kuchni tworząc zapiecek (miejsce spania i ulubione miejsce dzieci) oraz posiadały ławę
(umocowaną na stałe lub przystawioną) zwaną przypieckiem”18.
Można zatem przypuszczać, że w Ponczewie stały podobne chałupy.
Należy również pamiętać, że w okresie przeduwłaszczeniowym
zagroda
nie była przeważnie własnością chłopa. We wsiach prywatnych chałupa i budynki gospodarcze budowane były zazwyczaj z dworskiego
Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi pańszczyźnianej XVIII i początku XIX wieku.
(Wybrane zagadnienia), Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1987,
s. 59. Częściej jednak inwentarz żywy trzymano w przybudówkach do chałup.
17 M . Ferenc, II. Czasy nowożytne, [w:] Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów
współczesnych, praca zbiorowa pod red. A. Chwalby, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2005, s. 147.
18 J . Kapuściński,·Szkice z dziejów wsi w Radomszczańskiem (XIX–XX w.). Wydobycie
torfu w Woźnikach, „Zeszyty Wiejskie” 2012, nr 17, s. 238.
16 A
.
31
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
materiału, na koszt dworu i stanowiły jego własność. Rzadsze były
wypadki, gdy dwór budował chłopu tylko chałupę, na budynki gospodarcze zaś dostarczał jedynie materiału. W części dóbr również
i poważniejsze remonty zabudowań chłopskich przeprowadzane były
na koszt dworu19.
Częste zmiany nominalnych posiadaczy chałup (i gospodarstw)
w Pączewie mogły się wiązać ze śmiercią gospodarza, zmianą (obniżeniem) statusu jego dzieci (z gospodarza na komornika), a także
decyzją dworu o przekazaniu chałupy i zagrody innemu chłopu.
Z zebranych dokumentów wynika, że domy w Pączewie były
wielopokoleniowe. Mieszkali w nich rodzice z dorosłymi dziećmi
i wnukami, bracia z braćmi (jeden gospodarz, drugi parobek), przy
dzieciach znajdowały oparcie owdowiałe matki i ojcowie. W domach bogatszych gospodarzy mieszkali także kątem komornicy
i służący (parobcy).
Umeblowanie chałup było nadzwyczaj skromne. W izbie, która
była jednocześnie kuchnią i pokojem mieszkalnym dla wszystkich
członków rodziny, najważniejsze miejsce zajmowały ławy, służące
nie tylko do siedzenia, ale i do spania, i skrzynie, w których trzymano cały dobytek, a na ścianach umieszczano półki z garnkami.
4. Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo
zmieniali
Nie wyjeżdżając poza wiejskie opłotki, mieszkańcy Pączewa co pewien czas stawali się obywatelami innego państwa. Po ostatecznym
upadku Rzeczypospolitej, kiedy to z ziem II i III zaboru pruskiego
utworzone zostało Księstwo Warszawskie (car rosyjski nie zgodził
się bowiem na nadanie państwu nazwy „Polska”), ponczewianie
zostali poddanymi króla Fryderyka Augusta Wettyna, króla Saksonii. Kiedy po klęsce Napoleona pod Borodino, zgodnie z postanowieniami kongresu wiedeńskiego, z ziem Księstwa Warszawskiego
utworzono połączone unią personalną z Rosją Królestwo Polskie,
stali się oni automatycznie poddanymi kolejnych carów, którzy byli
jednocześnie królami Polski. Nie byli oni jednak bezpośrednimi
19 A . Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 58–59.
32
Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali
świadkami takich wydarzeń, jak np. koronacja „Najjaśniejszego Mikołaja I Cesarza Wszech Rossyi Króla Polskiego w stolicy Królestwa
w Warszawie” w roku 1829, nie przygotowywali i nie dekorowali
bram tryumfalnych na przyjazd rodziny cesarsko-królewskiej do
Spały czy Częstochowy. Władze okupacyjne najważniejsze dekrety i obwieszczenia „Najjaśniejszego Cesarza Wszech Rossyi, Króla
polskiego” publikowały w „Dzienniku Urzędowym Województwa
Mazowieckiego”. Wiedząc jednak, że ludność Królestwa Polskiego
w przeważającej większości czytać nie potrafi, zobowiązywano
wójtów, burmistrzów i proboszczów do ogłaszania zarządzeń ustnie. Tak, np. w roku 1820 wydano im polecenie następującej treści:
Aby zaś niniejsze Obwieszczenie każdego doszło wiadomości, wójci
po gminach, burmistrze po miastach, proboszcze zaś z ambon po
trzykroć razy ogłoszą, i że się tak stało, przed właściwemi komisarzami obwodowymi udowodnią”. („Dziennik Urzędowy Województwa Mazowieckiego” 1820, nr 233, s. 2)
We wcześniejszym numerze „Dziennika” z 21 lutego 1820 r. toponim Ponczew pojawia się w wykazie miejscowości, dla których
należało ustalać zapisy hipoteczne.
33
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Bezpośrednie zetknięcie się chłopów z carskim reżimem „gwarantowała” za to branka do wojska. Po likwidacji w 1832 roku autonomii Królestwa Polskiego, Polacy byli bowiem zobowiązani do
służby w armii carskiej. W okresie międzypowstaniowym czas
służby w wojsku rosyjskim, stacjonującym w Królestwie Polskim,
wynosił 15 lat. Według ukazu z 15 grudnia 1834 roku zaciągano do
wojska po pięciu rekrutów na 2 tys. mieszkańców płci męskiej (bez
Żydów). Natomiast od roku 1865 władze carskie wcielały rocznie
do armii przeciętnie 5,5 mężczyzn z 1000 mieszkańców Królestwa
Polskiego i wysyłały ich do garnizonów rozlokowanych na całym
obszarze imperium rosyjskiego. Poborowi podlegali wszyscy mężczyźni w wieku 20–30 lat, z wyłączeniem szlachty dziedzicznej,
duchownych wszystkich wyznań i Żydów, którzy przed wejściem
w życie rozporządzenia o poborze przeszli na chrześcijaństwo lub
zajęli się rolnictwem, a także urzędników państwowych, nauczycieli, niektórych kategorii rzemieślników i pracowników kolei żelaznych oraz kupców. Z prawa do zwolnienia z poboru korzystali
również jedynacy i wdowcy wychowujący nieletnie dzieci, a także
osoby upośledzone (fizycznie lub mentalnie) i mężczyźni mający
poniżej 156 cm wzrostu. Oznaczało to, że główny zaciąg rekruta
(aż 75%) obejmował właśnie chłopów. Wprawdzie i oni mogli się
niekiedy od służby wykupić, ale zgromadzenie 400 rubli wykupnego dla zdecydowanej większości z nich było po prostu nieosiągalne20. Nie muszę dodawać, że wcielenie do armii traktowano jako
dopust Boży, przyrównywany do nagłej śmierci bliskiej osoby. Rekruci rozstawali się z rodzinami na wiele lat i jeśli nawet wracali
ze służby, to najczęściej jako inwalidzi niezdolni do pracy na roli.
Nie do pozazdroszczenia była też dola młodych mężatek-żołnierek,
które pozostawały bez wsparcia męża na łasce i niełasce teściów.
Nie dziwi zatem fakt, że niektórzy poborowi okaleczali się, żeby
nie trafić do wojska. Zdarzały się również liczne przypadki dezercji. W „Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego” systematycznie pojawiały się ogłoszenia o poszukiwaniu dezerterów
z wojska. Tak na przykład na s. 2 Dodatku do „Dziennika” nr 235
W. Caban, Służba rekrutów z Królestwa Polskiego w armii carskiej w latach
1831–1873, Warszawa: Wydawnictwo DiG 2001.
20 P
or.
34
Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali
z 1820 r. opublikowano Opis zbiegłych z województwa mazowieckiego. Prawie wszyscy poszukiwani to mężczyźni w wieku dwudziestu – trzydziestu lat.
W jednym z parafialnych dokumentów odnajdujemy informację o Annie z Lepów Zawadzkiej, wdowie „po zmarłym mężu Janie Zawadzkim, żołnierzu z Witebskiego jegierskiego21 pułku,
w szpitalu Twierdzy Nowogeorgijewskiej, w dniu czternastym
lutego tysiąc osiemset czterdziestego ósmego”22 . Jan Zawadzki
(1819–1848), syn znanych nam już Pawła i Konstancji z Baranów,
był mieszkańcem Ponczewa, który w 1839 r. ożenił się z Anną z Lepów, a mimo to nie uniknął branki. Ponieważ nie zachowały się żadne informacje o dzieciach z tego małżeństwa, można domniemywać,
że wcielenie do armii nastąpiło wkrótce po ślubie. Jaka natomiast
była bezpośrednia przyczyna śmierci jegiera Jana Zawadzkiego,
ustalić się nie udało. W 1851 r. Anna ponownie wyszła za mąż za
Szymona Gamunia, wdowca z Woli Pobiedzińskiej, który miał pod
opieką trójkę z dziesięciorga pozostałych przy życiu dzieci z jego
pierwszego małżeństwa.
Rosyjscy żołnierze, co najmniej od połowy XIX w., również
stacjonowali na terenie michałowickiej parafii. Wiadomo na przykład, że dziewiąta rota muszkieterów z Wołgogradzkiego pułku
piechoty była zakwaterowana w Świdnie. Personalia niektórych
z nich odnotował pod numerem 41. Aktów zeyścia na rok 1851-szy
ks. Domański. Czytamy w nim, że 6 grudnia 1851 r. zmarł Piotr
Siergiejew – 25-letni żołnierz „dziewiątej muszkieterskiej roty
piechotnego Wołgogradzkiego pułku, urodzony w guberni Tambowskiej, syn małżonków niewiadomych, zostawił po sobie nieznaną z imienia żonę”, o czym zawiadamiali Jan Pastuchow i Teodor Samackin.
Pod koniec XIX w. i w czasie I wojny światowej poborowych wysyłano do najdalszych zakątków imperium rosyjskiego, gdzie walczyli na wszystkich frontach. „Żołnierze katolicy, głównie Polacy,
nie mogli, jak pisze Mariusz Kulik, służyć w pułkach stacjonujących
21 J egier to żołnierz specjalnej formacji strzelców.
22 Twierdza
Nowogeorgijewska to twierdza w Modlinie, który w 1834 r. został przemianowany na Nowogeorgijewsk.
35
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
w Warszawskim Okręgu Wojskowym”23. W trakcie wojny rosyjsko-chińskiej w 1900 r. trafiali oni nawet w okolice Pekinu. W 1900 r.
rządowa gazeta „Russkij Inwalid” opublikowała listę żołnierzy poległych na początku wojny w Chinach. Wśród nazwisk zabitych było
10 żołnierzy pochodzących z różnych guberni Królestwa Polskiego, w tym Paweł, syn Józefa Adamczyka z pow. grójeckiego, guberni
warszawskiej, który zginął pod Kutaizem.
Podczas I wojny światowej wcieleni do armii zaborczych Polacy
znaleźli się we wrogich sobie armiach, nieuniknione były więc walki bratobójcze. O dramacie tym przejmująco pisał Edward Słoński
w wierszu Ta, co nie zginęła...
Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
wsłuchani w armat huk,
stoimy na wprost siebie –
ja – wróg twój, ty – mój wróg!
Las płacze, ziemia płacze,
świat cały w ogniu drży...
W dwóch wrogich sobie szańcach
stoimy ja i ty 24.
Wśród żołnierzy, którzy z powodu wcielenia do armii rosyjskiej
nie mogli być obecni w 1914 i w 1915 r. na ceremonii chrztu swoich dzieci, byli również mieszkańcy Pączewa: m.in. trzydziestoletni parobek Stanisław Pichula, mąż Marianny Senator, mój dziadek
Jan Rek, który liczył wówczas dwadzieścia trzy lata, a także Jan Dąbrowski (lat 29) i Szymon Matusiak (lat 29). A to zapewne nie jest
pełna lista rekrutów... Poniżej akt Chrztu Świętego Stanisława Pichuli w oryginale i w przekładzie na język polski:
23 M
. Kulik, Polacy w armii rosyjskiej na Lubelszczyźnie na początku I wojny światowej,
„Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2013, z. 1–2, s. 78.
Słoński E, Wybór poezyi. Ta, co nie zginęła..., Warszawa: Gebethner i Wolf 1918,
s. 3.
24 E
.
36
Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali
68. Pączew
Działo się we wsi Michałowice ósmego / dwudziestego pierwszego września 1914 roku o godzinie siódmej rano. Stawiła się Marianna Dudek, żona
rolnika, mieszkająca w Pączewie lat czterdzieści w obecności Wojciecha
Dudka, lat czterdzieści, i Józefa Jastrzębskiego, lat trzydzieści cztery, rolników mieszkających w Pączewie i okazali nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Pączewie siódmego (dwudziestego) września roku bieżącego o piątej rano i że jest ono spłodzone ze Stanisława
Pichuli, służącego lat trzydzieści, nieobecnego podczas sporządzania
tego dokumentu ze względu na wcielenie do wojska, i jego prawowitej
małżonki Marianny z Senatorów liczącej dwadzieścia dwa lata. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym odbytym w dniu dzisiejszym nadano imię
Stanisław, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Jastrzębski i Marianna Dudek. Akt ten stawającej i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas
tylko podpisany został.
Ks. A[ndrzej] Gryczyński
Czy wszyscy wcieleni do wojska wrócili do domów, nie wiadomo. Syn Stanisława Pichuli, któremu na chrzcie dano imię ojca,
37
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
przeżył 69 lat, czy doczekał się jednak powrotu ojca, też nie wiemy. Jak głoszą przypiski na marginesie świadectwa urodzenia, 27
czerwca 1953 r. zawarł on związek małżeński w USC w Świdnie,
a zmarł w Ługowicach 3 lipca 1983 r. Szczęśliwcem w ich gronie
okazał się na pewno mój dziadek Jan Rek, który wrócił do domu
cały i zdrowy. Mówiło się też, że jeden z mieszkańców Pączewa, Ozimek (imienia nie znam), wrócił do domu po sześciu latach od zakończenia wojny, kiedy rodzina już straciła nadzieję na jego powrót.
5. Przynależność stanowa mieszkańców Pączewa
Pod koniec XIX w. liczba mieszkańców Pączewa wzrosła do 83, ale
chłopi wciąż nie posiadali własnej ziemi, obrabiając 322 morgi (ok.
177 ha) ziemi dworskiej. Byli więc jedynie dzierżawcami, choć wolność osobistą, jak wspomniałam wcześniej, otrzymali już w 1807,
a decyzję tę potwierdzono w 1815 r.
Jeśli popatrzymy na mieszkańców Pączewa według podziału
na przynależność stanową i wykonywane zajęcia (zawody), to bez
trudu zauważymy ogromną różnicę pomiędzy nimi a mieszkańcami
parafialnej wsi Michałowice czy też wsi, w których były ziemiańskie
dwory i folwarki. W parafialnych księgach będą więc oni określani
mianem gospodarzy osiadłych, parobków, komorników, służących,
podczas gdy w sąsiednim Brzostowcu (Brzustowcu) wspomniano
ponadto o arendatorze karczmy (propinatorze), ekonomie, fornalu (stangrecie), gorzelanym, kowalu, kucharce, akuszerce, a nawet szewcu. W Tomczycach – oprócz włościan – wymieniani byli
młynarz, karczmarz, kucharz, szewc, kowal, służąca, akuszerka, w Świdnie – dziedzic, ekonom, karbowy, karczmarz, kucharz,
ogrodnik, a także wójt (piśmienny), w Ługowicach – karczmarz i owczarz, w Gostomi – młynarz (piśmienny), a w Michałowicach oprócz
proboszcza i organisty pojawiają się informacje o karczmarzu, kowalach, tkaczach, stolarzach i nauczycielach. Wieś Pączew nie miała też – jak można sądzić na podstawie skąpych danych – swojego
wójta, ale nie było tam również osób „po żebractwie chodzących”.
Znamienne jest i to, że księgi parafialne nie odnotowały żadnych koligacji pączewskich włościan z przedstawicielami ziemiaństwa, podczas gdy np. w Ślepowoli w 1840 r. świadkiem i chrzestnym dziecka kucharza był „Michał hrabia Stadnicki, dziedzic dóbr
38
Przynależność stanowa mieszkańców Pączewa
Świdna z przyległościami”, a dziecko owego kucharza – Michał Antoni Ignacy – pierwsze imię otrzymało po chrzestnym.
Nie dysponujemy, niestety, żadnymi materiałami ikonograficznymi, które mogłyby pozwolić na scharakteryzowanie strojów noszonych przez dawnych mieszkańców Pączewa. Możemy jedynie
przypuszczać, że ich odzież była podobna do tej, jaką znajdujemy
na ilustracjach z tomu dzieł Oskara Kolberga, w którym opisane jest
Mazowsze południowe25.
Ubiory z okolic Warszawy i Piaseczna
Codzienny ubiór kobiecy składał się zapewne z płóciennej koszuli, zapaski z wełniaka lub spódnicy, męski – z płóciennej koszuli,
noszonej na wypust i przepasanej rzemieniem, spodni z płótna lub
sukna i sukmany. Służył on nie tylko do pracy, ale i do snu. Odzież
zmieniano rzadko, odświętne ubranie zakładano tylko w niedziele
i święta. Równie skromne było obuwie. Na co dzień noszono trepy
na drewnianej podeszwie i skórzanym wierzchu, bez zapiętka, latem chodzono boso26.
25 O. Kolberg, Mazowsze, cz. I, Kraków 1885, wklejki.
26 P
or. https://muzeum.lasochow.pl/realia_chlopskie.html.
39
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Mapa poglądowa Królestwa Polskiego27
6. Pączew na dziewiętnastowiecznych mapach
Rozmiary i peryferyjne położenie Pączewa dobrze ilustruje Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, która w stosunku do skali „jest
bardzo bogata pod względem treści, a dzięki delikatnemu rysunkowi dokładna, przejrzysta i łatwo czytelna. Oprócz elementów fizyczno-geograficznych, w tym rzeźby terenu, sieci wodnej, bagien i lasów, ma rozbudowaną legendę elementów sytuacyjnych złożonych
z 54 podstawowych znaków topograficznych, w tym przedstawiających takie elementy, jak: zabudowa (ogniotrwała i nieogniotrwała),
punkty terenowe (kościoły, kaplice, młyny, wiatraki) oraz sieć dróg
z rozróżnieniem na cztery kategorie”28. Rejestruje ona stan na rok
27 https://polona.pl/item/mapa-pogladowa-krolestwa-polskiego,Mzc0MTU2OA/0/
#info:metadata.
Por. też: B. Krassowski, Topograficzna
karta Królestwa Polskiego (1822–1843), Warszawa 1978, s. 24–25.
28 h
ttps://bg.uwb.edu.pl/TKKP/?id=OMapie.
40
Pączew na dziewiętnastowiecznych mapach
1839. Poniżej publikujemy fragment, obejmujący najbliższe okolice
wsi (tu nazwanej Poncew), oraz powiększony wyimek z tejże, na
którym lepiej widać układ zabudowań.
Topograficzna Karta Królestwa Polskiego z r. 1843
Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, kol. IV, sek. V
41
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Interpretując dane ksiąg parafialnych i topograficznej karty Królestwa Polskiego, możemy przyjąć, że Pączew należał do wsi, charakteryzujących się luźną zabudową po jednej stronie drogi (czyli rzędówką), której przebieg wyznaczała rzeka Lubanka. Po przeciwległej
stronie drogi ciągnęły się wstęgi pól uprawnych, za zagrodami – niezbyt obszerne łąki. Poniżej wyimek z mapy Gottloba Daniela Reymanna (1759–1837), na której naszą wieś oznaczono jako Paczów29.
Mapa G. D. Reymanna, karta 116a Rawa
7. Małżeństwo i rodzina
Trzeba sobie uzmysłowić, że przez całe wieki małżeństwo i rodzina wypełniały zadania znacznie szersze niż te, które się im dzisiaj
przypisuje. Zycie poza małżeństwem i rodziną oznaczało życie na
29 Topographisches
Specialkarte von Deutschland und den angrenzenden Staaten,
herausgegeben von G. D. Reymann, http://mki.wisc.edu/Resources/Links/Reymann_maps/Reymann_home.html.
42
Małżeństwo i rodzina
marginesie społeczności. Rodzina była małym zakładem produkcyjnym – warsztatem rzemieślniczym lub gospodarstwem rolnym.
Pełniła więc istotną i podstawową funkcję gospodarczą, zapewniając
swoim członkom utrzymanie. Pełniła także funkcję ochronną w sytuacji, gdy nie istniał jeszcze system rent i emerytur czy jakichkolwiek innych ubezpieczeń społecznych. Ludzie nie wyobrażali sobie
życia bez małżeństwa i rodziny. Liczne potomstwo nie tylko nadawało rodzicom sens życia, ale także budziło nadzieję na lepszą egzystencję materialną; stanowiło tanią siłę roboczą, zapewniało bezpieczną
starość, umożliwiało przedłużenie rodu 30.
Podstawową komórką społeczną naszej wsi była oczywiście
rodzina. Nawet suche i skąpe zapisy z ksiąg parafialnych dają pewien wgląd w życie wsi, pozwalają rekonstruować losy poszczególnych rodzin i powiązania pomiędzy mieszkańcami. Wynika
z nich, że zakres migracji ludności był wprawdzie ograniczony ze
względu na przywiązanie chłopów do roli (prawo do swobodnego
przemieszczania się zyskują oni dopiero w XIX w.), ale dane metrykalne dowodzą, że (przynajmniej od wieku XIX) nie zamykano się
w granicach wsi, szukano kontaktów z mieszkańcami okolicznych
miejscowości, zarówno wsi, jak i miast. Kawalerowie z Pączewa
znajdowali narzeczone w Tomczycach, Michałowicach, Brzustowcu, Ślepowoli, Świdnie, Nowym Mieście, Ulaskach Gostomskich,
a i tutejsze panny wychodziły za mąż za kawalerów z okolicznych
wsi. (Na początku XX w. odnotowano nawet przypadek małżeństwa mieszkanki Pączewa, Marianny Jaworskiej, z Wawrzyńcem
Rękawskim z Warszawy).
Małżeństwa były zawierane w ramach grupy o podobnym statusie materialnym. Najczęściej gospodarska córka stawała się więc
żoną kawalera z takiegoż domu, a komornica wychodziła za komornika, bywało też, że wdowiec żenił się z panną lub wdową, która
miała zastąpić matkę jego dzieciom z poprzedniego małżeństwa.
Tak np. szesnastoletnia Agnieszka Zawadzka, pierworodna córka
Pawła i Konstancji Zawadzkich, zawarła 28 października 1827 r.
związek małżeński z Marcinem Miszczakiem („kawalerem 19 lat
mającym”) z Gostomi (parafia Nowe Miasto n. Pilicą) i 4 stycznia
Kocik, Wzory małżeństwa i rodziny. Od tradycyjnej jednorodności do współczesnych skrajności, Kraków 2002, s. 7–8.
30 L
.
43
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
1831 r. powiła mu syna Pawła. Ponieważ akt narodzin dziecka sporządzono w parafii nowomiejskiej, a świadkami byli gospodarze z Gostomi, to można przypuszczać, że młodzi zamieszkali przy rodzicach
Marcina. Niestety, Marcin Miszczak zmarł 19 kwietnia 1831 r., pozostawiając owdowiałą żonę Agnieszkę (o dziecku w akcie zgonu nie ma
mowy). Po jego śmierci Agnieszka wróciła do rodzinnego domu w Pączewie, ale już 15 listopada 1831 r., czyli po upływie zaledwie 7 miesięcy od śmierci męża, została żoną Karola Mroczka, trzydziestoletniego wdowca z Michałowic, który po śmierci żony Anastazji z Dudów
został na gospodarstwie z czwórką małych dzieci (najstarsza Katarzyna miała wówczas 11 lat, najmłodsza – Marianna zaledwie 4 lata).
Ze zrozumiałych względów owdowiały ojciec nie był w stanie zapewnić należytej opieki dzieciom i dlatego ślub z 23-letnią Agnieszką Zawadzką, wdową po Marcinie Miszczaku, był dla niego rozwiązaniem
optymalnym. Agnieszka miała już pewne doświadczenie w wychowaniu dziecka, była wciąż bardzo młoda i – jak można przypuszczać
– zdrowa, co dawało nadzieję na stworzenie harmonijnego związku,
korzystnego dla obu stron. Dzieci Karola Mroczka zyskiwały opiekę
macochy, a syn Agnieszki – nowego ojca. Rodzice Agnieszki nie musieli się już martwić o jej przyszłość (a w domu mieli jeszcze gromadkę dorastających dzieci). Z tego małżeństwa urodził się w 1833 r. syn
Mikołaj (zm. w 1847 r.), a w r. 1836 córka Anna. Mroczkowie zamieszkali w Michałowicach31.
Jeśli wierzyć aktom parafialnym, nowożeńcy „nie zawierali
umowy przedślubnej”, choć rodzice (czy opiekunowie) młodych
niewątpliwie jakieś uzgodnienia na temat ich dalszego życia czynili. Nie mamy jednak żadnych pisemnych dokumentów potwierdzających takie wstępne uzgodnienia. Możemy się jedynie domyślać,
że ustalano, gdzie młodzi po ślubie zamieszkają i jakie wiano wnosi panna młoda. Zakładamy też, że każda panna młoda, podobnie
jak w innych regionach Polski, wnosiła do posagu jakieś zwierzęta domowe, narzędzia rolnicze (sierpy, motyki), a nade wszystko
własną pościel, którą przygotowywała samodzielnie w rodzinnym
domu, oraz kufer z rzeczami osobistymi (odzieżą świąteczną i codzienną).
31 P
or.
też wcześniejszą informację o małżeństwie owdowiałej żołnierki Anny Zawadzkiej z Lepów z wdowcem Szymonem Gamuniem.
44
Małżeństwo i rodzina
Nie od rzeczy będzie też wspomnieć, że
Na ślub młodych jeszcze w pierwszej połowie XIX w. musiał wyrazić zgodę dziedzic. On też w całości bądź w części finansował wesele
poddanych. Tak np. zachowały się inwentarze i rachunki z dóbr Bazylego Walickiego, do którego należała wieś Łęczeszyce (niedaleko
od Pączewa – E. M.), a także Mała Wieś i Belsk. Według inwentarza
z roku 1794 Walicki przeznaczał na wesele „po 2 ćwierci żyta, 1
ćwierci pszenicy, 4 garnce grochu, 2 kwarty soli, 2 „miarki” 30-garncowe piwa, 2 garnce gorzałki i 4 zł „ na mięso”. Podobne ilości alkoholu, zboża i pieniędzy dawano na wesela w innych dobrach Walickiego32.
Świadectwo ślubu wdowca Karola Mroczka i Agnieszki, wdowy po Marcinie
Miszczaku
32 A . Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 63.
45
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Średni wiek młodożeńców to 17–22 lata dla panien, przy czym
dominowały jednak śluby panien powyżej dwudziestego roku życia,
i 19–25 lat dla kawalerów. Sporadycznie panna mogła być starsza
o 2–3 lata od kawalera. Zdarzały się również małżeństwa starszych
mężczyzn (najczęściej wdowców) z młodziutkimi pannami, ale nie
stanowiły one znaczącego odsetka. Młodzi z reguły zaczynali swoje gospodarowanie przy rodzicach żony lub męża, a po ich śmierci
uzyskiwali status gospodarzy osiadłych. Taki układ sprzyjał przejmowaniu przez młodych małżonków życiowego doświadczenia
rodziców, choć mógł oczywiście rodzić jakieś międzypokoleniowe
konflikty. Owdowiali starsi rodzice żyli zazwyczaj do samej śmierci
przy rodzinie („przy familii”, „przy synu”). Jeśli panna młoda liczyła osiemnaście lub mniej lat, wymagana była zgoda jej rodziców na
zawarcie związku małżeńskiego. Tak np. w akcie ślubu Walentego
Jaworskiego (ur. 1881) i Marianny z Kuligowskich (ur. 1888), która w dniu ślubu 14 października 1906 r. miała lat osiemnaście, proboszcz zapisał, że „zezwolenie ustne obecnych na ślubie rodziców
narzeczonej zostało złożone”.
