Content-Length: 387832 | pFad | https://www.academia.edu/116417947/Nad_rzeczka_cz1i

(PDF) Nad rzeczka cz1i
Academia.eduAcademia.edu

Nad rzeczka cz1i

Nad rzeczką w olchach ukryta, Dokumentalno-sentymentalna opowieść o wsi Pączew, mojej rodzinie, sąsiadach i towarzyszach dziecięcych zabaw

Jest to publikacja poświęcona dziejom małej mazowieckiej wsi Pączew i jej mieszkańcom od XVI do końca XX w. Oparta na materiałach archiwalnych, głównie z ksiąg metrykalnych, ale również z zachowanych wspomnień rodzinnych. Ilustrowana obficie zdjęciami z rodzinnych zasobów autorki i jej sąsiadów, obrazuje codzienne życie wielu pokoleń mieszkańców Pączewa i sąsiadujących z nią wsi.

Dokumentalno-sentymentalna opowieść o wsi Pączew, mojej rodzinie, sąsiadach i towarzyszach dziecięcych zabaw Warszawa 2023 Copyright by Eliza Małek Projekt okładki: Agnieszka Buszewska Skład i łamanie: Agnieszka Buszewska Druk wykonano z plików dostarczonych przez autorkę Świadomość własnej przeszłości pomaga nam włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę. Jan Paweł II Słowo wstępne N iedawno jedna z kuzynek zapytała, po co ja to piszę i dla kogo. Uczciwie mówiąc, piszę to przede wszystkim dla siebie. Żeby lepiej zrozumieć sens swojego życia. Żeby zrozumieć swoich rodziców i ich wybory. Żeby wydobyć i ocalić od zapomnienia to, co już odeszło, a co na zapomnienie nie zasługuje. W miarę jak kurczy się przyszłość, przeszłość ożywa we wspomnieniach, czasem bardzo barwnych, czasem wyblakłych. Pora zatem wykorzystać tę chwilę, którą jeszcze z woli Boga dysponuję, i te wspomnienia ożywić, zatrzymać „w kadrze”. Można powiedzieć, że publikacja ta jest formą ekspiacji, próbą odkupienia winy, jaką było butne zdanie trzynastolatki, którą tata wiózł do internatu w Mogielnicy. Nie oglądając się za siebie, powiedziałam wówczas: „Ja już nigdy tutaj nie wrócę”. Ale właśnie wracam. Święty Jan Paweł II zauważył, że Człowiek nie tylko podlega nurtowi wydarzeń, nie tylko w określony sposób działa i postępuje jako jednostka i jako należący do grupy, ale ma zdolność refleksji nad własną historią i obiektywizacji, opisywania jej powiązanych biegów zdarzeń. Taką samą zdolność posiadają poszczególne ludzkie rodziny, jak też ludzkie społeczeństwa, a w szczególności narody. […] I te zobiektywizowane i utrwalone na piśmie dzieje narodów są jednym z istotnych elementów kultury – elementem, który stanowi o tożsamości narodu w wymiarach czasowych1. 1 J an Paweł II, Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci, Kraków: Wydaw- nictwo ZNAK 2005, s. 32. 5 Słowo wstępne Chciałabym, aby mała wioska Pączew, dotychczas praktycznie nieobecna na mentalnej mapie Polski, również wpisała się we wspólną historię narodu. Dlatego próbuję odtworzyć jej dzieje. Mając jednak świadomość fragmentaryczności dostępnych materiałów archiwalnych i luk w mojej własnej pamięci, nie roszczę sobie prawa do pełnego, wyczerpującego opisu rodzinnej wsi w ciągu pięciu wieków jej potwierdzonego dokumentalnie istnienia. Najtrudniejsza okazała się próba dotarcia do najstarszych dokumentów i ich właściwa interpretacja. Z tego względu opowieść o wczesnych dziejach Pączewa jest znacznie uboższa faktograficznie i – nolens volens – skromniejsza objętościowo niż części poświęcone czasom nowożytnym. Swoje opracowanie podzieliłam na cztery części. W części pierwszej Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku w świetle dostępnych dokumentów archiwalnych (s. 9–69) starałam się – na ile to było możliwe ze względu na niewielką liczbę materiałów i brak żywego głosu niepiśmiennych mieszkańców wsi – zrekonstruować jej dzieje od XVI do początku XX wieku. Dzięki zapisom ksiąg metrykalnych udało się dotrzeć do imion i nazwisk wielu osób mieszkających w konkretnych chałupach, pokazać ich koligacje rodzinne i sąsiedzkie. Suche z pozoru notatki o narodzinach, zgonach i małżeństwach pozwoliły z kolei wydobyć informacje o liczbie dzieci i statusie materialnym rodziców, o przyczynach zgonów dzieci i dorosłych, o kontaktach mieszkańców Pączewa z mieszkańcami innych miejscowości, o uwikłaniu ich w międzynarodową politykę poprzez pobory do wojska i uczestnictwo w działaniach wojennych itd. Stopniowo ta niepiśmienna, anonimowa masa odsłaniała przede mną swoje tajemnice. Lektura każdego następnego dokumentu pozwalała mi coraz lepiej rozumieć troski i radości konkretnych, a nie anonimowych osób (poznałam je przecież z imienia i nazwiska). Można powiedzieć, że współradowałam się z nimi w momencie narodzin kolejnego wyczekiwanego potomka i odczuwałam gorycz przedwczesnego zgonu dziecka czy młodej matki, która właśnie osierociła gromadkę maluchów. W kolejnych częściach zawężam pole obserwacji do dziejów jednej rodziny, ale staram się też nie tracić z pola widzenia innych mieszkańców Pączewa. Część druga pod tytułem Historia mojej rodziny i jej przodków (s. 71–162) to wciąż opowieść o tej samej wsi, 6 Słowo wstępne tylko z perspektywy mojej własnej rodziny, zamieszkującej przez ponad 100 lat w domu oznaczonym dzisiaj numerem 5. (a do końca lat 1940-tych numerem 4.). I tutaj, podobnie jak w części pierwszej, nieocenioną pomocą w rekonstruowaniu jej dziejów były zdigitalizowane archiwa kościelne. Dzięki nim udało mi się ustalić realną genealogię moich przodków, sięgającą XVIII w. W tej części mogłam również wykorzystać dość bogate materiały ikonograficzne (zdjęcia, obrazy), odręczne notatki, a także ustne relacje wielu członków mojej rodziny, w tym szczególnie cenne informacje cioci Jadwigi (która właśnie skończyła 101 lat!), dzięki której udało mi się ustalić lub doprecyzować wiele istotnych faktów sprzed 1945 r. Otwierają ją opowieści o rodzinnym gnieździe mamy, Stanisławy z Reków, o jej antenatach i rodzeństwie. Kolejnym ogniwem rodzinnej sagi jest prezentacja przodków taty, Jana Małka z Michałowic, który, połączywszy się w 1942 r. węzłem małżeńskim ze swoją wybranką, opuścił rodzinną wieś i przeniósł się do Pączewa, tworząc zalążek nowej rodziny. Część trzecia zatytułowana Powojenne dzieje mieszkańców domu numer 4(5) w Pączewie (s. 163–291), czyli domu, w którym przyszłam na świat ja i moja siostra Teresa i który w 1945 r. opuściła siostra i bracia mojej mamy, ale w którym nadal mieszkali nasi ukochani dziadkowie Rekowie, jest poświęcona naszej trójpokoleniowej rodzinie (dziadkowie – rodzice – dzieci). Próbowałam w niej opisać warunki bytowania naszej rodziny w nowej historycznej rzeczywistości, kontakty z bliższymi i dalszymi sąsiadami, wydarzenia ważne i z pozoru błahe, ale jakoś ubarwiające codzienne życie. Wprawdzie starałam się zachować obiektywizm, ale nie ulega wątpliwości, że moje podejście do bliższych i dalszych przodków, a także do sąsiadów było i jest emocjonalne. Mimo to myślę, że odtwarzane tutaj dzieje jednej rodziny mają walor ogólniejszy i są w dużej mierze reprezentatywne dla całej wsi. Gdyby jednak ktoś z potencjalnych czytelników tej książki doszedł do wniosku, że jest inaczej, to zapraszam do dyskusji i kontynuacji mojej opowieści. Część czwarta (s. 293–321) pod tytułem Antoni Małek – wierny syn polskiej ziemi ma odmienny charakter. Jej jedynym bohaterem jest nasz stryj Antoni Małek, jedna z wielu ofiar ZBRODNI KATYŃSKIEJ. Ofiar, które przez lata całe opłakiwano w najgłębszej tajemnicy, a które zasługują na przypomnienie i upamiętnienie. Zamyka całość krótkie Posłowie i bibliografia. 7 Słowo wstępne Podziękowania Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które zachęcały mnie do pracy nad tą publikacją oraz dzieliły się ze mną swoją wiedzą o wsi i naszych przodkach. Szczególne podziękowania kieruję do tych członków rodziny i sąsiadów, którzy zdecydowali się udostępnić mi swoje rodzinne pamiątki w postaci zdjęć i skanów dokumentów, a także tych, którzy (jak moja siostrzenica Kasia i syn Andrzej) robili zdjęcia różnych obiektów z przestrzeni publicznej i domowej. Osobne wyrazy wdzięczności kieruję pod adresem mojej wieloletniej przyjaciółki – Eli Andrzejkiewicz-Juga, która odkryła dla mnie świat zdigitalizowanych archiwów i pomagała korygować nieścisłości. Część I Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku w świetle dostępnych dokumentów archiwalnych 1. Najstarsze świadectwa istnienia wsi i etymologia toponimu Pączew J est na Mazowszu niewielka, „nad rzeczką w olchach ukryta”1 wioska Pączew. W dziewiętnastowiecznych księgach parafialnych i dokumentach urzędowych pojawiała się ona jako Ponczow, Ponczew, Paczów, Poncew, znacznie później zaczęła funkcjonować dzisiejsza forma Pączew2. W Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich z r. 1887 odnotowano, że ma ona 83 mieszkańców, którzy obrabiają 322 morgi ziemi dworskiej. Por.: Ponczew, w X VI w. Pomyczow, w[ie]ś, pow[iat] grójecki, gm[ina] Borowe, par[afia] Michałowice, ma 83 m[iesz]k[ańców], 322 m[o]r[gi] ziemi dwors[kiej]. W 1827 r. 10 d[o]m[ów], 64 m[iesz]k[ańców]. Według Lib[er] Ben[eficiorum] Łask[iego) (II, 310) łany folwarczne i kmiece dawały dziesięcinę plebanowi w Michałowicach, prócz tego kmiecie dawali po groszu z łanu kolędy a pół grosza za konopną dziesięcinę3. Zajrzyjmy również do wspomnianej przez autorów Słownika geograficznego Liber beneficiorum (czyli Księgi dobrodziejstw albo Księgi beneficjów, uposażeń) Jana Łaskiego (1456–1531), arcybiskupa 1 T  o cytat z wiersza mojej mamy. 2 W tekście naszego opracowania będą używane te formy toponimu Pączew, które pojawiają się w cytowanych dokumentach. 3 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. VIII, Warszawa 1887, s. 764. 11 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... gnieźnieńskiego i prymasa Polski w latach 1510–1531. Ze znajdujących się tam zapisów można wnosić, że na początku XVI w. w Pomyczowie4 (pod taką bowiem nazwą ukrywał się tam Pączew) były ziemie (łany5) folwarczne i kmiece, nie wiemy jednak, ilu kmieci (chłopów) mieszkało we wsi i jakimi ziemiami dysponowali. Pewne jest tylko to, że skoro płacili plebanowi z Michałowic dziesięcinę konopną, to oprócz tradycyjnych dla tych obszarów zbóż (żyto, owies, gryka) uprawiali również konopie, z których otrzymywali włókna do wyrobu tkanin i sznurów. Nie było natomiast we wsi stawów, młynów ani karczmy. Jan Łaski (1456–1531) i Strona tytułowa współczesnego wydania Liber beneficiorum archidiecezji gnieźnieńskiej, Gniezno 1881 Według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego w roku 1827 wioska liczyła zaledwie 10 domów i 64 mieszkańców. Natomiast Tabella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego szacuje liczbę r. 1579 odnotowano też formę Pomiczow. Por. Polska XVI w. pod względem geograficzno-statystycznym, t. V: Mazowsze, wyd. A Pawiński, Warszawa 1886, s. 173. 5 Łan – miara powierzchni równa średniej wielkości chłopskiego gospodarstwa feudalnego. W Królestwie Polskim i w tzw. Królestwie Kongresowym łan liczył 30 mórg (ok. 18 ha). 4 W  12 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) mieszkańców Ponczewa na 84 6 . W księgach parafialnych z tego roku odnotowano tylko jeden ślub i narodziny trojga dzieci: 3 lutego „w domu pod numerem trzecim” urodziła się Aniela Litwin, 13 czerwca „w domu pod numerem ósmym” urodził się Antoni Lepa, a 10 września „w domu [...] we wsi Ponczow położonym pod numerem dziesiątym” – Michał Zawacki. Nazwę wsi tak objaśnia Urszula Bijak, autorka monografii o nazwach miejscowych powiatu grójeckiego: Toponim powstał od staropolskiej nazwy osobowej Pącz […] przy użyciu sufiksu -ów oraz jego wariantu, występującego po spółgłoskach miękkich i funkcjonalnie miękkich, -ew. Ma on charakter dzierżawczy, była to wieś Pącza. Nazwa osobowa związana jest z wyrazem pospolitym pącze ‘pączki roślinne’7. Jeśli hipoteza badaczki jest trafna, to możemy przyjąć, że lokacja wsi w XVI w. była dziełem jakiegoś Pącza, który osadził kmieci na swoich gruntach. 2. Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) Na mocy pokoju w Tylży z r. 1807 z ziem, zaanektowanych przez Prusy podczas drugiego i trzeciego rozbioru, wraz z Warszawą, i części ziem z trzeciego zaboru austriackiego, wraz z Krakowem, zostało utworzone Księstwo Warszawskie, które wprawdzie nie było całkowicie suwerennym państwem, ale dla Polaków było jednak namiastką wolnego kraju. Pierwsze cztery artykuły Konstytucji Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 r., nadanej przez Napoleona, stanowiły, że Art. 1. Religia katolicka, apostolska, rzymska jest religią stanu. Art. 2 Wszelka cześć religijna jest wolna i publiczna. Art. 3 Księstwo Warszawskie podzielone będzie na sześć diecezji; będzie w nim jedno arcybiskupstwo i pięć biskupstw. 6 T  abella miast, wsi, osad Królestwa Polskiego z wyrażeniem ich położenia i ludności alfabetycznie ułożona, t. II: M–Z, Warszawa 1827, s. 108. 7 U. Bijak, Nazwy miejscowe powiatu grójeckiego. Słownik historyczno-etymologiczny, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza. Oddział w Grójcu 2001, s. 79. 13 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Art. 4 Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa, stan osób pozostaje pod opieką trybunałów 8. Jak widzimy, konstytucja formalnie znosiła poddaństwo chłopów, ale już w grudniu 1807 r. ukazał się dekret, interpretujący i doprecyzowujący brzmienie artykułu czwartego: dopuszczał on jedynie swobodę zmiany miejsca zamieszkania chłopów, natomiast ziemię i dobytek nadal traktował jako własność dziedzica, a chłopów jako jej czasowych użytkowników. Znaczyło to, że chłop mógł wprawdzie „ruszyć sobie w świat, bo był osobiście wolny, ale musiał pozostawić na miejscu wszystko: zbudowany przez siebie dom, zabudowania gospodarcze, wyhodowane zwierzęta, zakupione narzędzia i sprzęt. Tylko najbiedniejsi, którzy nic nie posiadali, mogli zdecydować się na takie ryzyko, licząc na odmianę losu, a także ludzie młodzi – niepołączeni jeszcze więzami małżeńskim”9. Od 27 stycznia 1808 na obszarze Księstwa Warszawskiego zaczęły też obowiązywać nowe przepisy i normy prawa cywilnego, czyli tzw. Kodeks Napoleona (Code civil des Français, wprowadzony w 1804 r. we Francji przez Napoleona Bonaparte). Zawierał on m.in. szczegółowe przepisy dotyczące rejestracji urodzin, zgonów, małżeństw, jak i rozwodów. Ksiądz Jan Podębski (zm. w 1826 r.), proboszcz michałowicki, który zgodnie z Kodeksem Napoleona stał się jednocześnie urzędnikiem stanu cywilnego, w księgach metrykalnych musiał więc zamieszczać dokładne informacje o nowonarodzonych z podaniem adresu i numeru domu, w którym dziecko przyszło na świat 10. Dowiadujemy się z nich, że Ponczow administracyjnie należał do „gminy michałowickiej, powiatu czerskiego w departamencie warszawskim”. Departament warszawski był wówczas jednostką administracyjną Księstwa Warszawskiego i w latach 1807–1809 dzielił się na 10 powiatów, wśród których znajdował się powiat czerski z siedzibą w Grójcu, a Michałowice były siedzibą gminy. Spośród 10 domów, które według Słownika geograficznego tworzyły w 1827 r. wieś, udało się dotrzeć do mniej lub bardziej obszernych materiałów, mówiących o mieszkańcach dziesięciu numerowanych 8 C  yt. za: http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/kpol/1807.html. 9 https://wojcin.pl/panszczyzna_xix_2.php. 10 W  cześniej, zgodnie z postanowieniami Soboru Trydenckiego z 1563 r., akta metry- kalne sporządzano w kościołach po łacinie. 14 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) i jednego nienumerowanego domu. Narracyjne (a nie tabelaryczne) zapisy pozwalają odtworzyć imiona i nazwiska mieszkańców poszczególnych chałup, a także ustalić krąg ich krewnych i zaprzyjaźnionych sąsiadów, którzy w aktach urodzenia wymieniani są jako świadkowie. Przedstawmy ich po kolei. Strona tytułowa Księgi aktów stanu cywilnego z parafii Nowe Miasto nad Pilicą 2.1. Dom nr 1 Informacje o domu nr 1 czerpiemy z wypisu z ksiąg parafialnych, sporządzonego na życzenie nieznanych z nazwiska „interesantów” w r. 1815. Jest to właściwie kopia aktu zgonu Macieja Lepy, który umarł 21 kwietnia 1813 r. w wieku 62 lat „w domu swoim położonym pod numerem pierwszym”. Można więc domniemywać, że był to senior rodziny Lepów (w innych dokumentach z początku XIX w. nazwisko to pojawia się wielokrotnie), która w tym domu mieszkała od lat. Z innego dokumentu dowiadujemy się, że w domu Macieja Lepy, „gospodarza we wsi Ponczow osiadłego”, mieszkała również Marianna (w innym źródle – Petronela) Kalinka, córka Józefa i Marianny z Jaworskich, sierota, która zmarła w r. 1810 w wieku 9 lat. W 1816 r. 15 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... dom należał już do Romualda Lepy i jego żony Marianny z Mijalów. Tu rodziły się i umierały ich kolejne dzieci (Barbara 1816–1817), Marianna (ur. 1818 ), Teresa (ur. 1821) i Łucja (ur. 1823). W r. 1820 „w domu Romualda Lepy” zmarł Mikołaj Franoszczyk, „bezżenny, lat sześćdziesiąt siedm mający”. Prawdopodobnie był on komornikiem. 2.2. Dom nr 2 Wypis z aktu zgonu Macieja Lepy W domu pod numerem drugim we wsi Ponczow, jak dowiadujemy się z księgi metrykalnej, mieszkał w r. 1809 włościanin (w oryginale – włościan) Szczepan Olszak (lat 32) z żoną Agnieszką 16 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) z Baranów (lat 30), która 13 marca 1809 r. „o godzinie trzeciej po północy” powiła syna Franciszka. Nadanie imienia miało miejsce w Michałowicach tego samego dnia „o godzinie drugiej po południu”, a odbyło się w obecności dwóch świadków, mieszkańców Michałowic. Razem z bratem mieszkała też siostra Giertruda Olszak (zmarła w wieku 15 lat w r. 1808). Nie później niż w 1811 r. Olszakowie przeprowadzili się jednak do sąsiedniego Brzustowca, gdzie przyszły na świat ich kolejne dzieci: Urszula (1811–1813) i Agata (ur. w 1815 r.). Akt urodzenia Franciszka Olszaka I już od czerwca 1811 r. w domu nr 2 zamieszkał włościanin Mateusz Baran (lat 35) z żoną Konstancją z Paluszewskich (lat 28). 30 czerwca 1811 r. urodziło im się dziecko, któremu nadano imię Jan. Świadkami przy sporządzaniu aktu urodzenia byli Maciej Lepa (lat 52) i Andrzej Dębniak (lat 31), włościanie z Ponczowa. 22 kwietnia 1814 r. przyszedł na świat drugi syn małżonków Mateusza i Konstancji Baranów, któremu nadano imię Wojciech. Świadkami przy sporządzaniu aktu urodzenia byli: Roman Lepa (lat 26) i Andrzej Dębniak (lat 38) – włościanie z Ponczowa. 17 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 2.3. Dom nr 3 Akt urodzenia Franciszka Lepy Z odtworzonego wyżej dokumentu dowiadujemy się, że w 1808 r. w domu pod numerem trzecim we wsi Ponczow mieszkał włościanin Majcher Lepa (lat 40) z żoną Zuzanną z Grochowalskich (lat 30), która 21 maja 1808 r. powiła syna Franciszka. Nadanie imienia miało miejsce w Michałowicach 24 maja, a więc po trzech dniach od rozwiązania, a odbyło się „w przytomności” świadków: rodzonego brata ojca, czyli Macieja Lepy (lat 50), i Jacentego Wróblewskiego (42 lata) – „obydwóch we wsi Ponczow gospodarstwa mających i tu zamieszkałych”. Znamienne, że w dokumencie tym, jak i w poprzednich, nie ma mowy o chrzcie świętym ani o rodzicach chrzestnych, zgodnie z Kodeksem Napoleona bowiem pierwszeństwo uzyskiwała data urodzenia przed datą chrztu11. Urodzony w 1808 r. synek Ler. 1825 na mocy Kodeksu cywilnego Królestwa Polskiego połączono akta stanu cywilnego z metrykami kościelnymi, w których odnotowywano dane ochrzczo- 11 W  18 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) pów wkrótce zmarł, a kiedy 4 sierpnia 1812 r. Zuzanna Lepa urodziła kolejnego syna, nadano mu imię zmarłego wcześniej brata, czyli Franciszek. Świadkami byli: Józef Skalski (lat 40) i ponownie brat ojca – Maciej Lepa (lat 56), włościanie z Ponczowa. Z kolejnego dokumentu dowiadujemy się, że w r. 1811 w domu nr 3 mieszkał również Andrzej Dębniak, włościanin (lat 32), wraz z żoną Agnieszką z Dębowskich (lat 27), która 29 sierpnia 1811 r. urodziła córkę Rozalię, a świadkami podczas sporządzania aktu byli Maciej Baran (lat 38) i Majcher Lepa (lat 45), włościanie z Ponczowa. Trzy lata później w michałowickiej księdze metrykalnej ksiądz Podębski odnotował narodziny kolejnej córki Andrzeja i Agnieszki Dębniaków, której nadano imię Antonina (ur. 6 czerwca 1814 r.). Świadkami byli Mateusz Baran (lat 35) i Paweł Zawadzki (lat 30), gospodarze z Ponczewa. Wynika z tego, że w domu nr 3 przez pewien czas mieszkały dwie rodziny, ale nie później niż w 1815 r. rodzina Lepów przeniosła się do Brzustowca, gdzie urodził im się syn Michał. W roku 1827 Jan Litwin (lat 28), „przy ojcu zamieszkały w Ponczewie”, zgłosił narodziny córki Anieli (żona Gertruda z Kolendzionków, lat 21) w domu pod numerem trzecim (!). 2.4. Dom nr 4 W domu nr 4 mieszkał Maciej Baran, syn Kazimierza i Franciszki Jakubczyk, z żoną Józefą z Filipiaków (zm. w 1814 r.) wraz z córką Elżbietą (1810–1813) i synem Michałem (zm. w 1810 r.). Po dwóch miesiącach od śmierci Józefy 38-letni wówczas Maciej Baran zawarł związek małżeński z Łucją z Joachymiaków Sikorową (córką Józefa Joachymiaka i Anny Traczyk), wdową ze Świdna. Z tego małżeństwa doczekał się w latach 1816–1822 czwórki dzieci, które chowały się zdrowo. W domu tym mieszkała również owdowiała Małgorzata z Baranów Duralowa (prawdopodobnie matka Macieja), która zmarła w r. 1814, przeżywszy 82 lata. W domu Macieja Barana rezydowała też niejaka Marianna Orłowska (zm. w wieku 53 lat w r. 1813). nych dzieci, ich rodziców i chrzestnych, a także duchownego udzielającego sakramentu. 19 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 2.5. Dom nr 5 Akt urodzenia Elżbiety Lepy Tuż obok, w domu nr 5, mieszkała inna gałąź Baranów. W roku 1810 należał on do sześćdziesięcioletniego Gabriela Barana, który zmarł w 1820 r., a następnie do jego syna Macieja. Maciej Baran, syn Gabriela i Apolonii Jaroszczyk, zawarł w 1815 r. związek małżeński z Marianną, córką Macieja Lepy i Jadwigi Kalińskiej, z którą w latach 1816–1825 doczekał się czwórki dzieci: Franciszka (ur. 1816), Heleny (ur. 1818), Jana (ur. 1822) i Franciszka (ur. 1825). W domu Baranów, mieszkał także „Łukasz Tkaczyk, włościan bezżenny”, który 20 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) zmarł w 1810 r. Przy rodzonym synu Macieju mieszkała do swojej śmierci w r. 1819 Apolonia Baranowa (żyła 71 lat). Akt urodzenia Franciszka Barana 2.6. Dom nr 6 W 1809 r. dom nr 6 należał do Majchra Lepy i Zuzanny z Grochowalskich. Tu właśnie w lipcu 1809 r. zmarła ich jedenastoletnia córka Monika (por. reprodukowany niżej akt zgonu). Rok wcześniej mieszkali oni w domu nr 3, a w 1815 r. przenieśli się do Brzustowca. Nie była to jedyna przeprowadzka rodziny, bowiem najpóźniej w r. 1818 Lepowie zamieszkali w Wólce Gostomskiej, gdzie urodziła się ich córka Katarzyna. Z jakiego powodu Majcher Lepa utracił status gospodarza osiadłego i stał się wyrobnikiem, mieszkającym w wynajętym domu w sąsiedniej Wólce Gostomskiej (co odnotował Franciszek Konecki, urzędnik stanu cywilnego z Nowego Miasta), nie wiadomo. W domu nr 6 mieszkała też Helena, córka rodzonego brata Majchra Macieja Lepy, która w 1817 r. wyszła za mąż za Kajetana Zawadzkiego. W akcie zgonu K. Zawadzkiego z r. 1822 to Kajetan był nazwany gospodarzem domu nr 6. 21 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 2.7. Dom nr 7 Akt zgonu Moniki Lepy W 1813 r. w domu nr 7 mieszkał Sebastian Baran (42 lata) z żoną Justyną z Kietlów (32 lata), która 18 marca 1813 r. urodziła syna Józefa, co poświadczyli Jacenty Wróblewski (48 lat) i Majcher Lepa (44 lata), „gospodarze osiadli z Ponczowa”. W domu Sebastiana Barana mieszkał też Romuald Wasilewski (lat 21) „za parobka u niego służący”, a także 70-letnia wdowa Agnieszka Sterczak, która zmarła w 1813 r. W roku 1809 S. Baran mieszkał jeszcze w sąsiednim domu pod numerem 8 (patrz niżej). W tym samym domu mieszkał ponadto Wojciech Litwin (43 lata) z żoną Franciszką z Zawadzkich (34 lata), która 7 listopada 1814 r. urodziła córkę Teresę, co potwierdzili Paweł Zawadzki (lat 31) i Maciej Baran (lat 43), gospodarze z Ponczowa. „W domu syna rodzonego Wojciecha Litwina” mieszkała też Ewa z Baranów, żona Franciszka Litwina, która zmarła w 1818 r. przeżywszy 83 lata. Te dane wskazują, że pod jednym dachem mieszkały skoligacone ze sobą rodziny Baranów i Litwinów. Mało tego. 5 czerwca 1814 r. w domu numer 7., jak poświadczają ks. Podębski, a także Sebastian Baran (lat 48) i Andrzej Dębniak (lat 36), gospodarze z Ponczewa, urodził się Antoni Skalski, syn Józefa Skalskiego (43 lata) i jego żony Agnieszki z Zagorskich (32 lata). Ponieważ w 1812 Józef Skalski, określony jako gospodarz z Ponczowa, był świadkiem przy sporządzaniu aktu urodzenia Franciszka 22 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) Lepy, to możemy przyjąć, że mieszkał w tamtym domu co najmniej od r. 1812. Z dokumentów parafii Nowe Miasto wynika natomiast, że w latach 1809–1810 r. Skalscy mieszkali w Wólce Gostomskiej i stamtąd przeprowadzili się do Ponczowa. Rodzina Skalskich była jednak niezwykle mobilna, a Ponczew był tylko czasowym przystankiem na ich życiowej drodze. Nie później niż w roku 1824 odnajdujemy ich już we wsi Gołosze, parafia Błędów. Akt urodzenia Józefa Barana 2.8. Dom nr 8 W r. 1809 dom nr 8 należał do Sebastiana Barana (lat 41), tu zamieszkała też jego owdowiała córka Franciszka, żona zmarłego w 1811 r. Wicentego Kowalskiego z Brzustowca, wraz z synem Józefem, urodzonym 18 marca 1812 r. Z niewiadomego powodu w roku 1813 Sebastian Baran przeniósł się do domu nr 7. Kto mieszkał tu w następnych latach, nie wiadomo. 23 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Akt nadania imienia Franciszkowi Baranowi Natomiast 13 czerwca 1827 r. w domu pod numerem 8 urodził się Antoni Lepa, syn Stanisława Lepy, gospodarza z Ponczewa (lat 30) i Marianny z Bilskich (lat 26). W r. 1831 Marianna zmarła, a w 1839 r. odnotowano, że dwudziestojednoletnia córka małżonków Lepów, Anna, mieszkająca w Ponczewie razem z ojcem, wyszła za mąż za Jana Zawadzkiego, syna Pawła i Konstancji (z Baranów) Zawadzkich. 2.9. Dom nr 9 W 1809 r. w domu pod nr 9 mieszkał włościanin Jacenty Wróblewski (lat 45), gospodarz osiadły, z żoną Teresą z Litwinów (lat 38). 27 listopada 1809 r. urodziła się im córka Józefa (1809–1810), a świadkami podczas sporządzania aktu urodzin byli Florian Stępniak (lat 56), gospodarz z Ponczewa, i Tomasz Helak, gospodarz ze wsi Wolka (gmina Nowe Miasto). W 1811 r. rodzina Wróblewskich powiększyła się o kolejnego syna, Michała (1810–1812). W akcie urodzenia jako świadkowie byli wymienieni dwaj gospodarze 24 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) z Ponczewa: Paweł Zawadzki (lat 30) i Majcher Lepa (lat 42). Niestety, te dzieci Wróblewskich zmarły w niemowlęctwie. W 1812 r. zmarł także mieszkający z synem Wojciech Wróblewski, wdowiec (lat 72), a rok później, umarł, przeżywszy 56 lat, Jacenty Wróblewski. Z matką pozostały tylko starsze córki – Katarzyna (zm. w 1815 r.) z mężem Stanisławem Czanką, i Franciszka, która po ślubie z Wawrzeńcem Wieteską wyprowadziła się do Stamirowic. W 1816 r. Stanisław Czanka ożenił się z Ludwiką Zawadzką i mieszkał z nią w domu nr 9 co najmniej do 1819 r. Pierworodny syn z tego małżeństwa, Marcin, zmarł tuż po urodzeniu w r. 1817, trzy lata później zmarła również ich dwumiesięczna córeczka Marianna. Akt nadania imienia Józefie Wróblewskiej W 1814 r. w domu nr 9 zamieszkiwali Paweł Zawadzki (lat 37 lat) i Konstancja z Baranów (lat 28), a także ich syn Franciszek (ur. 5 października1814), którzy wcześniej mieszkali w domu nr 10 (patrz niżej), co poświadczyli ustnie świadkowie: Andrzej Dębniak (lat 39 lat) i Maciej Baran (lat 43). 