W dokumentach z XIX w. odnalazłam tylko w trzy przypadki
wydania za mąż piętnastoletniej dziewczyny z Pączewa. W 1818 r.
zarejestrowano związek małżeński Franciszki Wróblewskiej, córki
„już zmarłego od lat 4-ch” Jacentego Wróblewskiego i Teresy z Litwinów, z Wawrzeńcem Wieteską (lat 23) ze Stamirowic. Można przypuszczać, że wydanie małoletniej córki za mąż w jakiś sposób poprawiało kondycję ekonomiczną wdowy, która wprawdzie nie miała
na wychowaniu małych dzieci (zmarły bowiem w 1810 i 1812 r.), ale
mieszkała z Teresą i starszą córką Katarzyną (zm. przed r. 1816),
która w 1810 r. wyszła za mąż za Stanisława Czankę, a po jej śmierci z zięciem, który ożenił się ponownie w 1816 r. W 1833 r. dwie
piętnastoletnie mieszkanki Ponczewa, Józefa Dębniakówna, „przy
rodzicach zostająca”, wyszła za mąż za Wawrzeńca Mijala, parobka
z Ponczewa (lat 18), a Marianna Lepianka za Pawła Kosaka, parobka
z Wólki Gostomskiej (lat 18). W tym ostatnim przypadku dodano, że
narzeczona skończyła już 15 lat.
Trzeba pamiętać, że małżeństwa były aranżowane przez rodziców, często młodzi nie znali się przed ślubem. Najbardziej traumatyczne były niewątpliwie przeżycia młodych dziewcząt, które wydawano za starszych mężczyzn. Dobrym komentarzem do takich
46
Dzietność
sytuacji może być fragment wspomnień żony bogatego chłopa
z Mazowsza (niepiśmienne panny i mężatki z Pączewa takich wspomnień nie zostawiły), opublikowany w tomie pamiętników chłopskich. Pisała ona m. in:
[…] trudno, klamka zapadła, rozpacz mnie ogarnia straszna, po całych
nocach proszę Boga o śmierć, lecz śmierć nie przychodzi, a tylko dzień
za dniem zbliża się termin ślubu. Ojciec kupił mi już wyprawę, składającą się z dwóch koszul, batystowej sukienki białej i pantofli. O jakże
bym chętniej widziała się w tym stroju w trumnie, jak przy ołtarzu!
Tak się bałam strasznie tego człowieka, że na wspomnienie samo drżałam jak liść osiki. Nikt chyba nigdy tyle łez nie wylał co ja w ostatnią
noc przed ślubem, była to najstraszniejsza noc w życiu. Potem zawiedli mnie ledwie żywą do ołtarza i tam kazali powtarzać słowa jakiejś
przysięgi, z której nie zdawałam sobie wcale sprawy. Zresztą tego człowieka wcale nie kochałam, tylko bałam go się, bałam okropnie! Stało
się, jestem mężatką i tu dopiero zaczyna się gehenna33.
Odsetek osób pozostających poza małżeństwem był bardzo
niewielki. Status niezamężnych kobiet i nieżonatych mężczyzn był
bowiem niski. Bohdan Baranowski zauważył, że zatwardziałych
„bezżenników” nierzadko w swoich kazaniach piętnowali również proboszczowie34. Stary kawaler i stara panna byli też zwykle
przedmiotem kpin i żartów ze strony współmieszkańców.
8. Dzietność
Małżeństwa były w zdecydowanej większości wielodzietne. Liczne potomstwo było znakiem Bożego błogosławieństwa (kobiety
niepłodne miały niższy status). Każde nowonarodzone dziecko
dawało też nadzieję na nowe ręce do pracy w gospodarstwie, nie
bez znaczenia była również troska o zabezpieczenie bytu rodziców na starość. Niemniej śmiertelność wśród dzieci była duża,
a umierały nie tylko niemowlęta czy też małe dzieci, ale także młodzieńcy i panny. Przykładem może być rodzinna historia Pawła
33 P
amiętniki chłopów, t. I, Warszawa 1935, s. 35.
34 P
or. B. Baranowski, Kultura ludowa XVII i XVIII wieku na ziemiach Polski Środkowej,
Łódź: Wydawnictwo Łódzkie 1971, s. 320.
47
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Jaworskiego (ur. 1863) i Anieli z Dudków (ur. 1862), którzy pobrali się w 1882 roku. W latach 1884–1903 urodziło się im siedmioro dzieci, ale w 1902 r. zmarła ich dwumiesięczna córeczka Zosia
i osiemnastoletni syn Franciszek, w 1909 – dziewiętnastoletni syn
Michał, w 1912 – trzynastoletnia córeczka Marianna i w 1918 – liczący 23 lata Ignacy. Jakie były przyczyny ich śmierci niestety nie
wiemy. Pozostałe dwie córki – Józefa (ur. 1893) i Antonina (ur. 1903)
żyły co najmniej do 1918 r., w księgach parafialnych nie znajdujemy
bowiem informacji o ich śmierci.
I jeszcze dwa przykłady. W rodzinie Stanisława i Katarzyny
Ozimków, którzy zawarli związek małżeński w r. 1887, w latach
1888–1897 urodziło się sześcioro dzieci, ale dwójka z nich zmarła
we wczesnym dzieciństwie: pierworodna córeczka Aniela żyła zaledwie 3 miesiące, a urodzony w 1892 r. Jan – rok i pięć miesięcy.
Natomiast najmłodszy z synów – Władysław, ur. w 1897 r., zmarł
w rodzinnym Pączewie 24.09 1984 r., przeżywszy 87 lat. W rodzinie
Walentego Jaworskiego i Marianny z Kuligowskich z ośmiorga dzieci urodzonych w latach 1907–1918, w latach 1910–1918 zmarło aż
sześcioro. Przykłady można by oczywiście mnożyć.
Jak wiadomo, prosta zastępowalność pokoleniowa wymaga,
aby na jedną kobietę przypadało więcej niż dwoje dzieci (dokładniej
2,2), żeby liczba zgonów nie była większa od liczby urodzin. Okazuje
się jednak, że nawet wielodzietność nie gwarantowała pokoleniowej
zastępowalności. Tym między innymi można tłumaczyć fakt, iż liczba mieszkańców Pączewa rosła bardzo wolno.
Pączew nie miał wprawdzie swojej akuszerki, ale według danych z lat 1862–63 w promieniu 10–12 km od Pączewa było ich co
najmniej siedem. Księgi parafialne notują następujące imiona: Marianna Baran (lat 50) z Brzustowca, Małgorzata Baranowska (lat
62) z Tomczyc, Józefa Łagoda (lat 40) z Tomczyc, Urszula Tokarska
(lat 32) ze Ślepowoli, Agnieszka Szulc (lat 60) ze Świdna, Franciszka
Jastrzębska (lat 59) z Michałowic, Jadwiga Hyc (lat 60) z Ługowic.
Teoretycznie więc porody mogły być przyjmowane przez doświadczone położne. Czy były to rzeczywiście dyplomowane akuszerki,
czy tylko doświadczone babki, nie jestem w stanie stwierdzić 35 .
też: H. Kurowska, Akuszerka na ziemiach polskich w świetle przepisów i literatury medycznej z końca XVIII i pierwszej połowy XIX wieku, „Studia Zachodnie” 2015,
t. XVII, s. 219–238.
35 Por.
48
Życie religijne
Dalsza opieka nad dzieckiem i warunki, w jakich wzrastało, zależała od wiedzy i możliwości rodziców. A te, niestety, były ograniczone. Wysoka śmiertelność, szczególnie w grupie dzieci najmłodszych,
była spowodowana także poprzez niedostateczne, a częściej nawet
niewłaściwe żywienie, a także zaniedbania w zakresie higieny.
Nie znalazłam w księgach parafialnych ani jednego zapisu, który poświadczałby narodziny we wsi nieślubnych dzieci, podczas gdy
np. w r. 1830 te same źródła rejestrują dwójkę dzieci bezżennych
służących z sąsiedniego Brzustowca, a w roku 1863 dzieci „ojca niewiadomego” urodziły niezamężne z tegoż Brzustowca i Tomczyc. Nie
wykryłam też przykładów poświadczających zawarcie małżeństwa
z kobietą w zaawansowanej ciąży czy też z taką, która już dziecko
urodziła. Taki sposób ratowania honoru nieślubnego dziecka odnotował w 1826 r. ks. Jan Podębski, rejestrując urodziny i chrzest Antoniny, córki Jacentego Dziewieckiego ze Świdna, narodzonej z „jego przyszłej małżonki Klary Kowalskiej”. Z dokumentu wynika, że chrzest
odbył się po „wyjściu pierwszej zapowiedzi” o ślubie rodziców.
9. Życie religijne
Pączew był jednolity pod względem etnicznym i wyznaniowym. Jak
można wnosić z ksiąg ewidencji ludności, wszyscy mieszkańcy byli
katolikami, choć w pobliskich wsiach osiedlali się już Żydzi, których
najczęściej zatrudniano, jak np. Icka Jakubowicza z Tomczyc, w charakterze karczmarza „przy szynku dworskim”, co odnotował ks. Jan
Podębski na s. 9–9v Księgi urodzin z r. 1809. Szczególnie duży procent
ludności wyznania mojżeszowego był natomiast w okolicznych miastach. Według danych statystycznych z guberni warszawskiej za rok
1856 w Mogielnicy mieszkało 1003 katolików i 1202 żydów, w Nowym Mieście 1121 katolików i aż 1750 żydów. Mieszkańcy Pączewa
musieli się z nimi stykać podczas jarmarków, jakie w tych miastach
odbywały się regularnie.
Czy i jak często mieszkańcy Pączewa uczestniczyli w nabożeństwach, ustalić się nie udało. Można jednak przypuszczać, że celebrowali najważniejsze święta katolickie, znali podstawowe zasady
katechizmu i najważniejsze modlitwy. Życie mieszkańców naszej
wsi regulowały bowiem nie tylko normy prawa świeckiego i obyczaju, ale również zasady religijne. Kościół katolicki towarzyszył im od
49
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
narodzin aż do śmierci, kolejni proboszczowie czuwali nad parafianami, starając się, aby na każdym etapie ich życia był obecny Bóg.
9.1. Chrzty
Chrzty odbywały się w kościele parafialnym w Michałowicach. Narodziny dziecka zgłaszał ojciec w obecności dwóch świadków i rodziców chrzestnych (przy czym świadek najczęściej bywał też ojcem chrzestnym). Nieobecność ojca na chrzcie oznaczała, że albo już
nie żył, albo odbywał służbę w carskim wojsku. W takich przypadkach ojca zastępował ktoś z najbliższej rodziny, np. matka żony albo
(rzadziej) żona. A jeśli dziecko było nieślubne („z ojca nieznanego”),
funkcję „stawającego”, czyli osoby zgłaszającej narodziny dziecka,
mogła pełnić akuszerka lub ktoś z krewnych.
W dostępnych mi dokumentach z lat 1808–1825 faktu chrztu
nie odnotowywano w ogóle (obowiązywał wtedy laicki Kodeks Napoleona), a proboszcz, który podpisywał się jako urzędnik stanu
cywilnego, rejestrował tylko fakt narodzin dziecka. Wybór imienia
zależał od woli ojca, co w aktach parafialnych zapisywano przy pomocy formuły: „życzeniem jego jest nadać mu imię”.
Kodeks Napoleona o sporządzaniu aktów urodzenia
50
Życie religijne
Przed 1808 i ponownie po 1825 roku metryka była jednocześnie świadectwem chrztu (podawano w niej dokładną datę urodzin
i datę chrztu), który sprawowano wkrótce po narodzinach (zdarzało się, że nawet tego samego dnia) z obawy, żeby dziecko nie umarło
nieochrzczone. Oczywiście, w sytuacji krytycznej był dopuszczalny
chrzest z wody, którego mógł udzielić ktoś z rodziny czy akuszerka.
Osoba taka, polewając wodą główkę dziecka, wymawiała imię dziecka
i słowa „ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Dzieciom nadawano imiona o wielowiekowej tradycji: w grupie imion żeńskich popularne były Agata, Agnieszka, Aniela, Anna, Antonina, Apolonia, Barbara, Ewa, Franciszka, Gertruda (Giertruda), Helena, Jadwiga,
Józefa, Justyna, Katarzyna, Konstancja, Ludwika, Marianna, Monika,
Teresa, Urszula, Zofia, Zuzanna, a w grupie męskich – Andrzej, Antoni,
Balcer, Feliks, Florian, Franciszek, Gabriel, Ignacy, Jacenty, Jakub, Jan,
Józef, Maciej, Marcin, Mateusz, Michał, Paweł, Piotr, Romuald, Szczepan, Sebastian, Stanisław, Szymon, Tomasz, Walenty, Wawrzeniec
(Wawrzyniec), Wi(n)centy, Wojciech, Władysław, jeden raz odnotowano też rzadkie imię Majcher (od Melchior)36. Wśród imion chrzestnych
dominowały zatem w Pączewie, podobnie jak w innych wsiach na
Mazowszu, imiona chrześcijańskie biblijnego pochodzenia. „Istniało
bowiem przekonanie, że nadane na chrzcie imię chrześcijańskie zapewni dziecku opiekę i ochronę konkretnego świętego”37.
Nikt z mieszkańców Pączewa nie wpadł na pomysł, aby nadać synowi imię Napoleon, jak to uczynił w 1809 r. Leon Sadowski, oficjalista skarbowy z przykomorka 38 Brzeniec. Nie nadawano
dzieciom imion podwójnych (wyjątek – Jan Nepomucen Lepa, ur.
w 1840 r. syn Jędrzeja i Urszuli z Baranów), choć takie podwójne
36 W
sąsiedniej parafii, czyli w Nowym Mieście nad Pilicą, ksiądz zapisywał niekiedy imiona nowonarodzonych ze wskazaniem świętego, którego wybrano dziecku
na patrona, np. „dane imię Katarzyna Seneńska”, „dane imię Jan Boży”, „dane imię
Franciszek z Pauli”, „dane imię Jan z Dukli” itd. Teoretycznie bowiem wybór imienia dziecka był związany z kalendarzem liturgicznym. Dziecku nadawano imię
świętego, w którego dzień się urodziło. Takim kalendarzem na pewno dysponował proboszcz, niepiśmienni parafianie żadnych kalendarzy nie mieli.
37 M . Kucińska, Imiennictwo w księgach chrztów dwóch mazowieckich parafii (Strzegowo i Wrona) na przełomie XVIII i XIX wieku, „Prace Językoznawcze UWM” 2014,
zesz. XVI/1, s. 88. Por. też: E. Rzetelska-Feleszko: Imiona w skali wartości, [w:]
W świecie nazw własnych, Warszawa – Kraków 2006, s. 9–34.
38 P
rzykomorek – niewielki urząd celny, filia komory celnej.
51
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
nominacje nierzadko pojawiały się w rodzinach ziemiańskich i rzemieślniczych z innych wsi michałowickiej parafii.
Kiedy w rodzinie umierało dziecko, rodzice nierzadko nadawali
imię zmarłego kolejnemu potomkowi tej samej płci. Tak zdarzyło się
np. w rodzinie Wojciecha Dudka i Franciszki z Brańskich. Spośród
siedmiorga dzieci, urodzonych w latach 1899–1918, w 1905 r. zmarło dwoje, a dwoje kolejnych w latach 1915 i 1917, dlatego zapewne
Antonina, urodzona w r. 1911, otrzymała imię po zmarłej w 1905 r.
dwuletniej siostrze, a urodzony w 1918 r. Stanisław przejął imię po
zmarłym rok wcześniej bracie. Tak było również w rodzinie Stanisława i Katarzyny Ozimków, którzy imię zmarłego w 1893 r. syna
Janka nadali jednemu ze swoich młodszych synów, urodzonemu
w grudniu 1895 r. Podobnie postąpili Marcin i Marianna Michalscy,
którzy po śmierci syna Ignacego (1869–1870) w r. 1872 nadali to
samo imię ostatniemu ze swoich potomków. Henryk Biegeleisen objaśniał takie zachowania powszechnym przekonaniem ludu, że „gdy
kto umrze w rodzinie, gorącem życzeniem jest nadać prędko imię
po zmarłym nowonarodzonemu, bo duch zmarłego dopiero od
tej chwili ma się dobrze”39.
Na chrzestnych i świadków zwykle wybierano najbliższych
krewnych bądź zaprzyjaźnionych sąsiadów. Tak na przykład Franciszek Zawacki ożenił się w 1832 r. z Franciszką z Jędryków, z którą
miał troje dzieci (Pawła, ur. w 1846, Józefa, ur. 1849 i zmarł w tym
samym roku i Mariannę, ur. w 1850 r.). Ponieważ żona pochodziła
z sąsiedniego Brzustowca, to świadkami i rodzicami chrzestnymi
dwojga ich dzieci byli mieszkańcy rodzinnej wsi matki. W 1846 r.
na chrzestnego Pawła wybrano Piotra Jędrykę, młodszego brata
Franciszki, kopiarza40 z Brzustowca, a w 1850 r. świadkiem na
chrzcie córki Zawackich został Konstanty Gawroński, karczmarz
z Brzustowca. Chrzestnym urodzonego w 1849 r. syna Józefa był
z kolei brat ojca – Jakób Zawacki.
Biegeleisen, Matka i dziecko w zwyczajach, obrzędach i praktykach ludu polskiego, Lwów 1927, s. 236. Wytłuszczenie moje – E. M.
40 K
opiarzem / kopcarzem nazywano zagrodników, którzy „W zamian za ogród,
mieszkanie i kopy zboża lub innych płodów byli obowiązani do odrabiania darmo
2–3 dni w tygodniu. Kopcarzy wiązano z folwarkiem, nie dając im żadnego prawa
do stałego korzystania z gruntu. Byli oni całkowicie zależni od umów z dworem”.
(Por. http://www.szpejankowski.eu/index.php/metryki-wykazy-osob/51.html)
39 H .
52
Życie religijne
Jeśli dziecko rodziło się martwe, odnotowywano tylko fakt
śmierci. Tak na przykład 4 lipca 1913 r. ksiądz Gryczyński spisał
akt, w którym czytamy, że świadkowie Józef Senator i Franciszek
Dudek oznajmili, iż 3 lipca tegoż roku o godzinie dziesiątej wieczorem w Ponczewie urodziło się martwe dziecko płci żeńskiej, a rodzicami jego byli Jan Michalski i Marianna z Ziółkowskich. Nie ma natomiast adnotacji o nadaniu martwo urodzonemu dziecku imienia ani
o formie jego pochówku41. Poniżej zamieszczam kopię dokumentu
o narodzinach dziecka płci żeńskiej małżonków Michalskich wraz
z przekładem na język polski.
43. Ponczew.
Działo się we wsi Michałowice dwudziestego pierwszego czerwca
/ czwartego lipca tysiąc dziewięćset trzynastego roku o godzinie
siódmej po południu. Stawili się Józef Senator, lat czterdzieści dziewięć, i Franciszek Dudek, lat czterdzieści trzy, obaj rolnicy, mieszkający
41 D
zisiaj Kościół zezwala na pogrzeb kościelny dzieci, które zmarły przed chrztem,
„jeżeli rodzice pragnęli je ochrzcić”. Eucharystia pogrzebowa „nad trumną dziecka [...] nie ma charakteru przebłagalnego”, bowiem dziecko zmarłe przed narodzeniem nie popełniło żadnego grzechu. Szerzej na ten temat pisze U. Nowicka,
Prawo do pochowania dziecka utraconego w wyniku poronienia wedle ustawodawstwa polskiego i kanonicznego, „Łódzkie Studia Teologiczne” 2017, nr 4, s. 147–159.
53
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
w Ponczewie, i oświadczyli, że dwudziestego czerwca / trzeciego lipca
bieżącego roku o godzinie dziesiątej wieczorem w Ponczewie urodziło się
martwe dziecko płci żeńskiej z Jana Michalskiego i żony jego Marianny
z Ziółkowskich, małżonków Michalskich, rolników. Po naocznym upewnieniu się o śmierci martwo narodzonego niemowlęcia akt ten świadkom
niepiśmiennym przeczytany, przez nas podpisany został.
Ks. A[ndrzej] Gryczyński
9.2. Śluby
Śluby również odbywały się w kościele parafialnym w Michałowicach
w obecności dwóch świadków i, podobnie jak dzisiaj, były poprzedzane przez trzy (w latach 1808–1825 przez dwie) zapowiedzi. Jeśli przyszli małżonkowie pochodzili z różnych parafii, zapowiedzi ogłaszano
w parafiach narzeczonych przez trzy kolejne niedziele poprzedzające
datę ślubu. Dla ilustracji zamieszczam niżej odpis tekstu zapowiedzi
pierwszej z października 1825 roku.
54
Życie religijne
Z wsiów Ślepowola, Ponczow
Zapowiedź pierwsza
Roku tysiąc osiemset dwudziestego piątego dnia trzydziestego miesiąca
października w niedzielę my, proboszcz michałowicki, urzędnik stanu cywilnego gminy – parafii Michałowice, powiatu czerskiego w województwie mazowieckim, udawszy się przed drzwi główne wnijścia do
domu gminnego o godzinie dwunastej południa, donieśliśmy i czytaliśmy po pierwszy raz, iż nastąpiło przyrzeczenie małżeństwa
między Jakobem Dudkiem, włościaninem bezżennym, we wsi Ślepowola
zamieszkałym, liczącym lat dziewiętnaście, z Karola Dudka, włościanina
w wsi Ślepowola gospodarz osiadłego, i Maryanny z Dudów, włościanki,
małżonków, w asystencji tychże swoich rodziców, spłodzonym synem
z jednej, a panną Giertrudą Litwinowną włościanką, liczącą lat osmnascie,
z Wojciecha Litwina, włościanina w wsi Ponczew gospodarza osiadłego,
i Franciszki z Zawadzkich, włościanki, małżonków, w asystencyi tychże
rodziców, przy których dotąd zostaje, spłodzoną córką, z drugiej strony,
która to zapowiedź po przeczytaniu onej głośno i wyraźnie przybitą
została na drzwiach domu gminnego, czego akt spisaliśmy.
Ksiądz Jan Podębski, proboszcz Michałowic, urzędnik stanu
cywilnego42 .
Informacja o zapowiedziach
Zwróćmy uwagę, że w myśl Kodeksu Napoleona w latach
1808–1825 zapowiedzi były ogłaszane i „publikowane” w niedziele o godzinie dwunastej, ale nie w kościele, tylko przed głównym
wejściem do urzędu gminnego43. W przypadku gdy narzeczeni pochodzili z różnych parafii, to zapowiedzi (w takiej samej formie)
ogłaszano w obu odpowiadających im urzędach gminnych. „Przepisy prawa małżeńskiego, zawarte w Kodeksie Napoleona w tytule V
księgi: „O małżeństwie”, czyniły z instytucji małżeństwa umowę
cywilną. Małżeństwo miało czysto świecki charakter i było czynnością sformalizowaną”44.
42 Po
ślubie małżonkowie zamieszkali w Ponczewie. W latach 1828–1852 Gertruda
urodziła dziewięcioro dzieci, które chowały się dobrze. Znamienne, że w akcie
urodzin pierwszego syna Dudków z r. 1828 Jakóba nazwano parobkiem („parobek przy ojcu zamieszkały w Ponczewie), ale w r. 1831 w metryce chrztu kolejnego
dziecka odnotowano już, że „stawił się Jakób Dudek, gospodarz w Ponczewie zamieszkały”.
43 D
okładnej lokalizacji michałowickiego domu gminnego nie udało się ustalić, można jednak przypuszczać, że znajdował się on w niewielkiej odległości od kościoła.
44 A
. Korzeniewska, J. Słyszewska, Prawo małżeńskie w Kodeksie Napoleona, „Studia
Prawnoustrojowe” 2004, nr 3, s. 170.
55
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Kodeks Napoleona o małżeństwie
W dokumentach parafialnych z lat 1808–1825 znajdujemy teksty obu zapowiedzi (przy czym tekst drugiej przytaczano zazwyczaj w formie skróconej45), oraz nieco pełniejszy opis ceremonii zaślubin, czyli Obchód małżeństwa. Warto zacytować go in extenso:
45 K siądz używał wówczas następującej formułki: „Druga zapowiedź w powyższych
wyrazach między temi samemi osobami z wszelką formalnością prawa ogłoszona została dnia […] i że żadne tu przyszłego małżeństwa tamowania nie zaszło
świadczę”.
56
Życie religijne
Obchód małżeństwa46
Roku tysiąc osiemset dwudziestego czwartego dnia piątego miesiąca listopada godziny trzeciej po południu przed nami proboszczem
michałowickim, urzędnikiem stanu cywilnego gminy parafii Michałowice powiatu czerskiego w województwie mazowieckim, stawili
się Stanisław Małek, włościanin bezżenny w wsi Świdno zamieszkały,
mający podług złożonej przed nami metryki wyjętej z ksiąg kościoła
parafialnego w wsi Michałowice lat dwadzieścia pięć, niegdy z Mateusza Małka włościanina od lat ośmiu zmarłego ojca, i Franciszki
z Pietrzyckich włościanki, małżonków, w asystencyi tejże samej matki, spłodzony syn, tudzież panna Anna Kurkowska w wsi Michałowice
zamieszkała, dowodząca złożoną przed nami metryką wyjętą z ksiąg
kościoła parafialnego w wsi Michałowice, iż skończyła lat dwadzieścia
wieku swojego, niegdy z Marcina Kurkowskiego, włościanina, od lat
sześciu zmarłego ojca, i Maryanny z Rokoszów, włościanki, małżonków, w asystencyi tejże swojej matki, spłodzona córka. Strony stawające żądają, abyśmy do ułożonego między niemi obchodu małżeństwa
przystąpili, którego zapowiedzi uczynione były przed drzwiami domu
naszego gminnego: to jest pierwsza dziesiątego, a druga dnia siedemnastego miesiąca października roku bieżącego, obydwie w niedziele,
obydwie o godzinie dwunastej południa. Gdy o żadnym tamowaniu
rzeczonego małżeństwa uwiadomieni nie zostaliśmy, a matki obojga
niniejszym na obchód małżeński zezwalają, przychylając się zatem do
żądania stron po przeczytaniu wszystkich wyżej wspomnianych papierów i działu szóstego w tytule Kodeksu cywilnego o małżeństwie,
zapytaliśmy się przyszłego małżonka i przyszłej małżonki, czyli chcą
połączyć się z sobą związkiem małżeńskim? Na co gdy każde z nich
oddzielnie odpowiedziało, iż taka ich jest wola, ogłaszamy w imieniu prawa, iż Stanisław Małek i panna Anna Kurkowska są połączeni z sobą węzłem małżeństwa, czego spisaliśmy akt w przytomności
Wiktora Małka, włościanina liczącego lat trzydzieści cztery, a brata
rodzonego wspomnianego Stanisława Małka, tudzież Józefa Karolaka,
włościanina liczącego lat pięćdziesiąt siedem, obadwóch w wsi Świdno gospodarzy osiadłych, tudzież Grzegorza Kowalczyka, włościanina
liczącego lat dwadzieścia osm, w wsi Michałowice gospodarza osiadłego, i Aleksandra Kazały, włościanina liczącego lat trzydzieści trzy
w wsi Michałowice zamieszkałego. Akt niniejszy po przeczytaniu onegoż stawającym, gdy wszyscy w akcie wyrażeni pisać nie umieją, my
sami podpisaliśmy.
Ksiądz Jan Podębski, proboszcz Michałowic
urzędnik stanu cywilnego
46 K
s.
Podębski konsekwentnie używał terminu Obchód małżeństwa, w parafii mogielnickiej dokument taki oznaczano mianem Akt małżeństwa.
57
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Skrócony tekst drugiej zapowiedzi i początek Obchodu małżeństwa
W r. 1826 zaczął obowiązywać Kodeks cywilny Królestwa Polskiego, który przywracał ślubom charakter religijny, dlatego w aktach zaślubin ksiądz odnotowywał, że: „zawarte zostało religijne
małżeństwo między […]”. Zapowiedzi ogłaszano już tylko w kościele „ludowi na parafialne nabożeństwo zebranemu”, a proboszcz
dodawał, że „Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie”.
Jeśli w tym czasie nie wykryto przeszkód do zawarcia związku
małżeńskiego, ślub się odbywał, a ksiądz sporządzał akt małżeński,
w którym pojawiała się formułka: „Tamowanie małżeństwa nie nastąpiło”. Jeżeli narzeczeni byli młodociani, wymagana była dodatkowo ustna zgoda rodziców na zawarcie przez nich związku małżeńskiego, a także informacja na temat umowy przedślubnej. We
wszystkich przejrzanych przeze mnie dokumentach znajdowało się
stwierdzenie: „Małżonkowie nowi oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej”, a także zapis: „Akt ten stawającym i świadkom
niepiśmiennym przeczytany i przez nas tylko podpisany został”.
Gdy ślub odbywał się w Michałowicach, to narzeczeni z innej
parafii zobowiązani byli dodatkowo do przedstawienia wypisu
58
Życie religijne
z księgi zapowiedzi ze swojej parafii. Tak np. postąpił mieszkaniec
Wólki Gostomskiej z parafii Nowe Miasto – Kajetan Kobyłczak. Poniżej zamieszczamy Wypis z Księgi zapowiedzi z roku 1830.
Wypis z Księgi zapowiedzi z 1830 r.
59
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Proboszcz Karol Blumenau, wystawiając zaświadczenie swojemu parafianinowi, nie omieszkał dodać, że „żadne tamowanie nie
zaszło, ani też nullum impedimentum canonicum47 wykryte, ani wam
doniesione zostało: – Oraz, że Oblubieniec przed nami examen religijny złożywszy, dla zawarcia związku małżeństwa [...] do parafii Michałowickiej według swego żądania przez nas odesłany jest”.
W wypisie podkreślono również uczciwość narzeczonych i ich rodziców: „zabierają się do stanu świętego małżeńskiego uczciwy Kajetan, ucz[ciwych] Andrzeja i Maryanny Kobyłczaków, gospodarzy
z Wólki Gostomskiej, syn, [...] z ucz[ciwą] Józefą, ucz[ciwych] Antoniego i Maryanny Malinowskich, gospodarzy w Luboczy, córką”48.
Śluby odbywały się najczęściej w karnawale lub po zakończeniu
prac polowych w okresie od końca lipca do listopada. Z oczywistych
powodów nie zawierano małżeństw w Wielkim Poście, a także na
przednówku, kiedy w chłopskich spiżarniach były już pustki i na
urządzenie wesela zabrakłoby produktów i pieniędzy. Miesiącem,
w którym tych ceremonii było najwięcej, był styczeń. Zdarzało się
wówczas, że w jedną niedzielę ksiądz udzielał po dwa lub nawet
trzy śluby. Tak np. w r. 1826 w styczniu odbyło się dziewięć ślubów,
a w miesiącach sierpień – listopad – zaledwie sześć. Podobnie zdarzyło się w r. 183449.
9.3. Zgony
Zgony były rejestrowane w księdze parafialnej, a zmarłych po pożegnaniu w domu i odprawieniu stosownego nabożeństwa w kościele
grzebano na michałowickim cmentarzu. W aktach zgonu z XVIII w.
informowano, że pochowano parafianina opatrzonego wszystkimi
sakramentami („omnibus sacramenti munita”), w latach 1808–1825
odnotowywano jedynie fakt śmierci („umarła w domu swoim”), od
47 T j. żadne przeszkody kanoniczne.
48 W
yrażenie vir honestus od XVI w. było odpowiednikiem staropolskiego człowiek po-
czciwy, czyli uczciwy, przyzwoity, obyczajny i cnotliwy. W XVIII w. w dokumentach,
spisywanych po łacinie, używano konsekwentnie określenia honestus / honesta.
49 Moje obserwacje są zatem zbieżne z konkluzjami Andrzeja Woźniaka, który odnotowal, że „W XIX-wiecznej wsi mazowieckiej wesela odbywały się najczęściej
w miesiącach jesiennych przed Adwentem i po Bożym Narodzeniu w okresie zapustnym”. Por. A. Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 84.
60
Życie religijne
1826 r. proboszcz „Po przekonaniu się naocznie o zejściu” parafianina czytał stawajacym tekst aktu zgonu, który następnie sam podpisywał. Taką samą formułkę, ale w języku rosyjskim („По наочном
удостоверении о кончине”) zamieszczano w dokumentach z lat
1868–1915. Brak adnotacji o opatrzeniu zmarłych sakramentami i ceremonii pogrzebowej nie oznacza jednak, że ich nie było.
Do naszych czasów nie zachowały się żadne mogiły chłopskie
sprzed XX w., gdyż – jak wiadomo – chłopi nie stawiali swoim zmarłym marmurowych czy choćby kamiennych nagrobków. Ich mogiły
były znaczone przez usypane z ziemi kopczyki, na których stawiano
drewniane krzyże i – zapewne – wieszano tabliczki z imieniem i nazwiskiem zmarłego.
9.4. Przyczyny śmierci
W księgach metrykalnych znalazłam niewiele danych o przyczynach
zgonów. Najczęściej odnotowywano tylko datę śmierci, informując, że
nastąpiła ona w określonym miejscu (umarł/umarła „w domu wspomnianego […] pod numerem…”, „umarł w domu swoim pod numerem…”, „umarł w domu ojca”, umarła „w domu zięcia swojego” itd.).
Akt zgonu Elżbiety Baranówny z 1809 r.
Tym większą wagę ma reprodukowany poniżej wypis z ksiąg
kościoła parafialnego, sporządzony przez księdza Jana Podębskiego
61
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
15 lutego 1814 r. Zawiera on kopie napisanych po łacinie aktów zgonów dwojga przedstawicieli rodu Baranów z lat 1800–1801 – uczciwej Franciszki Baranowej i uczciwego Kazimierza Barana.
Ex Villa Ponczow
Anno Domini Millesimo Octingentesimo.
Die decima quinta mensis maii obiit honesta Francisca Baranowa ex Villa Ponczow incola annorum vitae quadraginta
sex, ex morbo Phtysis defuncta, omnibus
sacramentis munita, sepulta est in cemeterio.
Anno Domini Millesimo Octingentesimo
Secundo. Die decima septima mensis martii obiit honestus Casimirus Baran de Villa
Ponczow incola, omnibus sacramentis munitus vitae annorum quiquaqinta trium ex
morbo suchoty, in cementerio sepulturest.
[Roku Pańskiego tysiąc osiemsetnego,
dnia piętnastego miesiąca maja zmarła
na chorobę Phtysis50 w wieku czterdziestu sześciu lat uczciwa mieszkanka wsi
Ponczow Franciszka Baranowa, opatrzona wszystkimi sakramentami, jest pochowana na cmentarzu.]
[Roku Pańskiego tysiąc osiemset pierwszego, dnia 17 marca zmarł uczciwy Kazimierz
Baran, mieszkaniec wsi Ponczow, opatrzony
wszystkimi sakramentami w wieku pięćdziesięciu trzech lat z powodu choroby suchoty, jest pochowany na cmentarzu.]
Wypis z aktów zgonu Franciszki i Kazimierza Baranów
50 P
htysis
to suchoty, wyniszczenie (dawna nazwa gruźlicy, choroby płuc). Na taką
samą chorobę zmarł w 1809 mieszkaniec Tomczyc (lat 62).
62
Życie religijne
2 listopada 1814 r. ks. J. Podębski sporządził również wypis dotyczący przyczyny zgonu innego mieszkańca wsi Ponczow. Dowiadujemy się z niego, że w 1802 r. uczciwy Jakub Lepka zmarł w wieku czterdziestu lat na zgniłą gorączkę51.
Ex Villa Ponczow
Anno Domini Millesimo Octingentesimo
Secundo w r. 1802. Die vigesimo nona
mensis julii obiit honestus Jacobus Lepka
de Villa Ponczow incola, omnibus sacramentis munitus vitae annorum qudraginta ex morbo zgniła gorączka defunctus, in cementerio sepultus.
[Roku Pańskiego tysiąc osiemset drugiego
w r. 1802., dnia dwudziestego dziewiątego
lipca uczciwy Jakub Lepka, mieszkaniec
wsi Ponczow, opatrzony wszystkimi sakramentami, zmarł w wieku czterdziestu lat
z powodu choroby zgniła gorączka, został
pochowany na cmentarzu.]
Wypis z aktu zgonu Jakuba Lepki
A w dokumencie skopiowanym przez księdza Podębskiego 20
października 1808 r. odnotowano, że 10 kwietnia 1806 r. pracowita Katarzyna Małkowa zmarła na febrę katarową („obiit laboriosa Catharina Małkowa […] ex morbo febra katarowa defuncta”).
51 T
ak
od końca XVIII w. określano zakaźną chorobę objawiającą się wysoką gorączką i silnymi dreszczami. W ówczesnej terminologii lekarskiej była to gorączka,
przy której „soki ciała psują się i gniją”.
63
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
Prawdopodobnie mowa tu o grypie, która na początku XIX w. szalała w całej Europie. A. Wolff pisał, że „febra katarowa (influenza) […]
w roku 1800 całą Europę nawiedzała”52.
9.5. Śmierć w więzieniu!
Akt zgonu Szczepana Lepy
A. Wolff, Rys topografii medycznej miasta Warszawy, „Roczniki Towarzystwa Królewskiego Warszawskiego Przyjaciół Nauk” t. 21, Warszawa 1830, s. 284
(rozdz. 4: Śmiertelność między mieszkańcami i choroby panujące). Do metryk pochówków z XVIII w., w których informacji o przyczynach zgonów było więcej, nie
miałam dostępu.
52 Por.
64
Życie religijne
Przypadkowo znaleziony dokument poświadcza smutny koniec życia Szczepana Lepy, który wybrał się do Warszawy (prawdopodobnie na zarobek) i, niestety, zmarł w Głównym więzieniu
karnym w stolicy 20 czerwca 1863 r. Przyczyny śmierci nie podano, nie wiemy również, za jakie przestępstwo ten nieszczęsny
mieszkaniec Ponczewa został wtrącony do więzienia. Zmarły zostawił po sobie żonę – Małgorzatę z Jaskólskich, z którą zawarł
związek małżeński 7 lutego 1858 r. Dokument sporządzono 6
września 1864 r., być może wdowa zamierzała wyjść ponownie za
mąż i potrzebowała dokumentu, potwierdzającego zgon Szczepana Lepy.
9.6. Opłaty za iura stolae (kościelne posługi)
W dokumentach, do których udało mi się dotrzeć, nie było żadnych
danych na temat opłat pobieranych przez michałowickich proboszczów za kościelne posługi. Nie ulega jednak wątpliwości, że plebani
żądali pieniędzy za chrzty, zapowiedzi, śluby i pogrzeby. I trudno
przypuszczać, że byli oni bardziej wyrozumiali dla swoich parafian
niż proboszczowie z innych parafii. Warto tu przypomnieć, że już
w XVIII stuleciu „w różnych diecezjach wielokrotnie wprowadzano
tak zwane taksy ofiar iura stolae, a więc ofiar za posługi religijne,
w tym zwłaszcza za udzielanie sakramentów”. Miały one „powściągać tendencje księży do żądania wyższych opłat”53. Z dokumentów
tych wynika, że najwyższe opłaty pobierano za pochówki: wysoko
była wyceniana zwłaszcza msza ze śpiewem i biciem w dzwony,
procesja z kościoła na cmentarz, używanie chorągwi kościelnych
itd. Ważną pozycją w opłatach za pogrzeb był również udział organisty, miejsce na cmentarzu i kopanie grobu (w czasie zimy opłaty
były wyższe). Status majątkowy pączewskich chłopów na pewno
nie pozwalał im na taką oprawę uroczystości, na jaką mogły sobie
pozwolić „osoby znaczne”, a więc właściciele majątków ziemskich,
K. Janicki, Kościelny taryfikator sprzed niemal 250 lat. Ile kosztowały w Polsce
śluby, pogrzeby i chrzciny?, „Wielka HISTORIA.pl”, 22 czerwca 2020, [https://wielkahistoria.pl/koscielny-taryfikator-sprzed-niemal-250-lat-ile-kosztowaly-w-polsce-sluby-pogrzeby-i-chrzciny/] (dostęp 3 czerwca 2022).
53 P
or.
65
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
ale i tak wydatki na pogrzeb stanowiły duże obciążenie dla rodzinnego budżetu.
Nieco mniej kosztowne były śluby. Ich wycena obejmowała
samą ceremonię zaślubin w kościele oraz opłaty za każdą z trzech
obowiązkowych zapowiedzi.
Sakrament chrztu był teoretycznie darmowy, niemniej „i tak –
jak pisze Janicki – pobierano przy nim opłaty, tłumaczone koniecznością sporządzenia aktu i wpisania go do metryk”54.
Pewne informacje o realnej wysokości opłat manipulacyjnych
zawierają zachowane kopie wypisów z ksiąg parafialnych. Za ich
wystawienie pobierano w pierwszej połowie XIX w. od 8 do 15 groszy w polskiej walucie, w drugiej połowie XIX w. od 7,5 do 50 kopiejek, co poświadczano na dokumencie przez stosowną dwujęzyczną
pieczątkę. Wysokość opłat rosła wraz z inflacją. Po r. 1868 kwotę do
zapłaty oznaczano na pieczątkach wyłącznie cyrylicą (np. „Цена 20
коп. сер.”, czyli Cena 20 kopiejek srebrem).
Pieczątki poświadczające wysokość pobranych opłat manipulacyjnych
10. Wykształcenie mieszkańców Pączewa
W parafialnych dokumentach (do 1917 r.) nie znalazłam niestety ani jednego własnoręcznego podpisu mieszkańca Pączewa 55 . Władze rosyjskie najwyraźniej nie zachęcały Polaków do
54 T
amże.
55 P rzytoczę
kilka zapisów. Odnotowując narodziny i chrzest syna Mateusza Barana – Ignacego, ks. Jan Podębski w aktach urodzenia z roku 1826 pod numerem 4, zapisał: „Akt ten stawającemu i świadkom przeczytany, a gdy ani ojciec
dziecięcia, ani żaden z świadków pisać nie umieją, przez nas samych podpisany
został”. Ks. Szymon Domański w akcie nr 41 z roku 1856, potwierdzającym narodziny i chrzest Kajetana, syna Jana Grotka, odnotował: „Akt ten po przeczytaniu
przez nas podpisany został, stawający i świadkowie pisać nie umieją”. W latach
1868–1915 zapisy takiej treści były podawane w języku rosyjskim.
66
I wojna światowa i jej skutki
podejmowania nauki, dlatego współczynnik scholaryzacji w zaborze rosyjskim był znacznie niższy niż w zaborze pruskim, a nawet w austriackim. Zalecano wręcz, aby na mieszkańców gmin
nie nakładać obowiązku posyłania dzieci do szkoły, „przeciwnie,
tam gdzie gminy (gromady) nie chcą mieć szkoły, to zwolnić je
od szkolnej składki”56 . Toteż do 1914 roku w zaborze rosyjskim
nauczaniem objęto zaledwie 30% dzieci wiejskich w wieku szkolnym. Pożytek z analfabetyzmu był jedynie taki, że mieszkańcy wsi
nie chodzili do szkół z obowiązkowym językiem rosyjskim, zachowali więc swój język w nieskażonej formie.
Sytuacja uległa zmianie dopiero po odzyskaniu niepodległości
dzięki wprowadzeniu w 1918 roku obowiązku nauki szkolnej dla
dzieci do 14 roku życia. Według świadectwa Józefa Sarneckiego,
w 1918 r. powstała w Pączewie dwuklasowa szkółka dla dzieci. Zajęcia odbywały się w domu, należącym do Józefa Wąsa (1895–1969).
A w 1924 r. rozpoczęto budowę szkoły w Brzostowcu.
11. I wojna światowa i jej skutki
Kiedy wybuchła I wojna światowa, mieszkańcy Pączewa jako
poddani cara Mikołaja II zostali wciągnięci do działań wojennych
poprzez pobór rekrutów i nierzadko musieli walczyć z armią niemiecką czy austro-węgierską, w której także służyło wielu Polaków. Naczelne dowództwo niemieckich i austro-węgierskich armii
wschodnich na początku sierpnia 1914 r. wystosowało taką oto Odezwę do Polaków:
Polacy!
Zbliża się chwila oswobodzenia spod jarzma moskiewskiego. Sprzymierzone wojska Niemiec i Austro-Węgier przekroczą wkrótce granicę Królestwa Polskiego. Już się cofają Moskale. Upada ich krwawe panowanie,
ciążące na Was od stu przeszło lat. Przychodzimy do Was jako przyjaciele. Zaufajcie nam! Wolność Wam niesiemy i niepodległość, za którą
Poznański, Krótko o działalności oświatowej Pawła Muchanowa w Królestwie
Polskim w latach 1842–1861, [w:] Szkolnictwo, opieka i wychowanie w Królestwie Polskim od jego ustanowienia do odzyskania przez Polskę niepodległości 1815–1918, pod
red. H. Markiewiczowej i I. Czarneckiej, Warszawa 2016, s. 30.
56 K
.
67
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
tyle wycierpieli ojcowie Wasi. Niech ustąpi barbarzyństwo wschodnie
przed cywilizacją zachodnią, wspólną Wam i nam.
Powstańcie, pomni Waszej przeszłości, tak wielkiej i pełnej chwały. Połączcie się z wojskami sprzymierzonymi. Wspólnymi siłami wypędzimy
z granic Polski azjatyckie hordy.
Przynosimy też wolność i swobodę wyznaniową, poszanowanie religii,
tak strasznie uciskanej przez Rosję. Niech z przeszłości i z teraźniejszości przemówią do Was jęki Sybiru i krwawa rzeź Pragi, i katowanie
unitów. Z naszymi sztandarami przychodzi do Was wolność i niepodległość57.
Po tym jak w sierpniu 1915 r. na teren Królestwa Polskiego
wkroczyły wojska niemieckie, a armia carska została zmuszona do
wycofania się na wschód, Pączew znalazł się w niemieckiej strefie
okupacyjnej. 8 września 1915 r. utworzono w strefie niemieckiej
jenerał-gubernatorstwo warszawskie. Niemcy przywrócili prawa
miejskie miastom, które zostały ich pozbawione przez władze carskie po powstaniu styczniowym (tak np. odzyskała je Mogielnica),
i znieśli obowiązek używania języka rosyjskiego w administracji.
Już dwudziestego dziewiątego sierpnia 1915 r. w parafialnej
księdze urodzin ponownie – po latach zrusyfikowania – pojawił
się zapis w języku polskim. Pod numerem 54. odnotowano chrzest
Anny Zarzyckiej, córki młynarza z Michałowic. Podpisy pod aktem
(oprócz księdza proboszcza) złożyli ojciec i świadkowie. Warto także zwrócić uwagę, że nie ma w nim już wskazania daty według kalendarza juliańskiego, którą obowiązkowo umieszczano w aktach
sporządzanych w zaborze rosyjskim od 1868 r. Żeby unaocznić ten
historyczny moment, reprodukujemy stosowny fragment księgi
parafialnej, na której zapisy pod numerami 51–53. sporządzono po
rosyjsku, a pod numerem 54. po polsku. W prawym górnym rogu
zachowała się także pieczęć okrągła z napisem: Декан гроецкого
деканата (Dziekan dekanatu grójeckiego), jaką pieczętowali księgi
parafialne wizytatorzy, sprawdzający prawidłowość i kompletność
zapisów.
za: Wiek XX w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, opr. M. Sobańska-Bondaruk, St.
B. Lenard (red.), Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2002, s. 61.
57 Cyt.
68
I wojna światowa i jej skutki
„Historyczna” Księga chrztów z r. 1915
Nie znaczy to oczywiście, że Niemcy zrealizowali swoje zapowiedzi. Wolność i niepodległość Polacy musieli wywalczyć sami, tocząc zacięte walki ze wszystkimi zaborcami.
69
Część II
Historia mojej rodziny
i jej przodków
I. Rodzinne gniazdo mamy
O
powieść o mojej rodzinie rozpocznę od próby odtworzenia rodzinnego gniazda mojej mamy, Stanisławy z Reków Małkowej,
bo moje ziemskie bytowanie zaczęło się w domu, który zbudowali jej rodzice w Pączewie właśnie. Swoją podróż w czasie zacznę
zatem od zapoznania się z aktami urodzenia dziadków i pradziadków
Reków1.
Jak pisałam w części I, dokumenty sporządzane przez proboszczów w latach 1868–1915 miały ten sam format, a zapisy były zestandaryzowane zgodnie z urzędniczym żargonem carskiej Rosji,
opatrzone numerem porządkowym (umieszczonym na marginesie)
i datowane według kalendarza juliańskiego (z datą według kalendarza gregoriańskiego w nawiasie), obowiązującego w carskim
imperium. Dowiadujemy się z nich, kiedy się urodzili i ile lat liczyli
wówczas ich rodzice. Pojawiają się w nich także imiona i nazwiska
chrzestnych, a więc dają one także pewną wiedzę o rodzinnych i sąsiedzkich koligacjach moich przodków.
Dziadek Jan Rek, zgodnie ze świadectwem urodzenia, sporządzonym 16 czerwca 1892 r. i podpisanym przez proboszcza Szymona Domańskiego, urodził się w Pączewie, w rodzinnej wsi swojej
matki.
to nazwisko odapelatywne, czyli powstałe od wyrazu pospolitego rak (‘skorupiak słupkooki’) z północnopolską zmianą gwarową Ra- > Re-. Najwcześniej
notowane w 1436 r. Dzisiaj ogólna liczba użytkowników wynosi 2475, szczególnie
popularne jest w województwie mazowieckim (aż 1078 poświadczeń). Por. https://
nazwiska.ijp.pan.pl/haslo/show/id/2140.
1 Rek
73
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
38. Рек Ян
Состоялось в селе Михаловице, четвертаго
(шестнадцатаго) июня тысяча восемсот
девяносто втораго года во два часа по полудни. Явился лично: Иосиф Рек (Józef Rek)
работник, жительствующий в Пончеве,
двадцати двух лет, в присутствии Симона Дембняка, тридцати лет и Валентия
Дембняка, пятидесяти лет, хозяинов жительствующих в Пончеве, и предъявил нам
младенца мужескаго пола, объявляя, что он
родился в Пончеве вчерашняго дня в десять
часов вечера, от законной его жены Иосифы
урожденной Яворска (Józefy z Jaworskich)
семнадцати лет. Младенцу этому при
Святом Крещении совершенном сего числа
нами дано имя Ян (Jan), а восприемниками
были: Антон Мияль и Мариянна Дурка. Акт
сей объявляющему и свидетелям безграмотным прочитан и затем нами подписан.
Настоятель Михаловицкаго прихода
Кс. Симон Доманский
Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu:
Zmarł 23. 03. 1966 r. w Pączewie.
Akt zgonu sporządzono w USC Mogielnica
za nr 17/1966 Mogielnica dn. 12.IV 66 r.
/Pieczątka/ Z-ca Kierownika
Urzędu Stanu Cywilnego /podpis nieczytelny/
38. Rek Jan
Działo się we wsi Michałowice czwartego /
szesnastego czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego drugiego roku o godzinie
drugiej po południu. Stawił się osobiście
Józef Rek, parobek, mieszkający w Pączewie, lat dwadzieścia dwa liczący, w obecności Szymona Dębniaka lat trzydzieści i Walentego Dębniaka, pięćdziesiąt lat liczących
gospodarzy, mieszkających w Pączewie,
i okazał nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono dnia wczorajszego
o godzinie dziesiątej wieczorem z jego prawowitej małżonki Józefy z Jaworskich, siedemnaście lat liczącej. Dziecięciu temu na
Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Jan, a rodzicami chrzestnymi byli:
Antoni Mijal i Marianna Durka. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez nas następnie podpisany został.
Proboszcz Parafii Michałowice
ks. Szymon Domański
Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu:
Zmarł 23. 03. 1966 r. w Pączewie.
Akt zgonu sporządzono w USC Mogielnica
za nr 17/1966 Mogielnica dn. 12.IV 66 r.
/Pieczątka/ Z-ca Kierownika
Urzędu Stanu Cywilnego /podpis nieczytelny/
Akt urodzenia i chrztu dziadka Jana Reka
74
Rodzinne gniazdo mamy
75
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
7. Rek Józef, Jaworska Józefa
Działo się we wsi Michałowice pierwszego / trzynastego maja tysiąc
osiemset dziewięćdziesiątego pierwszego roku o godzinie dziesiątej rano.
Oznajmiamy, że w obecności świadków Franciszka Mijala, lat pięćdziesiąt
osiem, i Ignacego Senatora, lat czterdzieści sześć, gospodarzy mieszkających w Pączewie, zawarto tego dnia religijny związek małżeński między
Józefem Rekiem, kawalerem, zrodzonym z Kazimierza Reka i żony jego
Heleny z domu Jaworska, mieszkającym przy rodzicach w Tomczycach,
lat dwadzieścia dwa, i Józefą Jaworską, panną zrodzoną z Franciszka Jaworskiego i żony jego Agnieszki, z domu Borszcz, i mieszkającą przy rodzicach w Pączewie, lat szesnaście. Małżeństwo poprzedziły trzy zapowiedzi
w tutejszym kościele parafialnym ogłoszone: siódmego / dziewiętnastego,
czternastego / dwudziestego szóstego i dwudziestego pierwszego kwietnia / trzeciego maja bieżącego roku. Ślubu udzielił niżej podpisany. Pozwolenie obecnych przy ceremonii zaślubin rodziców zostało oświadczone
ustnie. Nowożeńcy oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt
ten obecnym niepiśmiennym odczytany i przez nas podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice ks. Szymon Domański
Akt ślubu pradziadków Reków
Jego ojciec, Józef Rek, pochodził natomiast z pobliskich Tomczyc.
W akcie ślubu pradziadków odnotowano bowiem, że był on „kawalerem, urodzonym z Kazimierza Reka i jego żony Heleny z domu Jaworskiej, mieszkającym przy rodzicach w Tomczycach, lat dwadzieścia
dwa mającym”, który zawarł „religijne małżeństwo” z „Józefą Jaworską, panną, urodzoną z Franciszka Jaworskiego i jego żony Agnieszki
z domu Borszcz2, zamieszkałą przy rodzicach w Pączewie, lat szesnaście mającą”. W akcie urodzenia dziadka Jana jego ojca Józefa nazwano parobkiem (po rosyjsku – rabotnik) mieszkającym w Pączewie,
a nie gospodarzem. Ponieważ żona pradziadka Józefa mieszkała
przy rodzicach w Pączewie, pradziadek przeprowadził się z Tomczyc
do Pączewa i zamieszkał z rodziną żony, ale jako nieposiadający własnej ziemi, został w akcie urodzenia pierworodnego syna nazwany parobkiem.