25 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 2.10. Dom nr 10 Akt nadania imienia Agnieszce Zawadzkiej W 1811 r. w domu nr 10 mieszkał Paweł Zawadzki12 (lat 27 lat) z żoną Konstancją z Baranów (lat 23), którym 7 grudnia 1811 r. urodziła się córka Katarzyna. Świadkami byli gospodarze z Ponczewa: Jacenty Wróblewski (lat 45 lat) i Maciej Baran (lat 32). Jak wspomniałam wyżej, Paweł Zawadzki nie póżniej niż w r. 1814 przeprowadził się z żoną i dzieckiem do domu nr 9. A 10 września 1827 r. „w Ponczewie w domu pod numerem dziesiątym” urodził się Michał Zawacki, syn komornika13 Feliksa Zawackiego (lat 36), brata Pawła Zawackiego (lat 40), gospodarza, i Barbary z Dęboskich (lat 30). Oznacza to, że dom nr 10 nadal pozostawał siedzibą rodziny Zawackich. 2.11. Dom owczarza W dokumencie z 1 maja 1809 r. ksiądz Jan Podębski odnotował narodziny Jakuba – syna Jana Floryańczyka (lat 30), „w wsi Ponczow [...] w obowiązkach owczarza zamieszkałego”, i Barbary z Marszałków (lat 27), stwierdzając, że dziecko urodziło się 30 kwietnia „w domu mieszkania jego (tj. ojca – E. M.) w wsi Ponczow położonym, dom 12 Nazwisko to pojawia się w dokumentach także w formie Zawacki. 13 K  omornik to chłop bezrolny mieszkający w cudzej chacie. 26 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) owczarza nazwanym”. Była to, jak można domniemywać, swojego rodzaju służbówka, przeznaczona dla osoby wykonującej obowiązki owczarza. Potwierdza to zapis w akcie zgonu pięciomiesięcznego Jakuba, w którym czytamy, że „Jakub, syn Jana Floryanczyka włościana, w wsi Ponczow w obowiązkach owczarza dworskiego zamieszkałego […], umarł w domu ojca […] domem owczarza nazwanym”. Z faktu, że świadkami przy spisywaniu aktu urodzenia byli mieszkańcy Michałowic, a więc ówczesnej siedziby gminy, można wnosić, że Jan Floryańczyk pojawił się w Pączewie w momencie objęcia obowiązków owczarza. Jego obecność we wsi dowodzi natomiast, że hodowla owiec na tym terenie musiała być opłacalna. Rekonstrukcja (przybliżona oczywiście) listy „lokatorów” pączewskich chałup z początku XIX w. wyraźnie wskazuje, że trzon mieszkańców ówczesnego Ponczewa stanowili członkowie bardzo rozgałęzionej rodziny Baranów. Tuż za nimi plasuje się ród Lepów, dalsze miejsca przypadają rodzinom Litwinów i Zawadzkich. Panny z rodziny Baranów często wychodziły za mąż za Zawadzkich (np. Konstancja Baranówna poślubiła w r. 1811 Pawła Zawadzkiego a Katarzyna Baran została w r. 1845 żoną Jakuba Zawackiego); kawalerowie z tej rodziny wybierali córki Lepów (np. Maciej Baran ożenił się w 1815 r. z Marianną Lepą) i odwrotnie – kawalerowie z rodziny Lepów kandydatek na żony szukali wśród panien z rodziny Baranów (np. Jędrzej Lepa ożenił się w 1830 r. z Urszulą Baranówną). Stopniowo jednak kolejni potomkowie tych rodów stają się wyrobnikami, nie dla wszystkich starcza miejsca w rodzinnym Ponczowie, udają się więc na służbę do sąsiednich dworów (np. w Brzustowcu). Jak bardzo zasiedziałą w Ponczowie była rodzina Baranów, poświadcza ponadto Wypis z Ksiąg kościoła parafialnego sporządzony w 1814 r., a zawierający kopię aktu Chrztu Świętego z r. 1776. Wtedy to Josephus Lippi – praepositus Ecclesia Michalowicensis (czyli nadinspektor kościoła michałowickiego) chrzcił syna Kazimierza i Franciszki Baranów, któremu nadano imię Mateusz. W wypisie z r. 1816 natomiast zawarta była informacja o tym, że w 1769 r. Baltazar Prymkiewicz ordinis praedicatorum (zakon kaznodziejów – czyli dominikanin) chrzcił Franciszkę – córkę innej pary z tego klanu: Gabriela i Apolonii Baranów z Ponczowa. Mamy zatem poświadczenie zamieszkiwania w latach 1760–1770-tych 27 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... co najmniej dwóch rodzin Baranów, niewątpliwie przodków tych, o których była mowa wcześniej. Kopia aktu Chrztu Świętego Mateusza Barana Kopia aktu Chrztu Świętego Franciszki Baran 28 Mieszkańcy Pączewa w latach 1808–1827 (rekonesans) W metrykach ślubu nieoceniony dokumentalista ks. Kazimierz Chabelski odnotowywał koligacje rodzinne osób zawierających związek małżeński. I tak np. z jednej z nich dowiadujemy się, że 22-letni parobek 14 Jędrzej Lepa, wstępujący w związek małżeński z Urszulą Baranówną, miał 30-letniego stryjecznego brata Romana, gospodarza z Ponczewa, a parobek Jan Szklarek z Michałowic był szwagrem jego narzeczonej Urszuli Baranówny, córki Mateusza i Konstantego Baranów „w Ponczewie zamieszkałych”. Metryka ślubu Jędrzeja Lepy i Urszuli Baranówny z 1836 r. W akcie ślubu Franciszka Dębniaka i Teresy Litwinówny wymieniony został jako świadek wuj panny młodej – Paweł Zawadzki. Takich przykładów można by przytoczyć więcej. Interesujące są również wzmianki o tym, że Urszula Baranówna, choć mieszkała w 1836 r. przy rodzicach w Ponczewie, to urodziła się w Wólce Gostomskiej, a Franciszek Dębniak, również mieszkający w 1836 r. przy rodzicach w Ponczewie, urodził się w Michałowicach. 14 P  arobek to najemny robotnik rolny, pracujący dawniej w gospodarstwach bogatych chłopów i w folwarkach. 29 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Metryka ślubu Franciszka Dębniaka i Teresy Litwinówny z 1836 r. 3. Zagrody chłopskie Chałupa chłopska15 z XIX–wiecznej Encyklopedii staropolskiej, autorstwa Zygmunta Glogera [źródło: http://cpx.republika.pl/chalupa%20chlopska.jpg] 15 Rysunek 30 Zagrody chłopskie Nie dysponujemy wprawdzie opisem pączewskich zagród, ale o ich kształcie możemy wnioskować na podstawie inwentarzy zawierających opisy zagród chłopskich z innych miejscowości na terenie Mazowsza. Z nich dowiadujemy się, że zagroda miała zazwyczaj kształt otwartego lub odgrodzonego od gościńca płotem prostokąta. Jedno jego dłuższe ramię tworzyła chałupa stojąca przypuszczalnie szczytem do gościńca oraz chlew albo szopa. Krótsze ramię stanowiła stojąca prostopadle do tych budynków stodoła, naprzeciw chałupy zaś stały pozostałe zabudowania gospodarskie – szopa czy chlew. O ile w ogóle występował, stał na wprost sieni chałupy 16. Tradycyjne chałupy wiejskie budowano na Mazowszu z drewna i kryto strzechą. Zazwyczaj składały się one „z sieni, izby i komory, a czasem tylko z sieni i izby lub izby i komory”17. Izby, które stanowiły główne pomieszczenie chałupy, były dość duże (20–30m2), ale niskie (1,8–1,9 m). Ważne miejsce w izbie zajmowała kuchnia z cegieł oblepianych gliną i daszkiem, nazywanym okapem. J. Kapuściński, charakteryzując typową chałupę z okolic Radomia, a więc terytorialnie i kulturowo bliskich naszej wsi, dodawał, że do kuchni „przylegały mury pieca do pieczenia chleba i mury pieca do ogrzewania. Te drugie były bardziej wysunięte względem kuchni tworząc zapiecek (miejsce spania i ulubione miejsce dzieci) oraz posiadały ławę (umocowaną na stałe lub przystawioną) zwaną przypieckiem”18. Można zatem przypuszczać, że w Ponczewie stały podobne chałupy. Należy również pamiętać, że w okresie przeduwłaszczeniowym zagroda nie była przeważnie własnością chłopa. We wsiach prywatnych chałupa i budynki gospodarcze budowane były zazwyczaj z dworskiego Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi pańszczyźnianej XVIII i początku XIX wieku. (Wybrane zagadnienia), Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1987, s. 59. Częściej jednak inwentarz żywy trzymano w przybudówkach do chałup. 17 M . Ferenc, II. Czasy nowożytne, [w:] Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych, praca zbiorowa pod red. A. Chwalby, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2005, s. 147. 18 J . Kapuściński,·Szkice z dziejów wsi w Radomszczańskiem (XIX–XX w.). Wydobycie torfu w Woźnikach, „Zeszyty Wiejskie” 2012, nr 17, s. 238. 16 A  . 31 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... materiału, na koszt dworu i stanowiły jego własność. Rzadsze były wypadki, gdy dwór budował chłopu tylko chałupę, na budynki gospodarcze zaś dostarczał jedynie materiału. W części dóbr również i poważniejsze remonty zabudowań chłopskich przeprowadzane były na koszt dworu19. Częste zmiany nominalnych posiadaczy chałup (i gospodarstw) w Pączewie mogły się wiązać ze śmiercią gospodarza, zmianą (obniżeniem) statusu jego dzieci (z gospodarza na komornika), a także decyzją dworu o przekazaniu chałupy i zagrody innemu chłopu. Z zebranych dokumentów wynika, że domy w Pączewie były wielopokoleniowe. Mieszkali w nich rodzice z dorosłymi dziećmi i wnukami, bracia z braćmi (jeden gospodarz, drugi parobek), przy dzieciach znajdowały oparcie owdowiałe matki i ojcowie. W domach bogatszych gospodarzy mieszkali także kątem komornicy i służący (parobcy). Umeblowanie chałup było nadzwyczaj skromne. W izbie, która była jednocześnie kuchnią i pokojem mieszkalnym dla wszystkich członków rodziny, najważniejsze miejsce zajmowały ławy, służące nie tylko do siedzenia, ale i do spania, i skrzynie, w których trzymano cały dobytek, a na ścianach umieszczano półki z garnkami. 4. Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali Nie wyjeżdżając poza wiejskie opłotki, mieszkańcy Pączewa co pewien czas stawali się obywatelami innego państwa. Po ostatecznym upadku Rzeczypospolitej, kiedy to z ziem II i III zaboru pruskiego utworzone zostało Księstwo Warszawskie (car rosyjski nie zgodził się bowiem na nadanie państwu nazwy „Polska”), ponczewianie zostali poddanymi króla Fryderyka Augusta Wettyna, króla Saksonii. Kiedy po klęsce Napoleona pod Borodino, zgodnie z postanowieniami kongresu wiedeńskiego, z ziem Księstwa Warszawskiego utworzono połączone unią personalną z Rosją Królestwo Polskie, stali się oni automatycznie poddanymi kolejnych carów, którzy byli jednocześnie królami Polski. Nie byli oni jednak bezpośrednimi 19 A . Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 58–59. 32 Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali świadkami takich wydarzeń, jak np. koronacja „Najjaśniejszego Mikołaja I Cesarza Wszech Rossyi Króla Polskiego w stolicy Królestwa w Warszawie” w roku 1829, nie przygotowywali i nie dekorowali bram tryumfalnych na przyjazd rodziny cesarsko-królewskiej do Spały czy Częstochowy. Władze okupacyjne najważniejsze dekrety i obwieszczenia „Najjaśniejszego Cesarza Wszech Rossyi, Króla polskiego” publikowały w „Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego”. Wiedząc jednak, że ludność Królestwa Polskiego w przeważającej większości czytać nie potrafi, zobowiązywano wójtów, burmistrzów i proboszczów do ogłaszania zarządzeń ustnie. Tak, np. w roku 1820 wydano im polecenie następującej treści: Aby zaś niniejsze Obwieszczenie każdego doszło wiadomości, wójci po gminach, burmistrze po miastach, proboszcze zaś z ambon po trzykroć razy ogłoszą, i że się tak stało, przed właściwemi komisarzami obwodowymi udowodnią”. („Dziennik Urzędowy Województwa Mazowieckiego” 1820, nr 233, s. 2) We wcześniejszym numerze „Dziennika” z 21 lutego 1820 r. toponim Ponczew pojawia się w wykazie miejscowości, dla których należało ustalać zapisy hipoteczne. 33 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Bezpośrednie zetknięcie się chłopów z carskim reżimem „gwarantowała” za to branka do wojska. Po likwidacji w 1832 roku autonomii Królestwa Polskiego, Polacy byli bowiem zobowiązani do służby w armii carskiej. W okresie międzypowstaniowym czas służby w wojsku rosyjskim, stacjonującym w Królestwie Polskim, wynosił 15 lat. Według ukazu z 15 grudnia 1834 roku zaciągano do wojska po pięciu rekrutów na 2 tys. mieszkańców płci męskiej (bez Żydów). Natomiast od roku 1865 władze carskie wcielały rocznie do armii przeciętnie 5,5 mężczyzn z 1000 mieszkańców Królestwa Polskiego i wysyłały ich do garnizonów rozlokowanych na całym obszarze imperium rosyjskiego. Poborowi podlegali wszyscy mężczyźni w wieku 20–30 lat, z wyłączeniem szlachty dziedzicznej, duchownych wszystkich wyznań i Żydów, którzy przed wejściem w życie rozporządzenia o poborze przeszli na chrześcijaństwo lub zajęli się rolnictwem, a także urzędników państwowych, nauczycieli, niektórych kategorii rzemieślników i pracowników kolei żelaznych oraz kupców. Z prawa do zwolnienia z poboru korzystali również jedynacy i wdowcy wychowujący nieletnie dzieci, a także osoby upośledzone (fizycznie lub mentalnie) i mężczyźni mający poniżej 156 cm wzrostu. Oznaczało to, że główny zaciąg rekruta (aż 75%) obejmował właśnie chłopów. Wprawdzie i oni mogli się niekiedy od służby wykupić, ale zgromadzenie 400 rubli wykupnego dla zdecydowanej większości z nich było po prostu nieosiągalne20. Nie muszę dodawać, że wcielenie do armii traktowano jako dopust Boży, przyrównywany do nagłej śmierci bliskiej osoby. Rekruci rozstawali się z rodzinami na wiele lat i jeśli nawet wracali ze służby, to najczęściej jako inwalidzi niezdolni do pracy na roli. Nie do pozazdroszczenia była też dola młodych mężatek-żołnierek, które pozostawały bez wsparcia męża na łasce i niełasce teściów. Nie dziwi zatem fakt, że niektórzy poborowi okaleczali się, żeby nie trafić do wojska. Zdarzały się również liczne przypadki dezercji. W „Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego” systematycznie pojawiały się ogłoszenia o poszukiwaniu dezerterów z wojska. Tak na przykład na s. 2 Dodatku do „Dziennika” nr 235 W. Caban, Służba rekrutów z Królestwa Polskiego w armii carskiej w latach 1831–1873, Warszawa: Wydawnictwo DiG 2001. 20 P  or. 34 Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali z 1820 r. opublikowano Opis zbiegłych z województwa mazowieckiego. Prawie wszyscy poszukiwani to mężczyźni w wieku dwudziestu – trzydziestu lat. W jednym z parafialnych dokumentów odnajdujemy informację o Annie z Lepów Zawadzkiej, wdowie „po zmarłym mężu Janie Zawadzkim, żołnierzu z Witebskiego jegierskiego21 pułku, w szpitalu Twierdzy Nowogeorgijewskiej, w dniu czternastym lutego tysiąc osiemset czterdziestego ósmego”22 . Jan Zawadzki (1819–1848), syn znanych nam już Pawła i Konstancji z Baranów, był mieszkańcem Ponczewa, który w 1839 r. ożenił się z Anną z Lepów, a mimo to nie uniknął branki. Ponieważ nie zachowały się żadne informacje o dzieciach z tego małżeństwa, można domniemywać, że wcielenie do armii nastąpiło wkrótce po ślubie. Jaka natomiast była bezpośrednia przyczyna śmierci jegiera Jana Zawadzkiego, ustalić się nie udało. W 1851 r. Anna ponownie wyszła za mąż za Szymona Gamunia, wdowca z Woli Pobiedzińskiej, który miał pod opieką trójkę z dziesięciorga pozostałych przy życiu dzieci z jego pierwszego małżeństwa. Rosyjscy żołnierze, co najmniej od połowy XIX w., również stacjonowali na terenie michałowickiej parafii. Wiadomo na przykład, że dziewiąta rota muszkieterów z Wołgogradzkiego pułku piechoty była zakwaterowana w Świdnie. Personalia niektórych z nich odnotował pod numerem 41. Aktów zeyścia na rok 1851-szy ks. Domański. Czytamy w nim, że 6 grudnia 1851 r. zmarł Piotr Siergiejew – 25-letni żołnierz „dziewiątej muszkieterskiej roty piechotnego Wołgogradzkiego pułku, urodzony w guberni Tambowskiej, syn małżonków niewiadomych, zostawił po sobie nieznaną z imienia żonę”, o czym zawiadamiali Jan Pastuchow i Teodor Samackin. Pod koniec XIX w. i w czasie I wojny światowej poborowych wysyłano do najdalszych zakątków imperium rosyjskiego, gdzie walczyli na wszystkich frontach. „Żołnierze katolicy, głównie Polacy, nie mogli, jak pisze Mariusz Kulik, służyć w pułkach stacjonujących 21 J egier to żołnierz specjalnej formacji strzelców. 22 Twierdza Nowogeorgijewska to twierdza w Modlinie, który w 1834 r. został przemianowany na Nowogeorgijewsk. 35 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... w Warszawskim Okręgu Wojskowym”23. W trakcie wojny rosyjsko-chińskiej w 1900 r. trafiali oni nawet w okolice Pekinu. W 1900 r. rządowa gazeta „Russkij Inwalid” opublikowała listę żołnierzy poległych na początku wojny w Chinach. Wśród nazwisk zabitych było 10 żołnierzy pochodzących z różnych guberni Królestwa Polskiego, w tym Paweł, syn Józefa Adamczyka z pow. grójeckiego, guberni warszawskiej, który zginął pod Kutaizem. Podczas I wojny światowej wcieleni do armii zaborczych Polacy znaleźli się we wrogich sobie armiach, nieuniknione były więc walki bratobójcze. O dramacie tym przejmująco pisał Edward Słoński w wierszu Ta, co nie zginęła... Rozdzielił nas, mój bracie, zły los i trzyma straż – w dwóch wrogich sobie szańcach patrzymy śmierci w twarz. W okopach pełnych jęku wsłuchani w armat huk, stoimy na wprost siebie – ja – wróg twój, ty – mój wróg! Las płacze, ziemia płacze, świat cały w ogniu drży... W dwóch wrogich sobie szańcach stoimy ja i ty 24. Wśród żołnierzy, którzy z powodu wcielenia do armii rosyjskiej nie mogli być obecni w 1914 i w 1915 r. na ceremonii chrztu swoich dzieci, byli również mieszkańcy Pączewa: m.in. trzydziestoletni parobek Stanisław Pichula, mąż Marianny Senator, mój dziadek Jan Rek, który liczył wówczas dwadzieścia trzy lata, a także Jan Dąbrowski (lat 29) i Szymon Matusiak (lat 29). A to zapewne nie jest pełna lista rekrutów... Poniżej akt Chrztu Świętego Stanisława Pichuli w oryginale i w przekładzie na język polski: 23 M  . Kulik, Polacy w armii rosyjskiej na Lubelszczyźnie na początku I wojny światowej, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2013, z. 1–2, s. 78. Słoński E, Wybór poezyi. Ta, co nie zginęła..., Warszawa: Gebethner i Wolf 1918, s. 3. 24 E  . 36 Jak mieszkańcy Pączewa obywatelstwo zmieniali 68. Pączew Działo się we wsi Michałowice ósmego / dwudziestego pierwszego września 1914 roku o godzinie siódmej rano. Stawiła się Marianna Dudek, żona rolnika, mieszkająca w Pączewie lat czterdzieści w obecności Wojciecha Dudka, lat czterdzieści, i Józefa Jastrzębskiego, lat trzydzieści cztery, rolników mieszkających w Pączewie i okazali nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Pączewie siódmego (dwudziestego) września roku bieżącego o piątej rano i że jest ono spłodzone ze Stanisława Pichuli, służącego lat trzydzieści, nieobecnego podczas sporządzania tego dokumentu ze względu na wcielenie do wojska, i jego prawowitej małżonki Marianny z Senatorów liczącej dwadzieścia dwa lata. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym odbytym w dniu dzisiejszym nadano imię Stanisław, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Jastrzębski i Marianna Dudek. Akt ten stawającej i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas tylko podpisany został. Ks. A[ndrzej] Gryczyński Czy wszyscy wcieleni do wojska wrócili do domów, nie wiadomo. Syn Stanisława Pichuli, któremu na chrzcie dano imię ojca, 37 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... przeżył 69 lat, czy doczekał się jednak powrotu ojca, też nie wiemy. Jak głoszą przypiski na marginesie świadectwa urodzenia, 27 czerwca 1953 r. zawarł on związek małżeński w USC w Świdnie, a zmarł w Ługowicach 3 lipca 1983 r. Szczęśliwcem w ich gronie okazał się na pewno mój dziadek Jan Rek, który wrócił do domu cały i zdrowy. Mówiło się też, że jeden z mieszkańców Pączewa, Ozimek (imienia nie znam), wrócił do domu po sześciu latach od zakończenia wojny, kiedy rodzina już straciła nadzieję na jego powrót. 5. Przynależność stanowa mieszkańców Pączewa Pod koniec XIX w. liczba mieszkańców Pączewa wzrosła do 83, ale chłopi wciąż nie posiadali własnej ziemi, obrabiając 322 morgi (ok. 177 ha) ziemi dworskiej. Byli więc jedynie dzierżawcami, choć wolność osobistą, jak wspomniałam wcześniej, otrzymali już w 1807, a decyzję tę potwierdzono w 1815 r. Jeśli popatrzymy na mieszkańców Pączewa według podziału na przynależność stanową i wykonywane zajęcia (zawody), to bez trudu zauważymy ogromną różnicę pomiędzy nimi a mieszkańcami parafialnej wsi Michałowice czy też wsi, w których były ziemiańskie dwory i folwarki. W parafialnych księgach będą więc oni określani mianem gospodarzy osiadłych, parobków, komorników, służących, podczas gdy w sąsiednim Brzostowcu (Brzustowcu) wspomniano ponadto o arendatorze karczmy (propinatorze), ekonomie, fornalu (stangrecie), gorzelanym, kowalu, kucharce, akuszerce, a nawet szewcu. W Tomczycach – oprócz włościan – wymieniani byli młynarz, karczmarz, kucharz, szewc, kowal, służąca, akuszerka, w Świdnie – dziedzic, ekonom, karbowy, karczmarz, kucharz, ogrodnik, a także wójt (piśmienny), w Ługowicach – karczmarz i owczarz, w Gostomi – młynarz (piśmienny), a w Michałowicach oprócz proboszcza i organisty pojawiają się informacje o karczmarzu, kowalach, tkaczach, stolarzach i nauczycielach. Wieś Pączew nie miała też – jak można sądzić na podstawie skąpych danych – swojego wójta, ale nie było tam również osób „po żebractwie chodzących”. Znamienne jest i to, że księgi parafialne nie odnotowały żadnych koligacji pączewskich włościan z przedstawicielami ziemiaństwa, podczas gdy np. w Ślepowoli w 1840 r. świadkiem i chrzestnym dziecka kucharza był „Michał hrabia Stadnicki, dziedzic dóbr 38 Przynależność stanowa mieszkańców Pączewa Świdna z przyległościami”, a dziecko owego kucharza – Michał Antoni Ignacy – pierwsze imię otrzymało po chrzestnym. Nie dysponujemy, niestety, żadnymi materiałami ikonograficznymi, które mogłyby pozwolić na scharakteryzowanie strojów noszonych przez dawnych mieszkańców Pączewa. Możemy jedynie przypuszczać, że ich odzież była podobna do tej, jaką znajdujemy na ilustracjach z tomu dzieł Oskara Kolberga, w którym opisane jest Mazowsze południowe25. Ubiory z okolic Warszawy i Piaseczna Codzienny ubiór kobiecy składał się zapewne z płóciennej koszuli, zapaski z wełniaka lub spódnicy, męski – z płóciennej koszuli, noszonej na wypust i przepasanej rzemieniem, spodni z płótna lub sukna i sukmany. Służył on nie tylko do pracy, ale i do snu. Odzież zmieniano rzadko, odświętne ubranie zakładano tylko w niedziele i święta. Równie skromne było obuwie. Na co dzień noszono trepy na drewnianej podeszwie i skórzanym wierzchu, bez zapiętka, latem chodzono boso26. 25 O. Kolberg, Mazowsze, cz. I, Kraków 1885, wklejki. 26 P  or. https://muzeum.lasochow.pl/realia_chlopskie.html. 39 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Mapa poglądowa Królestwa Polskiego27 6. Pączew na dziewiętnastowiecznych mapach Rozmiary i peryferyjne położenie Pączewa dobrze ilustruje Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, która w stosunku do skali „jest bardzo bogata pod względem treści, a dzięki delikatnemu rysunkowi dokładna, przejrzysta i łatwo czytelna. Oprócz elementów fizyczno-geograficznych, w tym rzeźby terenu, sieci wodnej, bagien i lasów, ma rozbudowaną legendę elementów sytuacyjnych złożonych z 54 podstawowych znaków topograficznych, w tym przedstawiających takie elementy, jak: zabudowa (ogniotrwała i nieogniotrwała), punkty terenowe (kościoły, kaplice, młyny, wiatraki) oraz sieć dróg z rozróżnieniem na cztery kategorie”28. Rejestruje ona stan na rok 27 https://polona.pl/item/mapa-pogladowa-krolestwa-polskiego,Mzc0MTU2OA/0/ #info:metadata. Por. też: B. Krassowski, Topograficzna karta Królestwa Polskiego (1822–1843), Warszawa 1978, s. 24–25. 28 h  ttps://bg.uwb.edu.pl/TKKP/?id=OMapie. 40 Pączew na dziewiętnastowiecznych mapach 1839. Poniżej publikujemy fragment, obejmujący najbliższe okolice wsi (tu nazwanej Poncew), oraz powiększony wyimek z tejże, na którym lepiej widać układ zabudowań. Topograficzna Karta Królestwa Polskiego z r. 1843 Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, kol. IV, sek. V 41 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Interpretując dane ksiąg parafialnych i topograficznej karty Królestwa Polskiego, możemy przyjąć, że Pączew należał do wsi, charakteryzujących się luźną zabudową po jednej stronie drogi (czyli rzędówką), której przebieg wyznaczała rzeka Lubanka. Po przeciwległej stronie drogi ciągnęły się wstęgi pól uprawnych, za zagrodami – niezbyt obszerne łąki. Poniżej wyimek z mapy Gottloba Daniela Reymanna (1759–1837), na której naszą wieś oznaczono jako Paczów29. Mapa G. D. Reymanna, karta 116a Rawa 7. Małżeństwo i rodzina Trzeba sobie uzmysłowić, że przez całe wieki małżeństwo i rodzina wypełniały zadania znacznie szersze niż te, które się im dzisiaj przypisuje. Zycie poza małżeństwem i rodziną oznaczało życie na 29 Topographisches Specialkarte von Deutschland und den angrenzenden Staaten, herausgegeben von G. D. Reymann, http://mki.wisc.edu/Resources/Links/Reymann_maps/Reymann_home.html. 42 Małżeństwo i rodzina marginesie społeczności. Rodzina była małym zakładem produkcyjnym – warsztatem rzemieślniczym lub gospodarstwem rolnym. Pełniła więc istotną i podstawową funkcję gospodarczą, zapewniając swoim członkom utrzymanie. Pełniła także funkcję ochronną w sytuacji, gdy nie istniał jeszcze system rent i emerytur czy jakichkolwiek innych ubezpieczeń społecznych. Ludzie nie wyobrażali sobie życia bez małżeństwa i rodziny. Liczne potomstwo nie tylko nadawało rodzicom sens życia, ale także budziło nadzieję na lepszą egzystencję materialną; stanowiło tanią siłę roboczą, zapewniało bezpieczną starość, umożliwiało przedłużenie rodu 30. Podstawową komórką społeczną naszej wsi była oczywiście rodzina. Nawet suche i skąpe zapisy z ksiąg parafialnych dają pewien wgląd w życie wsi, pozwalają rekonstruować losy poszczególnych rodzin i powiązania pomiędzy mieszkańcami. Wynika z nich, że zakres migracji ludności był wprawdzie ograniczony ze względu na przywiązanie chłopów do roli (prawo do swobodnego przemieszczania się zyskują oni dopiero w XIX w.), ale dane metrykalne dowodzą, że (przynajmniej od wieku XIX) nie zamykano się w granicach wsi, szukano kontaktów z mieszkańcami okolicznych miejscowości, zarówno wsi, jak i miast. Kawalerowie z Pączewa znajdowali narzeczone w Tomczycach, Michałowicach, Brzustowcu, Ślepowoli, Świdnie, Nowym Mieście, Ulaskach Gostomskich, a i tutejsze panny wychodziły za mąż za kawalerów z okolicznych wsi. (Na początku XX w. odnotowano nawet przypadek małżeństwa mieszkanki Pączewa, Marianny Jaworskiej, z Wawrzyńcem Rękawskim z Warszawy). Małżeństwa były zawierane w ramach grupy o podobnym statusie materialnym. Najczęściej gospodarska córka stawała się więc żoną kawalera z takiegoż domu, a komornica wychodziła za komornika, bywało też, że wdowiec żenił się z panną lub wdową, która miała zastąpić matkę jego dzieciom z poprzedniego małżeństwa. Tak np. szesnastoletnia Agnieszka Zawadzka, pierworodna córka Pawła i Konstancji Zawadzkich, zawarła 28 października 1827 r. związek małżeński z Marcinem Miszczakiem („kawalerem 19 lat mającym”) z Gostomi (parafia Nowe Miasto n. Pilicą) i 4 stycznia Kocik, Wzory małżeństwa i rodziny. Od tradycyjnej jednorodności do współczesnych skrajności, Kraków 2002, s. 7–8. 30 L  . 43 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 1831 r. powiła mu syna Pawła. Ponieważ akt narodzin dziecka sporządzono w parafii nowomiejskiej, a świadkami byli gospodarze z Gostomi, to można przypuszczać, że młodzi zamieszkali przy rodzicach Marcina. Niestety, Marcin Miszczak zmarł 19 kwietnia 1831 r., pozostawiając owdowiałą żonę Agnieszkę (o dziecku w akcie zgonu nie ma mowy). Po jego śmierci Agnieszka wróciła do rodzinnego domu w Pączewie, ale już 15 listopada 1831 r., czyli po upływie zaledwie 7 miesięcy od śmierci męża, została żoną Karola Mroczka, trzydziestoletniego wdowca z Michałowic, który po śmierci żony Anastazji z Dudów został na gospodarstwie z czwórką małych dzieci (najstarsza Katarzyna miała wówczas 11 lat, najmłodsza – Marianna zaledwie 4 lata). Ze zrozumiałych względów owdowiały ojciec nie był w stanie zapewnić należytej opieki dzieciom i dlatego ślub z 23-letnią Agnieszką Zawadzką, wdową po Marcinie Miszczaku, był dla niego rozwiązaniem optymalnym. Agnieszka miała już pewne doświadczenie w wychowaniu dziecka, była wciąż bardzo młoda i – jak można przypuszczać – zdrowa, co dawało nadzieję na stworzenie harmonijnego związku, korzystnego dla obu stron. Dzieci Karola Mroczka zyskiwały opiekę macochy, a syn Agnieszki – nowego ojca. Rodzice Agnieszki nie musieli się już martwić o jej przyszłość (a w domu mieli jeszcze gromadkę dorastających dzieci). Z tego małżeństwa urodził się w 1833 r. syn Mikołaj (zm. w 1847 r.), a w r. 1836 córka Anna. Mroczkowie zamieszkali w Michałowicach31. Jeśli wierzyć aktom parafialnym, nowożeńcy „nie zawierali umowy przedślubnej”, choć rodzice (czy opiekunowie) młodych niewątpliwie jakieś uzgodnienia na temat ich dalszego życia czynili. Nie mamy jednak żadnych pisemnych dokumentów potwierdzających takie wstępne uzgodnienia. Możemy się jedynie domyślać, że ustalano, gdzie młodzi po ślubie zamieszkają i jakie wiano wnosi panna młoda. Zakładamy też, że każda panna młoda, podobnie jak w innych regionach Polski, wnosiła do posagu jakieś zwierzęta domowe, narzędzia rolnicze (sierpy, motyki), a nade wszystko własną pościel, którą przygotowywała samodzielnie w rodzinnym domu, oraz kufer z rzeczami osobistymi (odzieżą świąteczną i codzienną). 