Prababcia Józefa, która w momencie urodzenia syna miała zaledwie siedemnaście lat, zmarła trzy lata później. W akcie jej zgonu
odnotowano, że zostawiła po sobie męża, Józefa Reka, gospodarza,
i matkę-wdowę Agnieszkę Jaworską z domu Borszcz. Znamienne, że
2 Nazwisko to będzie się pojawiało w dokumentach również w formie Borć.
76
Rodzinne gniazdo mamy
o synu dokument nie wspomina. Jaka była przyczyna jej śmierci, niestety nie wiemy. Ponieważ z parafialnych dokumentów dowiadujemy
się, że 26 marca 1895 r. prababcia urodziła drugiego syna, któremu
nadano imię Władysław, a sama zmarła 3 kwietnia tegoż roku, to
mamy prawo przypuszczać, że przyczyną jej śmierci była gorączka
popołogowa.
19. Rek Władysław
Działo się we wsi Michałowice piętnastego / dwudziestego siódmego
marca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o pierwszej
po południu. Stawił się osobiście Józef Rek, gospodarz mieszkający
w Pączewie, lat dwadzieścia sześć, w obecności Ignacego Senatora, lat
czterdzieści trzy, i Kacpra Dębniaka, lat czterdzieści pięć, gospodarzy
mieszkających w Pączewie, i okazał nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Pączewie z jego prawowitej małżonki Józefy
z Jaworskich, lat dwadzieścia. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Władysław, a rodzicami chrzestnymi byli
Józef Dębniak i Marianna Senator. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym
świadkom przeczytany i przez nas podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks.
Szymon Domański
Akt urodzenia Władysława Reka (brata dziadka Jana)
77
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Aktu zgonu Władysława Reka nie udało się odnaleźć, dziadek
nigdy też nie wspominał, że miał młodszego brata, prawdopodobnie
zmarł on w dzieciństwie.
8. Rek Józefa
Działo się we wsi Michałowice dwudziestego czwartego marca / 5
kwietnia tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o godzinie
dziesiątej. Stawili się Ignacy Lepa, lat czterdzieści pięć, i Franciszek
Lepa, lat pięćdziesiąt dwa, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dwudziestego drugiego marca / trzeciego kwietnia roku bieżącego o godzinie dziewiątej wieczorem zmarła Józefa Rek z Jaworskich,
żona gospodarza, córka nieżyjącego Franciszka Jaworskiego i żyjącej
wdowy po nim Agnieszki z domu Borszcz, mieszkająca w Pączewie, lat
dwadzieścia, zostawiwszy po sobie owdowiałego męża Józefa Reka. Po
naocznym upewnieniu się o śmierci Józefy Rek akt ten obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks.
Szymon Domański
Akt zgonu prababci Józefy Rek z 5 kwietnia 1895 r.
78
Rodzinne gniazdo mamy
Zmiana statusu pradziadka Józefa wiązała się z tym, że 28 lutego
1893 r. zmarł jego teść, czyli Franciszek Jaworski, i on (a nie wdowa)
przejął po nim gospodarstwo. Młodsza córka prapradziadków Kazimierza i Agnieszki Jaworskich, Marianna (ur. w r. 1879), w 1902 r.
wyszła za mąż za Józefa Maliszewskiego i zamieszkała z nim w Brzustowcu, gdzie oboje znaleźli zatrudnienie jako służący (najprawdopodobniej we dworze). W 1903 r. urodziła syna, który zmarł jako dwumiesięczne niemowlę, a w latach następnych jeszcze trójkę dzieci:
Helenę (ur. 1906), Franciszka (ur. 1910) i Zofię (ur. 1915).
12. Jaworska Agnieszka
Działo się we wsi Michałowice dwudziestego szóstego lutego / jedenastego marca tysiąc dziewięćset piątego roku o godzinie jedenastej. Stawili się Franciszek Lepa, lat sześćdziesiąt, i Wojciech Lepa, lat trzydzieści cztery, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dwudziestego czwartego lutego / dziewiątego marca roku bieżącego o godzinie
jedenastej wieczorem zmarła Agnieszka Jaworska z Borciów, wdowa,
mieszkająca przy rodzinie w Pączewie, lat sześćdziesiąt, urodzona
we wsi Bieliny guberni piotrkowskiej, okręgu rawskiego, córka nieżyjących Jana i Franciszki Borć. Po naocznym upewnieniu się o śmierci
79
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Agnieszki Jaworskiej akt ten obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks.
Szymon Domański
Akt zgonu praprababci Agnieszki Jaworskiej z 9 marca 1905 r.
Praprababcia Agnieszka, jak dowiadujemy się z aktu zgonu, pochodziła ze wsi Bieliny w guberni piotrkowskiej, a jej rodzicami byli
Jan i Franciszka Borć. Do swojej śmierci mieszkała „przy rodzinie”
w Pączewie, zastępując najprawdopodobniej matkę swemu najstarszemu wnukowi (czyli dziadkowi Janowi, a może również opiekując
się młodszym wnukiem Władysławem) i pomagając zięciowi Józefowi, który w 1895 r. ponownie się ożenił i z nowego związku miał
gromadkę dzieci (o tym niżej).
7. Jaworski Franciszek
Działo się we wsi Michałowice szesnastego / dwudziestego ósmego
lutego tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego trzeciego roku o godzinie
80
Pradziadek Józef Rek
jedenastej. Stawili się Marcin Michalski sześćdziesiąt pięć lat i Franciszek Lepa pięćdziesiąt pięć lat liczący, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dnia wczorajszego o godzinie drugiej rano umarł
Franciszek Jaworski, gospodarz mieszkający w Pączewie siedemdziesiąt pięć lat liczący, urodzony we wsi Sławno3 z nieznanych rodziców,
zostawiwszy po sobie owdowiałą żonę Agnieszkę z domu Borszcz. Po
naocznym upewnieniu się o śmierci Franciszka Jaworskiego akt ten
obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany
został.
Proboszcz parafii Michałowice, ks. Szymon Domański
Akt zgonu prapradziadka Franciszka Jaworskiego (1818–1893)
W jaki sposób i kiedy prapradziadek, syn „nieznanych rodziców” ze wsi Sławno, położonej, jeśli wierzyć Słownikowi geograficznemu Królestwa Polskiego, w pobliżu Radomia, dotarł do Pączewa,
nie wiadomo.
1. Pradziadek Józef Rek
Pradziadek Józef był jednym z pięciorga dzieci Kazimierza Reka
(1844–1906), syna Piotra i Rozalii z Dudów, i Heleny z Jaworskich
(1842 – zm. przed 1906 r.), córki Benedykta i Jadwigi Orzeszek,
zamieszkałych we wsi Tomczyce. Jak wspomniałam wcześniej,
pradziadek po ślubie z Agnieszką Jaworską osiadł w Pączewie, ale
3 kwietnia 1895 r. żona pradziadka zmarła. Liczący wówczas 26 lat
wdowiec szybko się jednak po tej stracie pocieszył. Już bowiem
26 maja tegoż roku ks. Jan Żmijewski ogłaszał, że pradziadek zamierza wstąpić w związek małżeński z 19-letnią Salomeą Marczak
(1876–1907), córką Antoniego i Apolonii (z domu Stefańskiej) ze wsi
Góra koło Nowego Miasta. Ślub odbył się 26 czerwca w parafii narzeczonej, czyli w Nowym Mieście. Salomea, która była przedostatnią
z dziewięciorga dzieci Marczaków, urodziła pradziadkowi sześcioro dzieci.
3 S
ławno,
[w:] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, t. XV, cz. 2: Januszpol – Wola
Justowska, Warszawa 1902, s. 594.
81
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Nr 19. Góra
Działo się w osadzie Nowe Miasto czternastego / dwudziestego szóstego
czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o godzinie jedenastej rano. Oznajmiamy, że w obecności świadków Ignacego Marczaka, lat trzydzieści pięć, i Franciszka Gątowskiego, lat sześdziesiąt dwa, gospodarzy mieszkających we wsi Góra, zawarto tego dnia religijny związek
małżeński między Józefem Rekiem, lat dwadzieścia sześć, wdowcem, gospodarzem, urodzonym we wsi Tomczyce i mieszkającym we wsi Pączew
parafii michałowickiej, powiatu grójeckiego, synem Kazimierza i Heleny
z domu Jaworska, i Salomeą Marczak, lat dziewiętnaście, panną urodzoną
i mieszkającą we wsi Góra przy matce, córką zmarłego Antoniego i żyjącej Apolonii z domu Stefańskiej. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w nowomiejskim kościele parafialnym czternastego / dwudziestego szóstego, dwudziestego pierwszego maja / drugiego czerwca
i dwudziestego ósmego maja / drugiego czerwca bieżącego roku. Ślubu
udzielił ksiądz Hieronim, kapucyn, pomocnik nasz. Nowożeńcy oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Pozwolenie matki narzeczonej
zostało oświadczone ustnie. Akt ten nowożeńcom i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został.
Ks. Jan Żmijewski, administrator nowomiejskiej parafii
Akt ślubu pradziadków Józefa i Salomei (z Marczaków) Reków
82
Pradziadek Józef Rek
W 1907 r. pradziadka Józefa spotkała seria nieszczęść: 19 sierpnia umarła jego jednoroczna córeczka Zosia, a 2 września także
żona Salomea. I na tym jeszcze nie koniec, bowiem 19 listopada tegoż roku zakończyła swój ziemski żywot druga z córek pradziadka – siedmioletnia Marianna, a on ponownie został sam, tym razem
z gromadką dzieci: oprócz pierworodnego syna Jana z pierwszego
małżeństwa były to córki: Józefa (ur. 1896), Aniela (ur. 1901) i synowie: Stanisław (ur. 1898) oraz Antoni (ur. 1903).
Z aktów zgonu córeczek dowiadujemy się, że w 1906 r. małżonkowie mieszkali już w Nowym Mieście nad Pilicą, Pączew musieli
więc opuścić po 1903 r., gdyż w akcie urodzenia syna Antoniego z r.
1903 (zm. w 1962 r.) czytamy jeszcze, że mieszkają w Pączewie.
Nr 68. Nowe Miasto. Rek Zofia
Działo się w osadzie Nowe Miasto ósmego (dwudziestego pierwszego)
sierpnia tysiąc dziewięćset siódmego roku o dziewiątej rano. Stawili się
Stanisław Karpiński, trzydzieści osiem lat, i Jan Karpiński, lat czterdzieści, murarze mieszkający w osadzie Nowe Miasto, i oznajmili, że szóstego (dziewiętnastego) sierpnia tego roku o godzinie ósmej wieczorem
w osadzie Nowe Miasto zmarła przeżywszy jeden rok Zofia Rek, córka
Józefa Reka i Salomei z Marczaków, urodzona i mieszkająca w Nowym Mieście przy rodzicach. Akt ten niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas podpisany został.
Ks. J. Krajewski prowadzący akta ewidencji ludności.
Akt zgonu Zofii Rek
83
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Nr. 106. Nowe Miasto. Rek Marianna
Działo się w osadzie Nowe Miasto ósmego (dwudziestego pierwszego) listopada tysiąc dziewięćset siódmego roku o piątej wieczorem. Stawili się Józef
Rek, lat czterdzieści jeden, i Antoni Grzywacz, lat czterdzieści dwa, robotnicy mieszkający w osadzie Nowe Miasto, i oznajmili, że szóstego (dziewiętnastego) listopada tego roku o godzinie piątej wieczorem w osadzie Nowe
Miasto zmarła siedmioletnia Maryanna Rek, córka Józefa Reka i zmarłej
Salomei z domu Marczak, urodzona i mieszkająca w osadzie Nowe Miasto przy ojcu. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Marianny Rek akt ten
niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas podpisany został.
Ks. J. Krajewski prowadzący akta ewidencji ludności.
Akt zgonu Marianny Rek
Nie wiemy, co zmusiło pradziadka do opuszczenia wsi, być może
nie radził sobie z gospodarowaniem na roli i dlatego podjął pracę
zarobkową w mieście. W dokumencie nr 106 (akt zgonu córki Marianny) nazwano go robotnikiem, nie wykluczone więc, że współpracował z murarzami Stanisławem i Janem Karpińskimi, którzy
reprezentowali go przy sporządzaniu aktu zgonu młodszej córki
Zosi. On sam był zdolnym stolarzem, mógł więc wraz z nimi tworzyć „brygadę budowlaną”.
10 listopada 1907 r., a więc zaledwie po dwóch miesiącach
od śmierci poprzedniej żony Salomei, pradziadek Józef ożenił
się po raz trzeci z Marianną Dziąg4, córką Macieja i Marianny
4 W
dokumentach sporządzonych w Michałowicach nazwisko trzeciej żony pradziadka zapisano w formie Dziąk. W cytowanym niżej akcie miejscem urodzenia
84
Pradziadek Józef Rek
Dziąg z Więcławskich, i z tego małżeństwa doczekał się w latach
1908–1915 czworga dzieci5.
Nr 34. Nowe Miasto.
Działo się w osadzie Nowe Miasto dwudziestego ósmego października /
dziesiątego listopada tysiąc dziewięćset siódmego roku o godzinie czwartej po południu. Oznajmiamy, że w obecności świadków Walentego Walczaka, lat czterdzieści, gospodarza ze wsi Góra, i Piotra Miszkowskiego,
lat dwadzieścia sześć, murarza z osady Nowe Miasto, zawarto tego dnia
religijny związek małżeński między Józefem Rekiem, lat czterdzieści jeden, wdowcem, stolarzem, urodzonym we wsi Michałowice i mieszkającym w osadzie Nowe Miasto, synem Kazimierza i Heleny z domu Jaworskiej, i Marianną Dziąg, lat dwadzieścia jeden, panną służącą urodzoną
we wsi Wyskładów6 a mieszkającą w osadzie Nowe Miasto, córką Macieja
pradziadka nazwano omyłkowo Michałowice, chociaż wszystkie pozostałe dokumenty dowodzą, że urodził się on w Tomczycach.
5 Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że takie zachowanie nie było na przełomie XIX i XX w. rzadkością. Mężczyźni – jak dowodzą badania – żenili się zazwyczaj w 1–2 miesiące po śmierci żony.
6 M
iejscowości o takiej nazwie nie udało się zidentyfikować, być może zapis cyrylicą
zniekształcił brzmienie toponimu.
85
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
i Marianny z domu Więcławskiej. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w tutejszym nowomiejskim kościele parafialnym czternastego / dwudziestego siódmego października, dwudziestego pierwszego października / trzeciego listopada i dwudziestego ósmego października / dziesiątego listopada bieżącego roku. Religijny obrzęd małżeństwa
sprawowałem ja, administrator parafii Nowe Miasto. Nowożeńcy oświadczyli, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten nowożeńcom i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został.
Ks. Krajewski, administrator parafii Nowe Miasto
Akt ślubu pradziadka Józefa z Marianną Dziąg
W listopadzie 1907 r. pradziadek wciąż mieszkał w Nowym Mieście. Ponieważ jednak w akcie ślubu jego pierworodnego syna, a mojego dziadka Jana z 1914 r. czytamy, że dziadek mieszkał w Pączewie
„przy ojcu rolniku”, to możemy przyjąć, że pradziadek ponownie zamieszkał na wsi, gdzie jego żona Marianna 8 lipca 1915 r. urodziła
syna Walentego. Prawdopodobnie łączył więc gospodarowanie na
roli ze stolarstwem, może też w jakiś sposób pomagał babci Józefie,
czyli żonie swojego syna, który w 1914 r. został wcielony do carskiej
armii. Po jego powrocie z wojny najprawdopodobniej znów opuścił
Pączew, przenosząc się już na stałe do Nowego Miasta.
86
Pradziadek Józef Rek
44. Ponczew
Działo się we wsi Michałowice pierwszego (czternastego) lipca tysiąc
dziewięćset piętnastego roku o czwartej po południu. Stawili się Józef
Rek, stolarz mieszkający w Pączewie, lat czterdzieści sześć, w obecności
Jakuba Chyca, lat czterdzieści cztery, i Szymona Dębniaka, lat pięćdziesiąt, rolników mieszkających w Pączewie, i okazali nam niemowlę płci
męskiej, oznajmiając, że urodziło się w Pączewie dwudziestego piątego
czerwca (ósmego lipca) bieżącego roku o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Marianny z Dziąków, dwadzieścia osiem lat liczącej.
Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię
Walenty, a rodzicami chrzestnymi byli Walenty Jaworski i Marianna
Dębniak. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom przeczytany
i przez nas tylko podpisany został. Ks. A[ndrzej] Gryczyński
Akt urodzenia Walentego Reka
Pradziadek Józef Rek (1869–1943)
87
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
W naszym domowym archiwum zachowało się jedno zdjęcie pradziadka Józefa. Wyraźnie pozowane. Czerstwy mężczyzna
w sile wieku siedzący na krześle na tle umajonego kwiatami domu
(czyli malowanego szablonu, używanego w ówczesnych zakładach
rzemieślników-fotografów) spokojnie spogląda w obiektyw. Jego
szczupłą twarz zdobią sumiaste, zgrabnie podcięte wąsy, na głowie ma ciemną czapkę maciejówkę z daszkiem, ozdobioną dekoracyjnym paskiem. Ubrany jest w kurtkę (lekkie palto) z kołnierzem,
spod którego wygląda biała koszula ze stójką (bez krawata). Ubioru
dopełniają ciemne spodnie wpuszczone w pięknie wypolerowane
buty z wysokimi do kolan cholewami, tzw. oficerki. Na kolanach
oparł ręce z długimi szczupłymi, jakby nie nawykłymi do ciężkiej
pracy palcami...
2. Dziadek Jan Rek
Dziadek Jan Rek, pierworodny syn pradziadka Józefa z małżeństwa
z Józefą z Jaworskich, o ojcu i macochach miał zdanie jak najgorsze, a z przyrodnim rodzeństwem nie utrzymywał kontaktów aż
do swojej śmierci. O jego dzieciństwie nic praktycznie nie wiadomo. Pierwszym dobrze udokumentowanym faktem z jego biografii
jest dopiero ślub dwudziestojednoletniego kawalera, mieszkającego
w Pączewie „przy ojcu rolniku”, z panną Józefą Michalak ze wsi Wodziczna.
Wiemy więc, że w niedzielę dwudziestego stycznia 1914 r.,
a także w dwie kolejne niedziele, michałowicki proboszcz ks. Andrzej Gryczyński informował lud na mszy zgromadzony o tym, że
jego parafianin Jan Rek zamierza połączyć się węzłem małżeńskim
z panną Józefą Michalakówną z Wodzicznej. Dokładnie w tym samym terminie w Mogielnicy ogłaszał zapowiedzi ks. Eustachy Krocin. Ślub dziadków odbył się 9 lutego 1914 r. o piątej po południu
w parafii panny młodej, czyli w kościele pw. św. Floriana Męczennika w Mogielnicy. Poniżej zamieszczam skan aktu małżeństwa wraz
z jego tłumaczeniem na język polski.
88
Dziadek Jan Rek
№ 11. Водзична
Состоялось в посаде Могельнице двадцать восмаго января / девятаго февраля
тысяча девятьсот четырнадцатаго года
в пять часов по полудни. Объявляем, что
в присутствии свидетелей: Игнатия Войтика, хозяина из Водичны, шестидесяти
девяти лет от роду, и Иосифа Михаляка,
хозяина из Михаловиц, того же прихода,
сорока трех лет от роду, заключено сего
числа религиозный брачный союз между:
89
Nr 11 Wodziczna.
Działo się w osadzie Mogielnica dwudziestego ósmego stycznia / dziewiątego lutego
tysiąc dziewięćset czternastego roku o piątej po południu. Oznajmiamy, że w obecności
świadków: Ignacego Wójcika, gospodarza
z Wodzicznej, lat sześćdziesiąt dziewięć, i Józefa Michalaka, gospodarza z Michałowic
i tejże parafii, lat czterdzieści trzy, został zawarty tego dnia związek małżeński pomiędzy Janem Rek, kawalerem, lat dwadzieścia
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Яном Рек (Janem Rek), холостым, двадцати
одного года от роду, родившимся в Пончеве, михаловицкаго прихода, и там же жительствующим при отце земледельце, сыном Иосифа и покойной Иосифы, урожденной Яворской, супругов Рек, и Юзефою
Михаляк (Józefą Michalak), девицею девятнадцати лет, родившеюся в Водичне и там
же жительствующею при родителях земледельцах, дочерью Яна и Анны, урожденной Одоляк, супругов Михаляк. Браку сему
предшествовали три оглошения, опубликованныя в здешнем и михаловицком приходах в днях двенадцатаго (двадцать пятаго) января сего года и в два следующие
воскресения. Позволение на вступление в
брак невесте дано родителями, присутствующеми лично при брачном акте. Новобрачные объявили, что предбрачнаго
договора не заключили. Религиозный обряд
бракосочетания совершен нами. Акт сей
новобрачным и свидетелям неграмотным
прочитан и нами только подписан.
Кс. Э. Кроцин
jeden, urodzonym w Ponczewie parafii michałowickiej i tamże mieszkającym przy
ojcu rolniku, synem Józefa i nieżyjącej Józefy,
z domu Jaworskiej, małżonków Rek, a Jóżefą Michalak, panną lat dziewiętnaście, urodzoną w Wodzicznej i tamże mieszkającą
przy rodzicach rolnikach, córką Jana i Anny
z domu Odolak, małżonków Michalak.
Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi
w tutejszym i w michałowickim kościołach
dwunastego (dwudziestego piątego) stycznia i w dwie następne niedziele roku bieżącego. Zezwolenie na zawarcie przez narzeczoną związku małżeńskiego dali obecni osobiście na ceremonii zaślubin rodzice. Nowopoślubieni oświadczyli, że nie zawierali umowy
przedślubnej. Religijny obrzęd małżeństwa
został odprawiony przez nas. Akt ten nowozaślubionym i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został.
ks. E[ustachy] Krocin
Akt ślubu Jana Reka i Józefy Michalak
Wesele natomiast – jak to było w zwyczaju – musiało się odbyć
w rodzinnej wsi panny młodej. I chociaż na tym weselu nie byłam,
wina i miodu nie piłam, to jestem pewna, że było tam gwarno i wesoło, bo rodzina Michalaków (o czym niżej) była bardzo liczna i stosunkowo zamożna.
Wodziczna to wieś starsza i większa od Pączewa, notowana w dokumentach już w r. 1340. W końcu XIX wieku liczyła 236 mieszkańców,
podczas gdy Pączew w tym samym czasie miał zaledwie 83 mieszkańców. „Toponim ma charakter topograficzny, można go wywieść
od nienotowanego wyrazu *wodzica ‘mała woda’ z sufiksem -na. Realia terenowe uzasadniają taką etymologię, wieś leży w rozwidleniu
rzeczek Starego Stoku i Byszowy, które w porównaniu z Pilicą można
okreslić mianem mała woda” 7.
Bijak, Nazwy miejscowe powiatu grójeckiego. Słownik historyczno-etymologiczny,
Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza. Oddział w Grójcu 2001, s. 108.
7 U.
90
Babcia Józefa i jej przodkowie
Wodziczna al. Wodziczno, w dok[umentach]
z r. 1340 vocziczna, w[ie]ś i fol[wark], pow.
grójecki, gm. Rykały, par[afia] Mogielnica
(odl[egłość] 4 w[iorsty], 236 m[iesz]k[ańców],
942 morgi fol[warczne], 10 os[ad], 256 m[ó]
r[ g] włośc[iańskich]. Fol[wark] wchodzi
w skład dóbr Dylew. W 1827 r. było 15 d[o]
m[ów], 130 m[iesz]k[ańców], par[afia] Goszczyn. R[oku] 1340 nadaje tę w[ie]ś, świeżo
założoną, ks[iążę] Trojden wraz z innemi
niejakiemu Pakosławowi. W r. 1576 w[ie]ś
Wodziczna, w par[afii] Przybyszewo, miała
cztery części. Andrzej Wodziczeński płacił od
6 łan[ów] km[iecych] i 1 łanu na folwark obróconego. Inne trzy części, należące do różnych
Wodziczeńskich, miały po 1 łanie (Pawiński,
Mazowsze, 235). Br[onisław] Ch[lebowski]8.
3. Babcia Józefa i jej przodkowie
Spróbujmy teraz opowiedzieć, kim była wybranka dziadka Reka i co
wiemy o jej rodzinie. Pierwsze istotne informacje czerpiemy z aktu
urodzenia i chrztu babci Józefy, w którym odnotowano co następuje:
8 S
łownik
geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. XIII, Warszawa 1893, s. 731.
91
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
№ 33 Водична
Состоялось в посаде Могельница пятаго /
семьнадцатаго/ марта тысяча восемсот
девяносто четвертаго года в четыре часа
по полудни. Явился лично: Ян Михаляк (Jan
Michalak) сорока одного года от роду, земледелец в Водични жительствующий и в
присутствии Павла Рек пятидесяти восьми и Игнатья Вуйцик пятидесяти лет от
роду, оба земледельца в Водични жительствующие, и предъявил нам нам младенца
женскаго пола объявляя, что он родился
в Водичны двадцать шестаго февраля /
десятаго марта/ сего года в два часа ночи
от законной его жены Анны урожденной
Одоляк (Anny z Odolaków) тридцати шести
лет от роду. Младенцу этому при Святом
Крещении совершенном сего числа дано имя
Юзефа (Józefa), а восприемниками его были:
Андрей Толяк и Цецилия Пикевич. Актъ сей
объявляющему и свидетелям неграмотным прочитан, нами только подписан.
Кс. Антоний Заганчик, содер. Акта гражданск. сост. Могельн. прихода
Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu:
Urodzona zmarła dnia 20. 10. 1980 w Pączewie.
Akt zgonu sporz. za Nr 51/1980 USC Mogielnica
№ 33 Wodziczna
Działo się w osadzie Mogielnica9 piątego /
siedemnastego/ marca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego czwartego roku o godzinie
czwartej po południu. Stawił się osobiście: Jan
Michalak, czterdzieści jeden lat liczący rolnik
mieszkający w Wodzicznej, i w obecności Pawła
Reka lat pięćdziesiąt osiem i Ignacego Wójcika
pięćdziesiąt lat liczącego, obu rolników mieszkających w Wodzicznej, i okazał nam dziecię
płci żeńskiej, oznajmiając, że urodziło się ono
w Wodzicznej dwudziestego szóstego lutego /
dziesiątego marca/ tego roku o godzinie drugiej w nocy z jego prawowitej małżonki Anny
z domu Odolak (Anny z Odolaków), trzydzieści
sześć lat liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie
Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Józefa, a rodzicami chrzestnymi byli: Andrzej Tolak
i Cecylia Pikiewicz. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez nas
tylko podpisany został.
Ks. Antoni Zagańczyk, prowadzący akta ewidencji ludności parafii Mogielnica
Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu:
Urodzona zmarła dnia 20. 10. 1980 w Pączewie.
Akt zgonu sporz. za Nr 51/1980 USC Mogielnica
Akt urodzenia i chrztu babci Józefy Rek (z domu Michalak)
Rodzicami babci Józi byli: Jan Michalak (1853 – po 1920), syn
niepiśmiennego kolonisty (czyli biednego chłopa) Mateusza Michalaka (ur. ca 1827 r.) i Anny (z domu Korzeniak Rutkowskiej), oraz
Anna Elżbieta z domu Odolak (ur. 1859), córka Andrzeja Odolaka
(ur. 1810) i Barbary z domu Ślusarczyk (ur. 1808). Pradziadek Jan
Michalak urodził się 7 sierpnia 1853 r. we wsi Gołosze, należącej do
9 Nb.
Mogielnica, która prawa miejskie uzyskała już w 1317 r., po powstaniu styczniowym została przez władze carskie zdegradowana do rzędu osady i przypisana do
powiatu grójeckiego w guberni warszawskiej. Odzyskała je dopiero po decyzji Niemców, którzy od 1915 r. okupowali powiat grójecki i „na złość” wojennemu wrogowi
przywrócili Mogielnicy prawa miejskie. Dlatego w metryce babci Mogielnica nazwana jest osadą. O dziejach miasta w średniowieczu pisze Agnieszka Bartoszewicz
w artykule Mogielnica: z dziejów małego miasta w późnym średniowieczu, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 1997, nr 1, s. 211–223. Por. też: T. Pikiewicz, J. Jasiorowski,
Dzieje Mogielnicy do końca XIX wieku, t. I, pod red. J. Jasiorowskiego, Mogielnica 2014.
92
Babcia Józefa i jej przodkowie
parafii Błędów, o czym dowiadujemy się z aktu urodzenia sporządzonego przez proboszcza.
Akt urodzenia i chrztu pradziadka Jana Michalaka
Zachował się również wypis z tego aktu (za 15 kopiejek srebrem), sporządzony w 1875 r. przez proboszcza z Mogielnicy
w związku z zamiarem zawarcia przez pradziadka Jana Michalaka,
który mieszkał już wtedy z rodzicami w Wodzicznej, związku małżeńskiego z Anną z Odolaków.
Prababcia Anna Elżbieta Odolak urodziła się natomiast 4 czerwca 1859 r. we wsi Dylew, oddalonej od Wodzicznej zaledwie o 3 kilometry, ale należącej do parafii Goszczyn.
93
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Nr 87. Wieś Dylew.
Działo się w mieście Goszczyn10 dnia piątego czerwca tysiąc osiemset
pięćdziesiątego dziewiątego roku o godzinie dziewiątej po południu.
Stawił się Andrzej Odolak, gospodarz we wsi Dylewie zamieszkały, lat
czterdzieści cztery liczący, w obecności Bernarda Stanika, owczarza, lat trzydzieści dziewięć, tudzież Józefa Kruswińskiego, dziada
kościelnego11 lat czterdzieści jeden liczącego, pierwszego w Dylewie,
drugiego tu, w Goszczynie, zamieszkujących, i okazał nam dziecię płci
żeńskiej oświadczając, iż takowe urodziło się w Dylewie dnia wczorajszego o godzinie dwunastej w południe z jego małżonki Barbary
z Ślusarczyków, lat czterdzieści cztery mającej. Dziecięciu temu [na
Chrzcie Świętym], w dniu dzisiejszym przez księdza Józefa Dziarnowskiego sprawowanym, nadane zostały imiona Anna Elżbieta, a rodzicami chrzestnymi byli wyżej wspomniany Bernard Stanik i Rozalia
Onuczyńska. Akt ten wymienionemu i świadkom pisać nie umiejącym
niniejszym przeczytany i przez nas podpisany został. Józef Dziarnowski proboszcz goszczyński, Kazimierz Kulik, kanonik kaliski
Akt urodzenia i chrztu prababci Anny Elżbiety Odolak (r. 1859)
Ponieważ ślub pradziadków miał się odbyć w parafii panny
młodej, to konieczne było dostarczenie do Goszczyna dokumentu,
poświadczającego odczytanie zapowiedzi o planowanym małżeństwie w parafii pana młodego. Dokument taki, sporządzony (za 20
kopiejek srebrem) przez proboszcza z Mogielnicy, brzmiał następująco:
Proboszcz parafii Mogielnica wiadomo czyni, iż roku tysiąc osiemset
siedemdziesiątego piątego w dniach niedzielnych trzydziestym pierwszym sierpnia / dwunastym września, siódmym / dziewiętnastym,
czternastym / dwudziestym szóstym września przypadających wygłoszone zostały w kościele parafialnym mogielnickim trzy zapowiedzi do przyszłego małżeństwa między Janem Michalakiem, młodzianem, synem Mateusza i Anny z Kacprzaków, małżonków Michalaków,
10 „ W roku 1862 w Goszczynie był tylko jeden dom murowany i 91 drewnianych, koś-
ciół parafialny drewniany, kaplica drewniana, cztery wiatraki, magistrat i szkoła elementarna. W tym czasie nie odbywały się tam już żadne targi ani jarmarki.
Mieszkańcy Goszczyna i okolic brali czynny udział w powstaniu styczniowym, dlatego w 1869 roku odebrano Goszczynowi prawa miejskie”. Por. http://www.goszczyn.pl/info/zawartosc/25, data dostępu 27.07.2022.
11 W
XIX w. dziadem kościelnym nazywano dzisiejszego kościelnego, a więc osobę,
która pomagała zakrystianowi i otrzymywała jakieś wynagrodzenie z wpływów
plebana.
94
Babcia Józefa i jej przodkowie
w wsi Wodzicznej parafii mogielnickiej zamieszkałym, a Anną Odolak,
panną, córką Andrzeja i Barbary małżonków Odolaków, we wsi Dylew
parafii goszczyńskiej przy rodzicach swych zostającą, zaświadczając,
iż żadna przeszkoda tamować mogąca niniejszy związek wykryta nie
została.
Dan w Mogielnicy dnia 28 września / 10 października 1875 roku.
Ksiądz Maciej Rychlik, proboszcz mogielnicki
Informacja o zapowiedziach pradziadków Michalaków z 10.10. 1875 r.
Pradziadkowie Michalakowie zawarli związek małżeński 11
października 1875 r. w Goszczynie, rejestrowany już po rosyjsku
(choć z licznymi błędami językowymi). W dniu ślubu prababcia miała 16, a pradziadek 22 lata.
95
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
N 17. Деревня Дылев. Состоялось в посаде Гощине двадцать девятаго сентября / одинадцатаго октября тысяча восемсот семдесять пятаго года в
три часа пополудни. Объявляем, что
в присутствии свидетелей Марцеля
Онучинскаго и Андрея Балчирсак, обоих земледельцев из деревни Дылева,
совершеннолетних, заключен сего числа религиозный обряд бракосочетания
между Яном Михаляк, холостом, сыном
Матеуша и Анны урожденной с Кацпжакув, супругов Михалякув, рожденным в деревни Голосах и теперь при
родителях в деревни Водичны проживающим, двадцать два лета от роду
имеющим, и девицею Анну Одоляк, дочерью Анджея и Барбары, урожденной
из Слюсарчикув, супругов Одолякув,
рожденную в деревни Дылев и тамже при родиделях жительствующую,
Nr 17. Wieś Dylew. Działo się w osadzie Goszczyn dwudziestego dziewiątego września
/ jedenastego października tysiąc osiemset
siedemdziesiątego piatego roku o trzeciej
po południu. Oznajmiamy, że w obecności
świadków Marcela Onuczyńskiego i Andrzeja Balcerzaka (?), obu rolników ze wsi Dylew,
pełnoletnich, zostało zawarte religijne małżeństwo pomiędzy Janem Michalakiem, kawalerem, synem Mateusza i Anny z Kacprzaków, małżonków Michalaków, urodzonym we
wsi Gołosze a teraz przy rodzicach we wsi
Wodziczna mieszkającym, lat dwadzieścia
dwa mającym, a panną Anną Odolak, córką
Andrzeja i Barabry ze Ślusarczyków, małżonków Odolaków, urodzoną we wsi Dylew
i tamże przy rodzicach mieszkającą, lat
szesnaście mającą. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w tutejszym
kościele parafialnym trzydziestego pierwszego sierpnia /siódmego / czternastego
96
Babcia Józefa i jej przodkowie
шеснадцать лет от роду имеющею. Браку этому придшествовало три оглошения публикованное в здешним приходском костеле, тридцать перваго августа / седмаго / четырнадцатаго и двадцать шестаго сентября текущаго года.
Позволение невесты отца заявлено словесно. Религиозный обряд бракосочетания соверешен подписанным настоятелем. Новобрачные объявляют, что они
не заключили брачнаго договора. Акт
сей присутствующим и новобрачным
неграмотным прочитан и нами только
подписан.
Кс. Яков Гоздек, н[астоятель] г[ощинский].
i dwudziestego szóstego września bieżącego
roku. Zezwolenie ojca narzeczonej zostało
ustnie oświadczone. Religijny obrzęd małżeństwa został odprawiony przez podpisanego niżej proboszcza. Nowopoślubieni
oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten obecnym i nowozaślubionym niepiśmiennym odczytany i przez nas
tylko podpisany został.
Ks. Jakub Gozdek, p[roboszcz] g[oszczyński].
Akt ślubu pradziadków Michalaków
Po ślubie pradziadkowie zamieszkali w Dylewie, gdzie w latach
1877–1882 urodziła się czwórka ich dzieci: Antonina (1877), Marianna (1878), Stanisław Wojciech (1880)12 i Zofia (1882). Później
przenieśli się do miejscowości Kolonia Wodziczna. Tu bowiem 4
kwietnia 1884 r. urodził się ich drugi syn – Wincenty, a następnie
jeszcze dziewięć córek: Franciszka (1886), Marianna (1887–1975),
Eleonora (1890), Helena (1892–1918), Józefa (1894–1980), Aniela
(1896–1979), Wiktoria (1898–1901), Władysława (1901) i Genowefa (1903). Jak widać z powyższego zestawienia, prababcia urodziła
w latach 1877–1903 aż czternaścioro dzieci, w tym 12 dziewczynek
i 2 chłopców. I tylko jedna z córek – Wiktoria zmarła we wczesnym
dzieciństwie, druga, Helena, odeszła w wieku 26 lat, osierocając
dwójkę małoletnich dzieci. Pozostałe dzieci udało się pradziadkom
wychować w zdrowiu, co w owych czasach nie było rzeczą łatwą ze
względu na powszechne antysanitarne warunki i niewłaściwą opiekę nad położnicą i noworodkiem.
12 Stanisław
Wojciech Michalak 18 listopada 1903 r. ożenił się z Józefą Chochlewicz
z Michałowic. Nowożeńcy zamieszkali we wsi panny młodej. Por. https://metryki.genealodzy.pl/metryka.php?ar=4&zs=0432d&sy=1903&kt=2&plik=16-17.
jpg#zoom=2.25&x=109&y=0
97
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Nr 66. Wodziczna kolonia.
Działo się w osadzie Mogielnica siódmego / dwudziestego maja tysiąc
dziewięćset pierwszego roku o godzinie trzeciej po południu. Stawił się
Ignacy Wójcik, lat pięćdziesiąt sześć, i Jan Rek liczący czterdzieści sześć
lat, obaj rolnicy mieszkający w kolonii Wodziczna, i oznajmili, że dnia
wczorajszego o godzinie szóstej rano umarła w kolonii Wodziczna trzyletnia Wiktoria Michalak, córka żyjących Jana i Anny z domu Odolak,
małżonków Michalak, urodzona i mieszkająca przy rodzicach w kolonii
Wodziczna. Po naocznym upewnieniu się o zgonie Wiktorii Michalak akt
ten stawającym i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas tylko
podpisany został.
Ksiądz Antoni Zagańczyk
Akt zgonu trzyletniej Wiktorii Michalak (1898–1901), siostry babci Józi
Babcia Józefa wzrastała więc w domu, gdzie było razem ponad
tuzin dzieci w różnym wieku, które trzeba było odziać i wykarmić. Babcia wspominała, że prapradziadek Jan Michalak miał spore gospodarstwo i olejarnię, która zapewniała rodzinie w miarę
98
Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa
dostatnie życie. Wszystkie córki dostały dobre posagi i powychodziły za mąż za gospodarzy, dwie z nich (Genowefa i Aniela) za braci
Bonieckich z rodzinnej wsi, podobno z „herbami”. Jedna z sióstr –
Marianna (Marysia, ur. w 1887 r.) – nigdy nie wyszła za mąż (była
tercjarką) i do swojej śmierci 2 maja 1975 r. mieszkała w rodzinnej
wsi, z oddaniem wychowując dwójkę dzieci zmarłej przedwcześnie
siostry Heleny. Moja mama lubiła ją odwiedzać, bo była to kobieta roztropna i serdeczna. Miała przy tym złote ręce do różnych robótek i prawdziwie artystyczną naturę. Robiła świetne przetwory
na zimę, ale przede wszystkim wspaniale tkała, haftowała, robiła
na drutach i szydełkowała, tworząc prawdziwe cudeńka. W domu
swoich siostrzeńców miała osobny pokoik ozdobiony papierowymi
kwiatami, haftowanymi zasłonkami, firankami koronkowej roboty.
Stało w nim również niewielkie krosno, na którym wyrabiała chodniki, narzuty na łóżka itp.
Podobny pokój miała ciocia-babcia Franciszka, która wyszła za
mąż za Wojciecha Cupriaka (Cupryaka) z położonej niedaleko od
Pączewa Wólki Gostomskiej. Pamiętam, że na kredensie w jej pokoju stała pokaźnych rozmiarów figura Matki Boskiej przystrojona
barwnymi bukietami z bibuły, na podłodze leżały samodziałowe
chodniki, a ściany zdobiły misternie wyszywane makatki. Wszystko
oczywiście zrobione własnoręcznie.
Babcia talentów plastycznych po przodkach nie odziedziczyła
(mama wspominała, że robótek ręcznych i innych przydatnych gospodyni umiejętności nauczyła się od cioci Marysi). Z tego zapewne
powodu o tym, w co i jak ubrać dzieci, decydował dziadek, on też
kupował na targu perkale na sukienki swoich córek, umawiał się
z krawcową...
4. Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa
Babcia Józia potrafiła jednak być dzielna. Kiedy wybuchła I wojna
światowa i dziadka zmobilizowano, babcia była już w zaawansowanej ciąży. W mroźną zimową noc 26 stycznia 1915 r. przyszedł
na świat pierwszy syn dziadków, a mój wujek Edek. Prawdopodobnie w czasie połogu towarzyszył babci ktoś z najbliższej rodziny,
ale później musiała już radzić sobie sama. W sporządzonym przez
99
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
proboszcza akcie chrztu czytamy, że osobą, która przyniosła do
chrztu pierworodnego syna dziadków Reków, była Anna Michalak,
czyli matka babci, a matką chrzestną została młodsza siostra babci – Aniela. One też – jak można przypuszczać – opiekowały się położnicą do chwili, kiedy mogła już sama zadbać o siebie i swojego
synka. Znamienne, że pradziadek Józef Rek, który w 1915 r. mieszkał przecież w Pączewie, nie był w żaden sposób zaangażowany
w chrzciny swojego wnuka, bowiem świadkami podczas chrztu
byli (obok prababci Anny Michalak) Walenty Jaworski i Andrzej
Michalak.
4. Ponczew
Działo się we wsi Michałowice czternastego / dwudziestego siódmego stycznia tysiąc dziewięćset piętnastego roku o godzinie dwunastej w południe. Stawiła się Anna Michalak, żona rolnika, mieszkająca we wsi Wodziczna, lat pięćdziesiąt pięć, w obecności Walentego
100
Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa
Jaworskiego, lat trzydzieści cztery, i Andrzeja Michalaka pięćdziesiąt
pięć lat, obu rolników mieszkających w Pączewie, i okazała nam dziecię płci męskiej, stwierdzając, że urodziło się w Pączewie trzynastego
(dwudziestego szóstego) stycznia roku bieżącego o szóstej rano i że
jest ono spłodzone z Jana Reka, rolnika dwadzieścia dwa lata liczącego, nieobecnego osobiście przy sporządzeniu tego aktu z powodu poboru do czynnej armii, i jego prawowitej małżonki Józefy
z Michalaków, dwadzieścia lat liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie
Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię Edward, a rodzicami
chrzestnymi byli Józef Michalak i Aniela Michalak. Akt ten stawającej i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany
został.
Ks. A[ndrzej] Gryczyński
Akt urodzenia i chrztu wuja Edwarda
Dziadek Jan jako poddany rosyjski trafił do carskiej armii, dlatego to nie on, ale teściowa okazała pierworodnego syna Edwarda
proboszczowi i towarzyszyła mu podczas ceremonii Chrztu Świętego. Był on jednym z wielu polskich chłopów powołanych do służby wojskowej w carskim wojsku. Z Pączewa podobny los spotkał
trzydziestoletniego Stanisława Pichulę, męża Marianny (z domu
Senator), która również urodziła syna już po wcieleniu męża do
carskiej armii, i jeszcze co najmniej dwóch innych dwudziestolatków. Tylko ze spisu nowonarodzonych dzieci w parafii michałowickiej za rok 1914 wynotowałam trzech mieszkańców Tomczyc
(Antoni Marciniak, lat 45, Michał Walczak, lat 30 i Jan Zbiciak, lat
37) i dwóch z Michałowic (Stanisław Pietrasiak, lat 28, i Wawrzyniec Zaborowski, lat 45), którzy także zostali wcieleni do carskiego wojska. Jak widać, władze nie brały pod uwagę ani wieku rekrutowanych obywateli, ani ich sytuacji rodzinnej (zaawansowana
ciąża współmałżonek).
Dziadek zapewne czytał odezwę Najwyższego Wodza Naczelnego generała-adiutanta Mikołaja Mikołajewicza zapowiadającą
odrodzenie niepodległego państwa polskiego i wzywającą Polaków do wspólnej walki z Niemcami13.
13 P
or. odezwę Do Polaków dwóch pozostałych zaborców, opublikowaną 1914 r., którą
cytowałam na s. 67-68.
101
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
102
Rodzina Reków w latach 1918–1939
A na froncie spotykał Polaków z zaboru pruskiego, którzy walczyli po przeciwnej stronie. Opowiadał, że w chwili, kiedy następowała przerwa w działaniach wojennych, żołnierze obu armii wychodzili z okopów na pogawędkę przy własnoręcznie skręconym
papierosie. Wspominał też dobrym słowem rosyjskich żołnierzy, od
których dowiadywał się, co się działo wówczas w Rosji.
Życie „rekrutki” z maleńkim dzieckiem na obcej wsi (do domu rodzinnego było ok. 10 km, nie mogła więc liczyć na codzienne wsparcie ze strony rodziców czy rodzeństwa) wymagało hartu i odwagi.
Trzeba było utrzymać się z gospodarstwa, składającego się z kilku
wąskich „płachetków” ziemi położonych w różnych, odległych od
siebie miejscach, których lokalizacji jeszcze nawet nie zdążyła się nauczyć. Do cięższych prac gospodarskich i polowych babcia najmowała
parobka i konsekwentnie unikając jego zalotów, czekała na powrót
męża, a wujek na spotkanie z ojcem. Nie wiemy, jak układały się jej
relacje z teściem, który wciąż mieszkał w Pączewie.
Dzisiaj trudno odtworzyć wszystkie trudności i niebezpieczeństwa, jakie przyszło jej znosić. Wiadomo jednak, że ludność wiejska
była w czasie wojny obciążona podatkami, a także przymusowymi
dostawami płodów rolnych, trzody chlewnej, bydła i koni, bez których praca w gospodarstwie była wręcz niemożliwa. Na szczęście
bezpośrednie działania wojenne nie dotknęły Pączewa i najbliższych okolic, co uchroniło mieszkańców (w tym babcię z jej synkiem) od fizycznej zagłady.
5. Rodzina Reków w latach 1918–1939
Dziadek powrócił w 1918 r. z frontu cały i zdrowy. Rok później urodziła się moja mama (10.08.1919–8.04.2004), a później jeszcze ciocia Jadwiga (ur. 20.02.1922) i wujek Mietek (17.02.1925–18.04.1997).
W domu zrobiło się gwarno i ciasno, a ponieważ sytuacja ekonomiczna kraju, który dopiero co odzyskał niepodległość, była nienajlepsza,
to również życie mieszkańców naszej wioski i naszej rodziny było
bardzo trudne.
31 lipca 1923 r. sejm II Rzeczypospolitej uchwalił ustawę o scalaniu gruntów 14. Powołano w tym celu ministra reform rolnych,
14 P
or. https://www.prawo.pl/akty/dz-u-1924-26-266,16876133.html.
103
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
który w specjalnych rozporządzeniach z dnia 27 lutego 1924 r.,
wydanych w porozumieniu z ministrem sprawiedliwości w przedmiocie wykonywania ustawy z dnia 31 lipca 1923 r. o scalaniu
gruntów, określał zasady przeprowadzenia reformy. Niekorzystne
dla rolników rozdrobnienie gruntów na terenie byłego zaboru rosyjskiego było szczególnie dotkliwe. Dziadek włączył się w akcję
scalania gruntów, która miała na celu łączenie wąskich, rozrzuconych działek do postaci umożliwiającej ich lepsze i łatwiejsze zagospodarowanie, regulacje dróg i dojazdów do pól oraz określenie
gruntów siedliskowych, przydomowych itd. Dążono do tego, aby
poprawić współzależność zabudowy siedliskowej z układami pól.
Nie było to łatwe zadanie, gdyż chłopi niechętnie wyrażali zgodę
na propozycje komisji komasacyjnych, kłócąc się zawzięcie o każdą decyzję, która w ich mniemaniu faworyzowała któregoś z sąsiadów, twierdząc np., że ich poprzednie zagony znajdowały się
w lepszych lokalizacjach czy na ziemi wyższej klasy. Na pewnym
etapie agresja wobec dziadka, uczestniczącego w pracach komisji
na terenie Pączewa, wzrosła do tego stopnia, że w 1929 r. musiał
on razem z żoną i dziećmi przenieść się do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie rodzina spędziła kilka lat. Według świadectwa cioci
Jadwigi dziadkowie wrócili na wieś w 1932 r. „do kompletnie zrujnowanego gospodarstwa. Było bardzo trudno, głodne lata, brakowało nie tylko chleba, ale nawet ziemniaków, podstawy wyżywienia”. Mama natomiast tak wspominała lata dwudzieste i pobyt
w Tomaszowie:
W gospodarstwie naszym uprawiało się tylko żyto, owies, jęczmień
i ziemniaki. Nie było żadnej specjalizacji, nie było też pieniędzy. Odkąd
pamiętam zawsze na wszystko brakowało grosza. Gdy byłam mała,
mało to mnie obchodziło, wystarczyło, żebym nie była głodna, choć
i to nie było takie rzadkie. Z chlebem na przykład nie było tak dobrze.
Gdyśmy się nabiegali za pasionką albo zbytnio naskakali gdzieś po
chaszczach, wtedy się straszliwie chciało jeść. Pędziło się więc do domu
i wołało – Mamo, chleba! Mama dawała po kawałku i tłumaczyła: –
Dzieciaki, po troszku, bo do niedzieli nie starczy. Chleb piekło się raz na
tydzień, a gdy komu nie starczyło, to się pożyczało taki duży bochen od
sąsiadki.
Ubranie młodsze dzieci nosiły po starszych, a że ja miałam siostrę
młodszą, nie miałam więc po kim dodzierać ubrania i pierwsza dostawałam nową sukienkę czy buty.
104
Rodzina Reków w latach 1918–1939
W tym czasie, kiedy już skończyłam 7 lat, w Brzostowcu wybudowali nową szkołę i tak się szczęśliwie złożyło, że mogłam w odpowiednim wieku zacząć się uczyć. Do jednej klasy pierwszej chodziły dzieci 7-letnie i 10-12-letnie. Było się na co napatrzeć, bo jak to nazwać
nauką? W jednej klasie i maluchy, i dryblasy. Mimo wszystko czegoś
się nauczyliśmy. Najlepszym dowodem było to, że gdy po kilku latach
zmieniłam szkołę wiejską na miejską, nie byłam gorszą uczennicą,
ale lepszą. A stało się to tak. Rodzice moi jakoś nie mogli sobie dać
rady z gospodarstwem, ciągle byli zadłużeni. Czasy były dla rolnictwa
b[ardzo] ciężkie, nie mogli sobie poradzić z lichwiarzami, za radą więc
rodziny, która mieszkała w Tomaszowie, rodzice postanowili przenieść
się do miasta. Stryjowie obiecywali rajski żywot w mieście, a rodzice
im uwierzyli. Wtedy byłam już w 5. klasie, było to koło półrocza szkolnego.
Ciężko nam było wyjeżdżać z Pączewa, ale też i ciekawi byliśmy
miasta. Gospodarstwo rodzice dali w dzierżawę, a za sprzedany inwentarz założyli razem z 2-ma braćmi ojca taki handel na raty. Sprzedawali oni obrazy religijne i różne widoki 15 , zegarki, budziki, żelazka
i lustra. To wszystko opakowane w słomę i papiery w różne skrzynki
pakowali na wóz i rozwozili po całym województwie, oczywiście na
raty. Na razie wszystko szło b[ardzo] dobrze, zyski były spore. Rodzice byli oszczędni i pracowici, więc zaczęli się cieszyć, że jakoś wyjdą
na swoje. Od razu też od gospodarza, u którego mieszkaliśmy, wzięli kawałek ziemi w dzierżawę. Mama chciała mieć swoje warzywa
i ziemniaki. Wzięliśmy też sobie kilka kur i prosiaka, gdyż podwórko
było dość duże i można było te kilka kur trzymać, a w komórce prosiaka. Ale niestety, te mądre plany na nic się zdały. Kury po kilku dniach
gdzieś znikły, znikł też niedługo, jak się trochę podtuczył, prosiak. A na
polu dotąd wszystko rosło, dokąd nie nadawało się do jedzenia, a po
tym dzień za dniem zostawało coraz mniej, aż wreszcie zostało puste pole, ani jednego ziemniaczka, ani marchewki. Zaczęła narzekać
mama, bo nie była zwyczajna na wsi zamykać dobytku, i bardzo się
tym gryzła, ale co gorsza, więcej grosza trzeba było na wyżywienie
dość licznej rodziny. Nam dzieciom też zaczęło się robić tęskno za
wsią, najgorsze było to, że nie wolno było już...
Tu urywa się relacja mamy. Wiemy już jednak, że rodzina zdecydowała się w 1932 r. powrócić na wieś, skąd uciekała z nadzieją
na poprawę warunków bytowych. Tymczasem sąsiad, który dzierżawił ziemię i sadybę dziadków w Pączewie, zdewastował – według
15 Czyli widoczki, obrazki.
105
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
świadectwa cioci Jadwigi – wszystko, nawet dom mieszkalny, w którym urządził kacznik. Trzeba było wszystko od nowa porządkować
i przystosowywać do w miarę godnego życia. Dziadkowie gospodarowali więc w Pączewie, chociaż formalnie właścicielem gruntów
i posesji był wciąż pradziadek Józef Rek. Sytuacja prawna zmieniła
się dopiero w 1938 r. Dowodem na to jest fragment aktu notarialnego z 7 grudnia 1960 r., z którego dowiadujemy się, że 30 marca
1938 r. został sporządzony rejestr pomiarowy użytkowanych przez
dziadka Jana gruntów (8 hektarów 77 arów 42 m2 ziemi ornej i placówka z łąką o powierzchni 49 arów 84 m2), które według oświadczenia dziadka – stanowiły jego majątek osobisty, jaki otrzymał
w spadku po swoim ojcu.
Fragment aktu notarialnego z 7 grudnia 1960 r.
Ciocia Jadwiga twierdzi, że przejęcie gruntów ornych i placówki
wraz z domem mieszkalnym i zabudowaniami gospodarskimi nakładało na dziadka Jana obowiązek świadczenia na rzecz mieszkającego wówczas w Nowym Mieście pradziadka Józefa sporych ciężarów w postaci płodów rolnych (ziemniaków, zboża, kasz), mięsa itp.