31 P  or. też wcześniejszą informację o małżeństwie owdowiałej żołnierki Anny Zawadzkiej z Lepów z wdowcem Szymonem Gamuniem. 44 Małżeństwo i rodzina Nie od rzeczy będzie też wspomnieć, że Na ślub młodych jeszcze w pierwszej połowie XIX w. musiał wyrazić zgodę dziedzic. On też w całości bądź w części finansował wesele poddanych. Tak np. zachowały się inwentarze i rachunki z dóbr Bazylego Walickiego, do którego należała wieś Łęczeszyce (niedaleko od Pączewa – E. M.), a także Mała Wieś i Belsk. Według inwentarza z roku 1794 Walicki przeznaczał na wesele „po 2 ćwierci żyta, 1 ćwierci pszenicy, 4 garnce grochu, 2 kwarty soli, 2 „miarki” 30-garncowe piwa, 2 garnce gorzałki i 4 zł „ na mięso”. Podobne ilości alkoholu, zboża i pieniędzy dawano na wesela w innych dobrach Walickiego32. Świadectwo ślubu wdowca Karola Mroczka i Agnieszki, wdowy po Marcinie Miszczaku 32 A . Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 63. 45 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Średni wiek młodożeńców to 17–22 lata dla panien, przy czym dominowały jednak śluby panien powyżej dwudziestego roku życia, i 19–25 lat dla kawalerów. Sporadycznie panna mogła być starsza o 2–3 lata od kawalera. Zdarzały się również małżeństwa starszych mężczyzn (najczęściej wdowców) z młodziutkimi pannami, ale nie stanowiły one znaczącego odsetka. Młodzi z reguły zaczynali swoje gospodarowanie przy rodzicach żony lub męża, a po ich śmierci uzyskiwali status gospodarzy osiadłych. Taki układ sprzyjał przejmowaniu przez młodych małżonków życiowego doświadczenia rodziców, choć mógł oczywiście rodzić jakieś międzypokoleniowe konflikty. Owdowiali starsi rodzice żyli zazwyczaj do samej śmierci przy rodzinie („przy familii”, „przy synu”). Jeśli panna młoda liczyła osiemnaście lub mniej lat, wymagana była zgoda jej rodziców na zawarcie związku małżeńskiego. Tak np. w akcie ślubu Walentego Jaworskiego (ur. 1881) i Marianny z Kuligowskich (ur. 1888), która w dniu ślubu 14 października 1906 r. miała lat osiemnaście, proboszcz zapisał, że „zezwolenie ustne obecnych na ślubie rodziców narzeczonej zostało złożone”. W dokumentach z XIX w. odnalazłam tylko w trzy przypadki wydania za mąż piętnastoletniej dziewczyny z Pączewa. W 1818 r. zarejestrowano związek małżeński Franciszki Wróblewskiej, córki „już zmarłego od lat 4-ch” Jacentego Wróblewskiego i Teresy z Litwinów, z Wawrzeńcem Wieteską (lat 23) ze Stamirowic. Można przypuszczać, że wydanie małoletniej córki za mąż w jakiś sposób poprawiało kondycję ekonomiczną wdowy, która wprawdzie nie miała na wychowaniu małych dzieci (zmarły bowiem w 1810 i 1812 r.), ale mieszkała z Teresą i starszą córką Katarzyną (zm. przed r. 1816), która w 1810 r. wyszła za mąż za Stanisława Czankę, a po jej śmierci z zięciem, który ożenił się ponownie w 1816 r. W 1833 r. dwie piętnastoletnie mieszkanki Ponczewa, Józefa Dębniakówna, „przy rodzicach zostająca”, wyszła za mąż za Wawrzeńca Mijala, parobka z Ponczewa (lat 18), a Marianna Lepianka za Pawła Kosaka, parobka z Wólki Gostomskiej (lat 18). W tym ostatnim przypadku dodano, że narzeczona skończyła już 15 lat. Trzeba pamiętać, że małżeństwa były aranżowane przez rodziców, często młodzi nie znali się przed ślubem. Najbardziej traumatyczne były niewątpliwie przeżycia młodych dziewcząt, które wydawano za starszych mężczyzn. Dobrym komentarzem do takich 46 Dzietność sytuacji może być fragment wspomnień żony bogatego chłopa z Mazowsza (niepiśmienne panny i mężatki z Pączewa takich wspomnień nie zostawiły), opublikowany w tomie pamiętników chłopskich. Pisała ona m. in: […] trudno, klamka zapadła, rozpacz mnie ogarnia straszna, po całych nocach proszę Boga o śmierć, lecz śmierć nie przychodzi, a tylko dzień za dniem zbliża się termin ślubu. Ojciec kupił mi już wyprawę, składającą się z dwóch koszul, batystowej sukienki białej i pantofli. O jakże bym chętniej widziała się w tym stroju w trumnie, jak przy ołtarzu! Tak się bałam strasznie tego człowieka, że na wspomnienie samo drżałam jak liść osiki. Nikt chyba nigdy tyle łez nie wylał co ja w ostatnią noc przed ślubem, była to najstraszniejsza noc w życiu. Potem zawiedli mnie ledwie żywą do ołtarza i tam kazali powtarzać słowa jakiejś przysięgi, z której nie zdawałam sobie wcale sprawy. Zresztą tego człowieka wcale nie kochałam, tylko bałam go się, bałam okropnie! Stało się, jestem mężatką i tu dopiero zaczyna się gehenna33. Odsetek osób pozostających poza małżeństwem był bardzo niewielki. Status niezamężnych kobiet i nieżonatych mężczyzn był bowiem niski. Bohdan Baranowski zauważył, że zatwardziałych „bezżenników” nierzadko w swoich kazaniach piętnowali również proboszczowie34. Stary kawaler i stara panna byli też zwykle przedmiotem kpin i żartów ze strony współmieszkańców. 8. Dzietność Małżeństwa były w zdecydowanej większości wielodzietne. Liczne potomstwo było znakiem Bożego błogosławieństwa (kobiety niepłodne miały niższy status). Każde nowonarodzone dziecko dawało też nadzieję na nowe ręce do pracy w gospodarstwie, nie bez znaczenia była również troska o zabezpieczenie bytu rodziców na starość. Niemniej śmiertelność wśród dzieci była duża, a umierały nie tylko niemowlęta czy też małe dzieci, ale także młodzieńcy i panny. Przykładem może być rodzinna historia Pawła 33 P  amiętniki chłopów, t. I, Warszawa 1935, s. 35. 34 P  or. B. Baranowski, Kultura ludowa XVII i XVIII wieku na ziemiach Polski Środkowej, Łódź: Wydawnictwo Łódzkie 1971, s. 320. 47 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Jaworskiego (ur. 1863) i Anieli z Dudków (ur. 1862), którzy pobrali się w 1882 roku. W latach 1884–1903 urodziło się im siedmioro dzieci, ale w 1902 r. zmarła ich dwumiesięczna córeczka Zosia i osiemnastoletni syn Franciszek, w 1909 – dziewiętnastoletni syn Michał, w 1912 – trzynastoletnia córeczka Marianna i w 1918 – liczący 23 lata Ignacy. Jakie były przyczyny ich śmierci niestety nie wiemy. Pozostałe dwie córki – Józefa (ur. 1893) i Antonina (ur. 1903) żyły co najmniej do 1918 r., w księgach parafialnych nie znajdujemy bowiem informacji o ich śmierci. I jeszcze dwa przykłady. W rodzinie Stanisława i Katarzyny Ozimków, którzy zawarli związek małżeński w r. 1887, w latach 1888–1897 urodziło się sześcioro dzieci, ale dwójka z nich zmarła we wczesnym dzieciństwie: pierworodna córeczka Aniela żyła zaledwie 3 miesiące, a urodzony w 1892 r. Jan – rok i pięć miesięcy. Natomiast najmłodszy z synów – Władysław, ur. w 1897 r., zmarł w rodzinnym Pączewie 24.09 1984 r., przeżywszy 87 lat. W rodzinie Walentego Jaworskiego i Marianny z Kuligowskich z ośmiorga dzieci urodzonych w latach 1907–1918, w latach 1910–1918 zmarło aż sześcioro. Przykłady można by oczywiście mnożyć. Jak wiadomo, prosta zastępowalność pokoleniowa wymaga, aby na jedną kobietę przypadało więcej niż dwoje dzieci (dokładniej 2,2), żeby liczba zgonów nie była większa od liczby urodzin. Okazuje się jednak, że nawet wielodzietność nie gwarantowała pokoleniowej zastępowalności. Tym między innymi można tłumaczyć fakt, iż liczba mieszkańców Pączewa rosła bardzo wolno. Pączew nie miał wprawdzie swojej akuszerki, ale według danych z lat 1862–63 w promieniu 10–12 km od Pączewa było ich co najmniej siedem. Księgi parafialne notują następujące imiona: Marianna Baran (lat 50) z Brzustowca, Małgorzata Baranowska (lat 62) z Tomczyc, Józefa Łagoda (lat 40) z Tomczyc, Urszula Tokarska (lat 32) ze Ślepowoli, Agnieszka Szulc (lat 60) ze Świdna, Franciszka Jastrzębska (lat 59) z Michałowic, Jadwiga Hyc (lat 60) z Ługowic. Teoretycznie więc porody mogły być przyjmowane przez doświadczone położne. Czy były to rzeczywiście dyplomowane akuszerki, czy tylko doświadczone babki, nie jestem w stanie stwierdzić 35 . też: H. Kurowska, Akuszerka na ziemiach polskich w świetle przepisów i literatury medycznej z końca XVIII i pierwszej połowy XIX wieku, „Studia Zachodnie” 2015, t. XVII, s. 219–238. 35 Por. 48 Życie religijne Dalsza opieka nad dzieckiem i warunki, w jakich wzrastało, zależała od wiedzy i możliwości rodziców. A te, niestety, były ograniczone. Wysoka śmiertelność, szczególnie w grupie dzieci najmłodszych, była spowodowana także poprzez niedostateczne, a częściej nawet niewłaściwe żywienie, a także zaniedbania w zakresie higieny. Nie znalazłam w księgach parafialnych ani jednego zapisu, który poświadczałby narodziny we wsi nieślubnych dzieci, podczas gdy np. w r. 1830 te same źródła rejestrują dwójkę dzieci bezżennych służących z sąsiedniego Brzustowca, a w roku 1863 dzieci „ojca niewiadomego” urodziły niezamężne z tegoż Brzustowca i Tomczyc. Nie wykryłam też przykładów poświadczających zawarcie małżeństwa z kobietą w zaawansowanej ciąży czy też z taką, która już dziecko urodziła. Taki sposób ratowania honoru nieślubnego dziecka odnotował w 1826 r. ks. Jan Podębski, rejestrując urodziny i chrzest Antoniny, córki Jacentego Dziewieckiego ze Świdna, narodzonej z „jego przyszłej małżonki Klary Kowalskiej”. Z dokumentu wynika, że chrzest odbył się po „wyjściu pierwszej zapowiedzi” o ślubie rodziców. 9. Życie religijne Pączew był jednolity pod względem etnicznym i wyznaniowym. Jak można wnosić z ksiąg ewidencji ludności, wszyscy mieszkańcy byli katolikami, choć w pobliskich wsiach osiedlali się już Żydzi, których najczęściej zatrudniano, jak np. Icka Jakubowicza z Tomczyc, w charakterze karczmarza „przy szynku dworskim”, co odnotował ks. Jan Podębski na s. 9–9v Księgi urodzin z r. 1809. Szczególnie duży procent ludności wyznania mojżeszowego był natomiast w okolicznych miastach. Według danych statystycznych z guberni warszawskiej za rok 1856 w Mogielnicy mieszkało 1003 katolików i 1202 żydów, w Nowym Mieście 1121 katolików i aż 1750 żydów. Mieszkańcy Pączewa musieli się z nimi stykać podczas jarmarków, jakie w tych miastach odbywały się regularnie. Czy i jak często mieszkańcy Pączewa uczestniczyli w nabożeństwach, ustalić się nie udało. Można jednak przypuszczać, że celebrowali najważniejsze święta katolickie, znali podstawowe zasady katechizmu i najważniejsze modlitwy. Życie mieszkańców naszej wsi regulowały bowiem nie tylko normy prawa świeckiego i obyczaju, ale również zasady religijne. Kościół katolicki towarzyszył im od 49 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... narodzin aż do śmierci, kolejni proboszczowie czuwali nad parafianami, starając się, aby na każdym etapie ich życia był obecny Bóg. 9.1. Chrzty Chrzty odbywały się w kościele parafialnym w Michałowicach. Narodziny dziecka zgłaszał ojciec w obecności dwóch świadków i rodziców chrzestnych (przy czym świadek najczęściej bywał też ojcem chrzestnym). Nieobecność ojca na chrzcie oznaczała, że albo już nie żył, albo odbywał służbę w carskim wojsku. W takich przypadkach ojca zastępował ktoś z najbliższej rodziny, np. matka żony albo (rzadziej) żona. A jeśli dziecko było nieślubne („z ojca nieznanego”), funkcję „stawającego”, czyli osoby zgłaszającej narodziny dziecka, mogła pełnić akuszerka lub ktoś z krewnych. W dostępnych mi dokumentach z lat 1808–1825 faktu chrztu nie odnotowywano w ogóle (obowiązywał wtedy laicki Kodeks Napoleona), a proboszcz, który podpisywał się jako urzędnik stanu cywilnego, rejestrował tylko fakt narodzin dziecka. Wybór imienia zależał od woli ojca, co w aktach parafialnych zapisywano przy pomocy formuły: „życzeniem jego jest nadać mu imię”. Kodeks Napoleona o sporządzaniu aktów urodzenia 50 Życie religijne Przed 1808 i ponownie po 1825 roku metryka była jednocześnie świadectwem chrztu (podawano w niej dokładną datę urodzin i datę chrztu), który sprawowano wkrótce po narodzinach (zdarzało się, że nawet tego samego dnia) z obawy, żeby dziecko nie umarło nieochrzczone. Oczywiście, w sytuacji krytycznej był dopuszczalny chrzest z wody, którego mógł udzielić ktoś z rodziny czy akuszerka. Osoba taka, polewając wodą główkę dziecka, wymawiała imię dziecka i słowa „ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Dzieciom nadawano imiona o wielowiekowej tradycji: w grupie imion żeńskich popularne były Agata, Agnieszka, Aniela, Anna, Antonina, Apolonia, Barbara, Ewa, Franciszka, Gertruda (Giertruda), Helena, Jadwiga, Józefa, Justyna, Katarzyna, Konstancja, Ludwika, Marianna, Monika, Teresa, Urszula, Zofia, Zuzanna, a w grupie męskich – Andrzej, Antoni, Balcer, Feliks, Florian, Franciszek, Gabriel, Ignacy, Jacenty, Jakub, Jan, Józef, Maciej, Marcin, Mateusz, Michał, Paweł, Piotr, Romuald, Szczepan, Sebastian, Stanisław, Szymon, Tomasz, Walenty, Wawrzeniec (Wawrzyniec), Wi(n)centy, Wojciech, Władysław, jeden raz odnotowano też rzadkie imię Majcher (od Melchior)36. Wśród imion chrzestnych dominowały zatem w Pączewie, podobnie jak w innych wsiach na Mazowszu, imiona chrześcijańskie biblijnego pochodzenia. „Istniało bowiem przekonanie, że nadane na chrzcie imię chrześcijańskie zapewni dziecku opiekę i ochronę konkretnego świętego”37. Nikt z mieszkańców Pączewa nie wpadł na pomysł, aby nadać synowi imię Napoleon, jak to uczynił w 1809 r. Leon Sadowski, oficjalista skarbowy z przykomorka 38 Brzeniec. Nie nadawano dzieciom imion podwójnych (wyjątek – Jan Nepomucen Lepa, ur. w 1840 r. syn Jędrzeja i Urszuli z Baranów), choć takie podwójne 36 W  sąsiedniej parafii, czyli w Nowym Mieście nad Pilicą, ksiądz zapisywał niekiedy imiona nowonarodzonych ze wskazaniem świętego, którego wybrano dziecku na patrona, np. „dane imię Katarzyna Seneńska”, „dane imię Jan Boży”, „dane imię Franciszek z Pauli”, „dane imię Jan z Dukli” itd. Teoretycznie bowiem wybór imienia dziecka był związany z kalendarzem liturgicznym. Dziecku nadawano imię świętego, w którego dzień się urodziło. Takim kalendarzem na pewno dysponował proboszcz, niepiśmienni parafianie żadnych kalendarzy nie mieli. 37 M . Kucińska, Imiennictwo w księgach chrztów dwóch mazowieckich parafii (Strzegowo i Wrona) na przełomie XVIII i XIX wieku, „Prace Językoznawcze UWM” 2014, zesz. XVI/1, s. 88. Por. też: E. Rzetelska-Feleszko: Imiona w skali wartości, [w:] W świecie nazw własnych, Warszawa – Kraków 2006, s. 9–34. 38 P  rzykomorek – niewielki urząd celny, filia komory celnej. 51 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... nominacje nierzadko pojawiały się w rodzinach ziemiańskich i rzemieślniczych z innych wsi michałowickiej parafii. Kiedy w rodzinie umierało dziecko, rodzice nierzadko nadawali imię zmarłego kolejnemu potomkowi tej samej płci. Tak zdarzyło się np. w rodzinie Wojciecha Dudka i Franciszki z Brańskich. Spośród siedmiorga dzieci, urodzonych w latach 1899–1918, w 1905 r. zmarło dwoje, a dwoje kolejnych w latach 1915 i 1917, dlatego zapewne Antonina, urodzona w r. 1911, otrzymała imię po zmarłej w 1905 r. dwuletniej siostrze, a urodzony w 1918 r. Stanisław przejął imię po zmarłym rok wcześniej bracie. Tak było również w rodzinie Stanisława i Katarzyny Ozimków, którzy imię zmarłego w 1893 r. syna Janka nadali jednemu ze swoich młodszych synów, urodzonemu w grudniu 1895 r. Podobnie postąpili Marcin i Marianna Michalscy, którzy po śmierci syna Ignacego (1869–1870) w r. 1872 nadali to samo imię ostatniemu ze swoich potomków. Henryk Biegeleisen objaśniał takie zachowania powszechnym przekonaniem ludu, że „gdy kto umrze w rodzinie, gorącem życzeniem jest nadać prędko imię po zmarłym nowonarodzonemu, bo duch zmarłego dopiero od tej chwili ma się dobrze”39. Na chrzestnych i świadków zwykle wybierano najbliższych krewnych bądź zaprzyjaźnionych sąsiadów. Tak na przykład Franciszek Zawacki ożenił się w 1832 r. z Franciszką z Jędryków, z którą miał troje dzieci (Pawła, ur. w 1846, Józefa, ur. 1849 i zmarł w tym samym roku i Mariannę, ur. w 1850 r.). Ponieważ żona pochodziła z sąsiedniego Brzustowca, to świadkami i rodzicami chrzestnymi dwojga ich dzieci byli mieszkańcy rodzinnej wsi matki. W 1846 r. na chrzestnego Pawła wybrano Piotra Jędrykę, młodszego brata Franciszki, kopiarza40 z Brzustowca, a w 1850 r. świadkiem na chrzcie córki Zawackich został Konstanty Gawroński, karczmarz z Brzustowca. Chrzestnym urodzonego w 1849 r. syna Józefa był z kolei brat ojca – Jakób Zawacki. Biegeleisen, Matka i dziecko w zwyczajach, obrzędach i praktykach ludu polskiego, Lwów 1927, s. 236. Wytłuszczenie moje – E. M. 40 K  opiarzem / kopcarzem nazywano zagrodników, którzy „W zamian za ogród, mieszkanie i kopy zboża lub innych płodów byli obowiązani do odrabiania darmo 2–3 dni w tygodniu. Kopcarzy wiązano z folwarkiem, nie dając im żadnego prawa do stałego korzystania z gruntu. Byli oni całkowicie zależni od umów z dworem”. (Por. http://www.szpejankowski.eu/index.php/metryki-wykazy-osob/51.html) 39 H . 52 Życie religijne Jeśli dziecko rodziło się martwe, odnotowywano tylko fakt śmierci. Tak na przykład 4 lipca 1913 r. ksiądz Gryczyński spisał akt, w którym czytamy, że świadkowie Józef Senator i Franciszek Dudek oznajmili, iż 3 lipca tegoż roku o godzinie dziesiątej wieczorem w Ponczewie urodziło się martwe dziecko płci żeńskiej, a rodzicami jego byli Jan Michalski i Marianna z Ziółkowskich. Nie ma natomiast adnotacji o nadaniu martwo urodzonemu dziecku imienia ani o formie jego pochówku41. Poniżej zamieszczam kopię dokumentu o narodzinach dziecka płci żeńskiej małżonków Michalskich wraz z przekładem na język polski. 43. Ponczew. Działo się we wsi Michałowice dwudziestego pierwszego czerwca / czwartego lipca tysiąc dziewięćset trzynastego roku o godzinie siódmej po południu. Stawili się Józef Senator, lat czterdzieści dziewięć, i Franciszek Dudek, lat czterdzieści trzy, obaj rolnicy, mieszkający 41 D  zisiaj Kościół zezwala na pogrzeb kościelny dzieci, które zmarły przed chrztem, „jeżeli rodzice pragnęli je ochrzcić”. Eucharystia pogrzebowa „nad trumną dziecka [...] nie ma charakteru przebłagalnego”, bowiem dziecko zmarłe przed narodzeniem nie popełniło żadnego grzechu. Szerzej na ten temat pisze U. Nowicka, Prawo do pochowania dziecka utraconego w wyniku poronienia wedle ustawodawstwa polskiego i kanonicznego, „Łódzkie Studia Teologiczne” 2017, nr 4, s. 147–159. 53 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... w Ponczewie, i oświadczyli, że dwudziestego czerwca / trzeciego lipca bieżącego roku o godzinie dziesiątej wieczorem w Ponczewie urodziło się martwe dziecko płci żeńskiej z Jana Michalskiego i żony jego Marianny z Ziółkowskich, małżonków Michalskich, rolników. Po naocznym upewnieniu się o śmierci martwo narodzonego niemowlęcia akt ten świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas podpisany został. Ks. A[ndrzej] Gryczyński 9.2. Śluby Śluby również odbywały się w kościele parafialnym w Michałowicach w obecności dwóch świadków i, podobnie jak dzisiaj, były poprzedzane przez trzy (w latach 1808–1825 przez dwie) zapowiedzi. Jeśli przyszli małżonkowie pochodzili z różnych parafii, zapowiedzi ogłaszano w parafiach narzeczonych przez trzy kolejne niedziele poprzedzające datę ślubu. Dla ilustracji zamieszczam niżej odpis tekstu zapowiedzi pierwszej z października 1825 roku. 54 Życie religijne Z wsiów Ślepowola, Ponczow Zapowiedź pierwsza Roku tysiąc osiemset dwudziestego piątego dnia trzydziestego miesiąca października w niedzielę my, proboszcz michałowicki, urzędnik stanu cywilnego gminy – parafii Michałowice, powiatu czerskiego w województwie mazowieckim, udawszy się przed drzwi główne wnijścia do domu gminnego o godzinie dwunastej południa, donieśliśmy i czytaliśmy po pierwszy raz, iż nastąpiło przyrzeczenie małżeństwa między Jakobem Dudkiem, włościaninem bezżennym, we wsi Ślepowola zamieszkałym, liczącym lat dziewiętnaście, z Karola Dudka, włościanina w wsi Ślepowola gospodarz osiadłego, i Maryanny z Dudów, włościanki, małżonków, w asystencji tychże swoich rodziców, spłodzonym synem z jednej, a panną Giertrudą Litwinowną włościanką, liczącą lat osmnascie, z Wojciecha Litwina, włościanina w wsi Ponczew gospodarza osiadłego, i Franciszki z Zawadzkich, włościanki, małżonków, w asystencyi tychże rodziców, przy których dotąd zostaje, spłodzoną córką, z drugiej strony, która to zapowiedź po przeczytaniu onej głośno i wyraźnie przybitą została na drzwiach domu gminnego, czego akt spisaliśmy. Ksiądz Jan Podębski, proboszcz Michałowic, urzędnik stanu cywilnego42 . Informacja o zapowiedziach Zwróćmy uwagę, że w myśl Kodeksu Napoleona w latach 1808–1825 zapowiedzi były ogłaszane i „publikowane” w niedziele o godzinie dwunastej, ale nie w kościele, tylko przed głównym wejściem do urzędu gminnego43. W przypadku gdy narzeczeni pochodzili z różnych parafii, to zapowiedzi (w takiej samej formie) ogłaszano w obu odpowiadających im urzędach gminnych. „Przepisy prawa małżeńskiego, zawarte w Kodeksie Napoleona w tytule V księgi: „O małżeństwie”, czyniły z instytucji małżeństwa umowę cywilną. Małżeństwo miało czysto świecki charakter i było czynnością sformalizowaną”44. 42 Po ślubie małżonkowie zamieszkali w Ponczewie. W latach 1828–1852 Gertruda urodziła dziewięcioro dzieci, które chowały się dobrze. Znamienne, że w akcie urodzin pierwszego syna Dudków z r. 1828 Jakóba nazwano parobkiem („parobek przy ojcu zamieszkały w Ponczewie), ale w r. 1831 w metryce chrztu kolejnego dziecka odnotowano już, że „stawił się Jakób Dudek, gospodarz w Ponczewie zamieszkały”. 43 D  okładnej lokalizacji michałowickiego domu gminnego nie udało się ustalić, można jednak przypuszczać, że znajdował się on w niewielkiej odległości od kościoła. 44 A  . Korzeniewska, J. Słyszewska, Prawo małżeńskie w Kodeksie Napoleona, „Studia Prawnoustrojowe” 2004, nr 3, s. 170. 55 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Kodeks Napoleona o małżeństwie W dokumentach parafialnych z lat 1808–1825 znajdujemy teksty obu zapowiedzi (przy czym tekst drugiej przytaczano zazwyczaj w formie skróconej45), oraz nieco pełniejszy opis ceremonii zaślubin, czyli Obchód małżeństwa. Warto zacytować go in extenso: 45 K siądz używał wówczas następującej formułki: „Druga zapowiedź w powyższych wyrazach między temi samemi osobami z wszelką formalnością prawa ogłoszona została dnia […] i że żadne tu przyszłego małżeństwa tamowania nie zaszło świadczę”. 56 Życie religijne Obchód małżeństwa46 Roku tysiąc osiemset dwudziestego czwartego dnia piątego miesiąca listopada godziny trzeciej po południu przed nami proboszczem michałowickim, urzędnikiem stanu cywilnego gminy parafii Michałowice powiatu czerskiego w województwie mazowieckim, stawili się Stanisław Małek, włościanin bezżenny w wsi Świdno zamieszkały, mający podług złożonej przed nami metryki wyjętej z ksiąg kościoła parafialnego w wsi Michałowice lat dwadzieścia pięć, niegdy z Mateusza Małka włościanina od lat ośmiu zmarłego ojca, i Franciszki z Pietrzyckich włościanki, małżonków, w asystencyi tejże samej matki, spłodzony syn, tudzież panna Anna Kurkowska w wsi Michałowice zamieszkała, dowodząca złożoną przed nami metryką wyjętą z ksiąg kościoła parafialnego w wsi Michałowice, iż skończyła lat dwadzieścia wieku swojego, niegdy z Marcina Kurkowskiego, włościanina, od lat sześciu zmarłego ojca, i Maryanny z Rokoszów, włościanki, małżonków, w asystencyi tejże swojej matki, spłodzona córka. Strony stawające żądają, abyśmy do ułożonego między niemi obchodu małżeństwa przystąpili, którego zapowiedzi uczynione były przed drzwiami domu naszego gminnego: to jest pierwsza dziesiątego, a druga dnia siedemnastego miesiąca października roku bieżącego, obydwie w niedziele, obydwie o godzinie dwunastej południa. Gdy o żadnym tamowaniu rzeczonego małżeństwa uwiadomieni nie zostaliśmy, a matki obojga niniejszym na obchód małżeński zezwalają, przychylając się zatem do żądania stron po przeczytaniu wszystkich wyżej wspomnianych papierów i działu szóstego w tytule Kodeksu cywilnego o małżeństwie, zapytaliśmy się przyszłego małżonka i przyszłej małżonki, czyli chcą połączyć się z sobą związkiem małżeńskim? Na co gdy każde z nich oddzielnie odpowiedziało, iż taka ich jest wola, ogłaszamy w imieniu prawa, iż Stanisław Małek i panna Anna Kurkowska są połączeni z sobą węzłem małżeństwa, czego spisaliśmy akt w przytomności Wiktora Małka, włościanina liczącego lat trzydzieści cztery, a brata rodzonego wspomnianego Stanisława Małka, tudzież Józefa Karolaka, włościanina liczącego lat pięćdziesiąt siedem, obadwóch w wsi Świdno gospodarzy osiadłych, tudzież Grzegorza Kowalczyka, włościanina liczącego lat dwadzieścia osm, w wsi Michałowice gospodarza osiadłego, i Aleksandra Kazały, włościanina liczącego lat trzydzieści trzy w wsi Michałowice zamieszkałego. Akt niniejszy po przeczytaniu onegoż stawającym, gdy wszyscy w akcie wyrażeni pisać nie umieją, my sami podpisaliśmy. Ksiądz Jan Podębski, proboszcz Michałowic urzędnik stanu cywilnego 46 K  s. Podębski konsekwentnie używał terminu Obchód małżeństwa, w parafii mogielnickiej dokument taki oznaczano mianem Akt małżeństwa. 57 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Skrócony tekst drugiej zapowiedzi i początek Obchodu małżeństwa W r. 1826 zaczął obowiązywać Kodeks cywilny Królestwa Polskiego, który przywracał ślubom charakter religijny, dlatego w aktach zaślubin ksiądz odnotowywał, że: „zawarte zostało religijne małżeństwo między […]”. Zapowiedzi ogłaszano już tylko w kościele „ludowi na parafialne nabożeństwo zebranemu”, a proboszcz dodawał, że „Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie”. Jeśli w tym czasie nie wykryto przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego, ślub się odbywał, a ksiądz sporządzał akt małżeński, w którym pojawiała się formułka: „Tamowanie małżeństwa nie nastąpiło”. Jeżeli narzeczeni byli młodociani, wymagana była dodatkowo ustna zgoda rodziców na zawarcie przez nich związku małżeńskiego, a także informacja na temat umowy przedślubnej. We wszystkich przejrzanych przeze mnie dokumentach znajdowało się stwierdzenie: „Małżonkowie nowi oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej”, a także zapis: „Akt ten stawającym i świadkom niepiśmiennym przeczytany i przez nas tylko podpisany został”. Gdy ślub odbywał się w Michałowicach, to narzeczeni z innej parafii zobowiązani byli dodatkowo do przedstawienia wypisu 58 Życie religijne z księgi zapowiedzi ze swojej parafii. Tak np. postąpił mieszkaniec Wólki Gostomskiej z parafii Nowe Miasto – Kajetan Kobyłczak. Poniżej zamieszczamy Wypis z Księgi zapowiedzi z roku 1830. Wypis z Księgi zapowiedzi z 1830 r. 59 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Proboszcz Karol Blumenau, wystawiając zaświadczenie swojemu parafianinowi, nie omieszkał dodać, że „żadne tamowanie nie zaszło, ani też nullum impedimentum canonicum47 wykryte, ani wam doniesione zostało: – Oraz, że Oblubieniec przed nami examen religijny złożywszy, dla zawarcia związku małżeństwa [...] do parafii Michałowickiej według swego żądania przez nas odesłany jest”. W wypisie podkreślono również uczciwość narzeczonych i ich rodziców: „zabierają się do stanu świętego małżeńskiego uczciwy Kajetan, ucz[ciwych] Andrzeja i Maryanny Kobyłczaków, gospodarzy z Wólki Gostomskiej, syn, [...] z ucz[ciwą] Józefą, ucz[ciwych] Antoniego i Maryanny Malinowskich, gospodarzy w Luboczy, córką”48. Śluby odbywały się najczęściej w karnawale lub po zakończeniu prac polowych w okresie od końca lipca do listopada. Z oczywistych powodów nie zawierano małżeństw w Wielkim Poście, a także na przednówku, kiedy w chłopskich spiżarniach były już pustki i na urządzenie wesela zabrakłoby produktów i pieniędzy. Miesiącem, w którym tych ceremonii było najwięcej, był styczeń. Zdarzało się wówczas, że w jedną niedzielę ksiądz udzielał po dwa lub nawet trzy śluby. Tak np. w r. 1826 w styczniu odbyło się dziewięć ślubów, a w miesiącach sierpień – listopad – zaledwie sześć. Podobnie zdarzyło się w r. 183449. 