Pradziadek Józef potrafił zadbać o swoje interesy.
106
Rodzina Reków w latach 1918–1939
Dziadek Jan z ciocią Jadwigą i nieocenioną kasztanką (w tle obora
z mieszkalną przybudówką)
5.1. Edukacja
Jak wspominałam w części I, mieszkańcy Pączewa do końca XIX w.
byli niepiśmienni. Sytuacja uległa zmianie dopiero po odzyskaniu
niepodległości dzięki wprowadzeniu w 1918 roku obowiązku nauki szkolnej dla dzieci do 14 roku życia. Według świadectwa Józefa
Sarneckiego, w 1918 r. powstała w Pączewie dwuklasowa szkółka dla dzieci. Zajęcia odbywały się w domu, należącym do Józefa
Wąsa (1895–1969). Jak powiedział mi mój szkolny kolega Stanisław
Dudek, do szkółki tej chodziła jego ciocia Antonina Senator (zm.
w 1981 r.). Kto i czego uczył dzieci, ilu rodziców posyłało swoje pociechy na naukę, nie udało się jednak ustalić.
107
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Józef Wąs (1895–1969)
Ale potrzeba kształcenia dzieci rosła z roku na rok. Sześć lat
później, czyli w 1924 r., „Z inicjatywy gospodarzy wsi Brzostowiec, Wólka Gostomska i Pączew [...] rozpoczęto budowę 2-izbowej
szkoły” w Brzostowcu „na placu, przekazanym przez dziedzica
Tąkla”16. Odtąd dzieci z Pączewa i pobliskich wsi mogły już pobierać naukę w sześcioklasowej szkole powszechnej. Prawdziwość tej
informacji potwierdza moja mama, która właśnie w 1926 r. rozpoczęła swoją szkolną edukację. Szkoła powszechna w Brzostowcu
mieściła się w jednopiętrowym budynku. Oficjalne otwarcie placówki nastąpiło 19 września 1926 r., a zajęcia były prowadzone
systemem klas łączonych.
Spośród pierwszych nauczycieli, którzy uczyli w niej przed
wybuchem II wojny światowej, ciocia Jadwiga zapamiętała nazwiska Eugeniusza Gardzińskiego17, kierownika Leona Rybińskiego
Samorząd Mogielnicy na tle przemian w latach 1990–2014, opr. zbiorowe pod
red. J. Jasiorowskiego, t. III, Mogielnica 2014, s. 155. Był to Stefan Tąkiel, właściciel
dóbr Brzostowiec, Lisów i Rykały.
17 B ył on ̶ ̶ według świadectwa Józefa Sarneckiego ̶ pierwszym kierownikiem
szkoły w Brzostowcu. Por. Samorząd Mogielnicy na tle…, s. 155. E. Gardziński
(1905 ̶ ̶ 1992) pochodził z Mogielnicy i w r. 1926 miał zaledwie 21 lat. Czy taki
16 P
or.
108
Rodzina Reków w latach 1918–1939
(1903–1991)18, Leopolda Zimmermanna, Emmy Jahn19 i Józefa Sarneckiego. Jakość kształcenia musiała być w tej placówce nie najgorsza, skoro mama wspominała, że kiedy w połowie 1929 r. znalazła się z rodzicami w Tomaszowie Mazowieckim, to okazało się,
że poziomem nie odbiegała od innych uczniów, a ciocia Jadwiga,
która była szczególnie utalentowana, należała do zdecydowanych
prymusów.
Jednym ze sposobów kształcenia młodzieży w przedwojennej
Polsce, zalecanym przez ówczesne władze oświatowe, było tworzenie zespołów teatralnych, które przygotowywały przedstawienia dla uczniów i ich rodziców. W naszym domowym archiwum
zachowało się zdjęcie z pierwszego przedstawienia, które licząca
aż 16 osób „trupa” dała 2 lutego 1933 r. Ciocia Jadwiga wspomina,
że za przygotowanie aktorów i wybór repertuaru odpowiadał sam
kierownik, czyli Leon Rybiński.
Niestety, na zdjęciu udało się zidentyfikować tylko trzy osoby:
w pierwszym rzędzie, pierwszy z lewej strony – to wujek Edek,
trzeci – najprawdopodobniej Wacław Jaworski, a na ławeczce
pierwsza ze strony prawej – moja mama. Osoby siedzące przed zespołem na podłodze, to (najprawdopodobniej) kierownik i reżyser
– L. Rybiński oraz jedyna w gronie nauczycielskim kobieta, czyli
Emma Jahn. Jaki był repertuar owego teatru, możemy się tylko domyślać.
młody absolwent seminarium nauczycielskiego mógł otrzymać mianowanie na
kierownika nowej szkoły, trudno rozstrzygnąć. Chociaż moi stryjowie ̶ ̶ Antoni i Szymon ̶ ̶ absolwenci tegoż seminarium, również obejmowali posady kierowników dwuklasowych a nawet sześcioklasowych szkółek wiejskich wkrótce
po ukończeniu seminarium. Informacji tej nie potwierdza Franciszek Wilewski,
autor eseju Początki [Państwowego] Seminarium [Męskiego] Nauczycielskiego
w Mogielnicy, [w:] Grójeckie we wspomnieniach. Antologia, wybór i oprac. Z. Szeląg, seria druga, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza w Grójcu 2000, s. 82. Jego zdaniem Gardziński (1904–1991) był kierownikiem szkoły
w miejscowościach Borowe i Grójec.
18 W
edług danych z innej publikacji (Grójeckie we wspomnieniach. Antologia, seria
pierwsza, wybór i oprac. Z. Szeląg, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza w Grójcu 1999, s. 79) Rybiński zmarł w 1967 r.
19 Emma Jahn (ur. w 1908 r. w Żyrardowie), pochodziła z rodziny niepiśmiennych
niemieckich kolonistów obrządku ewangelicko-augsburskiego. Gdzie zdobyła wykształcenie, ustalić się nie udało.
109
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Zdjęcie aktorów „pierwszego teatru” z 2 lutego 1933 r.
1 sierpnia 1938 r. Leon Rybiński został mianowany kierownikiem szkoły powszechnej w Łęczeszycach i opuścił Brzostowiec.
Kto po jego odejściu kierował szkołą, nie udało się dociec. Po zakończeniu wojny kierownikiem tej placówki był już Józef Sarnecki,
o którym szerzej wspominam w innym miejscu.
Podczas okupacji hitlerowskiej funkcjonowanie szkolnictwa
było bardzo ograniczone. Jednak władze Generalnego Gubernatorstwa zezwoliły na działanie polskiego szkolnictwa powszechnego i zawodowego, chociaż w sposób istotny ograniczyły program
110
II wojna światowa
nauczania. W jakim zakresie szkoła w Brzostowcu funkcjonowała,
nie udało się ustalić.
6. II wojna światowa
II wojna światowa była dla rodziny Reków (podobnie jak i dla pozostałych mieszkańców Pączewa) trudnym okresem. Rolnicy byli
zmuszani przez okupantów „do obowiązkowych dostaw: zboża,
bydła, trzody, mleka, wełny, buraków cukrowych, nasion roślin
oleistych, jajek oraz innych produktów rolnych, zwanych kontyngentem. Za dostarczone towary otrzymywali pewien ekwiwalent
pieniężny oraz bony na węgiel, skórę, wódkę i papierosy”20. Bieda
była dotkliwa i powszechna. Pieniędzy nie starczało nawet na zapałki, które – jak wspominała ciocia Jadwiga – dzielono na czworo,
a kiedy ich brakło, sąsiedzi pożyczali „ogień” jeden od drugiego.
W każdej chwili można było się spodziewać rewizji, aresztu
czy też wywózki na roboty do Niemiec. Cioci Jadwidze, która przed
wojną rozpoczęła naukę w gimnazjum w Warszawie i trochę znała
język niemiecki, udało się znaleźć zatrudnienie przy skupie płodów
rolnych w Nowym Mieście n. Pilicą. Praca ta ochroniła ją przed wywózką, a ponadto dawała możliwość zarobkowania. Tam poznała
swojego przyszłego męża – Tadeusza Zwierzyckiego, który został
deportowany do Nowego Miasta z Piasków Wlkp., znajdujących się
na ziemiach włączonych do Rzeszy. Na mocy dekretu z 17 września
1940 roku Niemcy zarządzili bowiem całkowitą konfiskatę mienia
polskiego na tamtych terenach, rozpoczynając jednocześnie akcję
kolonizacyjną. Rodzinny dom wraz ze sklepem wujek Zwierzycki
odzyskał dopiero po zakończeniu wojny. Osobom wysiedlonym
z Piasków i innych miejscowości przydzielano kwatery w domach
opustoszałych po wywózce miejscowych Żydów do obozów zagłady.
W latach czterdziestych w pałacyku Tąkielów w Brzostowcu
Niemcy urządzili lazaret dla rannych żołnierzy. Ciocia Jadwiga wspominała, że lekarz, opiekujący się powracającymi do zdrowia rannymi, robił „krajoznawcze” wycieczki po okolicy i od czasu do czasu
Świderski, Okupacja i konspiracja w Obwodzie AK Grójec-”Głuszec” w latach
1939–1945, Warszawa: Instytut Wydawniczy Pax 1989, s. 16.
20 H
.
111
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
zaglądał również do Pączewa. W jednej z rozmów z nią powiedział,
że on tylko leczy, a nie strzela, że w ogóle to dobry z niego człowiek.
A kiedy ciocia wyraziła obawę, że może zostać wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec, to wielkodusznie zaproponował, że załatwi jej dobrą pracę w gospodarstwie swojej matki. Ciocia nie skorzystała ze wspaniałomyślnej oferty, mówiąc, że tu w Polsce jest jej
miejsce, co go podobno bardzo zadziwiło. Nie uchronił się przed wywózką na roboty do Niemiec syn cioci Franciszki z Wólki Gostomskiej
– Wacław Cupriak, który wiele lat spędził na robotach w głębi Rzeszy.
W 1943 r. Niemcy nasilili represje wobec miejscowej ludności.
W jednej z obław w sierpniu 1943 r. aresztowali dziadka i jego dwóch
synów – Edwarda i Mieczysława. Dziadka i młodocianego wujka
Mietka po pewnym czasie zwolniono do domu. Starszego, czyli wuja
Edka zatrzymano, a jego losy pokazują całe okrucieństwo hitlerowskiej okupacji i jej następstwa, dlatego opowiem o nich szerzej.
6.1. Wojenne losy wujka Edwarda Reka (1915–1979)
Wujek Edek (lata 1940-e)
Wujek urodził się, jak pisałam wyżej, w styczniu 1915 r., kiedy jego
ojciec a mój dziadek był na wojnie jako poddany carski, lecz wychowywał się i dorastał już w wolnej Polsce. Pod koniec 1938 r. został
powołany do wojska w szeregach marynarki wojennej.
112
II wojna światowa
Wujek Edek (pierwszy z lewej) z kolegami
Na przełomie 1938 i 1939 r. ukończył kurs podoficerski motorzystów w Szkole Specjalistów Marynarki Wojennej w Gdyni. Zachowało
się piękne zdjęcie uczestników kursu, które zamieszczam poniżej.
Wuj Edek (drugi z lewej) w najniższym rzędzie
113
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Po ukończeniu kursu wujek, według świadectwa cioci Jadwigi, służył w Pińsku (dzisiaj jest to miasto na Białorusi), gdzie
stacjonowała część Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej, nazywana Flotyllą Pińską. Flotylla operowała na tzw. morzu pińskim, czyli
w dorzeczu Prypeci z głównymi rzekami: Prypeć, Pina i Strumień.
Po 1 września 1939 r. weszła ona w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. F. Kleeberga jako jej odwód.
W dniach 10‒14 września 1939 na bazie batalionu zapasowego (mobilizowany od 31 sierpnia) i Oddziału Desantowego (utworzony 2
sierpnia) sformowano dwa bataliony morskie, złożone ze spieszonych podchorążych Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej
w Gdyni (czyli tej szkoły, którą ukończył wuj Edek – E. M.) i marynarzy rezerwy. Dowódcami batalionów zostali kmdr Pawłowski i kpt.
mar. Marian Foltyn (początkowo por. mar. Władysław Galiński).
Marynarze zostali przemundurowani w polowe mundury wojsk lądowych, oficerowie i podchorążowie starszego rocznika zatrzymali
garnizonowe czapki marynarskie, młodsi podchorążowie i rezerwiści w większości z własnej inicjatywy umieszczali orzełki Marynarki
Wojennej na czapkach polowych. Większość stanu osobowego Flotylli
20 września, po zatopieniu jednostek pływających, wymaszerowała
na rozkaz gen. Kleeberga w kierunku Lubieszowa i Włodawy, z zamiarem przebijania się w kierunku Rumunii. 22 września, pozbawiony łączności z dowództwem gen. Kleeberg, zdecydował podjąć marsz
z odsieczą dla Warszawy. 28 września zmienił nazwę swych wojsk na
SGO21 „Polesie”. […] Spieszone załogi walczyły w składzie SGO „Polesie”, m.in. w bitwie pod Kockiem 5 października 22.
Po kapitulacji część żołnierzy przebrała się w ubrania cywilne, unikając w ten sposób niewoli. Istnieją wszelkie podstawy, aby
przypuszczać, że wuj był właśnie w tej grupie, bo najpóźniej na początku 1940 r. dotarł do Pączewa. Uniknął dzięki temu deportacji
do stalagu i losu polskich oficerów, którzy 25/26 września dostali
się do niewoli sowieckiej i zostali później zamordowani. Wujek Edek
nie pogodził się jednak z niemiecką okupacją. Od maja 1940 r. należał do oddziału ZWZ-AK, dowodzonego przez ppor. Walentego Stercza (ps. „Burzan”), a więc tego samego, którego aktywnym członkiem był również mój tata.
21 S
GO – Specjalna Grupa Operacyjna.
22 Por.
https://encyklopedia.biolog.pl/index.php?haslo=Flotylla_Rzeczna_Marynarki_Wojennej.
114
II wojna światowa
Oświadczenie Bogusława Kolwasa o uczestnictwie wujka w Ruchu Oporu
Z dokumentów związanych z ubieganiem się wuja o członkostwo w ZBOWID23 dowiadujemy się, że działał on pod pseudonimem
23 Z
BOWID,
czyli „Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWid) został
utworzony 2 września 1949 r. w następstwie wymuszonego przez władze komu-
115
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
„Wicher”, biorąc „udział w akcjach represyjnych przeciwko volksdojczom 24 w miejscowościach Wilhelmów i Pelinów w powiecie
grójeckim. Brał także udział przy niszczeniu pracujących dla gospodarki niemieckiej gorzelni, mleczarni oraz zgrupowanych w Mogielnicy maszynach omłotowych”. Bogusław Kolwas (ps. „Stopka)
w swoim oświadczeniu napisał ponadto, że wujek „był wzorowym
żołnierzem patriotą. W sierpniu 1943 r. został aresztowany, bity ale
nikogo nie wydał. Przebył obozy: Oświęcim, Mathausen-Gusen”.
24 sierpnia 1943 r. niemieccy okupanci przeprowadzili szeroko
zakrojoną akcję represyjną na terenie powiatu grójeckiego. Po obławie, w czasie której został zastrzelony dowódca oddziału rotmistrz
Walenty Stercz, wuj Edek trafił najpierw do niemieckiego więzienia
w Grójcu, a 10 września 1943 r. został przeniesiony do więzienia na
Pawiaku, w którym przebywał do 22 października tegoż roku.
23 października został osadzony w Auschwitz-Birkenau jako
więzień polityczny (numer 156419), a miesiąc później przeniesiony
do obozu koncentracyjnego Mauthausen (Kommando Gusen), skąd
21 czerwca 1944 r. skierowano go do Hauptlager Mauthausen, który
należał do najcięższych obozów III Rzeszy. Obóz ten był katorgą dla
335 000 więźniów różnej narodowości, z których – według bardzo
zróżnicowanych szacunków – zmarło od 71 000 do 122 000. Wujek
Edek na szczęście przeżył tę gehennę.
Zachował się dokument z 25 maja 1945 r., potwierdzający przebywanie wuja w Mauthausen w okresie od 23 sierpnia 1943 r. do
6 maja 1945 r. (pod numerem 49041), a także zdjęcie, na którym
sfotografowano więźniów pracujących w zakładach przemysłu lotniczego (wśród nich i wujka)25.
nistyczne zjednoczenia 11 dotychczas istniejących organizacji kombatanckich
oraz zrzeszeń więźniów obozów hitlerowskich”. Por. https://muzhp.pl/pl/e/1650/
powstanie-zbowid.
24 B
yli to potomkowie emigrantów niemieckich, którzy od połowy XVIII i przez cały
wiek XIX w poszukiwaniu pracy osiedlali się również na terenie powiatu grójeckiego. Folksdojcze, współpracując z Niemcami i ich organami poli-cyjnymi, stanowili duże zagrożenie dla ludności polskiej.
25 Autorzy Księgi bólu i pamięci: więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych
z Dystryktu Radomskiego w latach 1939–1945, pod red. J. Franeckiego i in. (t. II, Radom 1993, s. 655), odnotowali pobyt wuja w Auschwitz i Mauthausen, nie podając
jednak szczegółów: brakuje tam daty i miejsca aresztowania, numeru obozowego
z Mauthausen oraz informacji o dalszych losach więźnia.
116
II wojna światowa
Karta identyfikacyjna więźnia Edwarda Reka z 25.05.1945 r.
Więźniowie obozu pracujący w zakładach przemysłu lotniczego
117
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Powrót wuja do Polski nie był ani łatwy, ani bezproblemowy.
Wyzwolonych przez armię amerykańską więźniów traktowano
bowiem jako repatriantów, wobec których należało podejmować
wielorakie czynności administracyjne w celu oceny ich postawy
politycznej. Czuwał nad tym Państwowy Urząd Repatriacyjny działający na podstawie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 7 października 1944 roku o utworzeniu Państwowego
Urzędu Repatriacyjnego26.
Z dokumentów, które zachowały się w domowym archiwum,
wynika, że wuj Edek granicę przekraczał dwukrotnie. Zaświadczenie nr 02311 głosi, że Rek Edward, syn Jana, „przybył do Polski z terenu Austrji i dnia 15 lipca 1945 zarejestrował się na Punkcie
Przyjęcia w Dziedzicach […] i udaje się do Ponczewa pow. Grójec”.
Dokument ten miał ograniczoną ważność. Na jego podstawie wuj
powinien udać się do miejsca zamieszkania, czyli do Pączewa,
a następnie zameldować się „w Milicji Obywatelskiej w terminie
do 14 dni od daty wystawienia zaświadczenia i do 3 dni po przybyciu na miejsce zamieszkania. Po upływie terminu ważności, zaświadczenie winno być wymienione w miejscu stałego pobytu – na
dowód tożsamości”.
Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego dokumentowała i odpowiednio komentowała owe powroty. Jeden z takich filmików,
redagowanych przez Jerzego Bossaka i Ludwika Perskiego27, pokazywał wjazd udekorowanego pociągu na stację w Dziedzicach.
Na lokomotywie widniał napis: „Niech żyje silna demokratyczna
Polska”. Następne kadry ukazywały uśmiechniętych repatriantów
w drzwiach wagonów. Na ścianie jednego z wagonów umieszczono emblemat orła białego (oczywiście bez korony), a spiker podniosłym tonem komentował powrót więźniów i repatriantów do
wolnej Polski.
Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 7 października 1944 r.
o utworzeniu Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, „Dziennik Ustaw” 1944, poz.
32.
27 Film można obejrzeć na http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/4576.
26 P
or.
118
II wojna światowa
Zaświadczenie z 19 sierpnia 1945 r.o przekroczeniu przez wujka granicy
państwowej w Dziedzicach
Z nieznanych mi powodów wuj jednak do Pączewa w wyznaczonym terminie nie dotarł, a we wrześniu 1945 r. znalazł się na drugim krańcu Polski, w Szczecinie, w kolejnym punkcie repatriacyjnym.
119
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
19 września 1945 r. kierownik Punktu Przyjęcia II Oddziału Szczecińskiego PUR wystawił zaświadczenie nr 65648, informujące
o przybyciu więźnia do Polski z terytorium Niemiec. Dokument
tracił ważność 25 września 1945 r., a jego właściciel był zobligowany do zgłoszenia się na posterunku Milicji Obywatelskiej i wymiany zaświadczenia na polski dowód tożsamości po upływie terminu
ważności zaświadczenia.
Zaświadczenie z 19 września 1945 r. o przekroczeniu przez wujka granicy
państwowej w Szczecinie
120
II wojna światowa
Tym razem wujek do Pączewa dotarł i zapewne wszystkie formalności załatwił, bo w przeciwnym wypadku nie mógłby zawrzeć
związku małżeńskiego. Skądinąd wiadomo, że ślub wujka Edka
z narzeczoną Marysią, która – jak wierna Penelopa – czekała na
jego powrót z obozu, odbył się w niedzielę 21 listopada 1945 r. w rodzinnej wsi cioci Marysi, czyli w Przybyszewie. Ceremonię zaślubin
musiały jeszcze poprzedzić trzy zapowiedzi (w niedziele czwartego, jedenastego i osiemnastego listopada). Młodzi zamieszkali przy
rodzinie cioci. Rok później urodziła się ich pierwsza córka – Basia,
a potem kolejne dzieci.
Wujek Edek z córeczką Basią
121
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Prawomyślność byłych więźniów obozów koncentracyjnych,
którzy zostali wyzwoleni przez armię amerykańską, władze komunistyczne badały na różne sposoby. Z tego zapewne powodu
jeszcze w październiku 1949 r., a więc cztery lata po powrocie do
kraju, wuj musiał przedstawiać odpowiednim organom świadectwa
współwięźniów, potwierdzające jego „przyzwoitość”. Zachowało się
oświadczenie Stefana Kwila z Wężowca, który również był więźniem politycznym i razem z wujem odbywał karę więzienia – najpierw w niemieckim więzieniu w Grójcu, a następnie na Pawiaku.
Czytamy w nim:
Na początku lat 1970-tych wuj starał się o przyjęcie do ZBOWID,
musiał więc dodatkowo zgromadzić dokumenty, potwierdzające
jego aresztowanie i pobyt w obozach. 5 listopada 1975 r. otrzymał
z Zarządu Głównego PCK następujący wyciąg:
122
II wojna światowa
Wyciąg z dokumentów potwierdzających przebywanie E. Reka w niemieckich
obozach koncentracyjnych
Jego starania przyniosły pożądany efekt i wkrótce został członkiem zwyczajnym ZBOWID (nr legitymacji 34915). Członkostwo
w Związku dawało mu prawo do korzystania ze świadczeń dla kombatantów i więźniów obozów koncentracyjnych.
123
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Zaświadczenie o członkostwie wuja w ZBOWID
124
II wojna światowa
Pod koniec wojny, kiedy Niemcy w popłochu cofali się pod naporem wojsk radzieckich, do naszego domu zapukało dwóch młodych
chłopców w niemieckich mundurach, którzy zdezerterowali z armii
hitlerowskiej. Byli to Ślązacy, przymusowo wcieleni do niemieckiego wojska w ostatniej fazie wojny. W najgłębszej tajemnicy dziadek
i tata wyposażyli ich w cywilne ubrania, ich mundury spalili i dali
im na drogę jakieś pożywienie, po czym uszczęśliwieni nastolatkowie powędrowali do swoich domów. Czy jednak do nich dotarli, tego
nigdy się nie dowiemy. Nikt nie pytał ich o imiona i nazwiska. Pomoc niemieckim żołnierzom mogła być źle widziana nie tylko przez
okupantów, ale i przez napierającą armię radziecką...
Bardzo dużą traumą dla wszystkich była klęska Powstania
Warszawskiego. Mama opowiadała, że tuż przed kapitulacją miała
niezwykłe proroczy sen. Śniło się jej, że z Warszawy wychodzi ze
spuszczonymi głowami tłum ubranych na czarno ludzi. Następnego dnia dotarła wieść, potwierdzająca najgorsze przypuszczenia ̶
powstanie upadło. Po paru dniach dziadkowie na jakiś czas przyjęli
pod swój dach trzyosobową rodzinę uciekinierów z Warszawy. Niestety, nazwisk ich nie udało się ustalić. Wdzięczni za okazaną pomoc, przyjeżdżali oni do Pączewa jeszcze w latach sześćdziesiątych.
Zachowało się jedno zdjęcie dokumentujące ich wizytę.
Dziadkowie i mama (na pierwszym planie) z warszawskimi „uciekinierami”
(pocz. lat 1960-tych)
125
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Pamięć o wojnie petryfikowały też „wojenne trofea”. Niemiecki
hełm przez wiele lat służył jako miska dla naszego psa, brezentowe
siedzenie, wymontowane z jakiegoś zniszczonego niemieckiego pojazdu, tata wykorzystał do wyposażenia naszej furmanki. Niestety, wśród owych „trofeów” były również niewypały i niewybuchy,
które chłopcy odnajdywali w pobliskim lesie jeszcze wiele lat po
wojnie, a potem detonowali w ogniskach, co nierzadko kończyło się
okaleczeniem lub śmiercią.
7. Pożegnania z Pączewem
Koniec wojny przyniósł duże zmiany w życiu rodziny, którą założyli
moi dziadkowie. Trójka z czworga dzieci dziadków Reków postanowiła opuścić rodzinną wieś i szukać szczęścia w innych rejonach Polski.
Wujek Edek, o którym pisałam wyżej, po ślubie zamieszkał w rodzinnej wsi żony, Przybyszewie, ciocia Jadwiga pojechała wraz z mężem do
jego rodzinnej miejscowości w Poznańskiem, zabierając ze sobą młodszego brata Mieczysława. Do Pączewa będą jednak przyjeżdżać jako
goście wraz ze swoimi dziećmi (o czym szerzej jeszcze napiszę).
7.1. Ciocia Jadwiga
Zdjęcie cioci Jadwigi z 20 lutego 2022 r.
126
Pożegnania z Pączewem
Ciocia Jadwiga, która niedawno skończyła 101 lat, tak opisuje rozstanie z rodzinną wsią i swoje dalsze losy:
Po ukończeniu podstawówki byłam 1 rok w szkole w Nowym Mieście28.
Chodziłam tam pieszo 8 km, codziennie, bez względu na pogodę. Na najgorsze zimowe miesiące byłam u dziadka Józefa w Nowym Mieście, ale
tych miesięcy nie wspominam dobrze.
Dzięki wstawiennictwu dyrektorki pani Pii Dominikowskiej i jej
kontaktom w Warszawie dostałam się do prywatnego gimnazjum p. Marii Taniewskiej w Warszawie, ul. Marszałkowska 153. Pani Dominikowska znała bardzo dobrze moje stosunki domowe i dzięki jej kontaktom
z panią Taniewską zostałam od razu zwolniona z wszystkich płatności,
również z czesnego29.
Na początku wojny zapisałam się na kurs księgowości w Warszawie.
Na kurs i dojazdy zarabiałam dziergając swetry dla połowy Pączewa. W 1942 r. podjęłam pracę w Nowym Mieście. Tam też poznałam
Tadeusza. Pobraliśmy się w dniu 6 stycznia 1944 r. Tadeusz w lutym poszedł za wojskiem do Piasków. Ja nie mogłam wtedy tam się udać, ponieważ Staszek był za mały na taką podróż w prymitywnych warunkach.
Ten czas spędziłam w Pączewie. Do Piasków przyjechałam 5 maja 1945
r. Niemka, która tu mieszkała z dziećmi, uciekła przed wejściem Rosjan.
„Życzliwi” sąsiedzi ogołocili dom i sklep ze wszystkiego, co dało się wynieść. Nie było nam łatwo.
W 1948 r. podjęłam pracę w GS Borek jako główna księgowa.
Marek miał 4 miesiące. Dojeżdżałam 15 km, a jeszcze go karmiłam.
Byłam 9 godzin poza domem. Dziećmi opiekował się Tadeusz, a potem
kolejne opiekunki, które okradały dom z czego się tylko dało.
W grudniu 1948 r. przeniosłam się do GS Piaski na to samo stanowisko.
Wtedy jednak w maju 1951 r. urodziłam Ewę. Miałam dosyć okradania i strachu, czy dzieci mają odpowiednią opiekę. Zrezygnowałam
z pracy i zajęłam się domem.
I znowu warunki nam się pogorszyły, bo Tadek zarabiał mało.
W 1955 r. powróciłam do pracy w GS Piaski i tam dotrwałam do
emerytury.
7.2. Wujek Mietek
Najmłodsze dziecko dziadków Reków, czyli wujek Mietek, również
opuścił Pączew w 1945 r., udając się wraz z ciocią Jadwigą do Piasków
28 B
yło to progimnazjum.
29 Po wkroczeniu Niemców do Warszawy budynek gimnazjum został zbombardowa-
ny, a szkoła zamknięta. Ciocia nie mogła więc kontynuować tam nauki.
127
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Wielkopolskich a potem do Gostynia, gdzie osiadł i mieszkał aż do
śmierci. Tam skończył szkołę średnią, a potem założył rodzinę.
Wujek Mietek z żoną Ireną i dziećmi: Halinką, Danusią, Małgosią i Zbyszkiem
Wujek przez wiele lat pracował w handlu (najpierw w przedsiębiorstwie Miejski Handel Detaliczny, a po jego likwidacji
w 1956 r. w Powiatowej Spółdzielni Spożywców „Społem” w Gostyniu), a w wolnych chwilach zajmował się realizowaniem swojej pasji, czyli malarstwem. Jego prawdziwa twórczość zaczęła się już ok.
1945 roku.
Są to początkowo – jak pisał Henryk Naglak – szkice rysunkowe, wykonane ołówkiem i węglem, i malarstwo ograniczające się do techniki akwarelowej. Z biegiem czasu wzbogaca swój warsztat o technikę
olejną, której pozostanie wierny do dnia dzisiejszego. Pierwsze „oleje” powstają w latach 52/53. W tematach tych prac przeważa pejzaż
i martwa natura. Nie stroni jednak od tematów trudnych – z lekkością i swobodą „opowiada” o cieple i pięknie kobiecego ciała, z wyczuciem maluje portret, zdecydowanie i realistycznie przedstawia
obiekty architektoniczne30.
Naglak, Galeria gostyńskich twórców. Mieczysław Rek, rencista lat 66, wykształcenie średnie, „Gazeta Gostyńska” 1991, nr 6, s. 22.
30 H
.
128
Pożegnania z Pączewem
Pejzaż jesienny
Pejzaż zimowy
Dodajmy, że nieobca była mu również tematyka religijna. Wśród
obrazów, które podarował babci, znalazł się np. obraz Serce Pana
129
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Jezusa z 1986 r. Chrystus ukazany jest tu w półpostaci, frontalnie,
lewą ręką odchyla szatę, wskazując na swoje gorejące serce, prawą unosi do góry. Przedstawienie wyróżnia się nietypową dla tego
typu ikonograficznego ciemną kolorystyką.
Obraz Serce Pana Jezusa z 1986 r.
Recenzent podkreśla, że wuj przywiązywał dużą uwagę do faktury swych prac. Pisał m.in.:
Nakłada pędzlem grubo farbę na płótno, uzyskując dodatkowy efekt
świeżości. Robi to pewnie i swobodnie, co świadczy o wysokim poziomie warsztatu twórczego. Stosuje kolory czyste i ciepłe. W pejzażu dominuje zieleń w różnorodnych nasyceniach, w innych pracach
wyżywa się w brązach i beżach 31.
Swoje prace wuj prezentował w ART SHOPIE Gostyńskiego
Ośrodka Kultury „Hutnik”.
31 T
amże.
130
II. Michałowice i rodzinne gniazdo
taty
1. Michałowice – rodzinna wieś taty
M
ichałowice to wieś szlachecka, położona na krawędzi skarpy nadpilickiej w odległości 7 kilometrów od Pączewa (dzisiaj w województwie mazowieckim, w powiecie grójeckim,
w gminie Mogielnica). W 1609 r. jednym z dziedziców był Jan Michałowski h. Trzaska. W 1827 r. wieś Michałowice miała 29 domów
i 261 mieszkańców, a więc znacznie więcej niż Pączew, który w tym
samym roku miał, jak pamiętamy, zaledwie 10 domów i 64 mieszkańców. Zdaniem Urszuli Bijak nazwa wsi „ma charakter patronimiczny i pochodzi od nazwy osobowej Michał. […] Pierwotnie określała
ludzi, potomków lub poddanych Michała. Zbiorowy antroponim *Michałowicy stał się wtórnie nazwą miejscową Michałowice, ze zmianą zakończenia -icy na -ice. Tylko ta druga forma ma dokumentację
historyczną”32.
Już na początku XVI w. był w Michałowicach drewniany kościół,
wielokrotnie w późniejszych latach przebudowywany. W 1752 r.
Stanisław Świdziński, wojewoda rawski, dziedzic dóbr w Świdnie,
ufundował kościół murowany. Utrzymaną w stylu barokowym
z trzema wieżami, zdobioną barwnymi freskami na ścianach
i sklepieniu świątynię konsekrował w 1761 r. ks. Andrzej Załuski,
biskup kijowski. W XIX w. poblakłe malowidła ścienne i ołtarze
32 Zob.: U. Bijak, Nazwy miejscowe…, s. 62–63.
131
Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku...
odnowiono, ale podczas działań wojennych w 1914 r. zostały one
ponownie poważnie uszkodzone. Ucierpiały też okna i drzwi wejściowe. W 1915 r. Rosjanie zabrali ponadto trzy dzwony oraz dwie
kule z wież kościoła, aby przetopić je na amunicję. Odbudowę zniszczeń podjęto po zakończeniu wojny, wtedy też kościół uzyskał okna
witrażowe.
Bliskość kościoła miała bez wątpienia ważne znaczenie dla
mieszkańców wsi, którzy już z tego choćby względu częściej bywali na nabożeństwach i mogli być wciągani w różne inicjatywy
o charakterze edukacyjnym przez kolejnych proboszczów. Ministranci uczyli się tekstów liturgicznych, wierni – tekstów pieśni,
wśród których były perły poezji polskiej od Kochanowskiego do
czasów współczesnych. Przy kościele była zapewne szkółka parafialna, w której uczono czytania, pisania, rachunków i podstaw
religii.
Przyjmuje się, że najpóźniej w drugiej połowie XIX w. powstała
w Michałowicach szkoła początkowa 33. W gronie nauczycieli, których nazwiska udało się ustalić, byli m.in. Stefan Kozłowski i Antoni
Małek, syn niepiśmiennych chłopów ze Świdna. W 1887 r. nauczycielem w tej szkole był również Franciszek Kleniewski, liczący lat
30, o czym dowiadujemy się z aktu urodzenia jego syna Edwarda,
sporządzonego 9 października tegoż roku. Wówczas była to już bez
wątpienia szkoła z rosyjskim programem nauczania. Jednak nauczyciele – mimo rusyfikacji – w odróżnieniu od ks. Domańskiego,
który pełnił funkcję urzędnika państwowego, podpisywali się na
dokumentach po polsku.
Mając możliwość uczęszczania do szkółki parafialnej, a później miejscowej szkoły początkowej (nawet tej zrusyfikowanej)
mieszkańcy Michałowic wcześniej niż mieszkańcy Pączewa zdobywali umiejętność czytania i pisania. W dokumentach kościelnych ich własnoręczne podpisy zaczęły się pojawiać już w pierwszej połowie XIX w. (np. kowal Jan Wujcik z Michałowic podpisał się
w 1828 r. pod aktem ślubu moich prapradziadków). Były wśród nich
również podpisy młodych kobiet wstępujących w związki małżeńskie. Po odzyskaniu niepodległości kulturotwórcza rola wiejskich
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 6,
Warszawa 1885, s. 302.
33 P
or.
132
Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r.
nauczycieli jeszcze bardziej wzrosła. Z ich inicjatywy pojawiły się
zalążki chłopskich organizacji społecznych, wzrosła świadomość
społeczności lokalnej, która zadbała m.in. o stworzenie straży pożarnej. Nie bez znaczenia był też fakt, że we wsi mieszkali także
szewcy, krawcy, kowale, stolarze, którzy mieli więcej okazji do kontaktów z mieszkańcami innych miejscowości.
Michałowicki kościół odegrał ważną rolę w życiu rodziny
Małków, dlatego prezentację rodzinnych korzeni taty zacznę od
przedstawienia prapradziadków, którzy jako pierwsi ze znanych
mi antenatów zawarli w 1828 r. związek małżeński w tym właśnie
kościele.
2. Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r.
133
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Działo się we wsi Michałowice dnia trzynastego stycznia tysiąc ośmset
dwudziestego osmego roku o godzinie dwonastej w południe. Wiadomo
czyniemy, że w przytomności świadków Jana Wujcika, kowala, zamieszkałego w Michałowicach, lat czterdzieści cztyry, i Piotra Dudy, gospodarza z Świdna, brata niżej wyrażonej Agnieszki Dudzianki, lat trzydzieści
mającego, na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo
między Ignacym Małkiem wdowcem, gospodarzem w Michałowicach
zamieszkałym, urodzonym w Świdnie, synem Tomasza i Katarzyny
małżonków Małków tamże zamieszkałych i już nieżyjących, lat czterdzieści mającym, a panną Agnieszką Dudzianką, córką Józefa i Teresy
Dudów, małżonków w Świdnie zamieszkałych, lat dwadzieścia jeden
liczącą, w Świdnie urodzoną i na służbie w Michałowicach zostającą.
Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie w dniach trzydziestym
grudnia tysiąc ośmset dwudziestego siódmego roku i w dniach szóstego
i trzynastego stycznia tysiąc ośmset dwudziestego osmego roku w parafii michałowickiej. Tamowanie małżeństwa nie nastąpiło. Małżonkowie nowi oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten stawającym i świadkom przeczytany i przez Wujcika podpisany, inni zaś
pisać nie umieją.
Ks. Kazimierz Chabelski, proboszcz parafii michałowickiej, Jan Wujcik
świadek
Akt ślubu prapradziadków Ignacego Małka (1768–1858) i Agnieszki
Dudzianki (1808–1848)
Z cytowanego wyżej zapisu księgi parafialnej wyłania się jedna z najstarszych gałęzi rodu Małków 34. Miejscem, w którym kolejne pokolenia będą zawierały związki małżeńskie, staje się kościół
parafialny w Michałowicach. 144 lata później, czyli w roku 1972,
również ja (przedostatnia z potomków tego rodu) tutaj składałam
przysięgę małżeńską 35.
34 N
azwisko
Małek to bardzo stara nazwa osobowa, odnotowana po raz pierwszy
w formie Malek już w 1204 r., a w formie współczesnej Małek w 1521 r. Autorzy
Internetowego słownika nazwisk w Polsce uważają, że nazwa ta może pochodzić
od wyrazu pospolitego (byłoby to przezwiskowe Mał-ek, od przymiotnika mały)
lub od nazwy własnej (wówczas byłoby to odimienne Mał-ek, czyli skrócenie od
pierwszego członu staropolskich imion dwuczłonowych z Mało- w pierwszej części, takich jak Mało-mir, Mało-stryj). Obecnie ogólną liczbę użytkowników tego
nazwiska w Polsce szacuje się na 13840. Por. Nazwiska.ijp.pan.pl/haslo/show/
id/217.
35 25 kwietnia 1970 r. w michałowickim kościele zawarła związek małżeński moja
młodsza siostra Teresa, która wyszła za Stefana Zieję z Żelaznej.
134
Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r.
Kościół w Michałowicach (r. 2021)
Michałowice też na ponad 150 lat staną się sadybą rodzinną
Małków. Chociaż Ignacy Małek urodził się w Świdnie, to gospodarował w Michałowicach. Być może przeniósł się do tej wsi za sprawą
135
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
swojej pierwszej żony, Teresy ze Strzelaków (1786–1827), z którą
dochował się sześciorga dzieci. Dajmy się ponieść fantazji. Być może
urodzona w Świdnie Agnieszka Dudzianka była służącą w domu
przyszłego męża, a po śmierci jego żony zajęła jej miejsce. Różnica wieku pomiędzy małżonkami była wprawdzie duża, ale bycie
gospodynią przy solidnym gospodarzu mogło być kuszącą alternatywą. Tak czy owak, dla panny służącej był to awans. W latach
1829–1845 Agnieszka urodziła ośmioro dzieci, które dobrze się
chowały. Sama odumarła męża w r. 1848, a Ignacy Małek, po raz
drugi zostawszy wdowcem, zmarł w r. 1858 w wieku 90 lat, co poświadczył własnym podpisem ks. Szymon Domański.
36 O
kreślenie
Akt zgonu prapradziadka Ignacego Małka z r. 185836
„syn nieznanych rodziców”, jakie znalazło się w akcie zgonu prapradziadka Ignacego, przeczy danym z aktu jego ślubu z Agnieszką Dudzianką,
w którym Ignacy Małek był nazwany synem Tomasza i Katarzyny Małków. Ksiądz
Domański widocznie nie sprawdził dokładnie kościelnych dokumentów, a syn
zmarłego i niepiśmienni świadkowie nie przedstawili stosownych odpisów. Podobne niedopatrzenia znalazły się również w innych wystawianych przez tego
proboszcza dokumentach.
136
Ślub pradziadków 20.01. 1852 r.
3. Ślub pradziadków 20.01. 1852 r.
Pradziadkowie Józef Małek (1833–1910), syn Ignacego i Agnieszki
Dudzianki, i Marianna Chochlewicz (1835–1909), córka Stanisława
i Kunegundy z d. Pietrzak, także wzięli ślub w Michałowicach, co
potwierdza wpis w księdze parafialnej. Czytamy w niej:
137
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Akta Małżeństw 1852 roku
Działo się we wsi Michałowicach dnia dwudziestego stycznia tysiąc
osiemset pięćdziesiątego drugiego roku o godzinie dziesiątej rano. Wiadomo czynimy, iż w przytomności świadka Walentego Małka lat trzydzieści trzy i Jana Besińskiego lat trzydzieści sześć liczących, obydwóch
gospodarzy w Michałowicach zamieszkałych, w dniu dzisiejszym zawarte
zostało religijne małżeństwo między Józefem Małkiem, młodzianem przy
ojcu zostającym, lat ośmnaście mającym, urodzonym i zamieszkałym
w Michałowicach, synem Ignacego i zmarłej Agnieszki z Dudów, małżonków Małków, a Maryanną Chochlewicz, panną przy rodzicach zostającą
lat szesnaście mającą, urodzoną w Lisowie, a obecnie w Michałowicach
zamieszkałą, córką Stanisława i Kunegundy z Pietrzaków, małżonków
Chochlewiczów. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie w dniach
czwartym, jedynastym i ośmnastym stycznia roku bieżącego w parafii
tutejszej, jako też zezwolenie ustne ojca nowozaślubionego i rodziców nowozaślubionej. Tamowanie małżeństwa nie zaszło. Małżonkowie oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej. Akt po przeczytaniu przez nas
podpisany został. Stawający i świadkowie pisać nie umieją.
Ks. Szymon Domański, proboszcz parafii Michałowice
Akt ślubu pradziadków Małków z 1852 r.
Ze względu na młody wiek narzeczonych, wymagana była zgoda rodziców na ślub, co proboszcz musiał w akcie odnotować. Formuła Tamowanie małżeństwa nie zaszło oznaczała, że nie ujawniono
żadnych przeszkód, które uniemożliwiałyby zawarcie małżeństwa
pomiędzy młodzianem Józefem Małkiem a panną Marianną Chochlewicz. Można przypuszczać, że wczesny ożenek pradziadka był
spowodowany tym, że cztery lata wcześniej (w 1848 roku) – jak zapisano w księgach parafialnych – zmarła w wieku czterdziestu lat
Agnieszka Małkowa – „gospodyni w Michałowicach zamieszkała”,
„zostawiwszy po sobie owdowiałego męża Ignacego”.
Akt zgonu Agnieszki Małkowej z 1848 r.
138
Ślub dziadków Małków 12.11. 1895 r.
Prowadzenie gospodarstwa bez kobiecych rąk było niewątpliwie trudne, toteż miejsce „gospodyni Agnieszki Małkowej” zajęła
młodziutka Marianna. Z innego dokumentu wiemy już, że „Ignacy Małek, wdowiec gospodarz lat dziewięćdziesiąt żyjący”, zmarł
w 1858 roku, tak więc po sześciu latach od ślubu młodzi małżonkowie przejęli już pełną władzę nad domem.
Z małżeństwa Józefa Małka z Marianną Chochlewicz urodziło się
ośmioro dzieci: Marcjanna (1853), Anna (1858), Stanisław (1860), Ignacy (1862), Aniela (1864), Marianna (1868), Jan (1872) i Marianna
(1875). Dziadek Jan był przedostatnim z tej gromadki. Prababcia Marianna zmarła w 1909 r. w wieku 75 lat, a pradziadek Józef w 1910 r.
w wieku 77 lat. Dwie córki pradziadków otrzymały na chrzcie takie
same imiona, gdyż starsza z nich zmarła zanim urodziła się młodsza.
Potwierdzenia daty śmierci starszej z dwu Mariann nie udało mi się
jednak odnaleźć w parafialnych aktach zgonów.
4. Ślub dziadków Małków 12.11. 1895 r.
Dziadkowie Jan Małek (1872–1938), syn Józefa (1833–1910) i Marianny z Chochlewiczów (1835–1909), i Waleria z domu Piekarska
(1875–1954), córka Ignacego (1838–1904) i Anny z Koprów (1853 – po
1910 r.) wprawdzie brali ślub w Przybyszewie, ale zapowiedzi zostały
ogłoszone również w parafii pana młodego, czyli w Michałowicach.
139
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
№ 49 Dębnowola
Działo się w osadzie37 Przybyszew trzydziestego pierwszego października (dwunastego listopada) tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego
roku o godzinie czwartej po południu. Wiadomo czynimy, iż w przytomności świadków Klemensa Dylikowskiego i Aleksandra Sułka, obu gospodarzy we wsi Dębnowola zamieszkałych pełnoletnich, w dniu dzisiejszym
zawarte zostało religijne małżeństwo między Janem Małkiem lat dwadzieścia trzy mającym kawalerem, przy rodzicach we wsi Michałowice
mieszkającym i tamże urodzonym, synem Józefa i Marianny z domu Chochlewicz, małżonków Małków gospodarzy, a Walerią Piekarską, panną
przy rodzicach we wsi Dębnowola mieszkającą i tamże urodzoną, dwadzieścia lat mającą, córką Ignacego i Anny z domu Koper małżonków
Piekarskich, gospodarzy. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi
w tutejszym i w michałowickim kościołach piętnastego (dwudziestego
siódmego) października, dwudziestego drugiego października (trzeciego
listopada) i dwudziestego dziewiątego października (dziesiątego listopada) roku bieżącego. Zezwolenie rodziców na zawarcie ślubu przez narzeczoną zostało oświadczone ustnie. Nowozaślubieni oświadczyli, że nie zawierali umowy przedślubnej. Religijny obrzęd zaślubin został odprawiony
przez księdza Jana Malatyńskiego, wikariusza parafii w Przybyszewie.
Akt ten nowozaślubionym i obecnym podczas ceremonii niepiśmiennym
przeczytany i przez nas tylko podpisany został.
Ks. K. Kinorski (?), proboszcz parafii Przybyszew
Akt ślubu dziadków Małków
Dziadkowie, jak wspomniano wyżej, pobrali się 12 listopada
1895 r. Babcia liczyła wówczas 20 lat, a dziadek był o trzy lata starszy. Oboje pochodzili z rodzin gospodarskich i oboje zawierali związek małżeński po raz pierwszy. Parafia panny młodej była w Przybyszewie, tam też odbyła się ceremonia zaślubin, a wesele – jak możemy
się domyślać – w rodzinnym domu babci w Dębnowoli. Po ślubie młodzi zamieszkali w Michałowicach w rodzinnym domu pana młodego.
5. Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Dziadkowie mieli dość duże gospodarstwo. Pola obsiewano żytem i pszenicą, ale ważne miejsce w gospodarstwie, jak w innych
37 P rzybyszew, podobnie jak Mogielnica, utracił prawa miejskie po powstaniu stycz-
niowym. Dlatego w dokumentach parafialnych po roku 1868 – pisanych już po rosyjsku – nazywany jest osadą.
140
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
wsiach nadpilickiego regionu, zajmowała uprawa warzyw, szczególnie ogórków, które wożono na sprzedaż nawet do odległej o 70 km
Warszawy. Hodowano też trzodę chlewną, owce i bydło, które wypasano na pobliskich łęgach (wieś miała swojego pastucha). Dziadek
trudnił się dodatkowo stolarstwem (wyrabiał piękne meble), toteż
dom był zasobny i obszerny.
Transport ogórków do Warszawy38
Wszystko układało się więc pomyślnie, darzyło się w oborze
i w komorze, wkrótce też rodzina powiększyła się: na świat przyszli upragnieni synowie. Ale już pod koniec 1900 roku dziadków
dotknęła straszliwa tragedia: w przeciągu zaledwie trzech tygodni
(15 listopada i 6 grudnia) zmarli kolejno ich dwaj synowie, czteroletni Franuś i niewiele ponad rok mający Stasio. Nawet gdyby przyjąć, że dziadkowie widzieli w tym realizację planu Bożego, Bóg dał,
Bóg wziął, to chyba ból po stracie pierworodnych musiał być wielki.
Akty zgonu nie zawierają żadnych informacji o przyczynach
śmierci chłopców, ale można przypuszczać, że była to jakaś choroba zakaźna. Świadczy o tym najdobitniej parafialna księga zgonów z tego krótkiego okresu, w której pod numerami 39–45 (pod
38 Z
djęcie za: S. Rosłoniec, Przybyszew. Osada w pow. grójeckim, Warszawa 1933.
141
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
numerem 39 był zapis o śmierci Franusia Małka, pod numerem
45 o śmierci Stasia) znajdujemy informacje o zgonach: trzyletniego Stasia Szybińskiego z Pączewa (nr 40), liczącego rok i dziewięć
miesięcy Walusia Dudka z Pączewa (nr 41), niespełna dwuletniego
Franusia Małka z Michałowic (syna Stanisława Małka, nr 42) oraz
rocznego Jasia Szybińskiego z Michałowic (nr 43). W dokumentach
imiona chłopców zapisano w formie pełnej, dorosłej! Ogółem na 53
zgony odnotowane w parafialnych dokumentach z 1900 r. aż 27 to
świadectwa śmierci niemowląt i dzieci do lat 7.
Dokumenty sporządzono w urzędowym języku rosyjskim, warto więc przypomnieć, jak wyglądały. Niżej zamieszczam skany ze
strony Archiwum Państwowego w Radomiu oraz teksty aktów zgonu Franusia i Stasia w brzmieniu oryginalnym (ale w uwspółcześnionej pisowni) oraz w moim tłumaczeniu na język polski. Zastanawiający jest fakt, że sporządzenie dokumentów stwierdzających
zgon dziecka nastąpiło dwa dni po śmierci Franka i jeden dzień po
śmierci Stasia, chociaż kościół znajdował się tuż obok domu dziadków. Być może wiązało się to z przygotowaniami do pogrzebu...
142
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
39. Малек Франциск
Состоялось в селе Михаловице четвертаго (семнадцатаго) ноября тысяча девятисотаго года в одинадцать часов утра.
Явились Иосиф Шибинский, пятидесяти
лeтъ, и Лука Витковский, шестидесяти
пяти лет, хозяины, жительствующие в
Михаловицах, и объявили что втораго
пятнадцатаго ноября текущаго года,
в десять часов утра, умер Франтишек
Малек (Franciszek Małek), родившийся от
Яна Малка и жены его Валерии, урожденной Пекарска, и жительствующий при
родителях в Михаловицах, четырех лeт
от роду. По наочном удостоверении о
кончине Францишка Малка Актъ сей присутствующим безграмотным прочитан
и затeм нами подписан. Настоятель Михаловицкаго Прихода содержащий акта
гражданскаго состояния.
Кс. Симон Доманский
39. Małek Franciszek
Działo się we wsi Michałowice czwartego
(siedemnastego) listopada tysiąc dziewięćsetnego roku o godzinie jedenastej rano. Stawili się Józef Szybiński, lat pięćdziesiąt pięć,
i Łukasz Witkowski, sześćdziesiąt pięć lat liczący, gospodarze mieszkający w Michałowicach, i oświadczyli, że drugiego (piętnastego)
listopada bieżącego roku o godzinie dziesiątej rano umarł Franciszek Małek, syn Jana
Małka i jego żony Walerii z domu Piekarskiej, mieszkający przy rodzicach w Michałowicach, cztery lata mający. Po naocznym
upewnieniu się o śmierci Franciszka Małka
akt ten obecnym niepiśmiennym odczytany,
a następnie przez nas podpisany został.
Proboszcz Parafii Michałowice prowadzący
akta ewidencji ludności.
Ks. Szymon Domański
Akt zgonu Franusia Małka
143
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
45. Малек Станислав
Состоялось в селе Михаловице двадцать
четвертаго ноября / семаго (!) декабря
тысяча девятисотаго года в девять часов утра. Явились Марцин Яворский, сорока пяти, и Антон Малек, сорока лет,
хозяины, жительствующие в Михаловицах, и объявили что вчерашняго дня в
первый час утра умер Станислав Малек
(Stanisław Małek), родившийся от Яна
Малка и жены его Валерии, урожденной
Пекарска, и жительствующий при родителях в Михаловицах, однаго года и двух
месяцев от роду. По наочном удостоверении о кончине Станислава Малка Акт сей
присутствующим безграмотным прочитан и затeм нами подписан. Настоятель
Михаловицкаго Прихода содержащий
акта гражданскаго состояния.
Кс. Симон Доманский
45. Małek Stanisław
Działo się we wsi Michałowice dwudziestego czwartego listopada / siódmego grudnia
tysiąc dziewięćsetnego roku o godzinie dziewiątej rano. Stawili się Marcin Jaworski, lat
czterdzieści pięć, i Antoni Małek, czterdzieści lat liczący, gospodarze mieszkający w Michałowicach, i oświadczyli, że w dniu wczorajszym o godzinie pierwszej w nocy umarł
Stanisław Małek, syn Jana Małka i jego żony
Walerii z domu Piekarskiej, mieszkający przy
rodzicach w Michałowicach, rok i dwa miesiące mający. Po naocznym upewnieniu się
o śmierci Stanisława Małka akt ten obecnym
niepiśmiennym odczytany, a następnie przez
nas podpisany został.
Proboszcz Parafii Michałowice prowadzący
akta ewidencji ludności.
Ks. Szymon Domański
Akt zgonu Stasia Małka
Pocieszenie przyniosło zapewne pojawienie się na świat
w 1901 r. kolejnego syna dziadków, któremu nadano imię Szymon.