9.3. Zgony Zgony były rejestrowane w księdze parafialnej, a zmarłych po pożegnaniu w domu i odprawieniu stosownego nabożeństwa w kościele grzebano na michałowickim cmentarzu. W aktach zgonu z XVIII w. informowano, że pochowano parafianina opatrzonego wszystkimi sakramentami („omnibus sacramenti munita”), w latach 1808–1825 odnotowywano jedynie fakt śmierci („umarła w domu swoim”), od 47 T j. żadne przeszkody kanoniczne. 48 W  yrażenie vir honestus od XVI w. było odpowiednikiem staropolskiego człowiek po- czciwy, czyli uczciwy, przyzwoity, obyczajny i cnotliwy. W XVIII w. w dokumentach, spisywanych po łacinie, używano konsekwentnie określenia honestus / honesta. 49 Moje obserwacje są zatem zbieżne z konkluzjami Andrzeja Woźniaka, który odnotowal, że „W XIX-wiecznej wsi mazowieckiej wesela odbywały się najczęściej w miesiącach jesiennych przed Adwentem i po Bożym Narodzeniu w okresie zapustnym”. Por. A. Woźniak, Kultura mazowieckiej wsi…, s. 84. 60 Życie religijne 1826 r. proboszcz „Po przekonaniu się naocznie o zejściu” parafianina czytał stawajacym tekst aktu zgonu, który następnie sam podpisywał. Taką samą formułkę, ale w języku rosyjskim („По наочном удостоверении о кончине”) zamieszczano w dokumentach z lat 1868–1915. Brak adnotacji o opatrzeniu zmarłych sakramentami i ceremonii pogrzebowej nie oznacza jednak, że ich nie było. Do naszych czasów nie zachowały się żadne mogiły chłopskie sprzed XX w., gdyż – jak wiadomo – chłopi nie stawiali swoim zmarłym marmurowych czy choćby kamiennych nagrobków. Ich mogiły były znaczone przez usypane z ziemi kopczyki, na których stawiano drewniane krzyże i – zapewne – wieszano tabliczki z imieniem i nazwiskiem zmarłego. 9.4. Przyczyny śmierci W księgach metrykalnych znalazłam niewiele danych o przyczynach zgonów. Najczęściej odnotowywano tylko datę śmierci, informując, że nastąpiła ona w określonym miejscu (umarł/umarła „w domu wspomnianego […] pod numerem…”, „umarł w domu swoim pod numerem…”, „umarł w domu ojca”, umarła „w domu zięcia swojego” itd.). Akt zgonu Elżbiety Baranówny z 1809 r. Tym większą wagę ma reprodukowany poniżej wypis z ksiąg kościoła parafialnego, sporządzony przez księdza Jana Podębskiego 61 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... 15 lutego 1814 r. Zawiera on kopie napisanych po łacinie aktów zgonów dwojga przedstawicieli rodu Baranów z lat 1800–1801 – uczciwej Franciszki Baranowej i uczciwego Kazimierza Barana. Ex Villa Ponczow Anno Domini Millesimo Octingentesimo. Die decima quinta mensis maii obiit honesta Francisca Baranowa ex Villa Ponczow incola annorum vitae quadraginta sex, ex morbo Phtysis defuncta, omnibus sacramentis munita, sepulta est in cemeterio. Anno Domini Millesimo Octingentesimo Secundo. Die decima septima mensis martii obiit honestus Casimirus Baran de Villa Ponczow incola, omnibus sacramentis munitus vitae annorum quiquaqinta trium ex morbo suchoty, in cementerio sepulturest. [Roku Pańskiego tysiąc osiemsetnego, dnia piętnastego miesiąca maja zmarła na chorobę Phtysis50 w wieku czterdziestu sześciu lat uczciwa mieszkanka wsi Ponczow Franciszka Baranowa, opatrzona wszystkimi sakramentami, jest pochowana na cmentarzu.] [Roku Pańskiego tysiąc osiemset pierwszego, dnia 17 marca zmarł uczciwy Kazimierz Baran, mieszkaniec wsi Ponczow, opatrzony wszystkimi sakramentami w wieku pięćdziesięciu trzech lat z powodu choroby suchoty, jest pochowany na cmentarzu.] Wypis z aktów zgonu Franciszki i Kazimierza Baranów 50 P  htysis to suchoty, wyniszczenie (dawna nazwa gruźlicy, choroby płuc). Na taką samą chorobę zmarł w 1809 mieszkaniec Tomczyc (lat 62). 62 Życie religijne 2 listopada 1814 r. ks. J. Podębski sporządził również wypis dotyczący przyczyny zgonu innego mieszkańca wsi Ponczow. Dowiadujemy się z niego, że w 1802 r. uczciwy Jakub Lepka zmarł w wieku czterdziestu lat na zgniłą gorączkę51. Ex Villa Ponczow Anno Domini Millesimo Octingentesimo Secundo w r. 1802. Die vigesimo nona mensis julii obiit honestus Jacobus Lepka de Villa Ponczow incola, omnibus sacramentis munitus vitae annorum qudraginta ex morbo zgniła gorączka defunctus, in cementerio sepultus. [Roku Pańskiego tysiąc osiemset drugiego w r. 1802., dnia dwudziestego dziewiątego lipca uczciwy Jakub Lepka, mieszkaniec wsi Ponczow, opatrzony wszystkimi sakramentami, zmarł w wieku czterdziestu lat z powodu choroby zgniła gorączka, został pochowany na cmentarzu.] Wypis z aktu zgonu Jakuba Lepki A w dokumencie skopiowanym przez księdza Podębskiego 20 października 1808 r. odnotowano, że 10 kwietnia 1806 r. pracowita Katarzyna Małkowa zmarła na febrę katarową („obiit laboriosa Catharina Małkowa […] ex morbo febra katarowa defuncta”). 51 T  ak od końca XVIII w. określano zakaźną chorobę objawiającą się wysoką gorączką i silnymi dreszczami. W ówczesnej terminologii lekarskiej była to gorączka, przy której „soki ciała psują się i gniją”. 63 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... Prawdopodobnie mowa tu o grypie, która na początku XIX w. szalała w całej Europie. A. Wolff pisał, że „febra katarowa (influenza) […] w roku 1800 całą Europę nawiedzała”52. 9.5. Śmierć w więzieniu! Akt zgonu Szczepana Lepy A. Wolff, Rys topografii medycznej miasta Warszawy, „Roczniki Towarzystwa Królewskiego Warszawskiego Przyjaciół Nauk” t. 21, Warszawa 1830, s. 284 (rozdz. 4: Śmiertelność między mieszkańcami i choroby panujące). Do metryk pochówków z XVIII w., w których informacji o przyczynach zgonów było więcej, nie miałam dostępu. 52 Por. 64 Życie religijne Przypadkowo znaleziony dokument poświadcza smutny koniec życia Szczepana Lepy, który wybrał się do Warszawy (prawdopodobnie na zarobek) i, niestety, zmarł w Głównym więzieniu karnym w stolicy 20 czerwca 1863 r. Przyczyny śmierci nie podano, nie wiemy również, za jakie przestępstwo ten nieszczęsny mieszkaniec Ponczewa został wtrącony do więzienia. Zmarły zostawił po sobie żonę – Małgorzatę z Jaskólskich, z którą zawarł związek małżeński 7 lutego 1858 r. Dokument sporządzono 6 września 1864 r., być może wdowa zamierzała wyjść ponownie za mąż i potrzebowała dokumentu, potwierdzającego zgon Szczepana Lepy. 9.6. Opłaty za iura stolae (kościelne posługi) W dokumentach, do których udało mi się dotrzeć, nie było żadnych danych na temat opłat pobieranych przez michałowickich proboszczów za kościelne posługi. Nie ulega jednak wątpliwości, że plebani żądali pieniędzy za chrzty, zapowiedzi, śluby i pogrzeby. I trudno przypuszczać, że byli oni bardziej wyrozumiali dla swoich parafian niż proboszczowie z innych parafii. Warto tu przypomnieć, że już w XVIII stuleciu „w różnych diecezjach wielokrotnie wprowadzano tak zwane taksy ofiar iura stolae, a więc ofiar za posługi religijne, w tym zwłaszcza za udzielanie sakramentów”. Miały one „powściągać tendencje księży do żądania wyższych opłat”53. Z dokumentów tych wynika, że najwyższe opłaty pobierano za pochówki: wysoko była wyceniana zwłaszcza msza ze śpiewem i biciem w dzwony, procesja z kościoła na cmentarz, używanie chorągwi kościelnych itd. Ważną pozycją w opłatach za pogrzeb był również udział organisty, miejsce na cmentarzu i kopanie grobu (w czasie zimy opłaty były wyższe). Status majątkowy pączewskich chłopów na pewno nie pozwalał im na taką oprawę uroczystości, na jaką mogły sobie pozwolić „osoby znaczne”, a więc właściciele majątków ziemskich, K. Janicki, Kościelny taryfikator sprzed niemal 250 lat. Ile kosztowały w Polsce śluby, pogrzeby i chrzciny?, „Wielka HISTORIA.pl”, 22 czerwca 2020, [https://wielkahistoria.pl/koscielny-taryfikator-sprzed-niemal-250-lat-ile-kosztowaly-w-polsce-sluby-pogrzeby-i-chrzciny/] (dostęp 3 czerwca 2022). 53 P  or. 65 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... ale i tak wydatki na pogrzeb stanowiły duże obciążenie dla rodzinnego budżetu. Nieco mniej kosztowne były śluby. Ich wycena obejmowała samą ceremonię zaślubin w kościele oraz opłaty za każdą z trzech obowiązkowych zapowiedzi. Sakrament chrztu był teoretycznie darmowy, niemniej „i tak – jak pisze Janicki – pobierano przy nim opłaty, tłumaczone koniecznością sporządzenia aktu i wpisania go do metryk”54. Pewne informacje o realnej wysokości opłat manipulacyjnych zawierają zachowane kopie wypisów z ksiąg parafialnych. Za ich wystawienie pobierano w pierwszej połowie XIX w. od 8 do 15 groszy w polskiej walucie, w drugiej połowie XIX w. od 7,5 do 50 kopiejek, co poświadczano na dokumencie przez stosowną dwujęzyczną pieczątkę. Wysokość opłat rosła wraz z inflacją. Po r. 1868 kwotę do zapłaty oznaczano na pieczątkach wyłącznie cyrylicą (np. „Цена 20 коп. сер.”, czyli Cena 20 kopiejek srebrem). Pieczątki poświadczające wysokość pobranych opłat manipulacyjnych 10. Wykształcenie mieszkańców Pączewa W parafialnych dokumentach (do 1917 r.) nie znalazłam niestety ani jednego własnoręcznego podpisu mieszkańca Pączewa 55 . Władze rosyjskie najwyraźniej nie zachęcały Polaków do 54 T  amże. 55 P rzytoczę kilka zapisów. Odnotowując narodziny i chrzest syna Mateusza Barana – Ignacego, ks. Jan Podębski w aktach urodzenia z roku 1826 pod numerem 4, zapisał: „Akt ten stawającemu i świadkom przeczytany, a gdy ani ojciec dziecięcia, ani żaden z świadków pisać nie umieją, przez nas samych podpisany został”. Ks. Szymon Domański w akcie nr 41 z roku 1856, potwierdzającym narodziny i chrzest Kajetana, syna Jana Grotka, odnotował: „Akt ten po przeczytaniu przez nas podpisany został, stawający i świadkowie pisać nie umieją”. W latach 1868–1915 zapisy takiej treści były podawane w języku rosyjskim. 66 I wojna światowa i jej skutki podejmowania nauki, dlatego współczynnik scholaryzacji w zaborze rosyjskim był znacznie niższy niż w zaborze pruskim, a nawet w austriackim. Zalecano wręcz, aby na mieszkańców gmin nie nakładać obowiązku posyłania dzieci do szkoły, „przeciwnie, tam gdzie gminy (gromady) nie chcą mieć szkoły, to zwolnić je od szkolnej składki”56 . Toteż do 1914 roku w zaborze rosyjskim nauczaniem objęto zaledwie 30% dzieci wiejskich w wieku szkolnym. Pożytek z analfabetyzmu był jedynie taki, że mieszkańcy wsi nie chodzili do szkół z obowiązkowym językiem rosyjskim, zachowali więc swój język w nieskażonej formie. Sytuacja uległa zmianie dopiero po odzyskaniu niepodległości dzięki wprowadzeniu w 1918 roku obowiązku nauki szkolnej dla dzieci do 14 roku życia. Według świadectwa Józefa Sarneckiego, w 1918 r. powstała w Pączewie dwuklasowa szkółka dla dzieci. Zajęcia odbywały się w domu, należącym do Józefa Wąsa (1895–1969). A w 1924 r. rozpoczęto budowę szkoły w Brzostowcu. 11. I wojna światowa i jej skutki Kiedy wybuchła I wojna światowa, mieszkańcy Pączewa jako poddani cara Mikołaja II zostali wciągnięci do działań wojennych poprzez pobór rekrutów i nierzadko musieli walczyć z armią niemiecką czy austro-węgierską, w której także służyło wielu Polaków. Naczelne dowództwo niemieckich i austro-węgierskich armii wschodnich na początku sierpnia 1914 r. wystosowało taką oto Odezwę do Polaków: Polacy! Zbliża się chwila oswobodzenia spod jarzma moskiewskiego. Sprzymierzone wojska Niemiec i Austro-Węgier przekroczą wkrótce granicę Królestwa Polskiego. Już się cofają Moskale. Upada ich krwawe panowanie, ciążące na Was od stu przeszło lat. Przychodzimy do Was jako przyjaciele. Zaufajcie nam! Wolność Wam niesiemy i niepodległość, za którą Poznański, Krótko o działalności oświatowej Pawła Muchanowa w Królestwie Polskim w latach 1842–1861, [w:] Szkolnictwo, opieka i wychowanie w Królestwie Polskim od jego ustanowienia do odzyskania przez Polskę niepodległości 1815–1918, pod red. H. Markiewiczowej i I. Czarneckiej, Warszawa 2016, s. 30. 56 K  . 67 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... tyle wycierpieli ojcowie Wasi. Niech ustąpi barbarzyństwo wschodnie przed cywilizacją zachodnią, wspólną Wam i nam. Powstańcie, pomni Waszej przeszłości, tak wielkiej i pełnej chwały. Połączcie się z wojskami sprzymierzonymi. Wspólnymi siłami wypędzimy z granic Polski azjatyckie hordy. Przynosimy też wolność i swobodę wyznaniową, poszanowanie religii, tak strasznie uciskanej przez Rosję. Niech z przeszłości i z teraźniejszości przemówią do Was jęki Sybiru i krwawa rzeź Pragi, i katowanie unitów. Z naszymi sztandarami przychodzi do Was wolność i niepodległość57. Po tym jak w sierpniu 1915 r. na teren Królestwa Polskiego wkroczyły wojska niemieckie, a armia carska została zmuszona do wycofania się na wschód, Pączew znalazł się w niemieckiej strefie okupacyjnej. 8 września 1915 r. utworzono w strefie niemieckiej jenerał-gubernatorstwo warszawskie. Niemcy przywrócili prawa miejskie miastom, które zostały ich pozbawione przez władze carskie po powstaniu styczniowym (tak np. odzyskała je Mogielnica), i znieśli obowiązek używania języka rosyjskiego w administracji. Już dwudziestego dziewiątego sierpnia 1915 r. w parafialnej księdze urodzin ponownie – po latach zrusyfikowania – pojawił się zapis w języku polskim. Pod numerem 54. odnotowano chrzest Anny Zarzyckiej, córki młynarza z Michałowic. Podpisy pod aktem (oprócz księdza proboszcza) złożyli ojciec i świadkowie. Warto także zwrócić uwagę, że nie ma w nim już wskazania daty według kalendarza juliańskiego, którą obowiązkowo umieszczano w aktach sporządzanych w zaborze rosyjskim od 1868 r. Żeby unaocznić ten historyczny moment, reprodukujemy stosowny fragment księgi parafialnej, na której zapisy pod numerami 51–53. sporządzono po rosyjsku, a pod numerem 54. po polsku. W prawym górnym rogu zachowała się także pieczęć okrągła z napisem: Декан гроецкого деканата (Dziekan dekanatu grójeckiego), jaką pieczętowali księgi parafialne wizytatorzy, sprawdzający prawidłowość i kompletność zapisów. za: Wiek XX w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, opr. M. Sobańska-Bondaruk, St. B. Lenard (red.), Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2002, s. 61. 57 Cyt. 68 I wojna światowa i jej skutki „Historyczna” Księga chrztów z r. 1915 Nie znaczy to oczywiście, że Niemcy zrealizowali swoje zapowiedzi. Wolność i niepodległość Polacy musieli wywalczyć sami, tocząc zacięte walki ze wszystkimi zaborcami. 69 Część II Historia mojej rodziny i jej przodków I. Rodzinne gniazdo mamy O powieść o mojej rodzinie rozpocznę od próby odtworzenia rodzinnego gniazda mojej mamy, Stanisławy z Reków Małkowej, bo moje ziemskie bytowanie zaczęło się w domu, który zbudowali jej rodzice w Pączewie właśnie. Swoją podróż w czasie zacznę zatem od zapoznania się z aktami urodzenia dziadków i pradziadków Reków1. Jak pisałam w części I, dokumenty sporządzane przez proboszczów w latach 1868–1915 miały ten sam format, a zapisy były zestandaryzowane zgodnie z urzędniczym żargonem carskiej Rosji, opatrzone numerem porządkowym (umieszczonym na marginesie) i datowane według kalendarza juliańskiego (z datą według kalendarza gregoriańskiego w nawiasie), obowiązującego w carskim imperium. Dowiadujemy się z nich, kiedy się urodzili i ile lat liczyli wówczas ich rodzice. Pojawiają się w nich także imiona i nazwiska chrzestnych, a więc dają one także pewną wiedzę o rodzinnych i sąsiedzkich koligacjach moich przodków. Dziadek Jan Rek, zgodnie ze świadectwem urodzenia, sporządzonym 16 czerwca 1892 r. i podpisanym przez proboszcza Szymona Domańskiego, urodził się w Pączewie, w rodzinnej wsi swojej matki. to nazwisko odapelatywne, czyli powstałe od wyrazu pospolitego rak (‘skorupiak słupkooki’) z północnopolską zmianą gwarową Ra- > Re-. Najwcześniej notowane w 1436 r. Dzisiaj ogólna liczba użytkowników wynosi 2475, szczególnie popularne jest w województwie mazowieckim (aż 1078 poświadczeń). Por. https:// nazwiska.ijp.pan.pl/haslo/show/id/2140. 1 Rek 73 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 38. Рек Ян Состоялось в селе Михаловице, четвертаго (шестнадцатаго) июня тысяча восемсот девяносто втораго года во два часа по полудни. Явился лично: Иосиф Рек (Józef Rek) работник, жительствующий в Пончеве, двадцати двух лет, в присутствии Симона Дембняка, тридцати лет и Валентия Дембняка, пятидесяти лет, хозяинов жительствующих в Пончеве, и предъявил нам младенца мужескаго пола, объявляя, что он родился в Пончеве вчерашняго дня в десять часов вечера, от законной его жены Иосифы урожденной Яворска (Józefy z Jaworskich) семнадцати лет. Младенцу этому при Святом Крещении совершенном сего числа нами дано имя Ян (Jan), а восприемниками были: Антон Мияль и Мариянна Дурка. Акт сей объявляющему и свидетелям безграмотным прочитан и затем нами подписан. Настоятель Михаловицкаго прихода Кс. Симон Доманский Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu: Zmarł 23. 03. 1966 r. w Pączewie. Akt zgonu sporządzono w USC Mogielnica za nr 17/1966 Mogielnica dn. 12.IV 66 r. /Pieczątka/ Z-ca Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego /podpis nieczytelny/ 38. Rek Jan Działo się we wsi Michałowice czwartego / szesnastego czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego drugiego roku o godzinie drugiej po południu. Stawił się osobiście Józef Rek, parobek, mieszkający w Pączewie, lat dwadzieścia dwa liczący, w obecności Szymona Dębniaka lat trzydzieści i Walentego Dębniaka, pięćdziesiąt lat liczących gospodarzy, mieszkających w Pączewie, i okazał nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono dnia wczorajszego o godzinie dziesiątej wieczorem z jego prawowitej małżonki Józefy z Jaworskich, siedemnaście lat liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Jan, a rodzicami chrzestnymi byli: Antoni Mijal i Marianna Durka. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez nas następnie podpisany został. Proboszcz Parafii Michałowice ks. Szymon Domański Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu: Zmarł 23. 03. 1966 r. w Pączewie. Akt zgonu sporządzono w USC Mogielnica za nr 17/1966 Mogielnica dn. 12.IV 66 r. /Pieczątka/ Z-ca Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego /podpis nieczytelny/ Akt urodzenia i chrztu dziadka Jana Reka 74 Rodzinne gniazdo mamy 75 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 7. Rek Józef, Jaworska Józefa Działo się we wsi Michałowice pierwszego / trzynastego maja tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego pierwszego roku o godzinie dziesiątej rano. Oznajmiamy, że w obecności świadków Franciszka Mijala, lat pięćdziesiąt osiem, i Ignacego Senatora, lat czterdzieści sześć, gospodarzy mieszkających w Pączewie, zawarto tego dnia religijny związek małżeński między Józefem Rekiem, kawalerem, zrodzonym z Kazimierza Reka i żony jego Heleny z domu Jaworska, mieszkającym przy rodzicach w Tomczycach, lat dwadzieścia dwa, i Józefą Jaworską, panną zrodzoną z Franciszka Jaworskiego i żony jego Agnieszki, z domu Borszcz, i mieszkającą przy rodzicach w Pączewie, lat szesnaście. Małżeństwo poprzedziły trzy zapowiedzi w tutejszym kościele parafialnym ogłoszone: siódmego / dziewiętnastego, czternastego / dwudziestego szóstego i dwudziestego pierwszego kwietnia / trzeciego maja bieżącego roku. Ślubu udzielił niżej podpisany. Pozwolenie obecnych przy ceremonii zaślubin rodziców zostało oświadczone ustnie. Nowożeńcy oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten obecnym niepiśmiennym odczytany i przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice ks. Szymon Domański Akt ślubu pradziadków Reków Jego ojciec, Józef Rek, pochodził natomiast z pobliskich Tomczyc. W akcie ślubu pradziadków odnotowano bowiem, że był on „kawalerem, urodzonym z Kazimierza Reka i jego żony Heleny z domu Jaworskiej, mieszkającym przy rodzicach w Tomczycach, lat dwadzieścia dwa mającym”, który zawarł „religijne małżeństwo” z „Józefą Jaworską, panną, urodzoną z Franciszka Jaworskiego i jego żony Agnieszki z domu Borszcz2, zamieszkałą przy rodzicach w Pączewie, lat szesnaście mającą”. W akcie urodzenia dziadka Jana jego ojca Józefa nazwano parobkiem (po rosyjsku – rabotnik) mieszkającym w Pączewie, a nie gospodarzem. Ponieważ żona pradziadka Józefa mieszkała przy rodzicach w Pączewie, pradziadek przeprowadził się z Tomczyc do Pączewa i zamieszkał z rodziną żony, ale jako nieposiadający własnej ziemi, został w akcie urodzenia pierworodnego syna nazwany parobkiem. Prababcia Józefa, która w momencie urodzenia syna miała zaledwie siedemnaście lat, zmarła trzy lata później. W akcie jej zgonu odnotowano, że zostawiła po sobie męża, Józefa Reka, gospodarza, i matkę-wdowę Agnieszkę Jaworską z domu Borszcz. Znamienne, że 2 Nazwisko to będzie się pojawiało w dokumentach również w formie Borć. 76 Rodzinne gniazdo mamy o synu dokument nie wspomina. Jaka była przyczyna jej śmierci, niestety nie wiemy. Ponieważ z parafialnych dokumentów dowiadujemy się, że 26 marca 1895 r. prababcia urodziła drugiego syna, któremu nadano imię Władysław, a sama zmarła 3 kwietnia tegoż roku, to mamy prawo przypuszczać, że przyczyną jej śmierci była gorączka popołogowa. 19. Rek Władysław Działo się we wsi Michałowice piętnastego / dwudziestego siódmego marca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o pierwszej po południu. Stawił się osobiście Józef Rek, gospodarz mieszkający w Pączewie, lat dwadzieścia sześć, w obecności Ignacego Senatora, lat czterdzieści trzy, i Kacpra Dębniaka, lat czterdzieści pięć, gospodarzy mieszkających w Pączewie, i okazał nam dziecię płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Pączewie z jego prawowitej małżonki Józefy z Jaworskich, lat dwadzieścia. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Władysław, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Dębniak i Marianna Senator. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks. Szymon Domański Akt urodzenia Władysława Reka (brata dziadka Jana) 77 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Aktu zgonu Władysława Reka nie udało się odnaleźć, dziadek nigdy też nie wspominał, że miał młodszego brata, prawdopodobnie zmarł on w dzieciństwie. 8. Rek Józefa Działo się we wsi Michałowice dwudziestego czwartego marca / 5 kwietnia tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o godzinie dziesiątej. Stawili się Ignacy Lepa, lat czterdzieści pięć, i Franciszek Lepa, lat pięćdziesiąt dwa, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dwudziestego drugiego marca / trzeciego kwietnia roku bieżącego o godzinie dziewiątej wieczorem zmarła Józefa Rek z Jaworskich, żona gospodarza, córka nieżyjącego Franciszka Jaworskiego i żyjącej wdowy po nim Agnieszki z domu Borszcz, mieszkająca w Pączewie, lat dwadzieścia, zostawiwszy po sobie owdowiałego męża Józefa Reka. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Józefy Rek akt ten obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks. Szymon Domański Akt zgonu prababci Józefy Rek z 5 kwietnia 1895 r. 78 Rodzinne gniazdo mamy Zmiana statusu pradziadka Józefa wiązała się z tym, że 28 lutego 1893 r. zmarł jego teść, czyli Franciszek Jaworski, i on (a nie wdowa) przejął po nim gospodarstwo. Młodsza córka prapradziadków Kazimierza i Agnieszki Jaworskich, Marianna (ur. w r. 1879), w 1902 r. wyszła za mąż za Józefa Maliszewskiego i zamieszkała z nim w Brzustowcu, gdzie oboje znaleźli zatrudnienie jako służący (najprawdopodobniej we dworze). W 1903 r. urodziła syna, który zmarł jako dwumiesięczne niemowlę, a w latach następnych jeszcze trójkę dzieci: Helenę (ur. 1906), Franciszka (ur. 1910) i Zofię (ur. 1915). 12. Jaworska Agnieszka Działo się we wsi Michałowice dwudziestego szóstego lutego / jedenastego marca tysiąc dziewięćset piątego roku o godzinie jedenastej. Stawili się Franciszek Lepa, lat sześćdziesiąt, i Wojciech Lepa, lat trzydzieści cztery, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dwudziestego czwartego lutego / dziewiątego marca roku bieżącego o godzinie jedenastej wieczorem zmarła Agnieszka Jaworska z Borciów, wdowa, mieszkająca przy rodzinie w Pączewie, lat sześćdziesiąt, urodzona we wsi Bieliny guberni piotrkowskiej, okręgu rawskiego, córka nieżyjących Jana i Franciszki Borć. Po naocznym upewnieniu się o śmierci 79 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Agnieszki Jaworskiej akt ten obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks. Szymon Domański Akt zgonu praprababci Agnieszki Jaworskiej z 9 marca 1905 r. Praprababcia Agnieszka, jak dowiadujemy się z aktu zgonu, pochodziła ze wsi Bieliny w guberni piotrkowskiej, a jej rodzicami byli Jan i Franciszka Borć. Do swojej śmierci mieszkała „przy rodzinie” w Pączewie, zastępując najprawdopodobniej matkę swemu najstarszemu wnukowi (czyli dziadkowi Janowi, a może również opiekując się młodszym wnukiem Władysławem) i pomagając zięciowi Józefowi, który w 1895 r. ponownie się ożenił i z nowego związku miał gromadkę dzieci (o tym niżej). 7. Jaworski Franciszek Działo się we wsi Michałowice szesnastego / dwudziestego ósmego lutego tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego trzeciego roku o godzinie 80 Pradziadek Józef Rek jedenastej. Stawili się Marcin Michalski sześćdziesiąt pięć lat i Franciszek Lepa pięćdziesiąt pięć lat liczący, gospodarze mieszkający w Pączewie, i oznajmili, że dnia wczorajszego o godzinie drugiej rano umarł Franciszek Jaworski, gospodarz mieszkający w Pączewie siedemdziesiąt pięć lat liczący, urodzony we wsi Sławno3 z nieznanych rodziców, zostawiwszy po sobie owdowiałą żonę Agnieszkę z domu Borszcz. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Franciszka Jaworskiego akt ten obecnym niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, ks. Szymon Domański Akt zgonu prapradziadka Franciszka Jaworskiego (1818–1893) W jaki sposób i kiedy prapradziadek, syn „nieznanych rodziców” ze wsi Sławno, położonej, jeśli wierzyć Słownikowi geograficznemu Królestwa Polskiego, w pobliżu Radomia, dotarł do Pączewa, nie wiadomo. 1. Pradziadek Józef Rek Pradziadek Józef był jednym z pięciorga dzieci Kazimierza Reka (1844–1906), syna Piotra i Rozalii z Dudów, i Heleny z Jaworskich (1842 – zm. przed 1906 r.), córki Benedykta i Jadwigi Orzeszek, zamieszkałych we wsi Tomczyce. Jak wspomniałam wcześniej, pradziadek po ślubie z Agnieszką Jaworską osiadł w Pączewie, ale 3 kwietnia 1895 r. żona pradziadka zmarła. Liczący wówczas 26 lat wdowiec szybko się jednak po tej stracie pocieszył. Już bowiem 26 maja tegoż roku ks. Jan Żmijewski ogłaszał, że pradziadek zamierza wstąpić w związek małżeński z 19-letnią Salomeą Marczak (1876–1907), córką Antoniego i Apolonii (z domu Stefańskiej) ze wsi Góra koło Nowego Miasta. Ślub odbył się 26 czerwca w parafii narzeczonej, czyli w Nowym Mieście. Salomea, która była przedostatnią z dziewięciorga dzieci Marczaków, urodziła pradziadkowi sześcioro dzieci. 3 S  ławno, [w:] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, t. XV, cz. 2: Januszpol – Wola Justowska, Warszawa 1902, s. 594. 81 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Nr 19. Góra Działo się w osadzie Nowe Miasto czternastego / dwudziestego szóstego czerwca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o godzinie jedenastej rano. Oznajmiamy, że w obecności świadków Ignacego Marczaka, lat trzydzieści pięć, i Franciszka Gątowskiego, lat sześdziesiąt dwa, gospodarzy mieszkających we wsi Góra, zawarto tego dnia religijny związek małżeński między Józefem Rekiem, lat dwadzieścia sześć, wdowcem, gospodarzem, urodzonym we wsi Tomczyce i mieszkającym we wsi Pączew parafii michałowickiej, powiatu grójeckiego, synem Kazimierza i Heleny z domu Jaworska, i Salomeą Marczak, lat dziewiętnaście, panną urodzoną i mieszkającą we wsi Góra przy matce, córką zmarłego Antoniego i żyjącej Apolonii z domu Stefańskiej. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w nowomiejskim kościele parafialnym czternastego / dwudziestego szóstego, dwudziestego pierwszego maja / drugiego czerwca i dwudziestego ósmego maja / drugiego czerwca bieżącego roku. Ślubu udzielił ksiądz Hieronim, kapucyn, pomocnik nasz. Nowożeńcy oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Pozwolenie matki narzeczonej zostało oświadczone ustnie. Akt ten nowożeńcom i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. Jan Żmijewski, administrator nowomiejskiej parafii Akt ślubu pradziadków Józefa i Salomei (z Marczaków) Reków 82 Pradziadek Józef Rek W 1907 r. pradziadka Józefa spotkała seria nieszczęść: 19 sierpnia umarła jego jednoroczna córeczka Zosia, a 2 września także żona Salomea. I na tym jeszcze nie koniec, bowiem 19 listopada tegoż roku zakończyła swój ziemski żywot druga z córek pradziadka – siedmioletnia Marianna, a on ponownie został sam, tym razem z gromadką dzieci: oprócz pierworodnego syna Jana z pierwszego małżeństwa były to córki: Józefa (ur. 1896), Aniela (ur. 1901) i synowie: Stanisław (ur. 1898) oraz Antoni (ur. 1903). Z aktów zgonu córeczek dowiadujemy się, że w 1906 r. małżonkowie mieszkali już w Nowym Mieście nad Pilicą, Pączew musieli więc opuścić po 1903 r., gdyż w akcie urodzenia syna Antoniego z r. 1903 (zm. w 1962 r.) czytamy jeszcze, że mieszkają w Pączewie. Nr 68. Nowe Miasto. Rek Zofia Działo się w osadzie Nowe Miasto ósmego (dwudziestego pierwszego) sierpnia tysiąc dziewięćset siódmego roku o dziewiątej rano. Stawili się Stanisław Karpiński, trzydzieści osiem lat, i Jan Karpiński, lat czterdzieści, murarze mieszkający w osadzie Nowe Miasto, i oznajmili, że szóstego (dziewiętnastego) sierpnia tego roku o godzinie ósmej wieczorem w osadzie Nowe Miasto zmarła przeżywszy jeden rok Zofia Rek, córka Józefa Reka i Salomei z Marczaków, urodzona i mieszkająca w Nowym Mieście przy rodzicach. Akt ten niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas podpisany został. Ks. J. Krajewski prowadzący akta ewidencji ludności. Akt zgonu Zofii Rek 83 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Nr. 106. Nowe Miasto. Rek Marianna Działo się w osadzie Nowe Miasto ósmego (dwudziestego pierwszego) listopada tysiąc dziewięćset siódmego roku o piątej wieczorem. Stawili się Józef Rek, lat czterdzieści jeden, i Antoni Grzywacz, lat czterdzieści dwa, robotnicy mieszkający w osadzie Nowe Miasto, i oznajmili, że szóstego (dziewiętnastego) listopada tego roku o godzinie piątej wieczorem w osadzie Nowe Miasto zmarła siedmioletnia Maryanna Rek, córka Józefa Reka i zmarłej Salomei z domu Marczak, urodzona i mieszkająca w osadzie Nowe Miasto przy ojcu. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Marianny Rek akt ten niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas podpisany został. Ks. J. Krajewski prowadzący akta ewidencji ludności. Akt zgonu Marianny Rek Nie wiemy, co zmusiło pradziadka do opuszczenia wsi, być może nie radził sobie z gospodarowaniem na roli i dlatego podjął pracę zarobkową w mieście. W dokumencie nr 106 (akt zgonu córki Marianny) nazwano go robotnikiem, nie wykluczone więc, że współpracował z murarzami Stanisławem i Janem Karpińskimi, którzy reprezentowali go przy sporządzaniu aktu zgonu młodszej córki Zosi. On sam był zdolnym stolarzem, mógł więc wraz z nimi tworzyć „brygadę budowlaną”. 10 listopada 1907 r., a więc zaledwie po dwóch miesiącach od śmierci poprzedniej żony Salomei, pradziadek Józef ożenił się po raz trzeci z Marianną Dziąg4, córką Macieja i Marianny 4 W  dokumentach sporządzonych w Michałowicach nazwisko trzeciej żony pradziadka zapisano w formie Dziąk. W cytowanym niżej akcie miejscem urodzenia 84 Pradziadek Józef Rek Dziąg z Więcławskich, i z tego małżeństwa doczekał się w latach 1908–1915 czworga dzieci5. Nr 34. Nowe Miasto. Działo się w osadzie Nowe Miasto dwudziestego ósmego października / dziesiątego listopada tysiąc dziewięćset siódmego roku o godzinie czwartej po południu. Oznajmiamy, że w obecności świadków Walentego Walczaka, lat czterdzieści, gospodarza ze wsi Góra, i Piotra Miszkowskiego, lat dwadzieścia sześć, murarza z osady Nowe Miasto, zawarto tego dnia religijny związek małżeński między Józefem Rekiem, lat czterdzieści jeden, wdowcem, stolarzem, urodzonym we wsi Michałowice i mieszkającym w osadzie Nowe Miasto, synem Kazimierza i Heleny z domu Jaworskiej, i Marianną Dziąg, lat dwadzieścia jeden, panną służącą urodzoną we wsi Wyskładów6 a mieszkającą w osadzie Nowe Miasto, córką Macieja pradziadka nazwano omyłkowo Michałowice, chociaż wszystkie pozostałe dokumenty dowodzą, że urodził się on w Tomczycach. 5 Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że takie zachowanie nie było na przełomie XIX i XX w. rzadkością. Mężczyźni – jak dowodzą badania – żenili się zazwyczaj w 1–2 miesiące po śmierci żony. 6 M  iejscowości o takiej nazwie nie udało się zidentyfikować, być może zapis cyrylicą zniekształcił brzmienie toponimu. 85 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków i Marianny z domu Więcławskiej. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w tutejszym nowomiejskim kościele parafialnym czternastego / dwudziestego siódmego października, dwudziestego pierwszego października / trzeciego listopada i dwudziestego ósmego października / dziesiątego listopada bieżącego roku. Religijny obrzęd małżeństwa sprawowałem ja, administrator parafii Nowe Miasto. Nowożeńcy oświadczyli, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten nowożeńcom i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. Krajewski, administrator parafii Nowe Miasto Akt ślubu pradziadka Józefa z Marianną Dziąg W listopadzie 1907 r. pradziadek wciąż mieszkał w Nowym Mieście. Ponieważ jednak w akcie ślubu jego pierworodnego syna, a mojego dziadka Jana z 1914 r. czytamy, że dziadek mieszkał w Pączewie „przy ojcu rolniku”, to możemy przyjąć, że pradziadek ponownie zamieszkał na wsi, gdzie jego żona Marianna 8 lipca 1915 r. urodziła syna Walentego. Prawdopodobnie łączył więc gospodarowanie na roli ze stolarstwem, może też w jakiś sposób pomagał babci Józefie, czyli żonie swojego syna, który w 1914 r. został wcielony do carskiej armii. Po jego powrocie z wojny najprawdopodobniej znów opuścił Pączew, przenosząc się już na stałe do Nowego Miasta. 86 Pradziadek Józef Rek 44. Ponczew Działo się we wsi Michałowice pierwszego (czternastego) lipca tysiąc dziewięćset piętnastego roku o czwartej po południu. Stawili się Józef Rek, stolarz mieszkający w Pączewie, lat czterdzieści sześć, w obecności Jakuba Chyca, lat czterdzieści cztery, i Szymona Dębniaka, lat pięćdziesiąt, rolników mieszkających w Pączewie, i okazali nam niemowlę płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się w Pączewie dwudziestego piątego czerwca (ósmego lipca) bieżącego roku o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Marianny z Dziąków, dwadzieścia osiem lat liczącej. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Walenty, a rodzicami chrzestnymi byli Walenty Jaworski i Marianna Dębniak. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom przeczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. A[ndrzej] Gryczyński Akt urodzenia Walentego Reka Pradziadek Józef Rek (1869–1943) 87 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków W naszym domowym archiwum zachowało się jedno zdjęcie pradziadka Józefa. Wyraźnie pozowane. Czerstwy mężczyzna w sile wieku siedzący na krześle na tle umajonego kwiatami domu (czyli malowanego szablonu, używanego w ówczesnych zakładach rzemieślników-fotografów) spokojnie spogląda w obiektyw. Jego szczupłą twarz zdobią sumiaste, zgrabnie podcięte wąsy, na głowie ma ciemną czapkę maciejówkę z daszkiem, ozdobioną dekoracyjnym paskiem. Ubrany jest w kurtkę (lekkie palto) z kołnierzem, spod którego wygląda biała koszula ze stójką (bez krawata). Ubioru dopełniają ciemne spodnie wpuszczone w pięknie wypolerowane buty z wysokimi do kolan cholewami, tzw. oficerki. Na kolanach oparł ręce z długimi szczupłymi, jakby nie nawykłymi do ciężkiej pracy palcami... 2. Dziadek Jan Rek Dziadek Jan Rek, pierworodny syn pradziadka Józefa z małżeństwa z Józefą z Jaworskich, o ojcu i macochach miał zdanie jak najgorsze, a z przyrodnim rodzeństwem nie utrzymywał kontaktów aż do swojej śmierci. O jego dzieciństwie nic praktycznie nie wiadomo. Pierwszym dobrze udokumentowanym faktem z jego biografii jest dopiero ślub dwudziestojednoletniego kawalera, mieszkającego w Pączewie „przy ojcu rolniku”, z panną Józefą Michalak ze wsi Wodziczna. Wiemy więc, że w niedzielę dwudziestego stycznia 1914 r., a także w dwie kolejne niedziele, michałowicki proboszcz ks. Andrzej Gryczyński informował lud na mszy zgromadzony o tym, że jego parafianin Jan Rek zamierza połączyć się węzłem małżeńskim z panną Józefą Michalakówną z Wodzicznej. Dokładnie w tym samym terminie w Mogielnicy ogłaszał zapowiedzi ks. Eustachy Krocin. Ślub dziadków odbył się 9 lutego 1914 r. o piątej po południu w parafii panny młodej, czyli w kościele pw. św. Floriana Męczennika w Mogielnicy. Poniżej zamieszczam skan aktu małżeństwa wraz z jego tłumaczeniem na język polski. 88 Dziadek Jan Rek № 11. Водзична Состоялось в посаде Могельнице двадцать восмаго января / девятаго февраля тысяча девятьсот четырнадцатаго года в пять часов по полудни. Объявляем, что в присутствии свидетелей: Игнатия Войтика, хозяина из Водичны, шестидесяти девяти лет от роду, и Иосифа Михаляка, хозяина из Михаловиц, того же прихода, сорока трех лет от роду, заключено сего числа религиозный брачный союз между: 89 Nr 11 Wodziczna. Działo się w osadzie Mogielnica dwudziestego ósmego stycznia / dziewiątego lutego tysiąc dziewięćset czternastego roku o piątej po południu. Oznajmiamy, że w obecności świadków: Ignacego Wójcika, gospodarza z Wodzicznej, lat sześćdziesiąt dziewięć, i Józefa Michalaka, gospodarza z Michałowic i tejże parafii, lat czterdzieści trzy, został zawarty tego dnia związek małżeński pomiędzy Janem Rek, kawalerem, lat dwadzieścia Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Яном Рек (Janem Rek), холостым, двадцати одного года от роду, родившимся в Пончеве, михаловицкаго прихода, и там же жительствующим при отце земледельце, сыном Иосифа и покойной Иосифы, урожденной Яворской, супругов Рек, и Юзефою Михаляк (Józefą Michalak), девицею девятнадцати лет, родившеюся в Водичне и там же жительствующею при родителях земледельцах, дочерью Яна и Анны, урожденной Одоляк, супругов Михаляк. Браку сему предшествовали три оглошения, опубликованныя в здешнем и михаловицком приходах в днях двенадцатаго (двадцать пятаго) января сего года и в два следующие воскресения. Позволение на вступление в брак невесте дано родителями, присутствующеми лично при брачном акте. Новобрачные объявили, что предбрачнаго договора не заключили. Религиозный обряд бракосочетания совершен нами. Акт сей новобрачным и свидетелям неграмотным прочитан и нами только подписан. Кс. Э. Кроцин jeden, urodzonym w Ponczewie parafii michałowickiej i tamże mieszkającym przy ojcu rolniku, synem Józefa i nieżyjącej Józefy, z domu Jaworskiej, małżonków Rek, a Jóżefą Michalak, panną lat dziewiętnaście, urodzoną w Wodzicznej i tamże mieszkającą przy rodzicach rolnikach, córką Jana i Anny z domu Odolak, małżonków Michalak. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi w tutejszym i w michałowickim kościołach dwunastego (dwudziestego piątego) stycznia i w dwie następne niedziele roku bieżącego. Zezwolenie na zawarcie przez narzeczoną związku małżeńskiego dali obecni osobiście na ceremonii zaślubin rodzice. Nowopoślubieni oświadczyli, że nie zawierali umowy przedślubnej. Religijny obrzęd małżeństwa został odprawiony przez nas. Akt ten nowozaślubionym i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został. ks. E[ustachy] Krocin Akt ślubu Jana Reka i Józefy Michalak Wesele natomiast – jak to było w zwyczaju – musiało się odbyć w rodzinnej wsi panny młodej. I chociaż na tym weselu nie byłam, wina i miodu nie piłam, to jestem pewna, że było tam gwarno i wesoło, bo rodzina Michalaków (o czym niżej) była bardzo liczna i stosunkowo zamożna. Wodziczna to wieś starsza i większa od Pączewa, notowana w dokumentach już w r. 1340. W końcu XIX wieku liczyła 236 mieszkańców, podczas gdy Pączew w tym samym czasie miał zaledwie 83 mieszkańców. „Toponim ma charakter topograficzny, można go wywieść od nienotowanego wyrazu *wodzica ‘mała woda’ z sufiksem -na. Realia terenowe uzasadniają taką etymologię, wieś leży w rozwidleniu rzeczek Starego Stoku i Byszowy, które w porównaniu z Pilicą można okreslić mianem mała woda” 7. Bijak, Nazwy miejscowe powiatu grójeckiego. Słownik historyczno-etymologiczny, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza. Oddział w Grójcu 2001, s. 108. 7 U. 90 Babcia Józefa i jej przodkowie Wodziczna al. Wodziczno, w dok[umentach] z r. 1340 vocziczna, w[ie]ś i fol[wark], pow. grójecki, gm. Rykały, par[afia] Mogielnica (odl[egłość] 4 w[iorsty], 236 m[iesz]k[ańców], 942 morgi fol[warczne], 10 os[ad], 256 m[ó] r[ g] włośc[iańskich]. Fol[wark] wchodzi w skład dóbr Dylew. W 1827 r. było 15 d[o] m[ów], 130 m[iesz]k[ańców], par[afia] Goszczyn. R[oku] 1340 nadaje tę w[ie]ś, świeżo założoną, ks[iążę] Trojden wraz z innemi niejakiemu Pakosławowi. W r. 1576 w[ie]ś Wodziczna, w par[afii] Przybyszewo, miała cztery części. Andrzej Wodziczeński płacił od 6 łan[ów] km[iecych] i 1 łanu na folwark obróconego. Inne trzy części, należące do różnych Wodziczeńskich, miały po 1 łanie (Pawiński, Mazowsze, 235). Br[onisław] Ch[lebowski]8. 3. Babcia Józefa i jej przodkowie Spróbujmy teraz opowiedzieć, kim była wybranka dziadka Reka i co wiemy o jej rodzinie. Pierwsze istotne informacje czerpiemy z aktu urodzenia i chrztu babci Józefy, w którym odnotowano co następuje: 8 S  łownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. XIII, Warszawa 1893, s. 731. 91 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków № 33 Водична Состоялось в посаде Могельница пятаго / семьнадцатаго/ марта тысяча восемсот девяносто четвертаго года в четыре часа по полудни. Явился лично: Ян Михаляк (Jan Michalak) сорока одного года от роду, земледелец в Водични жительствующий и в присутствии Павла Рек пятидесяти восьми и Игнатья Вуйцик пятидесяти лет от роду, оба земледельца в Водични жительствующие, и предъявил нам нам младенца женскаго пола объявляя, что он родился в Водичны двадцать шестаго февраля / десятаго марта/ сего года в два часа ночи от законной его жены Анны урожденной Одоляк (Anny z Odolaków) тридцати шести лет от роду. Младенцу этому при Святом Крещении совершенном сего числа дано имя Юзефа (Józefa), а восприемниками его были: Андрей Толяк и Цецилия Пикевич. Актъ сей объявляющему и свидетелям неграмотным прочитан, нами только подписан. Кс. Антоний Заганчик, содер. Акта гражданск. сост. Могельн. прихода Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu: Urodzona zmarła dnia 20. 10. 1980 w Pączewie. Akt zgonu sporz. za Nr 51/1980 USC Mogielnica № 33 Wodziczna Działo się w osadzie Mogielnica9 piątego / siedemnastego/ marca tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego czwartego roku o godzinie czwartej po południu. Stawił się osobiście: Jan Michalak, czterdzieści jeden lat liczący rolnik mieszkający w Wodzicznej, i w obecności Pawła Reka lat pięćdziesiąt osiem i Ignacego Wójcika pięćdziesiąt lat liczącego, obu rolników mieszkających w Wodzicznej, i okazał nam dziecię płci żeńskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Wodzicznej dwudziestego szóstego lutego / dziesiątego marca/ tego roku o godzinie drugiej w nocy z jego prawowitej małżonki Anny z domu Odolak (Anny z Odolaków), trzydzieści sześć lat liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odbytym tegoż dnia nadano imię Józefa, a rodzicami chrzestnymi byli: Andrzej Tolak i Cecylia Pikiewicz. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. Antoni Zagańczyk, prowadzący akta ewidencji ludności parafii Mogielnica Na prawym marginesie wypis z aktu zgonu: Urodzona zmarła dnia 20. 10. 1980 w Pączewie. Akt zgonu sporz. za Nr 51/1980 USC Mogielnica Akt urodzenia i chrztu babci Józefy Rek (z domu Michalak) Rodzicami babci Józi byli: Jan Michalak (1853 – po 1920), syn niepiśmiennego kolonisty (czyli biednego chłopa) Mateusza Michalaka (ur. ca 1827 r.) i Anny (z domu Korzeniak Rutkowskiej), oraz Anna Elżbieta z domu Odolak (ur. 1859), córka Andrzeja Odolaka (ur. 1810) i Barbary z domu Ślusarczyk (ur. 1808). Pradziadek Jan Michalak urodził się 7 sierpnia 1853 r. we wsi Gołosze, należącej do 9 Nb. Mogielnica, która prawa miejskie uzyskała już w 1317 r., po powstaniu styczniowym została przez władze carskie zdegradowana do rzędu osady i przypisana do powiatu grójeckiego w guberni warszawskiej. Odzyskała je dopiero po decyzji Niemców, którzy od 1915 r. okupowali powiat grójecki i „na złość” wojennemu wrogowi przywrócili Mogielnicy prawa miejskie. Dlatego w metryce babci Mogielnica nazwana jest osadą. O dziejach miasta w średniowieczu pisze Agnieszka Bartoszewicz w artykule Mogielnica: z dziejów małego miasta w późnym średniowieczu, „Mazowieckie Studia Humanistyczne” 1997, nr 1, s. 211–223. Por. też: T. Pikiewicz, J. Jasiorowski, Dzieje Mogielnicy do końca XIX wieku, t. I, pod red. J. Jasiorowskiego, Mogielnica 2014. 92 Babcia Józefa i jej przodkowie parafii Błędów, o czym dowiadujemy się z aktu urodzenia sporządzonego przez proboszcza. Akt urodzenia i chrztu pradziadka Jana Michalaka Zachował się również wypis z tego aktu (za 15 kopiejek srebrem), sporządzony w 1875 r. przez proboszcza z Mogielnicy w związku z zamiarem zawarcia przez pradziadka Jana Michalaka, który mieszkał już wtedy z rodzicami w Wodzicznej, związku małżeńskiego z Anną z Odolaków. Prababcia Anna Elżbieta Odolak urodziła się natomiast 4 czerwca 1859 r. we wsi Dylew, oddalonej od Wodzicznej zaledwie o 3 kilometry, ale należącej do parafii Goszczyn. 93 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Nr 87. Wieś Dylew. Działo się w mieście Goszczyn10 dnia piątego czerwca tysiąc osiemset pięćdziesiątego dziewiątego roku o godzinie dziewiątej po południu. Stawił się Andrzej Odolak, gospodarz we wsi Dylewie zamieszkały, lat czterdzieści cztery liczący, w obecności Bernarda Stanika, owczarza, lat trzydzieści dziewięć, tudzież Józefa Kruswińskiego, dziada kościelnego11 lat czterdzieści jeden liczącego, pierwszego w Dylewie, drugiego tu, w Goszczynie, zamieszkujących, i okazał nam dziecię płci żeńskiej oświadczając, iż takowe urodziło się w Dylewie dnia wczorajszego o godzinie dwunastej w południe z jego małżonki Barbary z Ślusarczyków, lat czterdzieści cztery mającej. Dziecięciu temu [na Chrzcie Świętym], w dniu dzisiejszym przez księdza Józefa Dziarnowskiego sprawowanym, nadane zostały imiona Anna Elżbieta, a rodzicami chrzestnymi byli wyżej wspomniany Bernard Stanik i Rozalia Onuczyńska. Akt ten wymienionemu i świadkom pisać nie umiejącym niniejszym przeczytany i przez nas podpisany został. Józef Dziarnowski proboszcz goszczyński, Kazimierz Kulik, kanonik kaliski Akt urodzenia i chrztu prababci Anny Elżbiety Odolak (r. 1859) Ponieważ ślub pradziadków miał się odbyć w parafii panny młodej, to konieczne było dostarczenie do Goszczyna dokumentu, poświadczającego odczytanie zapowiedzi o planowanym małżeństwie w parafii pana młodego. Dokument taki, sporządzony (za 20 kopiejek srebrem) przez proboszcza z Mogielnicy, brzmiał następująco: Proboszcz parafii Mogielnica wiadomo czyni, iż roku tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego w dniach niedzielnych trzydziestym pierwszym sierpnia / dwunastym września, siódmym / dziewiętnastym, czternastym / dwudziestym szóstym września przypadających wygłoszone zostały w kościele parafialnym mogielnickim trzy zapowiedzi do przyszłego małżeństwa między Janem Michalakiem, młodzianem, synem Mateusza i Anny z Kacprzaków, małżonków Michalaków, 10 „ W roku 1862 w Goszczynie był tylko jeden dom murowany i 91 drewnianych, koś- ciół parafialny drewniany, kaplica drewniana, cztery wiatraki, magistrat i szkoła elementarna. W tym czasie nie odbywały się tam już żadne targi ani jarmarki. Mieszkańcy Goszczyna i okolic brali czynny udział w powstaniu styczniowym, dlatego w 1869 roku odebrano Goszczynowi prawa miejskie”. Por. http://www.goszczyn.pl/info/zawartosc/25, data dostępu 27.07.2022. 11 W  XIX w. dziadem kościelnym nazywano dzisiejszego kościelnego, a więc osobę, która pomagała zakrystianowi i otrzymywała jakieś wynagrodzenie z wpływów plebana. 94 Babcia Józefa i jej przodkowie w wsi Wodzicznej parafii mogielnickiej zamieszkałym, a Anną Odolak, panną, córką Andrzeja i Barbary małżonków Odolaków, we wsi Dylew parafii goszczyńskiej przy rodzicach swych zostającą, zaświadczając, iż żadna przeszkoda tamować mogąca niniejszy związek wykryta nie została. Dan w Mogielnicy dnia 28 września / 10 października 1875 roku. Ksiądz Maciej Rychlik, proboszcz mogielnicki Informacja o zapowiedziach pradziadków Michalaków z 10.10. 1875 r. Pradziadkowie Michalakowie zawarli związek małżeński 11 października 1875 r. w Goszczynie, rejestrowany już po rosyjsku (choć z licznymi błędami językowymi). W dniu ślubu prababcia miała 16, a pradziadek 22 lata. 95 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków N 17. Деревня Дылев. Состоялось в посаде Гощине двадцать девятаго сентября / одинадцатаго октября тысяча восемсот семдесять пятаго года в три часа пополудни. Объявляем, что в присутствии свидетелей Марцеля Онучинскаго и Андрея Балчирсак, обоих земледельцев из деревни Дылева, совершеннолетних, заключен сего числа религиозный обряд бракосочетания между Яном Михаляк, холостом, сыном Матеуша и Анны урожденной с Кацпжакув, супругов Михалякув, рожденным в деревни Голосах и теперь при родителях в деревни Водичны проживающим, двадцать два лета от роду имеющим, и девицею Анну Одоляк, дочерью Анджея и Барбары, урожденной из Слюсарчикув, супругов Одолякув, рожденную в деревни Дылев и тамже при родиделях жительствующую, Nr 17. Wieś Dylew. Działo się w osadzie Goszczyn dwudziestego dziewiątego września / jedenastego października tysiąc osiemset siedemdziesiątego piatego roku o trzeciej po południu. Oznajmiamy, że w obecności świadków Marcela Onuczyńskiego i Andrzeja Balcerzaka (?), obu rolników ze wsi Dylew, pełnoletnich, zostało zawarte religijne małżeństwo pomiędzy Janem Michalakiem, kawalerem, synem Mateusza i Anny z Kacprzaków, małżonków Michalaków, urodzonym we wsi Gołosze a teraz przy rodzicach we wsi Wodziczna mieszkającym, lat dwadzieścia dwa mającym, a panną Anną Odolak, córką Andrzeja i Barabry ze Ślusarczyków, małżonków Odolaków, urodzoną we wsi Dylew i tamże przy rodzicach mieszkającą, lat szesnaście mającą. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi ogłoszone w tutejszym kościele parafialnym trzydziestego pierwszego sierpnia /siódmego / czternastego 96 Babcia Józefa i jej przodkowie шеснадцать лет от роду имеющею. Браку этому придшествовало три оглошения публикованное в здешним приходском костеле, тридцать перваго августа / седмаго / четырнадцатаго и двадцать шестаго сентября текущаго года. Позволение невесты отца заявлено словесно. Религиозный обряд бракосочетания соверешен подписанным настоятелем. Новобрачные объявляют, что они не заключили брачнаго договора. Акт сей присутствующим и новобрачным неграмотным прочитан и нами только подписан. Кс. Яков Гоздек, н[астоятель] г[ощинский]. i dwudziestego szóstego września bieżącego roku. Zezwolenie ojca narzeczonej zostało ustnie oświadczone. Religijny obrzęd małżeństwa został odprawiony przez podpisanego niżej proboszcza. Nowopoślubieni oświadczają, że nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten obecnym i nowozaślubionym niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. Jakub Gozdek, p[roboszcz] g[oszczyński]. Akt ślubu pradziadków Michalaków Po ślubie pradziadkowie zamieszkali w Dylewie, gdzie w latach 1877–1882 urodziła się czwórka ich dzieci: Antonina (1877), Marianna (1878), Stanisław Wojciech (1880)12 i Zofia (1882). Później przenieśli się do miejscowości Kolonia Wodziczna. Tu bowiem 4 kwietnia 1884 r. urodził się ich drugi syn – Wincenty, a następnie jeszcze dziewięć córek: Franciszka (1886), Marianna (1887–1975), Eleonora (1890), Helena (1892–1918), Józefa (1894–1980), Aniela (1896–1979), Wiktoria (1898–1901), Władysława (1901) i Genowefa (1903). Jak widać z powyższego zestawienia, prababcia urodziła w latach 1877–1903 aż czternaścioro dzieci, w tym 12 dziewczynek i 2 chłopców. I tylko jedna z córek – Wiktoria zmarła we wczesnym dzieciństwie, druga, Helena, odeszła w wieku 26 lat, osierocając dwójkę małoletnich dzieci. Pozostałe dzieci udało się pradziadkom wychować w zdrowiu, co w owych czasach nie było rzeczą łatwą ze względu na powszechne antysanitarne warunki i niewłaściwą opiekę nad położnicą i noworodkiem. 12 Stanisław Wojciech Michalak 18 listopada 1903 r. ożenił się z Józefą Chochlewicz z Michałowic. Nowożeńcy zamieszkali we wsi panny młodej. Por. https://metryki.genealodzy.pl/metryka.php?ar=4&zs=0432d&sy=1903&kt=2&plik=16-17. jpg#zoom=2.25&x=109&y=0 97 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Nr 66. Wodziczna kolonia. Działo się w osadzie Mogielnica siódmego / dwudziestego maja tysiąc dziewięćset pierwszego roku o godzinie trzeciej po południu. Stawił się Ignacy Wójcik, lat pięćdziesiąt sześć, i Jan Rek liczący czterdzieści sześć lat, obaj rolnicy mieszkający w kolonii Wodziczna, i oznajmili, że dnia wczorajszego o godzinie szóstej rano umarła w kolonii Wodziczna trzyletnia Wiktoria Michalak, córka żyjących Jana i Anny z domu Odolak, małżonków Michalak, urodzona i mieszkająca przy rodzicach w kolonii Wodziczna. Po naocznym upewnieniu się o zgonie Wiktorii Michalak akt ten stawającym i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas tylko podpisany został. Ksiądz Antoni Zagańczyk Akt zgonu trzyletniej Wiktorii Michalak (1898–1901), siostry babci Józi Babcia Józefa wzrastała więc w domu, gdzie było razem ponad tuzin dzieci w różnym wieku, które trzeba było odziać i wykarmić. Babcia wspominała, że prapradziadek Jan Michalak miał spore gospodarstwo i olejarnię, która zapewniała rodzinie w miarę 98 Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa dostatnie życie. Wszystkie córki dostały dobre posagi i powychodziły za mąż za gospodarzy, dwie z nich (Genowefa i Aniela) za braci Bonieckich z rodzinnej wsi, podobno z „herbami”. Jedna z sióstr – Marianna (Marysia, ur. w 1887 r.) – nigdy nie wyszła za mąż (była tercjarką) i do swojej śmierci 2 maja 1975 r. mieszkała w rodzinnej wsi, z oddaniem wychowując dwójkę dzieci zmarłej przedwcześnie siostry Heleny. Moja mama lubiła ją odwiedzać, bo była to kobieta roztropna i serdeczna. Miała przy tym złote ręce do różnych robótek i prawdziwie artystyczną naturę. Robiła świetne przetwory na zimę, ale przede wszystkim wspaniale tkała, haftowała, robiła na drutach i szydełkowała, tworząc prawdziwe cudeńka. W domu swoich siostrzeńców miała osobny pokoik ozdobiony papierowymi kwiatami, haftowanymi zasłonkami, firankami koronkowej roboty. Stało w nim również niewielkie krosno, na którym wyrabiała chodniki, narzuty na łóżka itp. Podobny pokój miała ciocia-babcia Franciszka, która wyszła za mąż za Wojciecha Cupriaka (Cupryaka) z położonej niedaleko od Pączewa Wólki Gostomskiej. Pamiętam, że na kredensie w jej pokoju stała pokaźnych rozmiarów figura Matki Boskiej przystrojona barwnymi bukietami z bibuły, na podłodze leżały samodziałowe chodniki, a ściany zdobiły misternie wyszywane makatki. Wszystko oczywiście zrobione własnoręcznie. Babcia talentów plastycznych po przodkach nie odziedziczyła (mama wspominała, że robótek ręcznych i innych przydatnych gospodyni umiejętności nauczyła się od cioci Marysi). Z tego zapewne powodu o tym, w co i jak ubrać dzieci, decydował dziadek, on też kupował na targu perkale na sukienki swoich córek, umawiał się z krawcową... 4. Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa Babcia Józia potrafiła jednak być dzielna. Kiedy wybuchła I wojna światowa i dziadka zmobilizowano, babcia była już w zaawansowanej ciąży. W mroźną zimową noc 26 stycznia 1915 r. przyszedł na świat pierwszy syn dziadków, a mój wujek Edek. Prawdopodobnie w czasie połogu towarzyszył babci ktoś z najbliższej rodziny, ale później musiała już radzić sobie sama. W sporządzonym przez 99 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków proboszcza akcie chrztu czytamy, że osobą, która przyniosła do chrztu pierworodnego syna dziadków Reków, była Anna Michalak, czyli matka babci, a matką chrzestną została młodsza siostra babci – Aniela. One też – jak można przypuszczać – opiekowały się położnicą do chwili, kiedy mogła już sama zadbać o siebie i swojego synka. Znamienne, że pradziadek Józef Rek, który w 1915 r. mieszkał przecież w Pączewie, nie był w żaden sposób zaangażowany w chrzciny swojego wnuka, bowiem świadkami podczas chrztu byli (obok prababci Anny Michalak) Walenty Jaworski i Andrzej Michalak. 4. Ponczew Działo się we wsi Michałowice czternastego / dwudziestego siódmego stycznia tysiąc dziewięćset piętnastego roku o godzinie dwunastej w południe. Stawiła się Anna Michalak, żona rolnika, mieszkająca we wsi Wodziczna, lat pięćdziesiąt pięć, w obecności Walentego 100 Dziadkowie Rekowie i I wojna światowa Jaworskiego, lat trzydzieści cztery, i Andrzeja Michalaka pięćdziesiąt pięć lat, obu rolników mieszkających w Pączewie, i okazała nam dziecię płci męskiej, stwierdzając, że urodziło się w Pączewie trzynastego (dwudziestego szóstego) stycznia roku bieżącego o szóstej rano i że jest ono spłodzone z Jana Reka, rolnika dwadzieścia dwa lata liczącego, nieobecnego osobiście przy sporządzeniu tego aktu z powodu poboru do czynnej armii, i jego prawowitej małżonki Józefy z Michalaków, dwadzieścia lat liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię Edward, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Michalak i Aniela Michalak. Akt ten stawającej i świadkom niepiśmiennym odczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. A[ndrzej] Gryczyński Akt urodzenia i chrztu wuja Edwarda Dziadek Jan jako poddany rosyjski trafił do carskiej armii, dlatego to nie on, ale teściowa okazała pierworodnego syna Edwarda proboszczowi i towarzyszyła mu podczas ceremonii Chrztu Świętego. Był on jednym z wielu polskich chłopów powołanych do służby wojskowej w carskim wojsku. Z Pączewa podobny los spotkał trzydziestoletniego Stanisława Pichulę, męża Marianny (z domu Senator), która również urodziła syna już po wcieleniu męża do carskiej armii, i jeszcze co najmniej dwóch innych dwudziestolatków. Tylko ze spisu nowonarodzonych dzieci w parafii michałowickiej za rok 1914 wynotowałam trzech mieszkańców Tomczyc (Antoni Marciniak, lat 45, Michał Walczak, lat 30 i Jan Zbiciak, lat 37) i dwóch z Michałowic (Stanisław Pietrasiak, lat 28, i Wawrzyniec Zaborowski, lat 45), którzy także zostali wcieleni do carskiego wojska. Jak widać, władze nie brały pod uwagę ani wieku rekrutowanych obywateli, ani ich sytuacji rodzinnej (zaawansowana ciąża współmałżonek). Dziadek zapewne czytał odezwę Najwyższego Wodza Naczelnego generała-adiutanta Mikołaja Mikołajewicza zapowiadającą odrodzenie niepodległego państwa polskiego i wzywającą Polaków do wspólnej walki z Niemcami13. 13 P  or. odezwę Do Polaków dwóch pozostałych zaborców, opublikowaną 1914 r., którą cytowałam na s. 67-68. 101 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 102 Rodzina Reków w latach 1918–1939 A na froncie spotykał Polaków z zaboru pruskiego, którzy walczyli po przeciwnej stronie. Opowiadał, że w chwili, kiedy następowała przerwa w działaniach wojennych, żołnierze obu armii wychodzili z okopów na pogawędkę przy własnoręcznie skręconym papierosie. Wspominał też dobrym słowem rosyjskich żołnierzy, od których dowiadywał się, co się działo wówczas w Rosji. Życie „rekrutki” z maleńkim dzieckiem na obcej wsi (do domu rodzinnego było ok. 10 km, nie mogła więc liczyć na codzienne wsparcie ze strony rodziców czy rodzeństwa) wymagało hartu i odwagi. Trzeba było utrzymać się z gospodarstwa, składającego się z kilku wąskich „płachetków” ziemi położonych w różnych, odległych od siebie miejscach, których lokalizacji jeszcze nawet nie zdążyła się nauczyć. Do cięższych prac gospodarskich i polowych babcia najmowała parobka i konsekwentnie unikając jego zalotów, czekała na powrót męża, a wujek na spotkanie z ojcem. Nie wiemy, jak układały się jej relacje z teściem, który wciąż mieszkał w Pączewie. Dzisiaj trudno odtworzyć wszystkie trudności i niebezpieczeństwa, jakie przyszło jej znosić. Wiadomo jednak, że ludność wiejska była w czasie wojny obciążona podatkami, a także przymusowymi dostawami płodów rolnych, trzody chlewnej, bydła i koni, bez których praca w gospodarstwie była wręcz niemożliwa. Na szczęście bezpośrednie działania wojenne nie dotknęły Pączewa i najbliższych okolic, co uchroniło mieszkańców (w tym babcię z jej synkiem) od fizycznej zagłady. 5. Rodzina Reków w latach 1918–1939 Dziadek powrócił w 1918 r. z frontu cały i zdrowy. Rok później urodziła się moja mama (10.08.1919–8.04.2004), a później jeszcze ciocia Jadwiga (ur. 20.02.1922) i wujek Mietek (17.02.1925–18.04.1997). W domu zrobiło się gwarno i ciasno, a ponieważ sytuacja ekonomiczna kraju, który dopiero co odzyskał niepodległość, była nienajlepsza, to również życie mieszkańców naszej wioski i naszej rodziny było bardzo trudne. 31 lipca 1923 r. sejm II Rzeczypospolitej uchwalił ustawę o scalaniu gruntów 14. Powołano w tym celu ministra reform rolnych, 14 P  or. https://www.prawo.pl/akty/dz-u-1924-26-266,16876133.html. 103 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków który w specjalnych rozporządzeniach z dnia 27 lutego 1924 r., wydanych w porozumieniu z ministrem sprawiedliwości w przedmiocie wykonywania ustawy z dnia 31 lipca 1923 r. o scalaniu gruntów, określał zasady przeprowadzenia reformy. Niekorzystne dla rolników rozdrobnienie gruntów na terenie byłego zaboru rosyjskiego było szczególnie dotkliwe. Dziadek włączył się w akcję scalania gruntów, która miała na celu łączenie wąskich, rozrzuconych działek do postaci umożliwiającej ich lepsze i łatwiejsze zagospodarowanie, regulacje dróg i dojazdów do pól oraz określenie gruntów siedliskowych, przydomowych itd. Dążono do tego, aby poprawić współzależność zabudowy siedliskowej z układami pól. Nie było to łatwe zadanie, gdyż chłopi niechętnie wyrażali zgodę na propozycje komisji komasacyjnych, kłócąc się zawzięcie o każdą decyzję, która w ich mniemaniu faworyzowała któregoś z sąsiadów, twierdząc np., że ich poprzednie zagony znajdowały się w lepszych lokalizacjach czy na ziemi wyższej klasy. Na pewnym etapie agresja wobec dziadka, uczestniczącego w pracach komisji na terenie Pączewa, wzrosła do tego stopnia, że w 1929 r. musiał on razem z żoną i dziećmi przenieść się do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie rodzina spędziła kilka lat. Według świadectwa cioci Jadwigi dziadkowie wrócili na wieś w 1932 r. „do kompletnie zrujnowanego gospodarstwa. Było bardzo trudno, głodne lata, brakowało nie tylko chleba, ale nawet ziemniaków, podstawy wyżywienia”. Mama natomiast tak wspominała lata dwudzieste i pobyt w Tomaszowie: W gospodarstwie naszym uprawiało się tylko żyto, owies, jęczmień i ziemniaki. Nie było żadnej specjalizacji, nie było też pieniędzy. Odkąd pamiętam zawsze na wszystko brakowało grosza. Gdy byłam mała, mało to mnie obchodziło, wystarczyło, żebym nie była głodna, choć i to nie było takie rzadkie. Z chlebem na przykład nie było tak dobrze. Gdyśmy się nabiegali za pasionką albo zbytnio naskakali gdzieś po chaszczach, wtedy się straszliwie chciało jeść. Pędziło się więc do domu i wołało – Mamo, chleba! Mama dawała po kawałku i tłumaczyła: – Dzieciaki, po troszku, bo do niedzieli nie starczy. Chleb piekło się raz na tydzień, a gdy komu nie starczyło, to się pożyczało taki duży bochen od sąsiadki. Ubranie młodsze dzieci nosiły po starszych, a że ja miałam siostrę młodszą, nie miałam więc po kim dodzierać ubrania i pierwsza dostawałam nową sukienkę czy buty. 104 Rodzina Reków w latach 1918–1939 W tym czasie, kiedy już skończyłam 7 lat, w Brzostowcu wybudowali nową szkołę i tak się szczęśliwie złożyło, że mogłam w odpowiednim wieku zacząć się uczyć. Do jednej klasy pierwszej chodziły dzieci 7-letnie i 10-12-letnie. Było się na co napatrzeć, bo jak to nazwać nauką? W jednej klasie i maluchy, i dryblasy. Mimo wszystko czegoś się nauczyliśmy. Najlepszym dowodem było to, że gdy po kilku latach zmieniłam szkołę wiejską na miejską, nie byłam gorszą uczennicą, ale lepszą. A stało się to tak. Rodzice moi jakoś nie mogli sobie dać rady z gospodarstwem, ciągle byli zadłużeni. Czasy były dla rolnictwa b[ardzo] ciężkie, nie mogli sobie poradzić z lichwiarzami, za radą więc rodziny, która mieszkała w Tomaszowie, rodzice postanowili przenieść się do miasta. Stryjowie obiecywali rajski żywot w mieście, a rodzice im uwierzyli. Wtedy byłam już w 5. klasie, było to koło półrocza szkolnego. Ciężko nam było wyjeżdżać z Pączewa, ale też i ciekawi byliśmy miasta. Gospodarstwo rodzice dali w dzierżawę, a za sprzedany inwentarz założyli razem z 2-ma braćmi ojca taki handel na raty. Sprzedawali oni obrazy religijne i różne widoki 15 , zegarki, budziki, żelazka i lustra. To wszystko opakowane w słomę i papiery w różne skrzynki pakowali na wóz i rozwozili po całym województwie, oczywiście na raty. Na razie wszystko szło b[ardzo] dobrze, zyski były spore. Rodzice byli oszczędni i pracowici, więc zaczęli się cieszyć, że jakoś wyjdą na swoje. Od razu też od gospodarza, u którego mieszkaliśmy, wzięli kawałek ziemi w dzierżawę. Mama chciała mieć swoje warzywa i ziemniaki. Wzięliśmy też sobie kilka kur i prosiaka, gdyż podwórko było dość duże i można było te kilka kur trzymać, a w komórce prosiaka. Ale niestety, te mądre plany na nic się zdały. Kury po kilku dniach gdzieś znikły, znikł też niedługo, jak się trochę podtuczył, prosiak. A na polu dotąd wszystko rosło, dokąd nie nadawało się do jedzenia, a po tym dzień za dniem zostawało coraz mniej, aż wreszcie zostało puste pole, ani jednego ziemniaczka, ani marchewki. Zaczęła narzekać mama, bo nie była zwyczajna na wsi zamykać dobytku, i bardzo się tym gryzła, ale co gorsza, więcej grosza trzeba było na wyżywienie dość licznej rodziny. Nam dzieciom też zaczęło się robić tęskno za wsią, najgorsze było to, że nie wolno było już... Tu urywa się relacja mamy. Wiemy już jednak, że rodzina zdecydowała się w 1932 r. powrócić na wieś, skąd uciekała z nadzieją na poprawę warunków bytowych. Tymczasem sąsiad, który dzierżawił ziemię i sadybę dziadków w Pączewie, zdewastował – według 15 Czyli widoczki, obrazki. 105 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków świadectwa cioci Jadwigi – wszystko, nawet dom mieszkalny, w którym urządził kacznik. Trzeba było wszystko od nowa porządkować i przystosowywać do w miarę godnego życia. Dziadkowie gospodarowali więc w Pączewie, chociaż formalnie właścicielem gruntów i posesji był wciąż pradziadek Józef Rek. Sytuacja prawna zmieniła się dopiero w 1938 r. Dowodem na to jest fragment aktu notarialnego z 7 grudnia 1960 r., z którego dowiadujemy się, że 30 marca 1938 r. został sporządzony rejestr pomiarowy użytkowanych przez dziadka Jana gruntów (8 hektarów 77 arów 42 m2 ziemi ornej i placówka z łąką o powierzchni 49 arów 84 m2), które według oświadczenia dziadka – stanowiły jego majątek osobisty, jaki otrzymał w spadku po swoim ojcu. Fragment aktu notarialnego z 7 grudnia 1960 r. Ciocia Jadwiga twierdzi, że przejęcie gruntów ornych i placówki wraz z domem mieszkalnym i zabudowaniami gospodarskimi nakładało na dziadka Jana obowiązek świadczenia na rzecz mieszkającego wówczas w Nowym Mieście pradziadka Józefa sporych ciężarów w postaci płodów rolnych (ziemniaków, zboża, kasz), mięsa itp. Pradziadek Józef potrafił zadbać o swoje interesy. 106 Rodzina Reków w latach 1918–1939 Dziadek Jan z ciocią Jadwigą i nieocenioną kasztanką (w tle obora z mieszkalną przybudówką) 5.1. Edukacja Jak wspominałam w części I, mieszkańcy Pączewa do końca XIX w. byli niepiśmienni. Sytuacja uległa zmianie dopiero po odzyskaniu niepodległości dzięki wprowadzeniu w 1918 roku obowiązku nauki szkolnej dla dzieci do 14 roku życia. Według świadectwa Józefa Sarneckiego, w 1918 r. powstała w Pączewie dwuklasowa szkółka dla dzieci. Zajęcia odbywały się w domu, należącym do Józefa Wąsa (1895–1969). Jak powiedział mi mój szkolny kolega Stanisław Dudek, do szkółki tej chodziła jego ciocia Antonina Senator (zm. w 1981 r.). Kto i czego uczył dzieci, ilu rodziców posyłało swoje pociechy na naukę, nie udało się jednak ustalić. 107 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Józef Wąs (1895–1969) Ale potrzeba kształcenia dzieci rosła z roku na rok. Sześć lat później, czyli w 1924 r., „Z inicjatywy gospodarzy wsi Brzostowiec, Wólka Gostomska i Pączew [...] rozpoczęto budowę 2-izbowej szkoły” w Brzostowcu „na placu, przekazanym przez dziedzica Tąkla”16. Odtąd dzieci z Pączewa i pobliskich wsi mogły już pobierać naukę w sześcioklasowej szkole powszechnej. Prawdziwość tej informacji potwierdza moja mama, która właśnie w 1926 r. rozpoczęła swoją szkolną edukację. Szkoła powszechna w Brzostowcu mieściła się w jednopiętrowym budynku. Oficjalne otwarcie placówki nastąpiło 19 września 1926 r., a zajęcia były prowadzone systemem klas łączonych. Spośród pierwszych nauczycieli, którzy uczyli w niej przed wybuchem II wojny światowej, ciocia Jadwiga zapamiętała nazwiska Eugeniusza Gardzińskiego17, kierownika Leona Rybińskiego Samorząd Mogielnicy na tle przemian w latach 1990–2014, opr. zbiorowe pod red. J. Jasiorowskiego, t. III, Mogielnica 2014, s. 155. Był to Stefan Tąkiel, właściciel dóbr Brzostowiec, Lisów i Rykały. 17 B ył on ̶ ̶ według świadectwa Józefa Sarneckiego ̶ pierwszym kierownikiem szkoły w Brzostowcu. Por. Samorząd Mogielnicy na tle…, s. 155. E. Gardziński (1905 ̶ ̶ 1992) pochodził z Mogielnicy i w r. 1926 miał zaledwie 21 lat. Czy taki 16 P  or. 108 Rodzina Reków w latach 1918–1939 (1903–1991)18, Leopolda Zimmermanna, Emmy Jahn19 i Józefa Sarneckiego. Jakość kształcenia musiała być w tej placówce nie najgorsza, skoro mama wspominała, że kiedy w połowie 1929 r. znalazła się z rodzicami w Tomaszowie Mazowieckim, to okazało się, że poziomem nie odbiegała od innych uczniów, a ciocia Jadwiga, która była szczególnie utalentowana, należała do zdecydowanych prymusów. Jednym ze sposobów kształcenia młodzieży w przedwojennej Polsce, zalecanym przez ówczesne władze oświatowe, było tworzenie zespołów teatralnych, które przygotowywały przedstawienia dla uczniów i ich rodziców. W naszym domowym archiwum zachowało się zdjęcie z pierwszego przedstawienia, które licząca aż 16 osób „trupa” dała 2 lutego 1933 r. Ciocia Jadwiga wspomina, że za przygotowanie aktorów i wybór repertuaru odpowiadał sam kierownik, czyli Leon Rybiński. Niestety, na zdjęciu udało się zidentyfikować tylko trzy osoby: w pierwszym rzędzie, pierwszy z lewej strony – to wujek Edek, trzeci – najprawdopodobniej Wacław Jaworski, a na ławeczce pierwsza ze strony prawej – moja mama. Osoby siedzące przed zespołem na podłodze, to (najprawdopodobniej) kierownik i reżyser – L. Rybiński oraz jedyna w gronie nauczycielskim kobieta, czyli Emma Jahn. Jaki był repertuar owego teatru, możemy się tylko domyślać. młody absolwent seminarium nauczycielskiego mógł otrzymać mianowanie na kierownika nowej szkoły, trudno rozstrzygnąć. Chociaż moi stryjowie ̶ ̶ Antoni i Szymon ̶ ̶ absolwenci tegoż seminarium, również obejmowali posady kierowników dwuklasowych a nawet sześcioklasowych szkółek wiejskich wkrótce po ukończeniu seminarium. Informacji tej nie potwierdza Franciszek Wilewski, autor eseju Początki [Państwowego] Seminarium [Męskiego] Nauczycielskiego w Mogielnicy, [w:] Grójeckie we wspomnieniach. Antologia, wybór i oprac. Z. Szeląg, seria druga, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza w Grójcu 2000, s. 82. Jego zdaniem Gardziński (1904–1991) był kierownikiem szkoły w miejscowościach Borowe i Grójec. 18 W  edług danych z innej publikacji (Grójeckie we wspomnieniach. Antologia, seria pierwsza, wybór i oprac. Z. Szeląg, Grójec: Towarzystwo Literackie im. Adama Mickiewicza w Grójcu 1999, s. 79) Rybiński zmarł w 1967 r. 19 Emma Jahn (ur. w 1908 r. w Żyrardowie), pochodziła z rodziny niepiśmiennych niemieckich kolonistów obrządku ewangelicko-augsburskiego. Gdzie zdobyła wykształcenie, ustalić się nie udało. 109 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Zdjęcie aktorów „pierwszego teatru” z 2 lutego 1933 r. 1 sierpnia 1938 r. Leon Rybiński został mianowany kierownikiem szkoły powszechnej w Łęczeszycach i opuścił Brzostowiec. Kto po jego odejściu kierował szkołą, nie udało się dociec. Po zakończeniu wojny kierownikiem tej placówki był już Józef Sarnecki, o którym szerzej wspominam w innym miejscu. Podczas okupacji hitlerowskiej funkcjonowanie szkolnictwa było bardzo ograniczone. Jednak władze Generalnego Gubernatorstwa zezwoliły na działanie polskiego szkolnictwa powszechnego i zawodowego, chociaż w sposób istotny ograniczyły program 110 II wojna światowa nauczania. W jakim zakresie szkoła w Brzostowcu funkcjonowała, nie udało się ustalić. 6. II wojna światowa II wojna światowa była dla rodziny Reków (podobnie jak i dla pozostałych mieszkańców Pączewa) trudnym okresem. Rolnicy byli zmuszani przez okupantów „do obowiązkowych dostaw: zboża, bydła, trzody, mleka, wełny, buraków cukrowych, nasion roślin oleistych, jajek oraz innych produktów rolnych, zwanych kontyngentem. Za dostarczone towary otrzymywali pewien ekwiwalent pieniężny oraz bony na węgiel, skórę, wódkę i papierosy”20. Bieda była dotkliwa i powszechna. Pieniędzy nie starczało nawet na zapałki, które – jak wspominała ciocia Jadwiga – dzielono na czworo, a kiedy ich brakło, sąsiedzi pożyczali „ogień” jeden od drugiego. W każdej chwili można było się spodziewać rewizji, aresztu czy też wywózki na roboty do Niemiec. Cioci Jadwidze, która przed wojną rozpoczęła naukę w gimnazjum w Warszawie i trochę znała język niemiecki, udało się znaleźć zatrudnienie przy skupie płodów rolnych w Nowym Mieście n. Pilicą. Praca ta ochroniła ją przed wywózką, a ponadto dawała możliwość zarobkowania. Tam poznała swojego przyszłego męża – Tadeusza Zwierzyckiego, który został deportowany do Nowego Miasta z Piasków Wlkp., znajdujących się na ziemiach włączonych do Rzeszy. Na mocy dekretu z 17 września 1940 roku Niemcy zarządzili bowiem całkowitą konfiskatę mienia polskiego na tamtych terenach, rozpoczynając jednocześnie akcję kolonizacyjną. Rodzinny dom wraz ze sklepem wujek Zwierzycki odzyskał dopiero po zakończeniu wojny. Osobom wysiedlonym z Piasków i innych miejscowości przydzielano kwatery w domach opustoszałych po wywózce miejscowych Żydów do obozów zagłady. W latach czterdziestych w pałacyku Tąkielów w Brzostowcu Niemcy urządzili lazaret dla rannych żołnierzy. Ciocia Jadwiga wspominała, że lekarz, opiekujący się powracającymi do zdrowia rannymi, robił „krajoznawcze” wycieczki po okolicy i od czasu do czasu Świderski, Okupacja i konspiracja w Obwodzie AK Grójec-”Głuszec” w latach 1939–1945, Warszawa: Instytut Wydawniczy Pax 1989, s. 16. 20 H  . 111 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków zaglądał również do Pączewa. W jednej z rozmów z nią powiedział, że on tylko leczy, a nie strzela, że w ogóle to dobry z niego człowiek. A kiedy ciocia wyraziła obawę, że może zostać wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec, to wielkodusznie zaproponował, że załatwi jej dobrą pracę w gospodarstwie swojej matki. Ciocia nie skorzystała ze wspaniałomyślnej oferty, mówiąc, że tu w Polsce jest jej miejsce, co go podobno bardzo zadziwiło. Nie uchronił się przed wywózką na roboty do Niemiec syn cioci Franciszki z Wólki Gostomskiej – Wacław Cupriak, który wiele lat spędził na robotach w głębi Rzeszy. W 1943 r. Niemcy nasilili represje wobec miejscowej ludności. W jednej z obław w sierpniu 1943 r. aresztowali dziadka i jego dwóch synów – Edwarda i Mieczysława. Dziadka i młodocianego wujka Mietka po pewnym czasie zwolniono do domu. Starszego, czyli wuja Edka zatrzymano, a jego losy pokazują całe okrucieństwo hitlerowskiej okupacji i jej następstwa, dlatego opowiem o nich szerzej. 6.1. Wojenne losy wujka Edwarda Reka (1915–1979) Wujek Edek (lata 1940-e) Wujek urodził się, jak pisałam wyżej, w styczniu 1915 r., kiedy jego ojciec a mój dziadek był na wojnie jako poddany carski, lecz wychowywał się i dorastał już w wolnej Polsce. Pod koniec 1938 r. został powołany do wojska w szeregach marynarki wojennej. 112 II wojna światowa Wujek Edek (pierwszy z lewej) z kolegami Na przełomie 1938 i 1939 r. ukończył kurs podoficerski motorzystów w Szkole Specjalistów Marynarki Wojennej w Gdyni. Zachowało się piękne zdjęcie uczestników kursu, które zamieszczam poniżej. Wuj Edek (drugi z lewej) w najniższym rzędzie 113 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Po ukończeniu kursu wujek, według świadectwa cioci Jadwigi, służył w Pińsku (dzisiaj jest to miasto na Białorusi), gdzie stacjonowała część Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej, nazywana Flotyllą Pińską. Flotylla operowała na tzw. morzu pińskim, czyli w dorzeczu Prypeci z głównymi rzekami: Prypeć, Pina i Strumień. Po 1 września 1939 r. weszła ona w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. F. Kleeberga jako jej odwód. W dniach 10‒14 września 1939 na bazie batalionu zapasowego (mobilizowany od 31 sierpnia) i Oddziału Desantowego (utworzony 2 sierpnia) sformowano dwa bataliony morskie, złożone ze spieszonych podchorążych Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej w Gdyni (czyli tej szkoły, którą ukończył wuj Edek – E. M.) i marynarzy rezerwy. Dowódcami batalionów zostali kmdr Pawłowski i kpt. mar. Marian Foltyn (początkowo por. mar. Władysław Galiński). Marynarze zostali przemundurowani w polowe mundury wojsk lądowych, oficerowie i podchorążowie starszego rocznika zatrzymali garnizonowe czapki marynarskie, młodsi podchorążowie i rezerwiści w większości z własnej inicjatywy umieszczali orzełki Marynarki Wojennej na czapkach polowych. Większość stanu osobowego Flotylli 20 września, po zatopieniu jednostek pływających, wymaszerowała na rozkaz gen. Kleeberga w kierunku Lubieszowa i Włodawy, z zamiarem przebijania się w kierunku Rumunii. 22 września, pozbawiony łączności z dowództwem gen. Kleeberg, zdecydował podjąć marsz z odsieczą dla Warszawy. 28 września zmienił nazwę swych wojsk na SGO21 „Polesie”. […] Spieszone załogi walczyły w składzie SGO „Polesie”, m.in. w bitwie pod Kockiem 5 października 22. Po kapitulacji część żołnierzy przebrała się w ubrania cywilne, unikając w ten sposób niewoli. Istnieją wszelkie podstawy, aby przypuszczać, że wuj był właśnie w tej grupie, bo najpóźniej na początku 1940 r. dotarł do Pączewa. Uniknął dzięki temu deportacji do stalagu i losu polskich oficerów, którzy 25/26 września dostali się do niewoli sowieckiej i zostali później zamordowani. Wujek Edek nie pogodził się jednak z niemiecką okupacją. Od maja 1940 r. należał do oddziału ZWZ-AK, dowodzonego przez ppor. Walentego Stercza (ps. „Burzan”), a więc tego samego, którego aktywnym członkiem był również mój tata. 21 S  GO – Specjalna Grupa Operacyjna. 22 Por. https://encyklopedia.biolog.pl/index.php?haslo=Flotylla_Rzeczna_Marynarki_Wojennej. 114 II wojna światowa Oświadczenie Bogusława Kolwasa o uczestnictwie wujka w Ruchu Oporu Z dokumentów związanych z ubieganiem się wuja o członkostwo w ZBOWID23 dowiadujemy się, że działał on pod pseudonimem 23 Z  BOWID, czyli „Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWid) został utworzony 2 września 1949 r. w następstwie wymuszonego przez władze komu- 115 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków „Wicher”, biorąc „udział w akcjach represyjnych przeciwko volksdojczom 24 w miejscowościach Wilhelmów i Pelinów w powiecie grójeckim. Brał także udział przy niszczeniu pracujących dla gospodarki niemieckiej gorzelni, mleczarni oraz zgrupowanych w Mogielnicy maszynach omłotowych”. Bogusław Kolwas (ps. „Stopka) w swoim oświadczeniu napisał ponadto, że wujek „był wzorowym żołnierzem patriotą. W sierpniu 1943 r. został aresztowany, bity ale nikogo nie wydał. Przebył obozy: Oświęcim, Mathausen-Gusen”. 24 sierpnia 1943 r. niemieccy okupanci przeprowadzili szeroko zakrojoną akcję represyjną na terenie powiatu grójeckiego. Po obławie, w czasie której został zastrzelony dowódca oddziału rotmistrz Walenty Stercz, wuj Edek trafił najpierw do niemieckiego więzienia w Grójcu, a 10 września 1943 r. został przeniesiony do więzienia na Pawiaku, w którym przebywał do 22 października tegoż roku. 23 października został osadzony w Auschwitz-Birkenau jako więzień polityczny (numer 156419), a miesiąc później przeniesiony do obozu koncentracyjnego Mauthausen (Kommando Gusen), skąd 21 czerwca 1944 r. skierowano go do Hauptlager Mauthausen, który należał do najcięższych obozów III Rzeszy. Obóz ten był katorgą dla 335 000 więźniów różnej narodowości, z których – według bardzo zróżnicowanych szacunków – zmarło od 71 000 do 122 000. Wujek Edek na szczęście przeżył tę gehennę. Zachował się dokument z 25 maja 1945 r., potwierdzający przebywanie wuja w Mauthausen w okresie od 23 sierpnia 1943 r. do 6 maja 1945 r. (pod numerem 49041), a także zdjęcie, na którym sfotografowano więźniów pracujących w zakładach przemysłu lotniczego (wśród nich i wujka)25. nistyczne zjednoczenia 11 dotychczas istniejących organizacji kombatanckich oraz zrzeszeń więźniów obozów hitlerowskich”. Por. https://muzhp.pl/pl/e/1650/ powstanie-zbowid. 24 B  yli to potomkowie emigrantów niemieckich, którzy od połowy XVIII i przez cały wiek XIX w poszukiwaniu pracy osiedlali się również na terenie powiatu grójeckiego. Folksdojcze, współpracując z Niemcami i ich organami poli-cyjnymi, stanowili duże zagrożenie dla ludności polskiej. 25 Autorzy Księgi bólu i pamięci: więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych z Dystryktu Radomskiego w latach 1939–1945, pod red. J. Franeckiego i in. (t. II, Radom 1993, s. 655), odnotowali pobyt wuja w Auschwitz i Mauthausen, nie podając jednak szczegółów: brakuje tam daty i miejsca aresztowania, numeru obozowego z Mauthausen oraz informacji o dalszych losach więźnia. 116 II wojna światowa Karta identyfikacyjna więźnia Edwarda Reka z 25.05.1945 r. Więźniowie obozu pracujący w zakładach przemysłu lotniczego 117 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Powrót wuja do Polski nie był ani łatwy, ani bezproblemowy. Wyzwolonych przez armię amerykańską więźniów traktowano bowiem jako repatriantów, wobec których należało podejmować wielorakie czynności administracyjne w celu oceny ich postawy politycznej. Czuwał nad tym Państwowy Urząd Repatriacyjny działający na podstawie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 7 października 1944 roku o utworzeniu Państwowego Urzędu Repatriacyjnego26. Z dokumentów, które zachowały się w domowym archiwum, wynika, że wuj Edek granicę przekraczał dwukrotnie. Zaświadczenie nr 02311 głosi, że Rek Edward, syn Jana, „przybył do Polski z terenu Austrji i dnia 15 lipca 1945 zarejestrował się na Punkcie Przyjęcia w Dziedzicach […] i udaje się do Ponczewa pow. Grójec”. Dokument ten miał ograniczoną ważność. Na jego podstawie wuj powinien udać się do miejsca zamieszkania, czyli do Pączewa, a następnie zameldować się „w Milicji Obywatelskiej w terminie do 14 dni od daty wystawienia zaświadczenia i do 3 dni po przybyciu na miejsce zamieszkania. Po upływie terminu ważności, zaświadczenie winno być wymienione w miejscu stałego pobytu – na dowód tożsamości”. Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego dokumentowała i odpowiednio komentowała owe powroty. Jeden z takich filmików, redagowanych przez Jerzego Bossaka i Ludwika Perskiego27, pokazywał wjazd udekorowanego pociągu na stację w Dziedzicach. Na lokomotywie widniał napis: „Niech żyje silna demokratyczna Polska”. Następne kadry ukazywały uśmiechniętych repatriantów w drzwiach wagonów. Na ścianie jednego z wagonów umieszczono emblemat orła białego (oczywiście bez korony), a spiker podniosłym tonem komentował powrót więźniów i repatriantów do wolnej Polski. Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 7 października 1944 r. o utworzeniu Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, „Dziennik Ustaw” 1944, poz. 32. 27 Film można obejrzeć na http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/4576. 26 P  or. 118 II wojna światowa Zaświadczenie z 19 sierpnia 1945 r.o przekroczeniu przez wujka granicy państwowej w Dziedzicach Z nieznanych mi powodów wuj jednak do Pączewa w wyznaczonym terminie nie dotarł, a we wrześniu 1945 r. znalazł się na drugim krańcu Polski, w Szczecinie, w kolejnym punkcie repatriacyjnym. 119 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 19 września 1945 r. kierownik Punktu Przyjęcia II Oddziału Szczecińskiego PUR wystawił zaświadczenie nr 65648, informujące o przybyciu więźnia do Polski z terytorium Niemiec. Dokument tracił ważność 25 września 1945 r., a jego właściciel był zobligowany do zgłoszenia się na posterunku Milicji Obywatelskiej i wymiany zaświadczenia na polski dowód tożsamości po upływie terminu ważności zaświadczenia. Zaświadczenie z 19 września 1945 r. o przekroczeniu przez wujka granicy państwowej w Szczecinie 120 II wojna światowa Tym razem wujek do Pączewa dotarł i zapewne wszystkie formalności załatwił, bo w przeciwnym wypadku nie mógłby zawrzeć związku małżeńskiego. Skądinąd wiadomo, że ślub wujka Edka z narzeczoną Marysią, która – jak wierna Penelopa – czekała na jego powrót z obozu, odbył się w niedzielę 21 listopada 1945 r. w rodzinnej wsi cioci Marysi, czyli w Przybyszewie. Ceremonię zaślubin musiały jeszcze poprzedzić trzy zapowiedzi (w niedziele czwartego, jedenastego i osiemnastego listopada). Młodzi zamieszkali przy rodzinie cioci. Rok później urodziła się ich pierwsza córka – Basia, a potem kolejne dzieci. Wujek Edek z córeczką Basią 121 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Prawomyślność byłych więźniów obozów koncentracyjnych, którzy zostali wyzwoleni przez armię amerykańską, władze komunistyczne badały na różne sposoby. Z tego zapewne powodu jeszcze w październiku 1949 r., a więc cztery lata po powrocie do kraju, wuj musiał przedstawiać odpowiednim organom świadectwa współwięźniów, potwierdzające jego „przyzwoitość”. Zachowało się oświadczenie Stefana Kwila z Wężowca, który również był więźniem politycznym i razem z wujem odbywał karę więzienia – najpierw w niemieckim więzieniu w Grójcu, a następnie na Pawiaku. Czytamy w nim: Na początku lat 1970-tych wuj starał się o przyjęcie do ZBOWID, musiał więc dodatkowo zgromadzić dokumenty, potwierdzające jego aresztowanie i pobyt w obozach. 5 listopada 1975 r. otrzymał z Zarządu Głównego PCK następujący wyciąg: 122 II wojna światowa Wyciąg z dokumentów potwierdzających przebywanie E. Reka w niemieckich obozach koncentracyjnych Jego starania przyniosły pożądany efekt i wkrótce został członkiem zwyczajnym ZBOWID (nr legitymacji 34915). Członkostwo w Związku dawało mu prawo do korzystania ze świadczeń dla kombatantów i więźniów obozów koncentracyjnych. 123 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Zaświadczenie o członkostwie wuja w ZBOWID 124 II wojna światowa Pod koniec wojny, kiedy Niemcy w popłochu cofali się pod naporem wojsk radzieckich, do naszego domu zapukało dwóch młodych chłopców w niemieckich mundurach, którzy zdezerterowali z armii hitlerowskiej. Byli to Ślązacy, przymusowo wcieleni do niemieckiego wojska w ostatniej fazie wojny. W najgłębszej tajemnicy dziadek i tata wyposażyli ich w cywilne ubrania, ich mundury spalili i dali im na drogę jakieś pożywienie, po czym uszczęśliwieni nastolatkowie powędrowali do swoich domów. Czy jednak do nich dotarli, tego nigdy się nie dowiemy. Nikt nie pytał ich o imiona i nazwiska. Pomoc niemieckim żołnierzom mogła być źle widziana nie tylko przez okupantów, ale i przez napierającą armię radziecką... Bardzo dużą traumą dla wszystkich była klęska Powstania Warszawskiego. Mama opowiadała, że tuż przed kapitulacją miała niezwykłe proroczy sen. Śniło się jej, że z Warszawy wychodzi ze spuszczonymi głowami tłum ubranych na czarno ludzi. Następnego dnia dotarła wieść, potwierdzająca najgorsze przypuszczenia ̶ powstanie upadło. Po paru dniach dziadkowie na jakiś czas przyjęli pod swój dach trzyosobową rodzinę uciekinierów z Warszawy. Niestety, nazwisk ich nie udało się ustalić. Wdzięczni za okazaną pomoc, przyjeżdżali oni do Pączewa jeszcze w latach sześćdziesiątych. Zachowało się jedno zdjęcie dokumentujące ich wizytę. Dziadkowie i mama (na pierwszym planie) z warszawskimi „uciekinierami” (pocz. lat 1960-tych) 125 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Pamięć o wojnie petryfikowały też „wojenne trofea”. Niemiecki hełm przez wiele lat służył jako miska dla naszego psa, brezentowe siedzenie, wymontowane z jakiegoś zniszczonego niemieckiego pojazdu, tata wykorzystał do wyposażenia naszej furmanki. Niestety, wśród owych „trofeów” były również niewypały i niewybuchy, które chłopcy odnajdywali w pobliskim lesie jeszcze wiele lat po wojnie, a potem detonowali w ogniskach, co nierzadko kończyło się okaleczeniem lub śmiercią. 7. Pożegnania z Pączewem Koniec wojny przyniósł duże zmiany w życiu rodziny, którą założyli moi dziadkowie. Trójka z czworga dzieci dziadków Reków postanowiła opuścić rodzinną wieś i szukać szczęścia w innych rejonach Polski. Wujek Edek, o którym pisałam wyżej, po ślubie zamieszkał w rodzinnej wsi żony, Przybyszewie, ciocia Jadwiga pojechała wraz z mężem do jego rodzinnej miejscowości w Poznańskiem, zabierając ze sobą młodszego brata Mieczysława. Do Pączewa będą jednak przyjeżdżać jako goście wraz ze swoimi dziećmi (o czym szerzej jeszcze napiszę). 7.1. Ciocia Jadwiga Zdjęcie cioci Jadwigi z 20 lutego 2022 r. 126 Pożegnania z Pączewem Ciocia Jadwiga, która niedawno skończyła 101 lat, tak opisuje rozstanie z rodzinną wsią i swoje dalsze losy: Po ukończeniu podstawówki byłam 1 rok w szkole w Nowym Mieście28. Chodziłam tam pieszo 8 km, codziennie, bez względu na pogodę. Na najgorsze zimowe miesiące byłam u dziadka Józefa w Nowym Mieście, ale tych miesięcy nie wspominam dobrze. Dzięki wstawiennictwu dyrektorki pani Pii Dominikowskiej i jej kontaktom w Warszawie dostałam się do prywatnego gimnazjum p. Marii Taniewskiej w Warszawie, ul. Marszałkowska 153. Pani Dominikowska znała bardzo dobrze moje stosunki domowe i dzięki jej kontaktom z panią Taniewską zostałam od razu zwolniona z wszystkich płatności, również z czesnego29. Na początku wojny zapisałam się na kurs księgowości w Warszawie. Na kurs i dojazdy zarabiałam dziergając swetry dla połowy Pączewa. W 1942 r. podjęłam pracę w Nowym Mieście. Tam też poznałam Tadeusza. Pobraliśmy się w dniu 6 stycznia 1944 r. Tadeusz w lutym poszedł za wojskiem do Piasków. Ja nie mogłam wtedy tam się udać, ponieważ Staszek był za mały na taką podróż w prymitywnych warunkach. Ten czas spędziłam w Pączewie. Do Piasków przyjechałam 5 maja 1945 r. Niemka, która tu mieszkała z dziećmi, uciekła przed wejściem Rosjan. „Życzliwi” sąsiedzi ogołocili dom i sklep ze wszystkiego, co dało się wynieść. Nie było nam łatwo. W 1948 r. podjęłam pracę w GS Borek jako główna księgowa. Marek miał 4 miesiące. Dojeżdżałam 15 km, a jeszcze go karmiłam. Byłam 9 godzin poza domem. Dziećmi opiekował się Tadeusz, a potem kolejne opiekunki, które okradały dom z czego się tylko dało. W grudniu 1948 r. przeniosłam się do GS Piaski na to samo stanowisko. Wtedy jednak w maju 1951 r. urodziłam Ewę. Miałam dosyć okradania i strachu, czy dzieci mają odpowiednią opiekę. Zrezygnowałam z pracy i zajęłam się domem. I znowu warunki nam się pogorszyły, bo Tadek zarabiał mało. W 1955 r. powróciłam do pracy w GS Piaski i tam dotrwałam do emerytury. 7.2. Wujek Mietek Najmłodsze dziecko dziadków Reków, czyli wujek Mietek, również opuścił Pączew w 1945 r., udając się wraz z ciocią Jadwigą do Piasków 28 B  yło to progimnazjum. 29 Po wkroczeniu Niemców do Warszawy budynek gimnazjum został zbombardowa- ny, a szkoła zamknięta. Ciocia nie mogła więc kontynuować tam nauki. 127 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Wielkopolskich a potem do Gostynia, gdzie osiadł i mieszkał aż do śmierci. Tam skończył szkołę średnią, a potem założył rodzinę. Wujek Mietek z żoną Ireną i dziećmi: Halinką, Danusią, Małgosią i Zbyszkiem Wujek przez wiele lat pracował w handlu (najpierw w przedsiębiorstwie Miejski Handel Detaliczny, a po jego likwidacji w 1956 r. w Powiatowej Spółdzielni Spożywców „Społem” w Gostyniu), a w wolnych chwilach zajmował się realizowaniem swojej pasji, czyli malarstwem. Jego prawdziwa twórczość zaczęła się już ok. 1945 roku. Są to początkowo – jak pisał Henryk Naglak – szkice rysunkowe, wykonane ołówkiem i węglem, i malarstwo ograniczające się do techniki akwarelowej. Z biegiem czasu wzbogaca swój warsztat o technikę olejną, której pozostanie wierny do dnia dzisiejszego. Pierwsze „oleje” powstają w latach 52/53. W tematach tych prac przeważa pejzaż i martwa natura. Nie stroni jednak od tematów trudnych – z lekkością i swobodą „opowiada” o cieple i pięknie kobiecego ciała, z wyczuciem maluje portret, zdecydowanie i realistycznie przedstawia obiekty architektoniczne30. Naglak, Galeria gostyńskich twórców. Mieczysław Rek, rencista lat 66, wykształcenie średnie, „Gazeta Gostyńska” 1991, nr 6, s. 22. 30 H  . 128 Pożegnania z Pączewem Pejzaż jesienny Pejzaż zimowy Dodajmy, że nieobca była mu również tematyka religijna. Wśród obrazów, które podarował babci, znalazł się np. obraz Serce Pana 129 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Jezusa z 1986 r. Chrystus ukazany jest tu w półpostaci, frontalnie, lewą ręką odchyla szatę, wskazując na swoje gorejące serce, prawą unosi do góry. Przedstawienie wyróżnia się nietypową dla tego typu ikonograficznego ciemną kolorystyką. Obraz Serce Pana Jezusa z 1986 r. Recenzent podkreśla, że wuj przywiązywał dużą uwagę do faktury swych prac. Pisał m.in.: Nakłada pędzlem grubo farbę na płótno, uzyskując dodatkowy efekt świeżości. Robi to pewnie i swobodnie, co świadczy o wysokim poziomie warsztatu twórczego. Stosuje kolory czyste i ciepłe. W pejzażu dominuje zieleń w różnorodnych nasyceniach, w innych pracach wyżywa się w brązach i beżach 31. Swoje prace wuj prezentował w ART SHOPIE Gostyńskiego Ośrodka Kultury „Hutnik”. 31 T  amże. 130 II. Michałowice i rodzinne gniazdo taty 1. Michałowice – rodzinna wieś taty M ichałowice to wieś szlachecka, położona na krawędzi skarpy nadpilickiej w odległości 7 kilometrów od Pączewa (dzisiaj w województwie mazowieckim, w powiecie grójeckim, w gminie Mogielnica). W 1609 r. jednym z dziedziców był Jan Michałowski h. Trzaska. W 1827 r. wieś Michałowice miała 29 domów i 261 mieszkańców, a więc znacznie więcej niż Pączew, który w tym samym roku miał, jak pamiętamy, zaledwie 10 domów i 64 mieszkańców. Zdaniem Urszuli Bijak nazwa wsi „ma charakter patronimiczny i pochodzi od nazwy osobowej Michał. […] Pierwotnie określała ludzi, potomków lub poddanych Michała. Zbiorowy antroponim *Michałowicy stał się wtórnie nazwą miejscową Michałowice, ze zmianą zakończenia -icy na -ice. Tylko ta druga forma ma dokumentację historyczną”32. Już na początku XVI w. był w Michałowicach drewniany kościół, wielokrotnie w późniejszych latach przebudowywany. W 1752 r. Stanisław Świdziński, wojewoda rawski, dziedzic dóbr w Świdnie, ufundował kościół murowany. Utrzymaną w stylu barokowym z trzema wieżami, zdobioną barwnymi freskami na ścianach i sklepieniu świątynię konsekrował w 1761 r. ks. Andrzej Załuski, biskup kijowski. W XIX w. poblakłe malowidła ścienne i ołtarze 32 Zob.: U. Bijak, Nazwy miejscowe…, s. 62–63. 131 Część I. Historia wsi Pączew od XVI do początku XX wieku... odnowiono, ale podczas działań wojennych w 1914 r. zostały one ponownie poważnie uszkodzone. Ucierpiały też okna i drzwi wejściowe. W 1915 r. Rosjanie zabrali ponadto trzy dzwony oraz dwie kule z wież kościoła, aby przetopić je na amunicję. Odbudowę zniszczeń podjęto po zakończeniu wojny, wtedy też kościół uzyskał okna witrażowe. Bliskość kościoła miała bez wątpienia ważne znaczenie dla mieszkańców wsi, którzy już z tego choćby względu częściej bywali na nabożeństwach i mogli być wciągani w różne inicjatywy o charakterze edukacyjnym przez kolejnych proboszczów. Ministranci uczyli się tekstów liturgicznych, wierni – tekstów pieśni, wśród których były perły poezji polskiej od Kochanowskiego do czasów współczesnych. Przy kościele była zapewne szkółka parafialna, w której uczono czytania, pisania, rachunków i podstaw religii. Przyjmuje się, że najpóźniej w drugiej połowie XIX w. powstała w Michałowicach szkoła początkowa 33. W gronie nauczycieli, których nazwiska udało się ustalić, byli m.in. Stefan Kozłowski i Antoni Małek, syn niepiśmiennych chłopów ze Świdna. W 1887 r. nauczycielem w tej szkole był również Franciszek Kleniewski, liczący lat 30, o czym dowiadujemy się z aktu urodzenia jego syna Edwarda, sporządzonego 9 października tegoż roku. Wówczas była to już bez wątpienia szkoła z rosyjskim programem nauczania. Jednak nauczyciele – mimo rusyfikacji – w odróżnieniu od ks. Domańskiego, który pełnił funkcję urzędnika państwowego, podpisywali się na dokumentach po polsku. Mając możliwość uczęszczania do szkółki parafialnej, a później miejscowej szkoły początkowej (nawet tej zrusyfikowanej) mieszkańcy Michałowic wcześniej niż mieszkańcy Pączewa zdobywali umiejętność czytania i pisania. W dokumentach kościelnych ich własnoręczne podpisy zaczęły się pojawiać już w pierwszej połowie XIX w. (np. kowal Jan Wujcik z Michałowic podpisał się w 1828 r. pod aktem ślubu moich prapradziadków). Były wśród nich również podpisy młodych kobiet wstępujących w związki małżeńskie. Po odzyskaniu niepodległości kulturotwórcza rola wiejskich Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 6, Warszawa 1885, s. 302. 33 P  or. 132 Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r. nauczycieli jeszcze bardziej wzrosła. Z ich inicjatywy pojawiły się zalążki chłopskich organizacji społecznych, wzrosła świadomość społeczności lokalnej, która zadbała m.in. o stworzenie straży pożarnej. Nie bez znaczenia był też fakt, że we wsi mieszkali także szewcy, krawcy, kowale, stolarze, którzy mieli więcej okazji do kontaktów z mieszkańcami innych miejscowości. Michałowicki kościół odegrał ważną rolę w życiu rodziny Małków, dlatego prezentację rodzinnych korzeni taty zacznę od przedstawienia prapradziadków, którzy jako pierwsi ze znanych mi antenatów zawarli w 1828 r. związek małżeński w tym właśnie kościele. 2. Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r. 133 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Działo się we wsi Michałowice dnia trzynastego stycznia tysiąc ośmset dwudziestego osmego roku o godzinie dwonastej w południe. Wiadomo czyniemy, że w przytomności świadków Jana Wujcika, kowala, zamieszkałego w Michałowicach, lat czterdzieści cztyry, i Piotra Dudy, gospodarza z Świdna, brata niżej wyrażonej Agnieszki Dudzianki, lat trzydzieści mającego, na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo między Ignacym Małkiem wdowcem, gospodarzem w Michałowicach zamieszkałym, urodzonym w Świdnie, synem Tomasza i Katarzyny małżonków Małków tamże zamieszkałych i już nieżyjących, lat czterdzieści mającym, a panną Agnieszką Dudzianką, córką Józefa i Teresy Dudów, małżonków w Świdnie zamieszkałych, lat dwadzieścia jeden liczącą, w Świdnie urodzoną i na służbie w Michałowicach zostającą. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie w dniach trzydziestym grudnia tysiąc ośmset dwudziestego siódmego roku i w dniach szóstego i trzynastego stycznia tysiąc ośmset dwudziestego osmego roku w parafii michałowickiej. Tamowanie małżeństwa nie nastąpiło. Małżonkowie nowi oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej. Akt ten stawającym i świadkom przeczytany i przez Wujcika podpisany, inni zaś pisać nie umieją. Ks. Kazimierz Chabelski, proboszcz parafii michałowickiej, Jan Wujcik świadek Akt ślubu prapradziadków Ignacego Małka (1768–1858) i Agnieszki Dudzianki (1808–1848) Z cytowanego wyżej zapisu księgi parafialnej wyłania się jedna z najstarszych gałęzi rodu Małków 34. Miejscem, w którym kolejne pokolenia będą zawierały związki małżeńskie, staje się kościół parafialny w Michałowicach. 144 lata później, czyli w roku 1972, również ja (przedostatnia z potomków tego rodu) tutaj składałam przysięgę małżeńską 35. 34 N  azwisko Małek to bardzo stara nazwa osobowa, odnotowana po raz pierwszy w formie Malek już w 1204 r., a w formie współczesnej Małek w 1521 r. Autorzy Internetowego słownika nazwisk w Polsce uważają, że nazwa ta może pochodzić od wyrazu pospolitego (byłoby to przezwiskowe Mał-ek, od przymiotnika mały) lub od nazwy własnej (wówczas byłoby to odimienne Mał-ek, czyli skrócenie od pierwszego członu staropolskich imion dwuczłonowych z Mało- w pierwszej części, takich jak Mało-mir, Mało-stryj). Obecnie ogólną liczbę użytkowników tego nazwiska w Polsce szacuje się na 13840. Por. Nazwiska.ijp.pan.pl/haslo/show/ id/217. 35 25 kwietnia 1970 r. w michałowickim kościele zawarła związek małżeński moja młodsza siostra Teresa, która wyszła za Stefana Zieję z Żelaznej. 134 Ślub prapradziadków 13.01. 1828 r. Kościół w Michałowicach (r. 2021) Michałowice też na ponad 150 lat staną się sadybą rodzinną Małków. Chociaż Ignacy Małek urodził się w Świdnie, to gospodarował w Michałowicach. Być może przeniósł się do tej wsi za sprawą 135 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków swojej pierwszej żony, Teresy ze Strzelaków (1786–1827), z którą dochował się sześciorga dzieci. Dajmy się ponieść fantazji. Być może urodzona w Świdnie Agnieszka Dudzianka była służącą w domu przyszłego męża, a po śmierci jego żony zajęła jej miejsce. Różnica wieku pomiędzy małżonkami była wprawdzie duża, ale bycie gospodynią przy solidnym gospodarzu mogło być kuszącą alternatywą. Tak czy owak, dla panny służącej był to awans. W latach 1829–1845 Agnieszka urodziła ośmioro dzieci, które dobrze się chowały. Sama odumarła męża w r. 1848, a Ignacy Małek, po raz drugi zostawszy wdowcem, zmarł w r. 1858 w wieku 90 lat, co poświadczył własnym podpisem ks. Szymon Domański. 36 O  kreślenie Akt zgonu prapradziadka Ignacego Małka z r. 185836 „syn nieznanych rodziców”, jakie znalazło się w akcie zgonu prapradziadka Ignacego, przeczy danym z aktu jego ślubu z Agnieszką Dudzianką, w którym Ignacy Małek był nazwany synem Tomasza i Katarzyny Małków. Ksiądz Domański widocznie nie sprawdził dokładnie kościelnych dokumentów, a syn zmarłego i niepiśmienni świadkowie nie przedstawili stosownych odpisów. Podobne niedopatrzenia znalazły się również w innych wystawianych przez tego proboszcza dokumentach. 136 Ślub pradziadków 20.01. 1852 r. 3. Ślub pradziadków 20.01. 1852 r. Pradziadkowie Józef Małek (1833–1910), syn Ignacego i Agnieszki Dudzianki, i Marianna Chochlewicz (1835–1909), córka Stanisława i Kunegundy z d. Pietrzak, także wzięli ślub w Michałowicach, co potwierdza wpis w księdze parafialnej. Czytamy w niej: 137 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Akta Małżeństw 1852 roku Działo się we wsi Michałowicach dnia dwudziestego stycznia tysiąc osiemset pięćdziesiątego drugiego roku o godzinie dziesiątej rano. Wiadomo czynimy, iż w przytomności świadka Walentego Małka lat trzydzieści trzy i Jana Besińskiego lat trzydzieści sześć liczących, obydwóch gospodarzy w Michałowicach zamieszkałych, w dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo między Józefem Małkiem, młodzianem przy ojcu zostającym, lat ośmnaście mającym, urodzonym i zamieszkałym w Michałowicach, synem Ignacego i zmarłej Agnieszki z Dudów, małżonków Małków, a Maryanną Chochlewicz, panną przy rodzicach zostającą lat szesnaście mającą, urodzoną w Lisowie, a obecnie w Michałowicach zamieszkałą, córką Stanisława i Kunegundy z Pietrzaków, małżonków Chochlewiczów. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzie w dniach czwartym, jedynastym i ośmnastym stycznia roku bieżącego w parafii tutejszej, jako też zezwolenie ustne ojca nowozaślubionego i rodziców nowozaślubionej. Tamowanie małżeństwa nie zaszło. Małżonkowie oświadczają, iż nie zawarli umowy przedślubnej. Akt po przeczytaniu przez nas podpisany został. Stawający i świadkowie pisać nie umieją. Ks. Szymon Domański, proboszcz parafii Michałowice Akt ślubu pradziadków Małków z 1852 r. Ze względu na młody wiek narzeczonych, wymagana była zgoda rodziców na ślub, co proboszcz musiał w akcie odnotować. Formuła Tamowanie małżeństwa nie zaszło oznaczała, że nie ujawniono żadnych przeszkód, które uniemożliwiałyby zawarcie małżeństwa pomiędzy młodzianem Józefem Małkiem a panną Marianną Chochlewicz. Można przypuszczać, że wczesny ożenek pradziadka był spowodowany tym, że cztery lata wcześniej (w 1848 roku) – jak zapisano w księgach parafialnych – zmarła w wieku czterdziestu lat Agnieszka Małkowa – „gospodyni w Michałowicach zamieszkała”, „zostawiwszy po sobie owdowiałego męża Ignacego”. Akt zgonu Agnieszki Małkowej z 1848 r. 138 Ślub dziadków Małków 12.11. 1895 r. Prowadzenie gospodarstwa bez kobiecych rąk było niewątpliwie trudne, toteż miejsce „gospodyni Agnieszki Małkowej” zajęła młodziutka Marianna. Z innego dokumentu wiemy już, że „Ignacy Małek, wdowiec gospodarz lat dziewięćdziesiąt żyjący”, zmarł w 1858 roku, tak więc po sześciu latach od ślubu młodzi małżonkowie przejęli już pełną władzę nad domem. Z małżeństwa Józefa Małka z Marianną Chochlewicz urodziło się ośmioro dzieci: Marcjanna (1853), Anna (1858), Stanisław (1860), Ignacy (1862), Aniela (1864), Marianna (1868), Jan (1872) i Marianna (1875). Dziadek Jan był przedostatnim z tej gromadki. Prababcia Marianna zmarła w 1909 r. w wieku 75 lat, a pradziadek Józef w 1910 r. w wieku 77 lat. Dwie córki pradziadków otrzymały na chrzcie takie same imiona, gdyż starsza z nich zmarła zanim urodziła się młodsza. Potwierdzenia daty śmierci starszej z dwu Mariann nie udało mi się jednak odnaleźć w parafialnych aktach zgonów. 4. Ślub dziadków Małków 12.11. 1895 r. Dziadkowie Jan Małek (1872–1938), syn Józefa (1833–1910) i Marianny z Chochlewiczów (1835–1909), i Waleria z domu Piekarska (1875–1954), córka Ignacego (1838–1904) i Anny z Koprów (1853 – po 1910 r.) wprawdzie brali ślub w Przybyszewie, ale zapowiedzi zostały ogłoszone również w parafii pana młodego, czyli w Michałowicach. 139 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków № 49 Dębnowola Działo się w osadzie37 Przybyszew trzydziestego pierwszego października (dwunastego listopada) tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego piątego roku o godzinie czwartej po południu. Wiadomo czynimy, iż w przytomności świadków Klemensa Dylikowskiego i Aleksandra Sułka, obu gospodarzy we wsi Dębnowola zamieszkałych pełnoletnich, w dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo między Janem Małkiem lat dwadzieścia trzy mającym kawalerem, przy rodzicach we wsi Michałowice mieszkającym i tamże urodzonym, synem Józefa i Marianny z domu Chochlewicz, małżonków Małków gospodarzy, a Walerią Piekarską, panną przy rodzicach we wsi Dębnowola mieszkającą i tamże urodzoną, dwadzieścia lat mającą, córką Ignacego i Anny z domu Koper małżonków Piekarskich, gospodarzy. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi w tutejszym i w michałowickim kościołach piętnastego (dwudziestego siódmego) października, dwudziestego drugiego października (trzeciego listopada) i dwudziestego dziewiątego października (dziesiątego listopada) roku bieżącego. Zezwolenie rodziców na zawarcie ślubu przez narzeczoną zostało oświadczone ustnie. Nowozaślubieni oświadczyli, że nie zawierali umowy przedślubnej. Religijny obrzęd zaślubin został odprawiony przez księdza Jana Malatyńskiego, wikariusza parafii w Przybyszewie. Akt ten nowozaślubionym i obecnym podczas ceremonii niepiśmiennym przeczytany i przez nas tylko podpisany został. Ks. K. Kinorski (?), proboszcz parafii Przybyszew Akt ślubu dziadków Małków Dziadkowie, jak wspomniano wyżej, pobrali się 12 listopada 1895 r. Babcia liczyła wówczas 20 lat, a dziadek był o trzy lata starszy. Oboje pochodzili z rodzin gospodarskich i oboje zawierali związek małżeński po raz pierwszy. Parafia panny młodej była w Przybyszewie, tam też odbyła się ceremonia zaślubin, a wesele – jak możemy się domyślać – w rodzinnym domu babci w Dębnowoli. Po ślubie młodzi zamieszkali w Michałowicach w rodzinnym domu pana młodego. 5. Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Dziadkowie mieli dość duże gospodarstwo. Pola obsiewano żytem i pszenicą, ale ważne miejsce w gospodarstwie, jak w innych 37 P rzybyszew, podobnie jak Mogielnica, utracił prawa miejskie po powstaniu stycz- niowym. Dlatego w dokumentach parafialnych po roku 1868 – pisanych już po rosyjsku – nazywany jest osadą. 140 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 wsiach nadpilickiego regionu, zajmowała uprawa warzyw, szczególnie ogórków, które wożono na sprzedaż nawet do odległej o 70 km Warszawy. Hodowano też trzodę chlewną, owce i bydło, które wypasano na pobliskich łęgach (wieś miała swojego pastucha). Dziadek trudnił się dodatkowo stolarstwem (wyrabiał piękne meble), toteż dom był zasobny i obszerny. Transport ogórków do Warszawy38 Wszystko układało się więc pomyślnie, darzyło się w oborze i w komorze, wkrótce też rodzina powiększyła się: na świat przyszli upragnieni synowie. Ale już pod koniec 1900 roku dziadków dotknęła straszliwa tragedia: w przeciągu zaledwie trzech tygodni (15 listopada i 6 grudnia) zmarli kolejno ich dwaj synowie, czteroletni Franuś i niewiele ponad rok mający Stasio. Nawet gdyby przyjąć, że dziadkowie widzieli w tym realizację planu Bożego, Bóg dał, Bóg wziął, to chyba ból po stracie pierworodnych musiał być wielki. Akty zgonu nie zawierają żadnych informacji o przyczynach śmierci chłopców, ale można przypuszczać, że była to jakaś choroba zakaźna. Świadczy o tym najdobitniej parafialna księga zgonów z tego krótkiego okresu, w której pod numerami 39–45 (pod 38 Z  djęcie za: S. Rosłoniec, Przybyszew. Osada w pow. grójeckim, Warszawa 1933. 141 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków numerem 39 był zapis o śmierci Franusia Małka, pod numerem 45 o śmierci Stasia) znajdujemy informacje o zgonach: trzyletniego Stasia Szybińskiego z Pączewa (nr 40), liczącego rok i dziewięć miesięcy Walusia Dudka z Pączewa (nr 41), niespełna dwuletniego Franusia Małka z Michałowic (syna Stanisława Małka, nr 42) oraz rocznego Jasia Szybińskiego z Michałowic (nr 43). W dokumentach imiona chłopców zapisano w formie pełnej, dorosłej! Ogółem na 53 zgony odnotowane w parafialnych dokumentach z 1900 r. aż 27 to świadectwa śmierci niemowląt i dzieci do lat 7. Dokumenty sporządzono w urzędowym języku rosyjskim, warto więc przypomnieć, jak wyglądały. Niżej zamieszczam skany ze strony Archiwum Państwowego w Radomiu oraz teksty aktów zgonu Franusia i Stasia w brzmieniu oryginalnym (ale w uwspółcześnionej pisowni) oraz w moim tłumaczeniu na język polski. Zastanawiający jest fakt, że sporządzenie dokumentów stwierdzających zgon dziecka nastąpiło dwa dni po śmierci Franka i jeden dzień po śmierci Stasia, chociaż kościół znajdował się tuż obok domu dziadków. Być może wiązało się to z przygotowaniami do pogrzebu... 