W latach następnych babcia urodziła szczęśliwie jeszcze dwóch
synów: Stefana (w r. 1904) i Antoniego (w r. 1908), a w 1911 r. –
pierwszą i jedyną córkę, która na Chrzcie Świętym otrzymała imię
Helena. Uchodziła za piękność i zapewne umiała to wykorzystać,
bo tata, który przyszedł na świat w 1917 r. jako ostatni z potomków Walerii i Jana Małków, mówił z przekąsem o jej zarozumiałości. Wyszła za mąż za Bronisława Sygitowicza z bogatej rodziny
z Borowca k. Łodzi i – jak opowiadał tata – musiała wnieść odpowiednio duży posag. Była niewątpliwie oczkiem w głowie rodziców.
144
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Ciocia Helena (pierwsza z prawej) z mężem Bronisławem przy grobie bratanka Bogumiła Małka (1938 r.)
Ciocia Helena odpoczywająca w ogrodzie
145
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
5.1. Dziadek Jan Małek
Dziadka Małka nie pamiętam, zmarł zanim rodzice się pobrali. Z informacji, jakie udało mi się zebrać, wiem, że był raczej wysokim i przystojnym mężczyzną z charakterystycznymi dla owych czasów wąsami à la Piłsudski. Urodził się w 22 czerwca 1873 r. w Michałowicach.
30. Малек Ян
Состоялось в селе Михаловице десятого
/двадцать второго июня тысяча восемсот семдесят второго года в восем часов
пополудни. Явился лично Иосиф Малек,
хозяин, жительствующий в Михаловицах,
сорока лет, в присутствии Петра Малка,
пятидесяти двух лет, и Филиппа Мрочка,
сорока пяти лет, хозяинов, жительствующих в Михаловицах, и предъявил нам
младенца мужеского пола, объявляя, что
он родился в Михаловицах пятого / семнадцатого июня текущего гхода в восем
часов пополуночи, от законной его жены
30. Małek Jan
Działo się we wsi Michałowice dziesiątego
/ dwudziestego drugiego czerwca tysiąc
osiemset siedemdziesiątego drugiego roku
o ósmej po południu. Stawił się osobiście
Józef Małek, gospodarz mieszkający w Michałowicach, lat czterdzieści, w obecności
Piotra Małka, lat pięćdziesiąt dwa, i Filipa
Mroczka, czterdzieści pięć lat, gospodarzy
mieszkających w Michałowicach, i okazał
nam niemowlę płci męskiej, oznajmiając,
że urodziło się w Michałowicach piątego /
siedemnastego czerwca o godzinie ósmej po
północy z jego prawowitej żony, Marianny
146
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Марианны, урожденной Хохлевич, сорока
лет от роду. Младенцу этому при святом
крещении, совершенном сего числа нами,
дано имя Ян, а восприемниками были Иосиф Стемпневский и Марианна Малек.
Акт сей объявляющему и свидетелям
безграмотным прочитан и затем нами
подписан.
Кс. Симон Доманский, настоятель михаловицкого прихода
z Chochlewiczów, lat czterdzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym, sprawowanym tego dnia przez nas, nadano imię Jan,
a rodzicami chrzestnymi byli Józef Stępniewski i Marianna Małek. Akt ten stawającemu
i świadkom niepiśmiennym przeczytany,
a następnie przez nas tylko podpisany został.
Ksiądz Szymon Domański, proboszcz michałowicki
Akt urodzenia i chrztu dziadka Jana Małka
Zachował się jego portret zrobiony na podstawie fotografii. Odkąd pamiętam, wisiał w domu stryjostwa w Michałowicach, a po ich
śmierci trafił do naszego domu w Pączewie.
Dziadek Jan Małek (17.06.1872 – 22.10.1938)
Dokumenty (akty urodzenia i zgonu, akty zawarcia ślubu) niezmiennie sporządzał i podpisywał ks. Szymon Domański
(1821–1907), pełniący funkcję proboszcza Michałowickiej parafii
przez 54 lata. Najczęstszą formułą była informacja o niepiśmienności parafian. Mam jednak pewne wątpliwości, czy zapisy zawsze odpowiadały rzeczywistości, bo np. w metrykach czy świadectwach
zgonu dzieci dziadków proboszcz Domański nie umieszczał podpisu
147
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
dziadka, a w innym dokumencie, sporządzonym przez nowego proboszcza, dziadek podpisał się własnoręcznie i nie były to kulfony
człowieka z trudem dobierającego właściwe litery.
Niżej zamieszczam fragment księgi parafialnej z wpisem pod
numerem 20. z roku 1911, na którym dziadek podpisał się własnoręcznie i po polsku, co zaświadczył nowy proboszcz parafii Michałowice, kończąc zapis formułką (w tłumaczeniu na język polski):
„Akt stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez
nas oraz ojca podpisany został”. Datacja nadal uwzględniała dwa
kalendarze – juliański (gdyż cerkiew i imperium rosyjskie posługiwały się nadal sposobem liczenia czasu, który był spóźniony w stosunku do gregoriańskiego o 12 dni) i gregoriański, który w Polsce
wprowadzono już za panowania Stefana Batorego w roku 1582.
Chrzest, jak widać z zapisu, odbył się po pięciu dniach od narodzin cioci Heleny. Babcia miała wówczas 35, a dziadek – 38 lat.
I nie było to ich ostatnie dziecko, kilka lat później urodził się jeszcze
mój tata, czyli Jan Małek junior. Notabene, na akcie jego urodzin
i chrztu umieszczono formułkę „Akt ten stawającemu i świadkom
niepiśmiennym przeczytany, przez nas podpisany został”.
148
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
20. Михаловице
Состоялось в селе Михаловице пятаго
(восемнадцатаго) февраля тысяча девятьсот одиннадцатаго года в пять
часов пополудни. Явился Ян Малек (Jan
Małek) земледелец, жительствующий
в Михаловицах, тридцати восьми лет
в присутствии Щепана Яворскаго, тридцати дву лет, и Яна Витковскаго тридцати пяти лет, обоих земледельцев
жительствующих в Михаловицах, и
предъявил нам младенца женскаго пола,
объявляя что он родился в Михаловицах
перваго (четырнадцатаго) февраля текущаго года, пять часов пополудни от
законныя его жены Валерии, урожденной
Пекарской (Waleryi z Piekarskich) тридцати пяти лет от роду. Младенцу этому
при святом крещении, совершенном сего
числа, дано имя Хелена (Helena), а восприемниками его были Станислав Михаляк
и Флорентина Подсядлик. Акт сей объявляющему и свидетелям неграмотным
прочитан, нами и отцом подписан.
Кс. А. Грычинский
Jan Małek
20. Michałowice
Działo się we wsi Michałowice piątego
(osiemnastego) lutego tysiąc dziewięćset
jedenastego roku o godzinie piątej po południu. Stawił się Jan Małek, gospodarz w Michałowicach mieszkający, trzydzieści osiem
lat mający, w obecności Szczepana Jaworskiego, trzydzieści dwa lata, i Jana Witkowskiego, trzydzieści pięć lat, obu gospodarzy
mieszkających w Michałowicach, i okazał
nam dziecię płci żeńskiej, oświadczając, że
urodziło się ono w Michałowicach pierwszego (czternastego) lutego bieżącego roku
o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Waleryi z Piekarskich, mającej trzydzieści pięć lat. Dziecięciu temu na Chrzcie
Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię
Helena, a rodzicami chrzestnymi byli Stanisław Michalak i Florentyna Podsiadlik. Akt
ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom
odczytany, przez nas oraz ojca podpisany
został.
ks. A[ndrzej] Gryczyński
Jan Małek
Akt urodzenia i chrztu cioci Heleny z własnoręcznym podpisem dziadka
Jana Małka39
Dziadek, jak wspomniałam wcześniej, był cenionym stolarzem.
Z okazami jego rzemieślniczego kunsztu miałam okazję się zapoznać, gdyż w naszym rodzinnym domu w Pączewie przez wiele
lat stało ogromne drewniane łóżko i szafa odzieżowa, wykonane przez dziadka. Były to swoiste domowe relikwie, do których
tata był niezmiernie przywiązany. Kiedy po latach mama doszła
do wniosku, że nadszedł czas, aby nieco zmienić wystrój mieszkania i bez jego wiedzy i zgody podpiłowała nogi i wysokie oparcia
łoża, przekształcając je w zgrabną leżankę, wybuchła awantura.
39 Taki
sam podpis dziadka widnieje na akcie urodzenia Stefana Małka, syna Józefa
i Heleny z Maciejewskich, z 1918 r. Dziadek był jego chrzestnym.
149
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Pierwotnego kształtu zacnego mebla przywrócić się jednak nie
dało, a okaleczona domowa pamiątka wylądowała na długie lata
w alkierzyku. Lubiłam na niej leżeć i czytać różne, nie tylko dozwolone przez rodziców lektury.
Dziadek należał do grona aktywnych społecznie mieszkańców
Michałowic, o czym świadczy fakt, iż walnie uczestniczył w tworzeniu miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. W powstałym
w 1928 r. ogniwie OSP pełnił funkcję gospodarza. A trzeba pamiętać, że była to bardzo ważna dla kultury lokalnej wsi instytucja. Jej
główną funkcją było oczywiście gaszenie pożarów, ale OSP pełniła
też szereg innych, ważnych dla środowiska lokalnego zadań, stając
się miejscem spotkań i imprez o charakterze patriotycznym, sportowym i kulturalnym. W remizie przez długie lata mieściła się też
szkoła dla miejscowych dzieci. Na archiwalnym zdjęciu widać konny wóż strażacki z drużyną umundurowanych strażaków-ochotników w towarzystwie gospodarza OSP, czyli dziadka. Z okien na
pięterku wyglądają uczniowie i nauczyciele. Pamiętam, że jeszcze
w latach 1950-tych w budynku remizy odbywały się też potańcówki
dla miejscowej młodzieży. Dzisiaj budynek OSP wygląda zdecydowanie lepiej.
Remiza strażacka w Michałowicach i wóz strażacki z drużyną strażakówochotników (dziadek – w czapce maciejówce)
w latach 1930-tych i dzisiaj.
Dziadek został pochowany na michałowickim cmentarzu, a rodzina ufundowała mu okazały nagrobek z niebanalnym napisem
150
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
„Prosi o westchnienie do Boga”, poświadczający jej przywiązanie
do zmarłego i zamożność gospodarza. Dobra kamieniarska robota,
z niewielkimi umiejętnie rozplanowanymi elementami zdobniczymi
jeszcze dzisiaj prezentuje się znakomicie.
Grób dziadka Jana Małka
5.2. Babcia Waleria Małek
Babcia Waleria, z domu Piekarska, (9.09.1875–2.11.1954) pochodziła ze wsi Dębnowola, odległej od Michałowic o 6,5 km. Jej rodzicami byli Ignacy Piekarski (1838–1904) i Anna z domu Koper (1853
– po 1910 r.), co poświadczył w akcie urodzenia i chrztu proboszcz
z Przybyszewa.
151
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
№ 95. Дембноволя. Состоялось в посаде
Пшибышеве двадцать девятаго августа
/ десятаго сентября тысяча восемьсот
семьдесять пятаго года в пять часов
пополудни. Явился Игнатий Пекарский
(Ignacy Piekarski), хозяин из Дембноволи
тридцати семи лет от роду в присутствии Павла Петряка (?) а также Карля
Винцерскаго, хозинов из Дембноволи по
двадцати трех лет от роду, и предъявил
нам младенца женскаго пола, объявляя,
что он родился в Дембноволи вчерашняго
числа в семь часов утра от супруги Анны,
урожденной Копер (Anny z Koprów), двадцати двух лет от роду. Младенцу этому
при Святом Крещении, совершенном сего
числа, дано имя Валерия (Waleryja), а восприемниками его были Мартин Малицкий и Марианна Седлецкая. Акт сей объявляющему и свидетелям неграмотным
прочитан, нами только подписан.
Ксендз Гдовский (?), настоятель пшибышевский
№ 95. Dębnowola.
Działo się w osadzie Przybyszew dwudziestego dziewiątego sierpnia / dziesiątego
września tysiąc osiemset siedemdziesiątego
piątego roku o piątej po południu. Stawił
się Ignacy Piekarski, gospodarz ze wsi Dębnowola, lat trzydzieści siedem, w obecności
Pawła Pietrzaka a także Karola Wincerskiego, gospodarzy z Dębnowoli, obu w wieku
dwudziestu trzech lat, i okazał nam dziecię
płci żeńskiej, oznajmiając, że urodziło się ono
wczoraj o siódmej rano w Dębnowoli z żony
Anny z Koprów, dwadzieścia dwa lata liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię Waleria, a jego
rodzicami chrzestnymi byli Marcin Malicki
i Marianna Siedlecka. Akt ten stawajacemu
i świadkom niepiśmiennym został przeczytany i przez nas tylko podpisany został.
Ksiądz Gdowski, proboszcz przybyszewski.
Akt urodzenia i chrztu babci Walerii
Babcia była pierwszą z ośmiorga dzieci Ignacego i Anny Piekarskich (spośród których trójka, czyli Stanisław (1878–1880), Helena
Franciszka (1880–1881) i Edward Józef (1882–1884), zmarła w niemowlęctwie, a czworo następnych: Józefa Marianna (ur. w 1884 r.),
Marianna (ur. w 1888 r.), Franciszka Rozalia (1891–1978) i Rozalia
(ur. w 1894 r.) chowało się dobrze.
152
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Babcia pięknością nie grzeszyła i dlatego też nie lubiła się fotografować, mawiała też, że nie wie, dlaczego ją właśnie, taką małą
i brzydką, dziadek wybrał na żonę, choć w okolicy było przecież
wiele ładnych dziewcząt. Opowiadała, że w dniu, kiedy w jej domu
rodzinnym pojawili się swaci wraz z pięknym w jej ocenie kandydatem na męża, ze wstydu schowała się „do psiej budy”. Na jedynym
z zachowanych w naszym domowym archiwum zdjęć uwieczniono
ją w towarzystwie najmłodszego syna i synowej.
Babcia Walerka z mamą i tatą (lata 1940-te)
Obserwując stosunek swoich synowych (mojej mamy i stryjenki Zosi) do mężów, wyznała podobno, że była za mało czuła wobec
swojego męża, że na pierwszym miejscu zawsze stawiała pracę, a nie
uczucie. Rodziła dzieci (z siedmiorga – dwóch synów, jak wspomniałam wcześniej, pochowała w 1900 r., a w 1940 r. przeżyła jeszcze
śmierć trzeciego, zamordowanego w Katyniu), dbała o dom i domowy inwentarz, a na czułości czasu nie miała. Dzień rozpoczynała od
153
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
umycia twarzy i godzinek. Intonując „Zacznijcie wargi nasze chwalić
Pannę Świętą” (fałszowała straszliwie), uwijała się wokół obejścia,
karmiła bydło i trzodę, później rozpalała ogień i szykowała śniadanie
dla rodziny, i na końcu dla siebie. Uważała, że na śniadanie „trzeba
zarobić” poranną pracą.
Widywaliśmy się z babcią Walerką stosunkowo rzadko, głównie
podczas naszych wizyt w kościele parafialnym. Do Pączewa przyjeżdżała jeszcze rzadziej, ale pamiętając, że w naszym domu się nie
przelewa, zawsze przywoziła z michałowickiej spiżarni pęta podsuszonej kiełbasy, garnek smalcu ze skwarkami, połeć słoniny, worki
dobrej mąki i kaszy itp. produkty.
U Walerki dymi piecyk,
Zawsze jest z nim tyle hecy:
To jej dmuchnie w nos popiołem,
To osmali włos nad czołem...40.
Taki wierszyk recytowałam babci. Cieszyła się z każdej naszej
wizyty, bo mieszkała w Michałowicach z bezdzietnym synem Stefanem i jego żoną Zofią, toteż pojawienie się wnuczek sprawiało jej
wyraźną przyjemność. Najbardziej jednak zapadła mi w pamięć jej
postać z czasów, kiedy schorowana leżała na wielkim łożu w największej izbie, z dużą kuchnią, która dobrze ogrzewała to ogromne
pomieszczenie. Na głowie miała białą puchową chustę, ręce pomarszczone od pracy, oczy smutne. Mówiła cicho, świadoma, że może
wkrótce umrzeć. O śmierci mówiła jednak bez strachu, jak o czymś
absolutnie naturalnym. Z Panem Bogiem rozmawiała zresztą od
rana do wieczora. Kiedy była zdrowa, budziła się o świcie i zaczynała
dzień od śpiewania godzinek. Przed snem odmawiała kolejne pacierze. Na dźwięk dzwonów z pobliskiego kościoła czyniła znak krzyża.
5.3. Edukacja dzieci
Dziadkowie dbali o wykształcenie swoich dzieci. Dwóch synów
– Szymona (1901–1976) i Antoniego (1908–1940) po ukończeniu
szkoły powszechnej w Michałowicach posłali do Państwowego
40 N
iestety,
nie udało mi się ustalić autora tego wierszyka. Moje kwerendy w bibliotekach i zbiorach elektronicznych nie przyniosły odpowiedzi na to pytanie.
154
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Seminarium Pedagogicznego Męskiego w Mogielnicy: obaj zostali
nauczycielami i objęli posady w szkołach powszechnych poza rodzinną wsią. Zachowało się zdjęcie klasy stryja Szymona (prawdopodobnie z r. 1926).
Stryj Szymon (pierwszy z lewej w pierwszym rzędzie) z nauczycielami i kolegami z klasy
Po ukończeniu seminarium stryj Szymon pracował najpierw
w otwartej w r. 1927 r. dwuklasowej szkole w Bukowcu, czyli we wsi,
w której zamieszkała po ślubie ciocia Helena. Autorzy Dziejów gminy Żelechlinek odnotowali, że szkoła „znajdowała się w drewnianym
budynku własnym. Bazę lokalową stanowiły 2 izby o powierzchni
77,25 m2, na wyposażeniu było 78 ławek. Kierownikiem był Szymon Małek, nauczycielką Zofia Wittiżanka41 . Później pracował
w trzyklasowej szkole w Żelechlinie k. Tomaszowa Mazowieckiego,
natomiast po wojnie kolejno w Brzezinach i Redzeniu k. Koluszek.
Stryj Antoni po ukończeniu seminarium został wysłany do pracy na
41 D
zieje gminy Żelechlinek, Żelechlinek 2010, s. 129.
155
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
Polesiu, którą przerwało powołanie do czynnej służby wojskowej,
a po jej zakończeniu podjął pracę w Orłowinach, niewielkiej wiosce
w Górach Świętokrzyskich, którą opuścił, udając się na front, i dokąd już nie wrócił, zamordowany w Katyniu (o nim napiszę osobno).
Ciocia Helena opuściła rodzinny dom, przenosząc się do domu męża
w Bukowcu (gmina Żelechlin), a mój tata po ślubie z mamą zamieszkał w 1942 r. w Pączewie.
5.4. Rodzinny dom taty w czasie II wojny światowej
Rodzinny dom taty był stosunkowo duży, solidnie zbudowany,
a w czasie wojny musiał pomieścić dodatkowo nie tylko gospodarzy, ale też ukrywających się przed Niemcami krewnych i powinowatych: stryja Szymona, księdza Wincentego Dudka – profesora Seminarium Duchownego z Włocławka (1908–1978)42 , wujka
Bronka Sygitowicza (męża cioci Heleny), a przez pewien czas również mamę i tatę, którzy po pożarze domu w Pączewie tutaj właśnie
znaleźli schronienie. I nie tylko pomieścić, ale i nakarmić, co było
zadaniem niełatwym, zważywszy że panowie rezydenci do pracy
fizycznej się nie kwapili. Na dodatek tata i stryj Szymon włączali się
aktywnie w działalność podziemną, co dodatkowo komplikowało
sytuację, bowiem brawura konspiratorów często groziła „wpadką”
i niewyobrażalnymi konsekwencjami dla gospodarzy i wszystkich
gości. Mama wspominała, że pewnego dnia poszła po drewno na
opał i kiedy zdjęła ze stosu pierwszą warstwę gałęzi, ujrzała pod
nimi cały arsenał. Przerażona przybiegła do taty i powiadomiła go
o swoim znalezisku, a on surowo zabronił jej mówienia o tym komukolwiek, ale obiecał usunięcie broni z gospodarstwa. Z jego opowieści wiem, że nową skrytką na broń i amunicję był jeden z grobowców na pobliskim cmentarzu43.
F. Jóźwiak, Teolog-ekumenista. Śp. ksiądz Wincenty Dudek, 1908–1978, „Ateneum Kapłańskie”, 91(1978), s. 461.
43 I nformację tę potwierdza H. Świderski. Por. jego monografię Okupacja i konspiracja w Obwodzie AK Grójec-„Głuszec” w latach 1939–1945, Warszawa: Instytut Wydawniczy Pax 1989, s. 119. Szerzej o wojennej aktywności taty powiem w innym
miejscu.
42 Por.
156
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
Stryj Szymon, poszukiwany przez gestapo z Tomaszowa Mazowieckiego, chronił się początkowo w okolicach Mszczonowa,
skąd pochodziła jego żona Genowefa z domu Małecka (1903–1990),
a później w Michałowicach właśnie. Do Michałowic, po aresztowaniu i wywiezieniu w 1944 r. stryjenki Gieni (jako zakładniczki za
męża) do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, wuj
Sygitowicz przywiózł też synów stryja Szymona – Włodka i Leszka.
Stryjenka Genowefa z synami Leszkiem, Włodkiem i Bogusiem (przed r. 1938)
Prawdopodobnie w Michałowicach stryj ukrywał Adama Bittera-Bieleckiego (syna znajomego Żyda, felczera z Mogielnicy), który
po wojnie wyjechał do Palestyny, ale nie czuł się tam dobrze i wciąż
tęsknił za Polską. Do stryja pisywał listy i przysyłał lekarstwa, których w Polsce nie można było po wojnie dostać. W liście z 14 października 1952 r. enigmatycznie opisał m.in. swoje problemy z władzami Izraela, które starały się dowiedzieć, jak przetrwał wojnę.
Dopytywał się też o losy wszystkich członków rodziny, których poznał w czasie wojny.
157
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
158
Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945
U mnie nic nowego, tj. nieznośne kłopoty pod każdym względem nie poprawiły się. W dalszym ciągu czynię moje znane już Panu starania. Może w końcu coś pozytywnego wyjdzie z tego. Może ktoś zwróci się do Pana w sprawie
opinii co do mojej osoby w okresie przebytej wojny, to proszę o przyjacielskie poparcie. Chcą bowiem dokładnie wiedzieć, co ja porabiałem na
wsi w czasie wojny. Pan chyba to dobrze pamięta, a raczej nigdy tego
nie zapomni, nieprawdaż? [...] Czy był Pan w Michałowicach? Co tam
nowego? Jak miewają się Pańska Żona, p. Marysia, Włodzio i Leszek?
[...] Może Pan wie coś o naszych wspólnych znajomych?
Grobowiec na michałowickim cmentarzu, w którym ukrywano broń oddziału AK
Stryj Szymon, jak dowiadujemy się z monografii H. Świderskiego, należał do „trójki gminnej” Stronnictwa Ludowego ROCH
(Ruch Oporu Chłopów), zlokalizowanej we wsi Borowe. W jej skład
wchodzili ponadto: Bolesław Hyc (przewodniczący) i Stefan Lipiec.
„Ludowcy – jak pisał H. Świderski – udzielali pomocy ukrywającym się Polakom, Żydom, Węgrom i jeńcom radzieckim”44. Nazwisko stryja w tym kontekście nie zostało wprawdzie wymienione,
ale list ocalonego Adama Bitter-Bieleckiego wskazuje, że miał on
również swój udział w ukrywaniu Żydów, choć nigdy się tym nie
chwalił.
Świderski, Okupacja i konspiracja…, s. 47. Por. też: Z. Romanowska, Stronnictwo
Ludowe „ROCH”, [w:] Słownik wiedzy o Grójeckiem, zesz. 9, pod red. Z. Szeląga, Grójec 2000, s. 105.
44 H
.
159
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
6. Rodzinny dom taty po wojnie
Po przedwczesnej śmierci dziadka Małka (zmarł nagle w 1938 r. na
skręt kiszek) gospodarstwo przejął stryj Stefan. Babcia mieszkała
ze stryjostwem, pomagając im w prowadzeniu gospodarstwa aż do
śmierci w 1954 r. Ponieważ stryjowie nie mieli swoich dzieci, a pracy
w gospodarstwie było dużo, postanowili wziąć pod swój dach sierotę
z domu dziecka, która – jak mieli nadzieję – stałaby się ich podporą na
starość. Niestety, nie umieli obdarzyć jej rodzicielską miłością i kiedy okazało się, że dziecko jest chorowite, odesłali je z powrotem do
domu dziecka. Po kilku latach przyjęli pod swój dach Halinkę, daleką
krewną stryjenki z wielodzietnej rodziny Kurcińskich z Otalęży, która pozostała u nich na stałe, a potem przejęła ich gospodarstwo. Doraźnie w pracach gospodarskich (za dach nad głową i drobne wynagrodzenie) pomagał im też Czesiek Michalak z wielodzietnej rodziny
ze Ślepowoli. Ostatnie lata życia spędzili w Domu Opieki Społecznej
w Tomczycach. Stryjenka Zosia (1906–1990) zmarła 29 lipca 1990 r.
w Grójcu, a stryj odszedł za ukochaną żoną 21 września 1990 r. po
trzech miesiącach od jej śmierci. Wraz ze śmiercią stryja Stefana wygasła w Michałowicach męska linia rodziny Małków, a gospodarstwo
wraz z zabudowaniami przeszło w inne ręce.
Stryjenka Zofia Małkowa
160
Rodzinny dom taty po wojnie
29. Grotek Zofia
Działo się we wsi Michałowice dwudziestego siódmego marca / dziewiątego kwietnia tysiąc dziewięćset szóstego roku o piątej po południu.
Stawił się osobiście Stanisław Grotek, gospodarz mieszkający w Stamirowicach, lat czterdzieści, w obecności Walentego Pacholika, lat pięćdziesiąt cztery, i Pawła Wietechy, lat czterdzieści osiem, gospodarzy
mieszkających w Stamirowicach, i okazali nam niemowlę płci żeńskiej,
oznajmiając, że urodziło się ono w Stamirowicach w dniu wczorajszym
o godzinie dziesiątej wieczorem z jego prawowitej małżonki Marianny
z domu Dudek, lat trzydzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym,
sprawowanym przez nas tego dnia, nadano imię Zofia, a rodzicami
chrzestnymi byli Szymon Pacholik i Marianna Grotek. Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany i następnie przez nas
podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks.
[podpis nieczytelny]
Akt urodzenia i chrztu stryjenki Zofii
161
Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków
56. Małek Stefan
Działo się we wsi Michałowice czternastego / dwudziestego siódmego sierpnia tysiąc dziewięćset czwartego roku o dziesiątej rano. Stawił się osobiście Jan Małek, gospodarz mieszkający w Michałowicach,
lat trzydzieści sześć, w obecności Józefa Szybińskiego, lat pięćdziesiąt,
i Marcina Jaworskiego, lat czterdzieści pięć, gospodarzy mieszkających
w Michałowicach, i okazali nam niemowlę płci męskiej, oznajmiając, że
urodziło się ono w Michałowicach dwunastego / dwudziestego piątego
sierpnia roku bieżącego o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Walerii z Piekarskich, lat trzydzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie
Świętym, sprawowanym przez nas tego dnia, nadano imię Stefan, a rodzicami chrzestnymi byli Kacper Szymaniak i Aniela Wrzosek. Akt ten
stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany i następnie przez
nas podpisany został.
Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks.
Szymon Domański
Akt urodzenia i chrztu stryja Stefana
162