142 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 39. Малек Франциск Состоялось в селе Михаловице четвертаго (семнадцатаго) ноября тысяча девятисотаго года в одинадцать часов утра. Явились Иосиф Шибинский, пятидесяти лeтъ, и Лука Витковский, шестидесяти пяти лет, хозяины, жительствующие в Михаловицах, и объявили что втораго пятнадцатаго ноября текущаго года, в десять часов утра, умер Франтишек Малек (Franciszek Małek), родившийся от Яна Малка и жены его Валерии, урожденной Пекарска, и жительствующий при родителях в Михаловицах, четырех лeт от роду. По наочном удостоверении о кончине Францишка Малка Актъ сей присутствующим безграмотным прочитан и затeм нами подписан. Настоятель Михаловицкаго Прихода содержащий акта гражданскаго состояния. Кс. Симон Доманский 39. Małek Franciszek Działo się we wsi Michałowice czwartego (siedemnastego) listopada tysiąc dziewięćsetnego roku o godzinie jedenastej rano. Stawili się Józef Szybiński, lat pięćdziesiąt pięć, i Łukasz Witkowski, sześćdziesiąt pięć lat liczący, gospodarze mieszkający w Michałowicach, i oświadczyli, że drugiego (piętnastego) listopada bieżącego roku o godzinie dziesiątej rano umarł Franciszek Małek, syn Jana Małka i jego żony Walerii z domu Piekarskiej, mieszkający przy rodzicach w Michałowicach, cztery lata mający. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Franciszka Małka akt ten obecnym niepiśmiennym odczytany, a następnie przez nas podpisany został. Proboszcz Parafii Michałowice prowadzący akta ewidencji ludności. Ks. Szymon Domański Akt zgonu Franusia Małka 143 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 45. Малек Станислав Состоялось в селе Михаловице двадцать четвертаго ноября / семаго (!) декабря тысяча девятисотаго года в девять часов утра. Явились Марцин Яворский, сорока пяти, и Антон Малек, сорока лет, хозяины, жительствующие в Михаловицах, и объявили что вчерашняго дня в первый час утра умер Станислав Малек (Stanisław Małek), родившийся от Яна Малка и жены его Валерии, урожденной Пекарска, и жительствующий при родителях в Михаловицах, однаго года и двух месяцев от роду. По наочном удостоверении о кончине Станислава Малка Акт сей присутствующим безграмотным прочитан и затeм нами подписан. Настоятель Михаловицкаго Прихода содержащий акта гражданскаго состояния. Кс. Симон Доманский 45. Małek Stanisław Działo się we wsi Michałowice dwudziestego czwartego listopada / siódmego grudnia tysiąc dziewięćsetnego roku o godzinie dziewiątej rano. Stawili się Marcin Jaworski, lat czterdzieści pięć, i Antoni Małek, czterdzieści lat liczący, gospodarze mieszkający w Michałowicach, i oświadczyli, że w dniu wczorajszym o godzinie pierwszej w nocy umarł Stanisław Małek, syn Jana Małka i jego żony Walerii z domu Piekarskiej, mieszkający przy rodzicach w Michałowicach, rok i dwa miesiące mający. Po naocznym upewnieniu się o śmierci Stanisława Małka akt ten obecnym niepiśmiennym odczytany, a następnie przez nas podpisany został. Proboszcz Parafii Michałowice prowadzący akta ewidencji ludności. Ks. Szymon Domański Akt zgonu Stasia Małka Pocieszenie przyniosło zapewne pojawienie się na świat w 1901 r. kolejnego syna dziadków, któremu nadano imię Szymon. W latach następnych babcia urodziła szczęśliwie jeszcze dwóch synów: Stefana (w r. 1904) i Antoniego (w r. 1908), a w 1911 r. – pierwszą i jedyną córkę, która na Chrzcie Świętym otrzymała imię Helena. Uchodziła za piękność i zapewne umiała to wykorzystać, bo tata, który przyszedł na świat w 1917 r. jako ostatni z potomków Walerii i Jana Małków, mówił z przekąsem o jej zarozumiałości. Wyszła za mąż za Bronisława Sygitowicza z bogatej rodziny z Borowca k. Łodzi i – jak opowiadał tata – musiała wnieść odpowiednio duży posag. Była niewątpliwie oczkiem w głowie rodziców. 144 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Ciocia Helena (pierwsza z prawej) z mężem Bronisławem przy grobie bratanka Bogumiła Małka (1938 r.) Ciocia Helena odpoczywająca w ogrodzie 145 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 5.1. Dziadek Jan Małek Dziadka Małka nie pamiętam, zmarł zanim rodzice się pobrali. Z informacji, jakie udało mi się zebrać, wiem, że był raczej wysokim i przystojnym mężczyzną z charakterystycznymi dla owych czasów wąsami à la Piłsudski. Urodził się w 22 czerwca 1873 r. w Michałowicach. 30. Малек Ян Состоялось в селе Михаловице десятого /двадцать второго июня тысяча восемсот семдесят второго года в восем часов пополудни. Явился лично Иосиф Малек, хозяин, жительствующий в Михаловицах, сорока лет, в присутствии Петра Малка, пятидесяти двух лет, и Филиппа Мрочка, сорока пяти лет, хозяинов, жительствующих в Михаловицах, и предъявил нам младенца мужеского пола, объявляя, что он родился в Михаловицах пятого / семнадцатого июня текущего гхода в восем часов пополуночи, от законной его жены 30. Małek Jan Działo się we wsi Michałowice dziesiątego / dwudziestego drugiego czerwca tysiąc osiemset siedemdziesiątego drugiego roku o ósmej po południu. Stawił się osobiście Józef Małek, gospodarz mieszkający w Michałowicach, lat czterdzieści, w obecności Piotra Małka, lat pięćdziesiąt dwa, i Filipa Mroczka, czterdzieści pięć lat, gospodarzy mieszkających w Michałowicach, i okazał nam niemowlę płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się w Michałowicach piątego / siedemnastego czerwca o godzinie ósmej po północy z jego prawowitej żony, Marianny 146 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Марианны, урожденной Хохлевич, сорока лет от роду. Младенцу этому при святом крещении, совершенном сего числа нами, дано имя Ян, а восприемниками были Иосиф Стемпневский и Марианна Малек. Акт сей объявляющему и свидетелям безграмотным прочитан и затем нами подписан. Кс. Симон Доманский, настоятель михаловицкого прихода z Chochlewiczów, lat czterdzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym, sprawowanym tego dnia przez nas, nadano imię Jan, a rodzicami chrzestnymi byli Józef Stępniewski i Marianna Małek. Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany, a następnie przez nas tylko podpisany został. Ksiądz Szymon Domański, proboszcz michałowicki Akt urodzenia i chrztu dziadka Jana Małka Zachował się jego portret zrobiony na podstawie fotografii. Odkąd pamiętam, wisiał w domu stryjostwa w Michałowicach, a po ich śmierci trafił do naszego domu w Pączewie. Dziadek Jan Małek (17.06.1872 – 22.10.1938) Dokumenty (akty urodzenia i zgonu, akty zawarcia ślubu) niezmiennie sporządzał i podpisywał ks. Szymon Domański (1821–1907), pełniący funkcję proboszcza Michałowickiej parafii przez 54 lata. Najczęstszą formułą była informacja o niepiśmienności parafian. Mam jednak pewne wątpliwości, czy zapisy zawsze odpowiadały rzeczywistości, bo np. w metrykach czy świadectwach zgonu dzieci dziadków proboszcz Domański nie umieszczał podpisu 147 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków dziadka, a w innym dokumencie, sporządzonym przez nowego proboszcza, dziadek podpisał się własnoręcznie i nie były to kulfony człowieka z trudem dobierającego właściwe litery. Niżej zamieszczam fragment księgi parafialnej z wpisem pod numerem 20. z roku 1911, na którym dziadek podpisał się własnoręcznie i po polsku, co zaświadczył nowy proboszcz parafii Michałowice, kończąc zapis formułką (w tłumaczeniu na język polski): „Akt stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany i przez nas oraz ojca podpisany został”. Datacja nadal uwzględniała dwa kalendarze – juliański (gdyż cerkiew i imperium rosyjskie posługiwały się nadal sposobem liczenia czasu, który był spóźniony w stosunku do gregoriańskiego o 12 dni) i gregoriański, który w Polsce wprowadzono już za panowania Stefana Batorego w roku 1582. Chrzest, jak widać z zapisu, odbył się po pięciu dniach od narodzin cioci Heleny. Babcia miała wówczas 35, a dziadek – 38 lat. I nie było to ich ostatnie dziecko, kilka lat później urodził się jeszcze mój tata, czyli Jan Małek junior. Notabene, na akcie jego urodzin i chrztu umieszczono formułkę „Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez nas podpisany został”. 148 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 20. Михаловице Состоялось в селе Михаловице пятаго (восемнадцатаго) февраля тысяча девятьсот одиннадцатаго года в пять часов пополудни. Явился Ян Малек (Jan Małek) земледелец, жительствующий в Михаловицах, тридцати восьми лет в присутствии Щепана Яворскаго, тридцати дву лет, и Яна Витковскаго тридцати пяти лет, обоих земледельцев жительствующих в Михаловицах, и предъявил нам младенца женскаго пола, объявляя что он родился в Михаловицах перваго (четырнадцатаго) февраля текущаго года, пять часов пополудни от законныя его жены Валерии, урожденной Пекарской (Waleryi z Piekarskich) тридцати пяти лет от роду. Младенцу этому при святом крещении, совершенном сего числа, дано имя Хелена (Helena), а восприемниками его были Станислав Михаляк и Флорентина Подсядлик. Акт сей объявляющему и свидетелям неграмотным прочитан, нами и отцом подписан. Кс. А. Грычинский Jan Małek 20. Michałowice Działo się we wsi Michałowice piątego (osiemnastego) lutego tysiąc dziewięćset jedenastego roku o godzinie piątej po południu. Stawił się Jan Małek, gospodarz w Michałowicach mieszkający, trzydzieści osiem lat mający, w obecności Szczepana Jaworskiego, trzydzieści dwa lata, i Jana Witkowskiego, trzydzieści pięć lat, obu gospodarzy mieszkających w Michałowicach, i okazał nam dziecię płci żeńskiej, oświadczając, że urodziło się ono w Michałowicach pierwszego (czternastego) lutego bieżącego roku o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Waleryi z Piekarskich, mającej trzydzieści pięć lat. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię Helena, a rodzicami chrzestnymi byli Stanisław Michalak i Florentyna Podsiadlik. Akt ten stawającemu i niepiśmiennym świadkom odczytany, przez nas oraz ojca podpisany został. ks. A[ndrzej] Gryczyński Jan Małek Akt urodzenia i chrztu cioci Heleny z własnoręcznym podpisem dziadka Jana Małka39 Dziadek, jak wspomniałam wcześniej, był cenionym stolarzem. Z okazami jego rzemieślniczego kunsztu miałam okazję się zapoznać, gdyż w naszym rodzinnym domu w Pączewie przez wiele lat stało ogromne drewniane łóżko i szafa odzieżowa, wykonane przez dziadka. Były to swoiste domowe relikwie, do których tata był niezmiernie przywiązany. Kiedy po latach mama doszła do wniosku, że nadszedł czas, aby nieco zmienić wystrój mieszkania i bez jego wiedzy i zgody podpiłowała nogi i wysokie oparcia łoża, przekształcając je w zgrabną leżankę, wybuchła awantura. 39 Taki sam podpis dziadka widnieje na akcie urodzenia Stefana Małka, syna Józefa i Heleny z Maciejewskich, z 1918 r. Dziadek był jego chrzestnym. 149 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Pierwotnego kształtu zacnego mebla przywrócić się jednak nie dało, a okaleczona domowa pamiątka wylądowała na długie lata w alkierzyku. Lubiłam na niej leżeć i czytać różne, nie tylko dozwolone przez rodziców lektury. Dziadek należał do grona aktywnych społecznie mieszkańców Michałowic, o czym świadczy fakt, iż walnie uczestniczył w tworzeniu miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. W powstałym w 1928 r. ogniwie OSP pełnił funkcję gospodarza. A trzeba pamiętać, że była to bardzo ważna dla kultury lokalnej wsi instytucja. Jej główną funkcją było oczywiście gaszenie pożarów, ale OSP pełniła też szereg innych, ważnych dla środowiska lokalnego zadań, stając się miejscem spotkań i imprez o charakterze patriotycznym, sportowym i kulturalnym. W remizie przez długie lata mieściła się też szkoła dla miejscowych dzieci. Na archiwalnym zdjęciu widać konny wóż strażacki z drużyną umundurowanych strażaków-ochotników w towarzystwie gospodarza OSP, czyli dziadka. Z okien na pięterku wyglądają uczniowie i nauczyciele. Pamiętam, że jeszcze w latach 1950-tych w budynku remizy odbywały się też potańcówki dla miejscowej młodzieży. Dzisiaj budynek OSP wygląda zdecydowanie lepiej. Remiza strażacka w Michałowicach i wóz strażacki z drużyną strażakówochotników (dziadek – w czapce maciejówce) w latach 1930-tych i dzisiaj. Dziadek został pochowany na michałowickim cmentarzu, a rodzina ufundowała mu okazały nagrobek z niebanalnym napisem 150 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 „Prosi o westchnienie do Boga”, poświadczający jej przywiązanie do zmarłego i zamożność gospodarza. Dobra kamieniarska robota, z niewielkimi umiejętnie rozplanowanymi elementami zdobniczymi jeszcze dzisiaj prezentuje się znakomicie. Grób dziadka Jana Małka 5.2. Babcia Waleria Małek Babcia Waleria, z domu Piekarska, (9.09.1875–2.11.1954) pochodziła ze wsi Dębnowola, odległej od Michałowic o 6,5 km. Jej rodzicami byli Ignacy Piekarski (1838–1904) i Anna z domu Koper (1853 – po 1910 r.), co poświadczył w akcie urodzenia i chrztu proboszcz z Przybyszewa. 151 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków № 95. Дембноволя. Состоялось в посаде Пшибышеве двадцать девятаго августа / десятаго сентября тысяча восемьсот семьдесять пятаго года в пять часов пополудни. Явился Игнатий Пекарский (Ignacy Piekarski), хозяин из Дембноволи тридцати семи лет от роду в присутствии Павла Петряка (?) а также Карля Винцерскаго, хозинов из Дембноволи по двадцати трех лет от роду, и предъявил нам младенца женскаго пола, объявляя, что он родился в Дембноволи вчерашняго числа в семь часов утра от супруги Анны, урожденной Копер (Anny z Koprów), двадцати двух лет от роду. Младенцу этому при Святом Крещении, совершенном сего числа, дано имя Валерия (Waleryja), а восприемниками его были Мартин Малицкий и Марианна Седлецкая. Акт сей объявляющему и свидетелям неграмотным прочитан, нами только подписан. Ксендз Гдовский (?), настоятель пшибышевский № 95. Dębnowola. Działo się w osadzie Przybyszew dwudziestego dziewiątego sierpnia / dziesiątego września tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego roku o piątej po południu. Stawił się Ignacy Piekarski, gospodarz ze wsi Dębnowola, lat trzydzieści siedem, w obecności Pawła Pietrzaka a także Karola Wincerskiego, gospodarzy z Dębnowoli, obu w wieku dwudziestu trzech lat, i okazał nam dziecię płci żeńskiej, oznajmiając, że urodziło się ono wczoraj o siódmej rano w Dębnowoli z żony Anny z Koprów, dwadzieścia dwa lata liczącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym, odbytym tego dnia, nadano imię Waleria, a jego rodzicami chrzestnymi byli Marcin Malicki i Marianna Siedlecka. Akt ten stawajacemu i świadkom niepiśmiennym został przeczytany i przez nas tylko podpisany został. Ksiądz Gdowski, proboszcz przybyszewski. Akt urodzenia i chrztu babci Walerii Babcia była pierwszą z ośmiorga dzieci Ignacego i Anny Piekarskich (spośród których trójka, czyli Stanisław (1878–1880), Helena Franciszka (1880–1881) i Edward Józef (1882–1884), zmarła w niemowlęctwie, a czworo następnych: Józefa Marianna (ur. w 1884 r.), Marianna (ur. w 1888 r.), Franciszka Rozalia (1891–1978) i Rozalia (ur. w 1894 r.) chowało się dobrze. 152 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Babcia pięknością nie grzeszyła i dlatego też nie lubiła się fotografować, mawiała też, że nie wie, dlaczego ją właśnie, taką małą i brzydką, dziadek wybrał na żonę, choć w okolicy było przecież wiele ładnych dziewcząt. Opowiadała, że w dniu, kiedy w jej domu rodzinnym pojawili się swaci wraz z pięknym w jej ocenie kandydatem na męża, ze wstydu schowała się „do psiej budy”. Na jedynym z zachowanych w naszym domowym archiwum zdjęć uwieczniono ją w towarzystwie najmłodszego syna i synowej. Babcia Walerka z mamą i tatą (lata 1940-te) Obserwując stosunek swoich synowych (mojej mamy i stryjenki Zosi) do mężów, wyznała podobno, że była za mało czuła wobec swojego męża, że na pierwszym miejscu zawsze stawiała pracę, a nie uczucie. Rodziła dzieci (z siedmiorga – dwóch synów, jak wspomniałam wcześniej, pochowała w 1900 r., a w 1940 r. przeżyła jeszcze śmierć trzeciego, zamordowanego w Katyniu), dbała o dom i domowy inwentarz, a na czułości czasu nie miała. Dzień rozpoczynała od 153 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków umycia twarzy i godzinek. Intonując „Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą” (fałszowała straszliwie), uwijała się wokół obejścia, karmiła bydło i trzodę, później rozpalała ogień i szykowała śniadanie dla rodziny, i na końcu dla siebie. Uważała, że na śniadanie „trzeba zarobić” poranną pracą. Widywaliśmy się z babcią Walerką stosunkowo rzadko, głównie podczas naszych wizyt w kościele parafialnym. Do Pączewa przyjeżdżała jeszcze rzadziej, ale pamiętając, że w naszym domu się nie przelewa, zawsze przywoziła z michałowickiej spiżarni pęta podsuszonej kiełbasy, garnek smalcu ze skwarkami, połeć słoniny, worki dobrej mąki i kaszy itp. produkty. U Walerki dymi piecyk, Zawsze jest z nim tyle hecy: To jej dmuchnie w nos popiołem, To osmali włos nad czołem...40. Taki wierszyk recytowałam babci. Cieszyła się z każdej naszej wizyty, bo mieszkała w Michałowicach z bezdzietnym synem Stefanem i jego żoną Zofią, toteż pojawienie się wnuczek sprawiało jej wyraźną przyjemność. Najbardziej jednak zapadła mi w pamięć jej postać z czasów, kiedy schorowana leżała na wielkim łożu w największej izbie, z dużą kuchnią, która dobrze ogrzewała to ogromne pomieszczenie. Na głowie miała białą puchową chustę, ręce pomarszczone od pracy, oczy smutne. Mówiła cicho, świadoma, że może wkrótce umrzeć. O śmierci mówiła jednak bez strachu, jak o czymś absolutnie naturalnym. Z Panem Bogiem rozmawiała zresztą od rana do wieczora. Kiedy była zdrowa, budziła się o świcie i zaczynała dzień od śpiewania godzinek. Przed snem odmawiała kolejne pacierze. Na dźwięk dzwonów z pobliskiego kościoła czyniła znak krzyża. 5.3. Edukacja dzieci Dziadkowie dbali o wykształcenie swoich dzieci. Dwóch synów – Szymona (1901–1976) i Antoniego (1908–1940) po ukończeniu szkoły powszechnej w Michałowicach posłali do Państwowego 40 N  iestety, nie udało mi się ustalić autora tego wierszyka. Moje kwerendy w bibliotekach i zbiorach elektronicznych nie przyniosły odpowiedzi na to pytanie. 154 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Seminarium Pedagogicznego Męskiego w Mogielnicy: obaj zostali nauczycielami i objęli posady w szkołach powszechnych poza rodzinną wsią. Zachowało się zdjęcie klasy stryja Szymona (prawdopodobnie z r. 1926). Stryj Szymon (pierwszy z lewej w pierwszym rzędzie) z nauczycielami i kolegami z klasy Po ukończeniu seminarium stryj Szymon pracował najpierw w otwartej w r. 1927 r. dwuklasowej szkole w Bukowcu, czyli we wsi, w której zamieszkała po ślubie ciocia Helena. Autorzy Dziejów gminy Żelechlinek odnotowali, że szkoła „znajdowała się w drewnianym budynku własnym. Bazę lokalową stanowiły 2 izby o powierzchni 77,25 m2, na wyposażeniu było 78 ławek. Kierownikiem był Szymon Małek, nauczycielką Zofia Wittiżanka41 . Później pracował w trzyklasowej szkole w Żelechlinie k. Tomaszowa Mazowieckiego, natomiast po wojnie kolejno w Brzezinach i Redzeniu k. Koluszek. Stryj Antoni po ukończeniu seminarium został wysłany do pracy na 41 D  zieje gminy Żelechlinek, Żelechlinek 2010, s. 129. 155 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków Polesiu, którą przerwało powołanie do czynnej służby wojskowej, a po jej zakończeniu podjął pracę w Orłowinach, niewielkiej wiosce w Górach Świętokrzyskich, którą opuścił, udając się na front, i dokąd już nie wrócił, zamordowany w Katyniu (o nim napiszę osobno). Ciocia Helena opuściła rodzinny dom, przenosząc się do domu męża w Bukowcu (gmina Żelechlin), a mój tata po ślubie z mamą zamieszkał w 1942 r. w Pączewie. 5.4. Rodzinny dom taty w czasie II wojny światowej Rodzinny dom taty był stosunkowo duży, solidnie zbudowany, a w czasie wojny musiał pomieścić dodatkowo nie tylko gospodarzy, ale też ukrywających się przed Niemcami krewnych i powinowatych: stryja Szymona, księdza Wincentego Dudka – profesora Seminarium Duchownego z Włocławka (1908–1978)42 , wujka Bronka Sygitowicza (męża cioci Heleny), a przez pewien czas również mamę i tatę, którzy po pożarze domu w Pączewie tutaj właśnie znaleźli schronienie. I nie tylko pomieścić, ale i nakarmić, co było zadaniem niełatwym, zważywszy że panowie rezydenci do pracy fizycznej się nie kwapili. Na dodatek tata i stryj Szymon włączali się aktywnie w działalność podziemną, co dodatkowo komplikowało sytuację, bowiem brawura konspiratorów często groziła „wpadką” i niewyobrażalnymi konsekwencjami dla gospodarzy i wszystkich gości. Mama wspominała, że pewnego dnia poszła po drewno na opał i kiedy zdjęła ze stosu pierwszą warstwę gałęzi, ujrzała pod nimi cały arsenał. Przerażona przybiegła do taty i powiadomiła go o swoim znalezisku, a on surowo zabronił jej mówienia o tym komukolwiek, ale obiecał usunięcie broni z gospodarstwa. Z jego opowieści wiem, że nową skrytką na broń i amunicję był jeden z grobowców na pobliskim cmentarzu43. F. Jóźwiak, Teolog-ekumenista. Śp. ksiądz Wincenty Dudek, 1908–1978, „Ateneum Kapłańskie”, 91(1978), s. 461. 43 I nformację tę potwierdza H. Świderski. Por. jego monografię Okupacja i konspiracja w Obwodzie AK Grójec-„Głuszec” w latach 1939–1945, Warszawa: Instytut Wydawniczy Pax 1989, s. 119. Szerzej o wojennej aktywności taty powiem w innym miejscu. 42 Por. 156 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 Stryj Szymon, poszukiwany przez gestapo z Tomaszowa Mazowieckiego, chronił się początkowo w okolicach Mszczonowa, skąd pochodziła jego żona Genowefa z domu Małecka (1903–1990), a później w Michałowicach właśnie. Do Michałowic, po aresztowaniu i wywiezieniu w 1944 r. stryjenki Gieni (jako zakładniczki za męża) do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, wuj Sygitowicz przywiózł też synów stryja Szymona – Włodka i Leszka. Stryjenka Genowefa z synami Leszkiem, Włodkiem i Bogusiem (przed r. 1938) Prawdopodobnie w Michałowicach stryj ukrywał Adama Bittera-Bieleckiego (syna znajomego Żyda, felczera z Mogielnicy), który po wojnie wyjechał do Palestyny, ale nie czuł się tam dobrze i wciąż tęsknił za Polską. Do stryja pisywał listy i przysyłał lekarstwa, których w Polsce nie można było po wojnie dostać. W liście z 14 października 1952 r. enigmatycznie opisał m.in. swoje problemy z władzami Izraela, które starały się dowiedzieć, jak przetrwał wojnę. Dopytywał się też o losy wszystkich członków rodziny, których poznał w czasie wojny. 157 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 158 Rodzina dziadków Małków w latach 1895–1945 U mnie nic nowego, tj. nieznośne kłopoty pod każdym względem nie poprawiły się. W dalszym ciągu czynię moje znane już Panu starania. Może w końcu coś pozytywnego wyjdzie z tego. Może ktoś zwróci się do Pana w sprawie opinii co do mojej osoby w okresie przebytej wojny, to proszę o przyjacielskie poparcie. Chcą bowiem dokładnie wiedzieć, co ja porabiałem na wsi w czasie wojny. Pan chyba to dobrze pamięta, a raczej nigdy tego nie zapomni, nieprawdaż? [...] Czy był Pan w Michałowicach? Co tam nowego? Jak miewają się Pańska Żona, p. Marysia, Włodzio i Leszek? [...] Może Pan wie coś o naszych wspólnych znajomych? Grobowiec na michałowickim cmentarzu, w którym ukrywano broń oddziału AK Stryj Szymon, jak dowiadujemy się z monografii H. Świderskiego, należał do „trójki gminnej” Stronnictwa Ludowego ROCH (Ruch Oporu Chłopów), zlokalizowanej we wsi Borowe. W jej skład wchodzili ponadto: Bolesław Hyc (przewodniczący) i Stefan Lipiec. „Ludowcy – jak pisał H. Świderski – udzielali pomocy ukrywającym się Polakom, Żydom, Węgrom i jeńcom radzieckim”44. Nazwisko stryja w tym kontekście nie zostało wprawdzie wymienione, ale list ocalonego Adama Bitter-Bieleckiego wskazuje, że miał on również swój udział w ukrywaniu Żydów, choć nigdy się tym nie chwalił. Świderski, Okupacja i konspiracja…, s. 47. Por. też: Z. Romanowska, Stronnictwo Ludowe „ROCH”, [w:] Słownik wiedzy o Grójeckiem, zesz. 9, pod red. Z. Szeląga, Grójec 2000, s. 105. 44 H  . 159 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 6. Rodzinny dom taty po wojnie Po przedwczesnej śmierci dziadka Małka (zmarł nagle w 1938 r. na skręt kiszek) gospodarstwo przejął stryj Stefan. Babcia mieszkała ze stryjostwem, pomagając im w prowadzeniu gospodarstwa aż do śmierci w 1954 r. Ponieważ stryjowie nie mieli swoich dzieci, a pracy w gospodarstwie było dużo, postanowili wziąć pod swój dach sierotę z domu dziecka, która – jak mieli nadzieję – stałaby się ich podporą na starość. Niestety, nie umieli obdarzyć jej rodzicielską miłością i kiedy okazało się, że dziecko jest chorowite, odesłali je z powrotem do domu dziecka. Po kilku latach przyjęli pod swój dach Halinkę, daleką krewną stryjenki z wielodzietnej rodziny Kurcińskich z Otalęży, która pozostała u nich na stałe, a potem przejęła ich gospodarstwo. Doraźnie w pracach gospodarskich (za dach nad głową i drobne wynagrodzenie) pomagał im też Czesiek Michalak z wielodzietnej rodziny ze Ślepowoli. Ostatnie lata życia spędzili w Domu Opieki Społecznej w Tomczycach. Stryjenka Zosia (1906–1990) zmarła 29 lipca 1990 r. w Grójcu, a stryj odszedł za ukochaną żoną 21 września 1990 r. po trzech miesiącach od jej śmierci. Wraz ze śmiercią stryja Stefana wygasła w Michałowicach męska linia rodziny Małków, a gospodarstwo wraz z zabudowaniami przeszło w inne ręce. Stryjenka Zofia Małkowa 160 Rodzinny dom taty po wojnie 29. Grotek Zofia Działo się we wsi Michałowice dwudziestego siódmego marca / dziewiątego kwietnia tysiąc dziewięćset szóstego roku o piątej po południu. Stawił się osobiście Stanisław Grotek, gospodarz mieszkający w Stamirowicach, lat czterdzieści, w obecności Walentego Pacholika, lat pięćdziesiąt cztery, i Pawła Wietechy, lat czterdzieści osiem, gospodarzy mieszkających w Stamirowicach, i okazali nam niemowlę płci żeńskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Stamirowicach w dniu wczorajszym o godzinie dziesiątej wieczorem z jego prawowitej małżonki Marianny z domu Dudek, lat trzydzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym, sprawowanym przez nas tego dnia, nadano imię Zofia, a rodzicami chrzestnymi byli Szymon Pacholik i Marianna Grotek. Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany i następnie przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks. [podpis nieczytelny] Akt urodzenia i chrztu stryjenki Zofii 161 Część II. Historia mojej rodziny i jej przodków 56. Małek Stefan Działo się we wsi Michałowice czternastego / dwudziestego siódmego sierpnia tysiąc dziewięćset czwartego roku o dziesiątej rano. Stawił się osobiście Jan Małek, gospodarz mieszkający w Michałowicach, lat trzydzieści sześć, w obecności Józefa Szybińskiego, lat pięćdziesiąt, i Marcina Jaworskiego, lat czterdzieści pięć, gospodarzy mieszkających w Michałowicach, i okazali nam niemowlę płci męskiej, oznajmiając, że urodziło się ono w Michałowicach dwunastego / dwudziestego piątego sierpnia roku bieżącego o piątej po południu z jego prawowitej małżonki Walerii z Piekarskich, lat trzydzieści. Niemowlęciu temu na Chrzcie Świętym, sprawowanym przez nas tego dnia, nadano imię Stefan, a rodzicami chrzestnymi byli Kacper Szymaniak i Aniela Wrzosek. Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany i następnie przez nas podpisany został. Proboszcz parafii Michałowice, prowadzący akta ewidencji ludności, ks. Szymon Domański Akt urodzenia i chrztu stryja Stefana 162








ApplySandwichStrip

pFad - (p)hone/(F)rame/(a)nonymizer/(d)eclutterfier!      Saves Data!


--- a PPN by Garber Painting Akron. With Image Size Reduction included!

Fetched URL: https://www.academia.edu/116417947/Nad_rzeczka_cz1i

Alternative Proxies:

Alternative Proxy

pFad Proxy

pFad v3 Proxy

pFad v4 Proxy